środa, 23 kwietnia 2014

Wysłanniczka - Stephen Miller


Tytuł oryginału: The Messenger
Tłumaczenie: Anna Esden-Tempska
Stron: 445
Wydawnictwo: Muza SA


Atak terrorystyczny. Wróg uderza, a jego metoda jest nieuchwytna i bardziej wysublimowana, bowiem efekt działań nie jest natychmiastowy. Zadaniem zamachowca nie jest wysadzenie się w centrum handlowym, a rozpowszechnienie wirusa. Wirusa zmodyfikowanego, który w początkowej fazie jest trudny do wykrycia. Potrzeba kilku dni, zanim skutki takiego postępowania staną się widoczne. A wtedy wybucha istny chaos i każda chwila jest na wagę złota, rozpoczyna się walka z czasem. To właśnie bioterroryzm jest główną osią fabuły Wysłanniczki autorstwa amerykańskiego pisarza i scenarzysty Stephena Millera.

Daria Vermiglio przylatuje do Nowego Jorku, a jej przykrywką jest zbieranie materiałów do swojego pierwszego artykułu. Praca dziennikarki to tylko wymówka, zasłona dymna, która pozwoli kobiecie wykonać inne zadanie. Ma rozprzestrzenić zmodyfikowany wirus ospy, którym została zarażona. Daria nie traci czasu i ochoczo wypełnia zlecenie mocodawców. Pojawia się w różnych miejscach, szerząc zarazę, a każde jej dotknięcie to jak wyrok śmierci. W innych częściach kraju natomiast wykryto bakterie wąglika. Zamachowców jest więcej. Czy ktokolwiek znajdzie sposób, aby powstrzymać epidemię?

Autor kreśli wiarygodny obraz Ameryki, gdzie blichtr i biedę oddziela tylko wąska granica. Kult piękna i bogactwa kontra ubóstwo i niespełnione marzenia o pięknym, amerykańskim śnie. Ta różnica jest dość wyraźna. Imponujące wieżowce, centra biznesu, sztuki i kultury stoją w kontraście do biednych i brudnych dzielnic, gdzie lepiej nie zabłądzić. Miller opisuje amerykańskie społeczeństwo pełne rozbieżności i zarazem niezwykle różnorodne, ukazując przy tym zmiany, jakie zaszły po zamachu na World Trade Center w 2001 roku. Echo tamtej tragedii ciągle rozbrzmiewa.
Postawa głównej bohaterki wzbudza przede wszystkim negatywne uczucia. Daria rozmyślnie podjęła decyzję, aby stać się śmiercionośną bronią i świadoma następstw zgodziła się wstrzyknąć sobie wirus, a potem przekonana o słuszności swojej misji zaraziła tysiące niewinnych ludzi, skazując ich tym samym na śmierć. Z czasem można zaobserwować u niej pewną zmianę, ponieważ do głosu dochodzą inne emocje. Wyrzuty sumienia tłumią wcześniejszą bezwzględność. Nienawiść kruszeje pod wpływem dobroci innych ludzi. Czy to może być swojego rodzaju impulsem, aby wyłuskać odrobinę współczucia, czy też zrozumienia wobec postępowania bohaterki?

Przyczepię się do braku napięcia, ponieważ spodziewałam się nerwowej, podszytej strachem atmosfery. To miał być wyścig z czasem, gorączkowe poszukiwania antidotum, walka o tysiące istot ludzkich. Nie mówię, że to zostało pominięte, tylko w moim odczuciu ten aspekt został przedstawiony tak bez ekspresji. Zabrakło dynamicznego tempa, przez co akcja mi się nieco momentami za bardzo dłużyła.
Wysłanniczka to ciekawa historia, pomysł z bioterroryzmem jest intrygujący i zarazem upiorny, bowiem terroryzm w takiej postaci jest bardzo prawdopodobny, przez co fabuła nabiera przerażającego autentyzmu. Jednak brak dynamizmu, napiętej atmosfery i raczej umiarkowana akcja trochę ujmują tej książce. Ale jeśli tematyka Was zainteresowała i jesteście ciekawi sedna ataku terrorystycznego z perspektywy zamachowca, to warto sięgnąć po Wysłanniczkę.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Parabellum. Horyzont zdarzeń - Remigiusz Mróz


Stron: 312
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica


Trwa wojenna zawierucha. Wróg napierający z każdej strony nie przebiera w środkach, a śmierć zbiera obfite żniwo. Nie istnieje bezpieczne miejsce. W rzeczywistości ogarniętej wojną panuje chaos, agresor brutalnie miażdży każdy przejaw sprzeciwu, szerząc grozę i okrucieństwo. Każdy dzień jest naznaczony strachem, niepewnością i ciągłą walką o przetrwanie. Nie brakuje jednak ducha walki, a odwaga i męstwo są źródłem niekiedy heroicznych czynów. Parabellum to cykl książek autorstwa Remigiusza Mroza opowiadających o trudach wojny z perspektywy kilku osób, które zmuszone są pokonać mnóstwo przeszkód i przeciwności losu, zmierzyć się z własnym strachem i nie tracić zimnej krwi w obliczu śmiertelnego zagrożenia.

Horyzont zdarzeń to druga część cyklu, więc niewiele napiszę o fabule, aby nie zepsuć ewentualnej lektury pierwszego tomu, który notabene jest bardzo dobry. Autorowi udało się powołać do życia nietuzinkowych bohaterów, od których bije autentyzm. Z pewnością nie są to postaci papierowe, które sprawiają wrażenie mdłych i nieciekawych. Wręcz przeciwnie! Różnorodność charakterów daje się odczuć, co dodatkowo ubarwia całą historię. Bracia Zaniewscy, których wojna zastała w różnych miejscach, to całkowite przeciwieństwa. Staszek z natury opanowany stara się nie podejmować pochopnych decyzji, a emocje tłumi głęboko w sobie. Wraz z narzeczoną Marią, która jest Żydówką, próbują przedostać się do Francji. Droga ta obfituje w wiele trudności i niebezpieczeństw, a pewna sytuacja skłania ich do zmiany pierwotnego planu ucieczki. Drugiego z braci, Bronka, który u progu II wojny światowej stacjonował na granicy rumuńskiej, splot wydarzeń zmusił do ponownego starcia oko w oko z nieprzyjacielem. Ta potyczka przyniosła ze sobą tragiczne skutki. Intrygującą postacią jest Christian Leitner, niemiecki oficer, który wymyka się schematowi. To pedantyczny służbista, który sumiennie wypełnia rozkazy i dużo wymaga zarówno od siebie, jak i podległych mu ludzi. Jednak nie jest bezmyślnie zaślepiony nazistowską ideologią, trzyma się swojego systemu wartości, a epatowanie okrucieństwem i nadmierne represje uważa za nieuzasadnione i niepotrzebne. W opozycji do niego stoi inny Niemiec, wyjątkowy sadysta, który nie ma w sobie krztyny człowieczeństwa, a w jego działaniach wyraźnie widać całkowitą pogardę dla ludzkiego życia i przekonanie o własnej wyższości.

Fabuła powieści jest niezwykle dynamiczna, akcja mknie przed siebie, nie pozwalając na chwilę oddechu i w efekcie od książki nie można się oderwać. Z niesłabnącym zainteresowaniem śledzi się losy bohaterów, którzy nie mogą stracić czujności, bowiem z każdej strony czyha niebezpieczeństwo. Jeden fałszywy krok, zaufanie nieodpowiedniemu człowiekowi, impulsywnie podjęta decyzja może być zapowiedzią przygnębiającej i nieuniknionej porażki. Poszczególne wątki niosą ze sobą sporą dawkę emocji, a wydarzenia przeplatają się ze sobą, ukazując dramatyczny i okrutny obraz wojny. Jednak nie jest to typowa literatura wojenna, ponieważ cykl Parabellum to w dużej mierze również sensacja pełna pościgów, bijatyk, strzelanin, a nawet afer szpiegowskich, co w efekcie daje niezwykle zajmującą, wieloaspektową i trzymającą w napięciu książkę.

Krótko podsumowując, Parabellum. Horyzont zdarzeń to barwni bohaterowie, których zmagania obserwuje się z niepokojem i rosnącą ciekawością, dynamiczne tempo akcji, które nie pozwala na nudę i lekkie pióro autora, które sprawia, że książkę czyta się błyskawiczne. Jest to bardzo dobra kontynuacja i podobnie jak tom pierwszy wciąga od samego początku. Powieść wszystkim gorąco polecam! Jeśli jeszcze nie znacie tej historii, to proponuję jednak zacząć od Prędkości ucieczki, aby Was nic nie ominęło, a ja mam nadzieję, że kolejne części cyklu pojawią się już niebawem.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rycerz Siedmiu Królestw - George R. R. Martin



Tytuł oryginału: Knight of The Seven Kingdoms
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Stron: 356
Wydawnictwo: Zysk i S-ka


George R. R. Martin ze swoją sagą Pieśni Lodu i Ognia pozyskał całą rzeszę fanów, a serial na podstawie tej serii również cieszy się dużą popularnością. Świat Westeros, rozległej i tajemniczej krainy z barwną i krwawą historią, pradawnymi wierzeniami i szczyptą magii fascynuje oraz zachwyca różnorodnością, a losy bohaterów wzbudzają zainteresowanie, które cały czas wzrasta. Na fenomen prozy Martina składa się wiele niuansów, a lektura Rycerza Siedmiu Królestw jest świetną okazją, aby wyłuskać te elementy. Najnowsza powieść autora jest swojego rodzaju prologiem do wydarzeń, które rozgrywają się w słynnej Grze o tron.

Gdyby nie ser Arlan życie Dunka byłoby pasmem nieszczęść, bowiem sierota z Zapchlonego Tyłka nie może liczyć na świetlaną przyszłość. Na szczęście znalazł się pod opieką wędrownego rycerza, któremu wiernie służył jako giermek, pilnie zapamiętując wszystkie rady doświadczonego mężczyzny. Kiedy żywot ser Arlana dobiegł końca, Dunk jest zmuszony dbać sam o siebie. Postanawia wziąć udział w turnieju rycerskim i ta decyzja o mały włos nie doprowadziła go do zguby. Po emocjonującej walce wraz ze swoim giermkiem o imieniu Jajo, wyruszył w nie mniej ekscytującą drogę pełną przygód.

Martin z łatwością i zarazem niebywałą precyzją czaruje słowem, pobudzając naszą wyobraźnię i zapraszając w wyjątkową podróż. A grzechem byłoby nie skorzystać z tej szansy! Bez problemu można wczuć się w historię i razem z bohaterami poznać smak zwycięstwa, czy też odczuć bolesną porażkę. Wręcz słychać tętent kopyt, trzask pękającej kopii, jęk bólu. Turniej prócz emocjonującej rozgrywki dał możliwość przyjrzenia się rycerzom wszelkiej maści. Dla jednych była to zabawa, inni kombinowali i chwytali się nieczystych zagrań. Niestety, honor to coraz częściej pomijany element rycerskiego rzemiosła zastępowany przez wygórowane ego, czy też narcystyczną potrzebę sławy. Rycerz, który swoim zachowaniem daje dowód odwagi i męstwa, mający w pamięci złożoną przysięgę, to gatunek wymarły. Przekrój postaci jest zróżnicowany i przewija się cała masa różnych charakterów, a nietuzinkowy duet głównych bohaterów był bardzo udanym pomysłem. Zarówno prostolinijny i uczciwy Dunk, jak również bystry i pyskaty Jajo wzbudzają sympatię, a ich przygody śledzi się z ciekawością.

Rycerz Siedmiu Królestw składa się z trzech opowiadań, które tworzą spójną historię. Nie brakuje w niej ciekawej akcji, specyficznego humoru i barwnych postaci. Fani twórczości Martina na pewno z chęcią chociaż na chwilę powrócą do Westeros w oczekiwaniu na kolejny tom sagi, pozostałych serdecznie zachęcam do sięgnięcia po tę książkę – dajcie się wciągnąć w ten fascynujący świat, który absorbuje i przykuwa uwagę na dłużej. Rycerz Siedmiu Królestw to zarówno niezłe preludium do Pieśni Lodu i Ognia oraz walki o Żelazny Tron, jak i ciekawe dopełnienie sagi.

*
I ballada, która często rozbrzmiewa w Westeros. Niedźwiedź i dziewica cud. 
Moja ulubiona wersja. ;-)