piątek, 5 sierpnia 2016

Łaskun - Katarzyna Puzyńska

Łaskun, Katarzyna Puzyńska
wydawnictwo: Prószyński i S-ka, stron 832

Finał poprzedniego tomu serii o policjantach z Lipowa autorstwa Katarzyny Puzyńskiej był zapowiedzią sporych zmian w życiu poszczególnych postaci. Sprawa podwójnego morderstwa została rozwiązana, jednak wraz z zakończeniem trudnego śledztwa bohaterowie musieli zmierzyć się z dość niespodziewanymi skutkami i stawić czoła konsekwencjom podjętych decyzji. Bardzo byłam ciekawa, w jakim kierunku potoczy się ten aspekt obyczajowy, więc szybko sięgnęłam po Łaskuna, czyli szóstą część cyklu.

Jedną ze zmian jest nowa pozycja Daniela Podgórskiego, który przeniósł się do policji kryminalnej w Brodnicy, a taką decyzję podjął z powodu sporych zawirowań w prywatnym życiu. Jednak to nie oznacza, że przestał współpracować ze swoimi kolegami z komisariatu w Lipowie, ponieważ spotkali się przy okazji śledztwa w sprawie śmierci emerytowanego sędziego Jaworskiego. Inscenizacja w domu zamordowanego była makabryczna. Na łóżku leżały rozczłonkowane zwłoki więcej niż jednej osoby ubrane w suknię z upiornym makijażem na twarzy. Na miejscu zbrodni znaleziono dowód obciążający Daniela, a zidentyfikowanie drugiej ofiary jeszcze bardziej go pogrążyło. 

Postać Daniela Podgórskiego dość mocno ewaluowała. Dotychczas miał w miarę uporządkowane życie, a nagle wszystko wywróciło się do góry nogami, a on sam bardzo się pogubił. Zaczął zaglądać do kieliszka, stał się częstym gościem klubu ze striptizem, a jego relacje z przyjaciółmi mocno się oziębiły. Na domiar złego teraz jest głównym podejrzanym o morderstwo! Sytuacji nie poprawił fakt, że wziął nogi za pas i uciekł. Wszystko wygląda na to, że Daniel ma coś na sumieniu. Czy człowiek może aż tak się zmienić, czy ktoś umiejętnie wrabia policjanta? Ten wątek bardzo podkręcił fabułę, utrzymując mnie cały czas w napięciu i zniecierpliwieniu, co będzie dalej. Z zainteresowaniem śledziłam rozwój akcji, zastanawiając się, gdzie ta historia znajdzie swój finał. A autorka potrafi zaskakiwać, bo cała sprawa robi się coraz bardziej zagmatwana i złożona. I nie możemy zapomnieć o komisarz Kopp, u której również sporo się zmieniło, ponieważ poprzednie śledztwo i na niej odcisnęło piętno, ona też wystąpiła w nowej dla siebie roli.

Łaskun to kolejny niesamowicie udany tom i mimo swojej objętości książkę czyta się błyskawicznie i chce się jeszcze więcej. Twórczość Katarzyny Puzyńskiej przekonuje mnie w każdym aspekcie, począwszy od wiarygodnej kreacji bohaterów, przez dopracowaną intrygę kryminalną, a kończąc na wciągającym wątku obyczajowym. Ta seria stała się jedną z moich ulubionych i już nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się kolejny tom, bo końcówka Łaskuna była dość zagadkowa. Serdecznie polecam!

niedziela, 31 lipca 2016

Utopce - Katarzyna Puzyńska

Utopce, Katarzyna Puzyńska
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
stron: 598

Moja kryminalna przygoda w Lipowie trwa w najlepsze. Seria autorstwa Katarzyny Puzyńskiej niesamowicie przypadła mi do gustu dzięki klimatycznemu miejscu i ciekawie skonstruowanej intrydze, autorce za każdym razem udaje się mnie zaskoczyć rozwiązaniem zagadki. I oczywiście to bohaterowie w największym stopniu sprawiają, że z chęcią i dużym zainteresowaniem sięgam po każdą kolejną część. Postaci wykreowane przez pisarkę są jak żywe, a ja wsiąknęłam w tę lipowską społeczność, obserwując i poznając wszelkie powiązania, złożone relacje, małe radości, dramaty i tajemnice, których też nie brakuje. Bo każdy ma swojego trupa w szafie.

I nie inaczej ma się rzecz z komendantem Czajkowskim, któremu pewna nierozwiązana sprawa z przeszłości nie daje spokoju. Trzydzieści lat temu zginęły dwie osoby, jednak nigdy nie odnaleziono ciał. Na miejscu zbrodni pozostały tylko zakrwawione ubrania i podejrzane ślady zębów na drewnianej altanie. Wieść gminna niesie, że to sprawka wampira. Czy w 1984 r. zrobiono wszystko, aby złapać prawdziwego mordercę? A może pewne aspekty nie zostały należycie dopilnowane? Ówczesne dochodzenie milicji pozostawia wiele do życzenia. Zapomniana sprawa trafia w ręce Daniela Podgórskiego, Emilii Strzałkowskiej i Klementyny Kopp, to trio zaczyna prowadzić nieoficjalne śledztwo. A w efekcie budzą się potwory, które od dawna drzemały w ukryciu.

Tym razem na chwilę opuścimy Lipowo i wybierzemy się w niedaleką podróż do położonej w pobliżu wsi Utopce. Miejsce sprawia wrażenie nawiedzonego, zwłaszcza w pochmurny i ponury dzień, kiedy to aura sprzyja pracującej wyobraźni i nawet sękate drzewa sprawiają makabryczne i niebezpieczne wrażenie. A już wyjątkowym kolorytem jest przekonanie mieszkańców o krwiożerczym upiorze, którego szczątki pochowano poza granicami cmentarza pod metalową płytą. W ten obrazek idealnie wpasowuje się niewyjaśniona sprawa podwójnego morderstwa sprzed lat. Rzeczywistość została opisana bardzo plastycznie, autorce udało się stworzyć duszną i momentami niepokojącą atmosferę, a Utopce bez wątpienia mają swój klimat, jakby faktycznie jakieś nadprzyrodzone moce zawładnęły tym miejscem.

Akcja została poprowadzona na dwóch płaszczyznach czasowych. Teraźniejsze śledztwo toczy się swoim rytmem, policjanci badają tropy, szukają śladów i prowadzą nieoficjalne przesłuchania, próbując odkryć to, co umknęło śledczym trzydzieści lat temu. A dzięki licznym retrospekcjom mamy wgląd w życie bohaterów, w tym również ofiar, na kilka dni przed morderstwem. Autorka skrupulatnie kreśli sylwetki postaci powiązanych ze sprawą, a my możemy poznać możliwe motywy zbrodni. Kto z gromadki podejrzanych jest winny? Nie jest łatwo rozszyfrować intrygę. Oprócz wątku kryminalny, bardzo ciekawy jest również aspekt obyczajowy, bo u naszej dobrze znanej ekipy policjantów dużo się zmienia, nie zabrakło dozy szaleństwa i decyzji podjętych pod wpływem chwili. Bardzo jestem ciekawa, jak potoczą się ich losy w kolejnym tomie. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej serii, to koniecznie dajcie się namówić i poznajcie twórczość Puzyńskiej.

poniedziałek, 25 lipca 2016

W cieniu prawa - Remigiusz Mróz

W cieniu prawa
Remigiusz Mróz

wydawnictwo: Czwarta strona, stron: 536

Remigiusz Mróz dał się poznać jako autor thrillerów prawniczych z charakterną bohaterką o ciętym języku, dynamicznej i emocjonującej trylogii o pewnym komisarzu, czy też wciągającej serii powieści z akcją osadzoną w czasie II wojny światowej. Czym pisarz zaskoczy nas tym razem? W najnowszej książce Mroza mamy okazję przenieść się do roku 1909 na teren Austro-Węgier. 

Nasz główny bohater, Erik Landecki, zostaje przyjęty na posadę czyścibuta w austriackim dworku. Długo tam jednak miejsca nie zagrzał, bo w nocy dochodzi do brutalnego morderstwa. Nad ranem dziedzic rodu zostaje znaleziony martwy w kałuży krwi, a Erik staje się głównym i jedynym podejrzanym. Tym bardziej, że pewien świadek zeznał, że nowo zatrudniony chłopak wymykał się w nocy z pokoju. Wszystko wskazuje na to, że Landecki dokonał zbrodni. Ktoś jednak postanawia mu pomóc, ale mimo starań i prób dojścia do prawdy Erikowi bliżej na szubienicę niż do uniewinnienia. Kim jest prawdziwy morderca i dlaczego chce wrobić akurat Landeckiego?

Do gustu przypadł mi pomysł z umiejscowieniem akcji w Galicji na początku XX wieku. Austriacki dworek, w którym panują określone zasady i zwyczaje, gdzie przestrzeganie konwenansów jest niezwykle istotne, to bardzo intrygujące tło do popełnienia zbrodni. Działa na wyobraźnię. To była ciekawa wycieczka w przeszłość, ale czułam pewien niedosyt i nie pogniewałabym się, gdyby autor nieco bardziej oddał ducha ówczesnej epoki. Relacje między mieszkańcami Raisetalu zostały jasno określone i każdy miał swoje miejsce oraz zadania do wykonania, a wszystko działo się pod czujnym okiem majordoma, któremu nie umknął żaden niuans. W takim miejscu mamy oczywiście do czynienia z różnymi konszachtami, kłamstwami i gierkami - ta cała otoczka pełna zależności całkiem nieźle się sprawdziła. Dość specyficzny światek.

Pierwsza połowa książki to coś à la kryminał retro, bo szukamy prawdziwego mordercy, próbując wyciągnąć Erika z celi śmierci i ta część najbardziej mnie przekonała. Później cała historia zmienia nieco swój charakter i tworzą się liczne teorie spiskowe, a my otrzymujemy coś na kształt powieści obyczajowej z motywem zemsty. Akcja na moment wyhamowała na rzecz opisu zmian w relacjach postaci, aby potem nieoczekiwanie ruszyć, zaprowadzając nas w dość niespodziewane miejsce. Co do samych bohaterów, to zabrakło mi nieco większego rysu psychologicznego, łatwo było ich przejrzeć i można było przypuszczać, że podejmą taką a nie inną decyzję. Każdy miał przypisaną rolę, której skrzętnie się trzymał. Krótko podsumowując, W cieniu prawa to ciekawa odmiana, ale ma też swoje słabsze strony.

poniedziałek, 18 lipca 2016

Drugi przekręt Natalii - Olga Rudnicka

Drugi przekręt Natalii
Olga Rudnicka

wydawnictwo: Prószyński i S-ka, stron: 496

Drugi przekręt Natalii to kolejna historia kryminalna z siostrami Sucharskimi w roli głównej, które już miałam okazję poznać. Pierwsza część bardzo przypadła mi do gustu za sprawą dużej dawki humoru, komizmu sytuacyjnego i wciągającej fabuły. Z chęcią spotkałam się ponownie z tą barwną i temperamentną gromadką bohaterek, w towarzystwie których nuda nikomu nie grozi.  

Tytułowe Natalie poznały się dwa lata temu i od tamtej pory mieszkają wspólnie w odziedziczonym po ojcu domu. Pięć kobiet o tym samym imieniu i nazwisku, lecz o całkowicie różnych charakterach, znalazły wspólny język i siostrzana więź stała się o wiele silniejsza niż można się było tego początkowo spodziewać. Mają swoje zasady i małe dziwactwa, potrafią z błahostki zrobić gigantyczną awanturę, a w domu często panuje chaos, ale żyje im się całkiem wygodnie. Do czasu! Kiedy w mieszkaniu pana Janusza, ich dobrego znajomego, zostają znalezione zwłoki, a starszy pan znika bez śladu i wszystko wskazuje na to, że również został zamordowany, siostry Sucharskie postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce.

Zaczyna się istną makabrą. Znaleziono trupa i to bez głowy, która najprawdopodobniej eksplodowała, bo jej resztki można znaleźć w całym pokoju. Rozbryzgi krwi na meblach, kawałki mózgu na suficie, szczątki włosów na ścianach. Okropieństwo. Do tego trzeba dodać bohaterki, które zwłaszcza gdy są w komplecie, można je przyrównać do najgorszego kataklizmu. Często działają bez zastanowienia, kombinują i kłamią na potęgę, wpadają na szalone pomysły i skrupulatnie je realizują, lecz mają swój siostrzany kodeks, którego honorowo przestrzegają. Trudno za nimi nadążyć, a dłuższe przebywanie w ich towarzystwie może skutkować niekontrolowanymi wybuchami śmiechu. Prawdziwy armagedon. Sporo wrażeń dostarczy jeszcze wątek zaginionych brylantów i mafijne porachunki. Jedno jest pewne, dzieje się dużo.

Dobrze się bawię, czytając o poczynaniach Sucharskich. Ten kwintet sióstr ze swoimi ciętymi ripostami, zwariowanymi pomysłami i zróżnicowaną mieszanką charakterów jest nie do podrobienia. Bardzo mi się podoba właśnie taki zamysł autorki na kreację bohaterek i czytając Drugi przekręt Natalii z ciekawością obserwowałam, jakie zmiany zaszły w ich życiu. A tam gdzie jest pięć kobiet, tam są sukcesy zawodowe, rozstania i powroty, miłosne porywy i przezabawne utarczki słowne. Wątek kryminalny został zgrabnie poprowadzony, akcja nie stoi w miejscu i zagadka bezgłowego trupa czeka na rozwiązanie. Jest sporo zamieszania i dużo śmiechu. Drugi przekręt Natalii to lekki i zabawny kryminał, który serdecznie polecam.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Z jednym wyjątkiem - Katarzyna Puzyńska

Z jednym wyjątkiem
Katarzyna Puzyńska
wydawnictwo: Prószyński i S-ka, stron: 743

Niedawno pisałam o trzecim tomie kryminalnej serii autorstwa Katarzyny Puzyńskiej, który był niesamowicie udaną lekturą, a rzeczywistość wykreowana przez pisarkę wciągnęła mnie bez reszty. Dzisiaj przyszedł czas na część czwartą, która okazała się równie interesująca, a bohaterowie Lipowa stali mi się jeszcze bliżsi i już się nie mogę doczekać, kiedy ponownie się z nimi spotkam.

Tym razem lipowscy policjanci muszą rozwikłać tajemnicę śmierci Małgorzaty Głuszyńskiej. Początkowo uważano to za zgon z przyczyn naturalnych, bo denatka była już dość leciwa, ale jak się później okazało ktoś pomógł kobiecie przenieść się na tamten świat. Co ciekawe, morderca wytatuował na jej ciele mało czytelny napis, który przez długi czas był zagadką dla ekipy śledczej. Dopiero później odkryto jego znaczenie, ale morderca nadal pozostał nieuchwytny. Na jaw zaczęły jednak wychodzić fakty z życia Głuszyńskiej, o której parę osób nie wypowiadało się zbyt pochlebnie. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy odnaleziono kolejne zwłoki.

Autorka umiejętnie kreśli sylwetki swoich bohaterów, poświęcając im sporo czasu i uwagi. Bardzo doceniam ten aspekt obyczajowy, który jest mocno rozbudowany. Postaci są autentyczne w swoim postępowaniu i emocjach, a tych jest cały przekrój. Ludzie kochają i nienawidzą, oszukują i kombinują, mają obawy i próbują zmierzyć się z problemami dnia codziennego. Autorce udało się zaangażować mnie w życie społeczności Lipowa i z zaciekawieniem śledziłam poczynania bohaterów zarówno tych już dobrze znanych, jak i postaci nowych na scenie. Podoba mi się, w jaki sposób Puzyńska kreśli sieć powiązań między osobami zamieszanymi w śledztwo, wielu ludzi ma związek ze sprawą, a motywów też nie brakuje. Dzięki licznym rozmowom, nowym tropom i odkrytym zależnościom możemy próbować odgadnąć, kto dokonał zbrodni. 

Bardzo byłam ciekawa, jak pisarka połączy współczesną zbrodnię z krótkimi retrospekcjami, które opisywały życie słynnego szachisty. Początkowo zupełnie nie widziałam związku między lipowskim morderstwem, a historią sprzed ponad stu sześćdziesięciu lat. Nic jednak nie dzieje się bez powodu. Intryga jest naprawdę ciekawie skonstruowana i powieść od samego początku trzymała mnie w napięciu. I jak już wspomniałam, ogromnie przypadły mi do gustu kompleksowe portrety psychologiczne bohaterów oraz dopracowane w najdrobniejszym szczególe tło obyczajowe i wnikliwy kontekst społeczny. Z jednym wyjątkiem to kolejny zajmujący i świetnie napisany tom o policjantach z Lipowa. Wkręciłam się w tę serię i już czeka na mnie kolejna część, a Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po książki Katarzyny Puzyńskiej.

środa, 6 lipca 2016

Okno z widokiem - Magdalena Kordel

Okno z widokiem
Magdalena Kordel
wydawnictwo: SOL, stron: 302

Lubię książki Magdaleny Kordel, to lekkie i przyjemne powieści idealne na poprawę humoru. Akcja rozgrywa się w Malowniczym, nieco idyllicznym miasteczku, do którego zawsze z chęcią wracam.

Tym razem miałam okazję poznać Różę, która po sporych zawirowaniach zawodowych podszytych skandalem i burzliwymi plotkami postanawia odwiedzić swoją babkę, która notabene jest dość charakterną staruszką. Na miejscu okazuje się, że społeczność Malowniczego ma nie lada problem. Znalazł się wielki inwestor, który chce wybudować centrum handlowe, albo magazyny czy inne hale, a na upatrzonym przez niego terenie stoi kapliczka, która ma spore znaczenie dla mieszkańców. Róża angażuje się w sprawę, próbując znaleźć sposób, aby zniweczyć plany podejrzanego inwestora. I tak w Malowniczym pojawia się grupa studentów archeologii, którzy rozpoczynają prace badawcze.

Za sprawą barwnej gromadki bohaterów dochodziło do wielu komicznych scen i zabawnych dialogów. Bo jak tu zachować powagę, kiedy proboszcz, z zasady uosobienie dostojeństwa i powagi, postanawia zabawić się w tajnego agenta i wyrusza z tajną misją. Albo nieposiadający talentu muzycznego chłopak gra hejnał mariacki w środku nocy, bo powinien ćwiczyć, aby móc odziedziczyć trąbkę dziadka-nieboszczyka. Czy też jak dwóch mało rozgarniętych policjantów gotowych jest zaaresztować psa, który nie nosi odblasków, bo przecież komendant domaga się wyników! Może niektóre sytuacje były mocno przekoloryzowane, ale jakże zabawne w swoim absurdzie. Nie brakuje też legend o zaginionym wędrowcu czy też o duchu, który ma grasować w pobliżu opuszczonego młyna. 

Okno z widokiem to przezabawna historia, którą czytałam z dużą przyjemnością. Akcja ratowania kapliczki zawiera w sobie wiele żartobliwych momentów, ale mamy do czynienia również z rodzinnymi sekretami i w mniejszym stopniu z miłosnymi rozterkami. Pojawiają się również postaci, które poznałam przy okazji lektury innych książek autorki, dzięki czemu bez trudu wczułam się w swoistą atmosferę Malowniczego. Magdalenie Kordel udało się stworzyć niezwykłe miejsce, które odwiedza się z ochotą i radością, a mieszkańców traktuje jak dawno niewidzianych znajomych. Do gustu przypadli mi zarówno bohaterowie, jak i urokliwa okolica. Na pewno jeszcze nie raz wrócę do tej mieściny, aby poznać kolejną historię.

sobota, 2 lipca 2016

Trawers - Remigiusz Mróz

Trawers, Remigiusz Mróz
wydawnictwo: Filia, stron: 570

Trawers zamyka trylogię o Wiktorze Forście. Bohater ten z pewnością nie miał lekkiego życia. Przez te trzy tomy gonił za mordercą, wpadając w to coraz poważniejsze tarapaty i odkrywając mroczne strony ludzkiej natury. W trzeciej części sam sięgnął dna. Autor nieźle sponiewierał tę postać, wsadzając go do więzienia i dając do ręki strzykawkę. Frost z niepokornego komisarza stał się ćpunem, który do końca życia miał oglądać świat przez kratę. Były policjant odkrył w narkotykach idealne lekarstwo na swoje migreny, ale i pozorną ucieczkę z tej beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znalazł. Jednak ktoś o nim nie zapomniał. Bestia z Giewontu ponownie zaprasza Forsta go gry.

Trupów namnożyło się całkiem sporo, a przy każdych zwłokach znaleziono monetę – znak rozpoznawczy Bestii. W śledztwie pojawiły się głosy, że to naśladowca. Albo wina uchodźców, którzy dotarli do Kościeliska i zostali zakwaterowani w jednej ze szkół. Autor wkomponował tu temat bardzo na czasie, opisując nastroje społeczno-polityczne związane z przyjmowaniem uciekinierów z Syrii. Odbywa się manifestacja, która wymyka się spod kontroli, padają oskarżenia podszyte dużą dawką uprzedzeń i niepokoju, ludzie wyrażają swój sprzeciw głośno i dobitnie, przechodząc do agresywnych czynów. Wątek ten współgra z pogonią za mordercą, który nie zamierza spocząć na laurach.

Bo to Bestia rozdaje karty w tej grze, zostawia wskazówki i pozwala odkryć Forstowi tylko to, co sobie sam zaplanował. A dla byłego policjanta złapanie tajemniczego zabójcy stało się obsesją i nic innego nie ma już większego znaczenia. Z dużym zainteresowaniem śledziłam tę potyczkę od pierwszego tomu i uważam Trawers za bardzo dobre zwieńczenie całej trylogii. Jest ciekawie i dynamicznie, trwa walka z czasem i siłami przyrody, został pokazany majestat gór i ogrom niebezpieczeństwa. Jest zagadka związana z tożsamością mordercy, jak i wielka niewiadoma dotycząca pewnej bohaterki. Trylogia o Forście to duża dawka sensacji, przy której nie można się nudzić za sprawą niezłej intrygi, nieoczekiwanych zwrotów akcji i ciekawych bohaterów. Dobrze się bawiłam, czytając tę serię.

czwartek, 9 czerwca 2016

Trzydziesta pierwsza - Katarzyna Puzyńska

Trzydziesta pierwsza
Katarzyna Puzyńska

wydawnictwo: Prószyński i S-ka, stron: 560

Lipowo to mała mieścina, gdzie wszyscy się znają. Dni mijają swoim ustalonym rytmem, plotki lubią się szerzyć lotem błyskawicy, a społeczność to dość wielobarwna i zróżnicowana ferajna. I rzecz jasna nie brakuje tu sekretów, antagonizmów i różnego rodzaju powiązań, które mamy okazję odkrywać podczas lektury. Katarzyna Puzyńska po raz trzeci zaprasza nas do Lipowa, które tylko pozornie może wydawać się spokojnym miejscem. A z pewnością nie można tutaj narzekać na nudę, bo dzieje się dużo. Przeszłość bezlitośnie o sobie przypomina, budząc przykre wspomnienia i wprowadzając zamęt.

Do Lipowa przyjeżdża Jerzy Grala, który ma zamiar prowadzić badania na temat sekty, która miała tu swoją siedzibę lata temu. Co ciekawe, członkowie owej sekty popełnili zbiorowe samobójstwo. Gdy Grala zbiera materiały do swojej rozprawy naukowej, do miasta po pobycie w więzieniu wraca Tytus Weiss. Mężczyzna odsiadywał wyrok za podpalenie domu, w którego pożarze zginęły cztery osoby. Z pewnością nie jest mile widziany w Lipowie i na każdym kroku spotyka się z przejawami nienawiści. Zwłaszcza dla miastowych policjantów powrót podpalacza jest nie do zniesienia, ponieważ w pożarze przed piętnastoma laty życie stracili ich ojcowie. A gdy pewnego wieczoru na dzień przed Wigilią dochodzi do podobnej tragedii, Weiss staje się pierwszym podejrzanym. 

Trzydziesta pierwsza to moje drugie spotkanie z mieszkańcami Lipowa i z ciekawością wróciłam do tego miasteczka. Autorka świetnie wykreowała swoich bohaterów, są to osoby z krwi i kości ze swoimi przywarami, słabościami i marzeniami. Niektórzy mają grzeszki na sumieniu, inni nie spełniają oczekiwań, a są również tacy, którzy próbują się zmierzyć z konsekwencji niewłaściwych decyzji. Poznajmy ich w rozmaitych sytuacjach, którym towarzyszą różne emocje. Postaci są wiarygodne i stronie psychologicznej nic nie można zarzucić. Puzyńska bardzo ciekawie opisała mentalność społeczności w małych miasteczkach i potrafiła zainteresować losami swoich bohaterów, a każdy z nich ma swoją historię. Poza tym gdy dochodzi do zbrodni, trzeba wytypować mordercę, a jest nim na pewno ktoś, kogo już zdążyliśmy dobrze poznać. 

Z dużym zainteresowaniem śledziłam wątek kryminalny, ponieważ podejrzanych zrobił się całkiem spory krąg, kilka osób miało motyw i sposobność do popełnienia zbrodni. Autorka podrzuca nam różne tropy, mnożą się domysły i możliwe rozwiązania. Niełatwo wytypować sprawcę, pozostał on dla mnie zagadką do samego końca. Podobało mi się to, że akcja rozgrywała się na dwóch płaszczyznach. Pojawia się ciekawy motyw sekty i zbiorowego samobójstwa oraz znalezionych kości, a z drugiej strony wątek tragicznego pożaru i bieżąca sprawa podpalenia. Wydarzenia z przeszłości kładą się cieniem na życie wielu bohaterów, a wraz z toczącym się dochodzeniem na jaw wychodzą pewne wcześniejsze przemilczenia i niedomówienia, co też nie ułatwia już i tak nieźle zagmatwanego śledztwa. Wszystko z czasem zgrabnie się łączy i ostateczne rozwiązanie zagadki jest dość zaskakujące.

Trzydziesta pierwsza Katarzyny Puzyńskiej to bardzo wciągający kryminał z barwną plejadą bohaterów i ciekawie skonstruowaną intrygą kryminalną. Autorka potrafi utrzymać napięcie i zaskoczyć rozwojem akcji. Powieść czytało mi się znakomicie i książkę serdecznie polecam. Już rozglądam się za kolejnym tomem, bo styl Puzyńskiej przypadł mi do gustu, poza tym zdążyłam się przywiązać do bohaterów. Sięgnijcie po tę serię kryminalną i poznajcie blaski i cienie Lipowa. Warto!            

wtorek, 31 maja 2016

Książka Racheli - Sissel Værøyvik


Książka Racheli, Sissel Værøyvik
wydawnictwo: Media Rodzina, stron: 440 

Znacie serię Gorzka Czekolada wydawnictwa Media Rodzina? Książki wchodzące w jej szeregi są naznaczone dużym ładunkiem emocjonalnym, poruszana tematyka jest dość mocna, niekiedy bardzo refleksyjna i poruszająca. Powolutku poznaję tę serię i każda powieść, którą miałam okazję dotychczas przeczytać, miała w sobie coś wyjątkowego. A to niezwykłe sylwetki bohaterów, trudną problematykę, czy też skłaniała do chwili zadumy. Nie inaczej było z Książką Racheli, którą zadebiutowała norweska autorka Sissel Værøyvik. 

Swoją przygodę rozpoczynamy w Bergen w Norwegii, gdzie poznajmy Ellę w dość tragicznych okolicznościach. Młoda kobieta od lat mieszkająca w Stanach Zjednoczonych, zmuszona jest powrócić do rodzinnego kraju. Jej rodzice, z którymi notabene nie miała dobrych relacji, zginęli w wypadku samochodowym. Przed Ellą trudne zadanie, musi się zmierzyć nie tylko z wieloma praktycznymi kwestami, ale również ze swoją przeszłością, o której wolała nie myśleć. Poza tym okazuje się, że rodzice wynajmowali lokum pewnej starszej kobiecie. Tajemnicza najemczyni postanawia opowiedzieć Elli swoją historię i dzięki jej opowieści przenosimy się do Bratysławy na rok przed wybuchem II wojny światowej. 

W książce pojawiają się liczne retrospekcje dotyczące życia Racheli, które w zasadzie stanowią trzon powieści. Poznajmy ośmioletnią dziewczynkę, pochodzącą z żydowskiej rodziny, która szybko utraciła beztroskie dzieciństwo. Ze względu na sytuację polityczną i pogłębiający się antysemityzm była zmuszona opuścić kochających rodziców i wraz z bratem przenieść się do Norwegii, co wywróciło jej świat do góry nogami. Życie Racheli nie rozpieszczało, wyrosła na kobietę bez korzeni, wciąż poszukującą swojego miejsca. Dowiadujemy się nie tylko o jej losach w czasie wojny, ale i jak radziła sobie w późniejszych latach. Przyglądamy się również zmianie, jaka zachodzi w tej postaci. Zresztą nie tylko u Racheli można zaobserwować przemianę, Ella też rozlicza się z przeszłością i przewartościowuje niektóre sprawy.

Autorka kreśli sylwetki dwóch bohaterek, które pomimo różnicy wieku, innego bagażu doświadczeń i odmiennego usposobienia, mają ze sobą wiele wspólnego. Dzieciństwo obu kobiet było naznaczone powagą i samotnością - u Elli istniała tylko fasada rodziny, w której szczęście było pozorne; w przypadku Racheli wojna odcisnęła swoje piętno. Dla każdej z nich powrót do Bergen to szansa na zmierzenie się z przeszłością i bolesnymi wspomnieniami, które były głęboko ukryte. Ella odkrywa również tajemnicę swojego ojca, która zmieniła jej dotychczasowe wyobrażenie o własnej rodzinie. Mamy dwie bohaterki i każda z nich ma swoją historię do opowiedzenia, które warto poznać. 

Książka Racheli Sissel Værøyvik to powieść o poszukiwaniu własnej tożsamości, o trudnych i niekiedy złych wyborach, o samotności i o walce z demonami przeszłości. Tematyka może nie należy do łatwych, ale autorka posiada lekkie pióro i pisze w zajmujący sposób. Powieść ma dość nostalgiczny wydźwięk, dużo tu smutnych wspomnień i prób rozliczenia się z tym, co było. Jeśli szukacie lektury skłaniającej do refleksji, to Książka Racheli będzie dobrym wyborem.

czwartek, 26 maja 2016

Zbrodnia w szkarłacie - Katarzyna Kwiatkowska

Zbrodnia w szkarłacie
Katarzyna Kwiatkowska

wydawnictwo: Znak, stron: 393

Zbrodnia w szkarłacie to czwarta część o detektywie-amatorze Janie Morawskim i zarazem jedna z siedmiu książek, która ma szansę zdobyć tegoroczną Nagrodę Wielkiego Kalibru. Bardzo jestem ciekawa wszystkich nominowanych powieści, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po kryminał autorstwa Katarzyny Kwiatkowskiej. Co mnie jeszcze skutecznie przyciągnęło do tej książki, to miejsce akcji, czyli podpoznańskie Jeziory, do których mam o tak zwany rzut beretem. I bardzo się cieszę, że odkryłam twórczość autorki, bo to była bardzo udana lektura i z chęcią poznam wcześniejsze części tej kryminalnej serii. 

Ale póki co wróćmy do Jezior, gdzie dużo się dzieje. Przede wszystkim trwają przygotowania do ślubu panny Heleny, jednak cała ceremonia staje pod wielkim znakiem zapytania. A powodów jest kilka. Brak posagu, bo skarb dziadka nadal nie został odnaleziony. Jan Morawski podjął się rozwiązania zagadki, gdzie zmyślny i dowcipny staruszek ukrył spadek, jednak ta chwila triumfu nie nadchodzi. Skarbu jak nie ma, tak nie ma. Zamiast tego, znaleziono trupa. Trup to była dość podejrzana persona, która dzień wcześniej odwiedziła Jeziory w celu poinformowania pana domu, że majątek już nie jest jego własnością. Bowiem Jerzy Jezierski narobił sobie długów, których nie spłacił na czas. Panna Helena postanawia zerwać zaręczyny, a na domiar złego do Jezior przybywa niemiecki detektyw. 

Świat staje na głowie, a Jan Morawski bierze się za rozwikłanie zagadkowego morderstwa, co okazuje się być równie skomplikowanym wyzwaniem co znalezienie dziadkowego skarbu. Wszyscy członkowie rodziny mieli motyw, aby przenieść na tamten świat zuchwałego zdrajcę, który obiecywał gruszki na wierzbie, nikczemnie planując przejąć polską posiadłość. Zeznania Jezierskich wykluczają się wzajemnie, każdy z nich opowiada inny i jeszcze mniej prawdopodobny scenariusz, który za nic nie chce pasować do faktów, które z mozołem próbuje sklecić Morawski. Ktoś tu mocno kręci i nie wiadomo, czy to wielka zmowa, czy nieudane próby chronienia bliskiej osoby. A życie we dworze musi toczyć się dalej pomimo znalezienia zwłok, problemów finansowych i pałętającego się po posiadłości Niemca o nienagannych manierach. 

Na jaw wychodzą coraz to bardziej zaskakujące informacje, poznajmy grzeszki i motywy poszczególnych postaci, które zazębiają się i ukazują dość niespodziewany obraz. Wielki plus za pomysłową intrygę i naprawdę udaną kreację bohaterów, którzy okazali się interesującym i niezastąpionym towarzystwem. Co jeszcze bardzo mi się podobało, to charakterystyka polskiego ziemiaństwa w czasach pruskiego zaboru. Autorka ciekawie nakreśliła sytuację polityczną, tło społeczne, tradycje i mentalność Wielkopolan. Motyw kontuszowego wesela, przeciwstawianie się wrogiemu naciskowi, opis życia w staropolskim dworze, który stoi na krawędzi bankructwa – to wszystko dodaje smaczku. 

Zbrodnia w szkarłacie Katarzyny Kwiatkowskiej to świetnie napisany kryminał retro, od którego nie mogłam się oderwać. Autorka skutecznie rozbudziła moją ciekawość, co stało się w szkarłatnym pokoju, czy skarb dziadka zostanie odnaleziony i jak naprawdę ma na imię Jerzowa. Jest dużo tajemnic do odkrycia, a wszystko w niezwykle klimatycznej otoczce z ciekawym tłem historyczno-obyczajowym i umiejętnie wplecioną dawką humoru, dzięki czemu książkę czyta się z  prawdziwą przyjemnością. 

sobota, 9 kwietnia 2016

Cudza maska - Aleksandra Marinina

Cudza maska, Aleknsadra Marinina
stron: 380, wydawnictwo: W.A.B


Lekturą Cudzej maski rozpoczęłam swoją przygodę z twórczością Aleksandy Marininy. Rosyjska autorka ukończyła studia prawnicze, a później pracowała w milicji, gdzie prowadziła badania w dziedzinie kryminologii, więc sporego zaplecza wiedzy nie można jej odmówić. Książka wybrana na chybił trafił okazała się dziesiątą częścią cyklu o major Anastazji Kamieńskiej, ale nie miało to większego znaczenia, bo bez problemu można odnaleźć się w fabule.

W Cudzej masce mamy do czynienia z trzema wątkami, które, jak by się mogło wydawać, nie mają ze sobą nic wspólnego. Zabójstwo popularnego pisarza powieści dla kobiet, kampania wyborcza polityka, walka o uniewinnienie mężczyzny skazanego za morderstwo. Trzy różne sytuacje i bohaterowie, których ścieżki nigdy się nie przecięły. Wdowa po pisarzu postanawia wydać resztę dzieł męża i mając w sobie żyłkę do interesów, radzi sobie na rynku wydawniczym o wiele lepiej niż pisarz nieboszczyk. Pojawiają się tu również dwie ciekawe postaci, które nadają wyjątkowego kolorytu w tym wątku - apodyktyczna teściowa święcie przekonana o genialności swojego zmarłego syna, a swoją synową ma za głupią lafiryndę oraz pewna wariatka, której miłosna obsesja była dość niebezpieczna w skutkach. Zupełnie inne problemy ma polityk i jego żona. Obserwujemy tutaj pewne przedstawienie, którego scenariusz jest dość szemrany. Toczy się gra, której początek nosi znamiona przestępstwa. Ktoś musiał zginąć, aby ktoś inny mógł przejąć pałeczkę. I wreszcie mężczyzna, który odsiaduje wyrok za morderstwo, a zarzeka się, że owego czynu nie popełnił. Co z tego, że znaleziono proch na jego ubraniu, że widziało go dwóch świadków. Jest niewinny!

W każdej z tych spraw można wychwycić coś podejrzanego. Coś zgrzyta, choć początkowo trudno powiedzieć, co tu nie pasuje. Akcja jest ciekawie poprowadzona, nie należy może do tych bardzo dynamicznych, ale mamy parę niespodziewanych zwrotów, które rozkręcają fabułę. Kilka razy dałam się zaskoczyć. O samej głównej bohaterce niewiele można się dowiedzieć, nie gra tu pierwszych skrzypiec, ale w gruncie rzeczy nie miało to wpływu na odbiór całej historii. Książkę czytałam z zainteresowaniem nie tylko ze względu na wielowątkowość, ale i wyłaniający się obraz rosyjskiego społeczeństwa lat 90. Pierwsze podejście do twórczości Marininy uważam za udane i z chęcią poznam inne jej kryminały.

środa, 20 stycznia 2016

Czarna loteria - Tess Gerritsen

Czarna loteria, Tess Gerritsen
stron: 280, wydawnictwo: Muza SA

Sala operacyjna. Trwają przygotowania do prostego, rutynowego zabiegu. Wszystko idzie zgodnie z planem do czasu, gdy po podaniu przez anestezjologa środka na rozkurczenie mięśni serce pacjentki się zatrzymuje. I niestety mimo prób reanimacji następuje zgon. Według dokumentacji medycznej operacja nie powinna się odbyć ze względu na wyniki EKG. Wina pada na Kate, ale ona zarzeka się, że nie popełniła błędu i ktoś musiał podmienić papiery. Rodzina zmarłej złożyła pozew, a ich sprawę ma prowadzić najlepszy adwokat w mieście. Kate postanawia z nim porozmawiać, ale spotyka się z niedowierzaniem i niechęcią. Z czasem pan adwokat jest zmuszony zweryfikować swoje poglądy na temat winy Kate. 

Mamy dwójkę głównych bohaterów, która jest papierowa i całkowicie bez wyrazu. Ona – pracuje jako anestezjolog, ma piękne zielone oczy i nie znosi prawników. On – adwokat z bujną czupryną, który nie cierpi lekarzy. Wzajemna niechęć nie przeszkadza im jednak w snuciu fantazji na swój temat zaraz po pierwszym spotkaniu. Rozwój ich wzajemnej relacji jest przewidywalny i autorka tu niczym nie zaskakuje. Dodajmy do tego kilka postaci pobocznych, o których wiemy jeszcze mniej. Kreacja bohaterów wypada tu bardzo ubogo. Fabuła nie jest nad wyraz skomplikowana, ale zaciekawia, bo oprócz podejrzanej śmierci na stole operacyjnym, dochodzi do brutalnych morderstw, a wszystkie ofiary pracowały w tym samym szpitalu. Jednak rozwiązanie zagadki nie zdziwi, bo raczej nikt nie będzie przekonany, że jedyny podejrzany na pewno jest sprawcą, a wytypowanie prawdziwego mordercy nie jest trudne. Na plus zasługuje wartka akcja, książkę czyta się bardzo szybko ze względu na prosty język i dynamiczne tempo. 

Tess Gerritsen zachwyciła mnie swoją serią thrillerów medycznych, gdzie pani detektyw i lekarka sądowa tworzą zgrany duet i codziennie mają do czynienia ze śmiercią i z tą najmroczniejszą stroną człowieka. Cykl z Rizzoli i Isles mogę śmiało polecić, ale w przypadku tej książki jest naprawdę słabo, albo ja zrobiłam się zbyt wymagająca. Podsumowując, Czarna loteria to według mnie kiepskie czytadło. Bohaterowie są bezbarwni i schematyczni, a zagadka kryminalna dość przewidywalna. Czyta się ekspresowo, ale szału nie ma. 

czwartek, 14 stycznia 2016

Tam ci będzie lepiej - Ryszard Ćwirlej

Tam ci będzie lepiej, Ryszard Ćwirlej
stron: 550, wydawnictwo: Czwarta Strona

Ryszard Ćwirlej jest autorem serii o poznańskich milicjantach, która szalenie przypadła mi do gustu. Barwna ekipa bohaterów i przekonująco oddana PRL-owska rzeczywistość wraz z dużą dawką humoru i ciekawą intrygą kryminalną dostarcza świetnej rozrywki. W swojej najnowszej powieści, Tam ci będzie lepiej, autor również zaprasza nas w podróż do Poznania, ale tym razem w lata 20. XX wieku, gdzie po ulicach grasuje morderca à la Kuba Rozpruwacz.

Poczynania zabójcy początkowo przechodzą bez echa, bo kto by zainteresował się zniknięciem jednej czy dwóch kobiet o lekkich obyczajach. Dopiero, gdy komisarz Fischer zostaje doprowadzony przez pewnego złodziejaszka pod drzwi mieszkania, w którym leżą rozkładające się zwłoki, a z rzeki zostaje wyłowione ciało innej prostytutki, sprawa nabiera rumieńców. Dla Fischera to jednak nie jedyna zagadka do rozwiązania, bo zgłasza się do niego znajomy wojskowy z prośbą o przeprowadzenie śledztwa w sprawie zaginięcia pewnego oficera. A cała sprawa, rzecz jasna, jest ściśle tajna.

Mamy tu ciekawą mozaikę postaci, która idealnie wtapia się w klimatyczną panoramę miasta, gdzie wspomnienia wojny i powstania wielkopolskiego są wciąż żywe i często powracają w słowach czy myślach bohaterów. Fischer jako były wojskowy jest osobą konkretną i dbająca o szczegóły, a pruska armia wyrobiła w nim nawyki, które przydają się w pracy śledczego. Poza tym nie brakuje tu złodziei, którzy na swój pokrętny sposób są honorowi i w wyjątkowych sytuacjach potrafią trzymać sztamę. Przysłuchiwanie się rozmowom pełnych gwary poznańskiej, wiarygodne przedstawienie konkretnych miejsc i trafny opis mentalności społeczeństwa pozwalają chłonąć klimat międzywojennego Poznania.

Ta wycieczka w przeszłość z pewnością dostarczy wielu wrażeń, bo będziemy mieć okazję poznać ciemne zaułki miasta, spotkać się z podejrzanymi typami, wziąć udział w aferze szpiegowskiej i złapać mordercę. A wszystko w obrazowo oddanych realiach lat 20. XX wieku i w towarzystwie barwnych postaci. Tam ci będzie lepiej to bardzo obiecujący początek nowej serii i z chęcią sięgnę po kolejny tom z komisarzem Fischerem.

czwartek, 7 stycznia 2016

Paskudna historia - Bernard Minier

Paskudna historia, Bernard Minier
stron: 435, wydawnictwo: Rebis

Bernard Minier ze swoim kryminalnym cyklem z komendantem Servazem zdobył całkiem wysokie podium wśród moich ulubionych autorów kryminałów i thrillerów. Sięgając po jego książki, można oczekiwać dobrze przemyślanej intrygi, dopracowanego studium psychologicznego postaci, napiętej akcji i złowieszczej atmosfery. Bez wątpienia francuski autor przyzwyczaił czytelników do wysokiego poziomu swoich powieści. Czy w przypadku jego najnowszej książki jest podobnie? Nie całkiem. 

Minier najwyraźniej wysłał swojego głównego bohatera na długi urlop, ponieważ Paskudna historia nie należy do serii z Servazem. Tym razem poznajemy Henry’ego, adoptowanego i wychowanego przez dwie lesbijki szesnastoletniego chłopaka, który lubi horrory, słuchać Nirvany i marzy mu się kariera pisarska lub sceniczna. Nudna codzienność zostaje zakłócona przez makabryczne wydarzenie. Dziewczyna Henry’ego, Naomi, zostaje zamordowana i głównym podejrzanym staje się chłopak. Grupa przyjaciół postanawia sama odkryć, kto jest mordercą. To jednak nie jedyna burza w życiu nastolatka, ponieważ jego dwie adopcyjne matki najwyraźniej coś ukrywają. 

Bernard Minier w swoich poprzednich powieściach zachwycił mnie wiarygodnie oddanym poczuciem strachu i atmosferą grozy, a dzięki obezwładniającemu uczuciu niepokoju akcja trzymała w napięciu. W Paskudnej historii odrobinę mi tego zabrakło, ten dreszczyk emocji przez pewien czas pozostał w uśpieniu. W większym stopniu za to autor przybliżył nam stan ducha bohatera, obserwujemy Henry’ego, który zmaga się ze śmiercią Naomi, jego zagubienie, ból i chęć zabrania sprawy we własne ręce. Te emocje są jakby spotęgowane, bo to nastolatek jest narratorem w większości fragmentów i opowiada historię ze swojego punktu widzenia. Poznajemy również reakcje innych osób na wieść o morderstwie i po raz kolejny przekonujemy się, jak wielką potęgą jest Internet, w którym nikt nie jest anonimowy ani bezpieczny. Aspekt braku prywatności w sieci i możliwości zdobycia każdej informacji o człowieku został nieco szerzej zarysowany, ukazując że postęp technologiczny może okazać się na swój sposób zgubny.

Wątek morderstwa Naomi zszedł później na nieco dalszy plan na rzecz tajemnicy związanej z adopcją Henry’ego, dzięki czemu fabuła stała się bardziej zagadkowa, a akcja nabrała tempa. Na jaw zaczęły wychodzić dość zaskakujące epizody, a w finale autor zastosował całkiem niezły manewr i całość od razu wypadła ciekawiej i nie tak jałowo, weryfikując moje początkowe wrażenie. Podsumowując, Paskudna historia to dobra książka, ale nie dorównuje wcześniejszym powieściom Miniera.

sobota, 2 stycznia 2016

Dom Naszej Pani - Anna Klejzerowicz

Dom Naszej Pani, Anna Klejzerowicz
stron: 317, wydawnictwo: Replika

Niewyjaśnione zagadki i tajemnicze wydarzenia z przeszłości, które przez lata stały się legendą są wspaniałą pożywką dla wyobraźni oraz silnym bodźcem do snucia rozważań i mniej lub bardziej prawdopodobnych scenariuszy, które można potraktować jako próbę dojścia do prawdy. Są również idealnym pretekstem do napisania książki, bowiem Anna Klejzerowicz przyznaje, że mit Atlantydy fascynował ją już od dzieciństwa i Dom Naszej Pani pisała z wielkim sentymentem. Jest to trzecia część kryminalnej serii z Emilem Żądło w roli głównej i powieść okazała się niesamowicie wciągającą lekturą, która łączy w sobie zbrodnię z arkanami sztuki i historią starożytną. 

Książka rozpoczyna się tajemniczą sceną w porcie u wybrzeży Hiszpanii w latach dwudziestych. Zagadkowy ładunek zostaje przetransportowany na niemiecki statek handlowy. W nocy, bez zbędnych świadków. Co zawierał duży i ciężki pakunek? Nie od razu poznamy ten sekret, ponieważ zaraz potem przenosimy się do współczesnego Gdańska, gdzie dochodzi do niewytłumaczalnego morderstwa. Ofiarą jest naukowiec związany z muzeum, którego konikiem była starożytność. Co ciekawe, na miejscu zbrodni widnieje tajemniczy symbol. Co morderca chciał przekazać za pomocą tego dziwnego hieroglifu? Emil Żądło, który pracuje jako dziennikarz śledczy, zaczyna prowadzić własne dochodzenie i wpada na trop zagadki z przeszłości. 

Bardzo podobało mi się połączenie współczesnej zbrodni z nieodgadnioną tajemnicą starożytności, jaką jest legenda o zaginionej Atlantydzie. Nawiązania do archeologii, historii i sztuki rewelacyjnie się sprawdziły, rozbudzając wyobraźnię. Ciekawym elementem był również motyw opuszczonego pałacu, a wiadomo, takie miejsca zawsze mają swoje mroczne dzieje i sekrety, które niekoniecznie chcą zostać odkryte. Nie można również zapomnieć o zastanawiającym znaku, który morderca pozostawiał przy swoich ofiarach. Kolejny zagadkowy detal, który mnoży domysły. Czy ma to związek z nielegalnym handlem dziełami sztuki, a może jakaś dziwaczna sekta stoi za tym wszystkim? Wraz z sympatyczną ekipą bohaterów wpadamy na kolejne tropy, ocieramy się o niebezpieczeństwo i poznajemy prawdę o tytułowej, tajemniczej Naszej Pani.

Od Domu Naszej Pani trudno się oderwać za sprawą lekkiego pióra autorki, wartkiej akcji i wciągającej fabuły. Niewyjaśnione zdarzenia z przeszłości, zastanawiający symbol i kolejne morderstwo skutecznie przyciągają uwagę czytelnika na dłużej. Serdecznie polecam tę książkę. Pobawcie się w detektywa. I przekonajcie się, czy Atlantyda w końcu została odnaleziona.