Tytuł oryginału: Different seansons
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Stron: 511
Wydawnictwo: Albatros
Moja ocena: 4/6 - dobra
Stephena Kinga nikomu nie trzeba przedstawiać, prawda?
Nawet, jeśli nie czytaliście jego książek, to na pewno obiło się Wam o uszy to
nazwisko. King jest jednym z
najpopularniejszych autorów literatury grozy i horroru, a jego twórczość cieszy
się dużym zainteresowaniem i zyskała całkiem pokaźną grupę fanów. Gdzie tkwi fenomen? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, trzeba po prostu
sięgnąć po książkę i przekonać się na własnej skórze. Niektórzy twierdzą, że
powieści Kinga są przereklamowane, ale ja nie odniosłam takiego
wrażenia. Będąc ostatnio w bibliotece, mój wybór padł na zbiór opowiadań
zatytułowany Cztery pory roku, wcześniej wydany jako Skazani na Shawshank.
Przyznaję, że nie przepadam za krótkimi formami, ale tym razem zrobiłam
wyjątek.
Na początek nowela, na której najbardziej mi zależało. Historia
wymyślona przez Kinga została zekranizowana, a film otrzymał siedem nominacji do
Oscara. O czym mowa? Oczywiście o Skazanych na Shawshank. Andy Dufrense zostaje
oskarżony o zamordowanie żony i jej kochanka. Z natury spokojny o dość zimnym
usposobieniu nie zrobił dobrego wrażenia na ławie przysięgłych. Wszystkie
zgromadzone dowody świadczą przeciwko niemu, a oskarżyciel nie pozwala nawet na
cień wątpliwości. Andy mimo zapewnień, że jest niewinny, zostaje skazany na
dożywocie. Przyzwyczaja się do życia w nowych warunkach, wszystko znosi w
milczeniu, zyskuje paru przyjaciół, ale również i wrogów. Mężczyzna dzięki swojej
inteligencji i sprytowi zdołał zaskoczyć wszystkich: naczelnika, strażników i
współwięźniów.
Skazani na Shawshank jest niezwykle sugestywnym opisem
więziennej rzeczywistości – brutalnej i opartej na własnych zasadach, które nijak się mają do świata poza murami więzienia. Człowiek uczy się
reguł, stara się przystosować do nowego otoczenia, przyzwyczaja do zamknięcia i
życia w izolacji. Świeżo przybyli więźniowie szybko muszą pojąć również te niepisane
zasady, które tak naprawdę są najważniejsze i
decydują o pozycji w hierarchii. Wybieganie przez szereg, granie zbyt
pewnego siebie, albo słowna utarczka ze strażnikiem mogą spowodować
katastrofalne skutki dla takiego delikwenta. Każdy ma swoje miejsce i określaną
rolę. Więzienie to nie bajka, to nie są wczasy, co wyraźnie widać w opowiadaniu
Kinga. W Skazanych na Shawshank zostało również pokazane przewrotne działanie systemu penitencjarnego. Trafia do więzienia niewinny człowiek,
wyrok sędziego zniszczył mu życie, odbierając nadzieję na przyszłość. Emocje,
jakie targają takim nieszczęśnikiem są zrozumiałe. Z drugiej strony osoba, która kilkadziesiąt
lat spędziła w zamknięciu i po tak długim czasie zostaje wypuszczona na wolność
nie potrafi odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Paradoksalnie tęskni
za murami więzienia, bo świat jest dla
niego zupełnie obcy.
Nie mogę nie wspomnieć o filmie, który miał duży wpływ na odbiór tej noweli przeze mnie. W moim odczuciu ekranizacja jest rewelacyjna i może będzie bluźnierstwem to, co teraz powiem, ale adaptacja filmowa jest lepsza od książki, co naprawdę rzadko się zdarza. Muszę przyznać, że opowiadanie trochę mnie rozczarowało, ale ma w sobie potencjał, który w pełni wykorzystał Frank Darabont przenosząc historię na ekran kinowy.
W Czterech porach roku są jeszcze trzy inne krótkie formy, nad którymi już nie będę się rozdrabniać. Stephen King napisał ciekawe historie, poruszając w nich różne problemy, wykreował bohaterów pełnych skrajnych emocji i dążeń. Tematyka opowiadań jest intersująca i nieco nietypowa, jak na Kinga. Każda z nowel wnosi coś innego i inaczej wpływa na czytelnika, więc z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Książka daje też możliwość poznać autora z nieco innej strony, bo tylko jedno opowiadanie zawiera śladowe elementy horroru. Podsumowując: Cztery pory roku nie są najgorsze, ale też nie zrobiły na mnie piorunującego wrażenia. Można jednak w nich znaleźć perełki, więc polecam tę pozycję zarówno fanom Kinga, jak i osobom, które nie mogą przekonać się do tego autora, może a nuż zmienią swoje nastawienie.
Nie mogę nie wspomnieć o filmie, który miał duży wpływ na odbiór tej noweli przeze mnie. W moim odczuciu ekranizacja jest rewelacyjna i może będzie bluźnierstwem to, co teraz powiem, ale adaptacja filmowa jest lepsza od książki, co naprawdę rzadko się zdarza. Muszę przyznać, że opowiadanie trochę mnie rozczarowało, ale ma w sobie potencjał, który w pełni wykorzystał Frank Darabont przenosząc historię na ekran kinowy.
W Czterech porach roku są jeszcze trzy inne krótkie formy, nad którymi już nie będę się rozdrabniać. Stephen King napisał ciekawe historie, poruszając w nich różne problemy, wykreował bohaterów pełnych skrajnych emocji i dążeń. Tematyka opowiadań jest intersująca i nieco nietypowa, jak na Kinga. Każda z nowel wnosi coś innego i inaczej wpływa na czytelnika, więc z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Książka daje też możliwość poznać autora z nieco innej strony, bo tylko jedno opowiadanie zawiera śladowe elementy horroru. Podsumowując: Cztery pory roku nie są najgorsze, ale też nie zrobiły na mnie piorunującego wrażenia. Można jednak w nich znaleźć perełki, więc polecam tę pozycję zarówno fanom Kinga, jak i osobom, które nie mogą przekonać się do tego autora, może a nuż zmienią swoje nastawienie.
Intryguje mnie ta książka już od jakiegoś czasu i dlatego chciałbym poznać ją osobiście. Już poczyniłam pewne kroki w tym kierunku. Jestem bardzo ciekawa, czy opowiadania Kinga przypadną mi do gustu. Czas pokaże.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że czytałam! King jest mistrzem krótkich form, a "Skazani na Shawshank" to istna rewelacja (podobnie jak film...). Nie wszystkie opowiadania dorównują sobie poziomem, ale to nic nadzwyczajnego w zbiorze opowiadań:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Skazanych bym przeczytała, reszty już nie ^^
OdpowiedzUsuńautora bardzo lubię, jednak akurat po tę książkę bym nie sięgnęła
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Czytałam kilka powieści Kinga i wiem, że potrafi pozytywnie zaskoczyć ale też i wypaść kiepściutko jak np. w "Komórce". Nie wiem czy opowiadania to jego działka i póki co chyba nie będę sprawdzać, za to "Skazanych na Shawshank" chętnie przeczytam, film widziałam i też uważam, że jest rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńna Pana Kinga przyjdzie czas :) myślę, że gdzieś tak za rok :p
OdpowiedzUsuńFakt, film był genialny, podpobnie jak "Zielona Mila", jednak tu książka była zdecydowanie lepsza. Muszę szybko nadrobi c zaleglość i przeczytać "Skazanych na Shawshank".
OdpowiedzUsuńWedług mnie ta książka jest naprawdę dobra, zresztą lubię pana Kinga w krótszych formach. Czytałam już dość dawno, więc nie wypowiem się teraz jakoś konkretnie...Ale myślę że warto poznać chociaż "Skazanych na Shawshank". I nowelę i film, oczywiście;)
OdpowiedzUsuńA moje ulubione opowiadanie z tego tomu to "Zdolny uczeń" - o chłopcu, który podejrzewa, że w jego miasteczku ukrywa się były hitlerowiec. "Skazanych na Shawshank" umieściłabym na drugim miejscu. Pozostałe opowiadania mniej mnie zainteresowały :)
OdpowiedzUsuńW przyszłości na pewno przeczytam, bo planuję poznać całą twórczość Kinga. Jednak skoro grozy w tych opowiadaniach raczej nie ma to na razie się wstrzymam. Wolę te straszne powieści Kinga :)
OdpowiedzUsuńPo ten zbiór również sięgnęłam ze względu na "Skazanych..." i byłam bardzo rozczarowana opowiadaniem. Z przeciętnego opowiadania stworzyli po prostu piękny film... więc zgadzam się Z Tobą :)
OdpowiedzUsuńa moim ulubionym opowiadaniem była "Metoda oddychania" :)
Czytałam jedną książką Kinga i nie przypadła mi do gustu, ale chyba po prostu źle trafiłam.. Na szczęście, nie zraziłam się do tego pisarza po jednej nieudanej przygodzie z jego twórczością i mam ochotę na sięgnięcie po kolejną książkę. Z przyjemnością sięgnę po ten zbiór opowiadań.
OdpowiedzUsuńKinga lubię, kiedyś się nim zaczytywałam, jednak jakoś do tej książki się przekonać nie mogę ;)
OdpowiedzUsuńChyba jako jedyna uchowałam się przed Kingiem. Nie znam jego twórczości, oczywiście mam ją, gdzieś tam w planach, ale to bardzo daleka przyszłość i niekoniecznie ta książka z tego, co widzę.
OdpowiedzUsuńA ja ten zbiorek darzę duża sympatią, głównie za nowele "Skazani na Shawshank" i "Ciało", choć i "Zdolny uczeń" mocno zapada w pamięć. Stephena Kinga trzeba spróbować, jak już trafi, to w samo sedno. Nie wyobrażam sobie życia bez jego twórczości :D
OdpowiedzUsuńCzęsto się spotykam z tą książką. czy na blogach, tanich księgarniach czy bibliotece.Chyba czas najwyższy przeczytać:D
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką Stephena Kinga i każda nieprzeczytana przeze mnie książka tego autora należy do moich lektur obowiązkowych;)
OdpowiedzUsuńMiałam już kilka książek Kinga w ręku i mimo to, że nie należy on do moich ulubionych autorów to czasem lubię przeczytać coś jego autorstwa:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam jeszcze przyjemności przeczytania ,,Czterech pór roku", ale mam nadzieję, że o się zmieni. Najpierw jednak sięgnę po te straszne książki;-)
OdpowiedzUsuńStephen King... Uwielbiam książki tego pisarza!!
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, filmu też nie oglądałam. Może kiedyś się przekonam do jednego albo drugiego... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzyznam się że nie czytałam nic Kinga, bo nie lubię horrorów, ale mój mąz się nim zaczytuje. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałem nic Kinga, ale od dłuższego czasu się za nim rozglądam, i chcę coś przeczytać. Film mi się naprawdę podobał, więc może to ten tomik byłby dobry, zastanowię się :)
OdpowiedzUsuńA ja jestem zrażona i obrażona chyba już śmiertelnie na Kinga... Przeczytałam wychwalaną przez wszystkich pod niebiosa "Zieloną milę". Oceniłam 1/10 i na kolejną przygodę z tym panem ochoty nie mam. Na "Cztery pory roku" z pewnością się nie skuszę. Także dlatego, że nie przepadam za opowiadaniami. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, King jest "nierówny", ale pozycja, którą polecasz jest najwyżej oceniana:)
OdpowiedzUsuńOj Kinga po prostu uwielbiam, choć ma w swoim przeogromnym dorobku książki gorszej jakości. Na pewno kiedyś przeczytam i tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem fanką Kinga, chociaż miewa różne pozycje.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoja recenzja, czytało mi się ją z przyjemnością. Co do samej książki, to jeszcze jest mi obca. Tak samo jak film. Ale obie pozycje mam w planach. Jeżeli chodzi o Kinga, to czytałam tylko dwie książki i jestem nimi oczarowana. A były to "Lśnienie" oraz "Misery". Polecam!
OdpowiedzUsuń_______
Cieszę się, że Ci się podoba. To tło zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu niż to poprzednie. ;) Choć nie powiem, pewnie na dniach znów zmienię tło. Taka już jestem!
Również rzadko czytam biografie. Ale gdy trafia się taka nietuzinkowa, która wydaje się być bardziej opowieścią niż biografią - sięgam chętnie. Tą polecam! :)
Wstyd się przyznać, ale Kinga jeszcze nie czytałam. Obiecuję sobie to nadrobić, tylko czasu brakuje. Pewnie zacznę od innej książki, bo nie przepadam za opowiadaniami. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy to mnie się opowiadanie podobało równie bardzo jak ekranizacja filmowa :) Cieszę się, że w filmie historia została rzetelnie przekazana, nie okrojona i bez zbędnych dodatków. Reszta opowiadań podobała mi się tak sobie, za bardzo ich już nie pamiętam, bo czytałam tę książkę 2 lata temu. Pamiętam jedno związane z jakimś nazistą ukrywającym się w USA :D
OdpowiedzUsuń