Tytuł oryginału: Snöstrom
och Mandeldoft
Tłumaczenie: Inga
Sawicka
Stron: 143
Wydawnictwo: Czarna
Owca
Pewnie już wspominałam,
że twórczość Camilii Läckberg bardzo przypadła mi do gustu. W moim odczuciu
autorka w umiejętny sposób połączyła powieść kryminalną z dość rozbudowanym
wątkiem obyczajowym. Oprócz morderstwa i postępującego śledztwa, pisarka dużo
uwagi poświęca również bohaterom, opisując ich życie codziennie pełne różnych
zgrzytów i problemów, wplatając również zabawne wydarzenia. Tym razem Läckberg
oddaje w ręce czytelnika opowiadanie, którego bohaterem jest policjant dobrze
znany z pozostałych powieści. Przyznaję, że nie pałam szczególną sympatią do
krótkiej formy, ale mam sentyment do autorki, więc z chęcią sięgnęłam po Zamieć śnieżną i woń migdałów.
Na wyspie Valön znajduje
się niedawno odrestaurowany pensjonat. To właśnie tam spotyka się rodzina
Liljecron, aby spędzić razem przedświąteczny weekend. Na tę uroczystość został
również zaproszony policjant Martin Molin, który ma towarzyszyć swojej dziewczynie
i w końcu zostać przedstawiony pozostałym członkom rodziny. Mężczyzna nie potrafi odmówić Lisette i dość niechętnie przystaje na tę propozycję. Towarzystwo dotarło na wsypę tuż przed ogromną burzą śnieżną, która coraz
bardziej się nasila, aż zostają odcięci od reszty świata. Weekend muszą spędzić
w zamknięciu w oczekiwaniu na poprawę pogody. Nie byłoby w tym nic niezwykłego,
gdyby nie doszło do morderstwa. Podczas kolacji senior rodu zostaje otruty
cyjankiem, a zabójcą musi być ktoś, kto przebywa obecnie w pensjonacie. Martin
stara się rozwikłać zagadkę.
Prawdę mówiąc, to
intryga kryminalna nie jest niczym odkrywczym, ale mimo wszystko ma w sobie
potencjał. Ofiara morderstwa jest bogata, więc motyw zbrodni jest banalny –
chodzi o pieniądze. Każdy z członków rodziny jest w trudnej sytuacji
finansowej i potrzebował zastrzyku gotówki, więc wszyscy są podejrzani. Poza
tym wyraźnie widać, że między bohaterami panują napięte stosunki pełne
niedomówień, ukrytych pretensji i sekretów. Oprócz morderstwa na jaw wychodzi
również tajemnica rodzinna skrywana od ponad dwudziestu lat. Cała akcja opiera
się przede wszystkim na prowadzeniu przesłuchań poszczególnych osób przez
Martina. Niestety, większość mówi to samo, niewiele wnosząc do fabuły, a
policjant momentami zachowuje się dość nieporadnie. W moim odczuciu ta nowelka wypada średnio w porównaniu z sagą kryminalną, która jest bardziej dopracowana i ciekawiej skonstruowana.
Zamieć śnieżna i woń
migdałów przypomina mi kryminały Agathy Christie, to opowiadanie jest w
podobnych klimatach i można się tu doszukać pewnej inspiracji. To nie jest
żaden poważny zarzut w stronę Läckberg, ale wielka szkoda, że pani Camilla bardziej się
nie postarała, bo pomysł jest przecież ciekawy. Jak już wspomniałam, autorka
nie wniosła do tematu niczego nowego, poza tym zabrakło napięcia. Sytuację
trochę ratuje pewne nieoczekiwane wydarzenie, ale mimo wszystko książkę oceniam
przeciętnie. Nie polecałabym poznawanie twórczości Läckberg od tej właśnie nowelki, bo można poczuć się nieco rozczarowanym i zniechęconym. Owszem,
opowiadanie czyta się szybko i przyjemnie, można mu poświęcić chwilę czasu, ale
bez większych oczekiwań.