piątek, 2 października 2015

Błędne siostry - Renata L. Górska

Błędne siostry, Renata L. Górska
stron: 752, wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Dom w górach. Piękny krajobraz, cisza i spokój. Idealne miejsce, aby wypocząć, naładować akumulatory i tymczasowo uciec od problemów i ludzi, których ma się dosyć. Z dala od zgiełku wielkiego miasta i codziennej, często uciążliwej i mozolnej, rutyny można nabrać dystansu, a sporo wolnego czasu sprzyja rozmyślaniom i chwili wytchnienia. 

W takiej właśnie sytuacji poznajmy główną bohaterkę powieści autorstwa Renaty L. Górskiej. Karola za namową koleżanki bierze bezpłatny urlop i postanawia przenieść się do małej mieściny u stóp Karkonoszy, gdzie ma się zatrzymać w domu znajomej. Przed nią kilka miesięcy samotności i spokoju, ale czeka ją niespodzianka, ponieważ nie jest jedyną osobą, która wpadła na taki pomysł. Pojawienie się nieznajomego mężczyzny, który nie chce nic o sobie powiedzieć, zakłóca planowany wypoczynek.

Czas spędzony w domu na polanie będzie dla bohaterki przełomowy. Karola nabiera odwagi, aby zmierzyć się z przeszłością, która uwiera jak cierń. Wspomnienia, których nie dopuszczała do głosu, nabierają wyrazistości i skłaniają do przemyśleń. Obserwujemy również złożone relacje z siostrą, które na pewno nie należą do łatwych. Na światło dzienne wychodzą rodzinne tajemnice, które zmuszają do innego spojrzenia na wiele spraw. To jednak nie jedyne sekrety, które czekają na odkrycie. Tajemniczy mężczyzna, który nic o sobie nie zdradza, jest idealnym pretekstem do snucia domysłów. Dom, w którym zatrzymała się Karola, również ma swoją przeszłość, a w historii z nim związanej jest wiele niejasności. Intrygującym dodatkiem jest również legenda o błędnych siostrach i sarnach, których pojawienie się na polanie podobno zwiastuje śmierć.

Książka jest niezwykle klimatyczna, atmosfera powieści idealnie wpasuje się w nadchodzące długie, jesienne wieczory. Bohaterka snuje swoją opowieść nieśpiesznie, ale w zajmujący sposób. Błędne siostry to książka o poszukiwaniu własnej tożsamości i zmierzeniu się z przeszłością, nie brakuje również nutki tajemnicy, która dodaje smaczku całej historii. Lektura jest momentami nieco nostalgiczna i skłaniająca do refleksji, ale właśnie czegoś takiego szukałam i powieść Renaty L. Górskiej sprawdziła się bardzo dobrze.

piątek, 24 lipca 2015

Niepokorne. Klara - Agnieszka Wojdowicz

Niepokorne. Klara, Agnieszka Wojdowicz
stron: 406, wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Pierwszy tom Niepokornych Agnieszki Wojdowicz bardzo przypadł mi do gustu. Autorka stworzyła ciekawą historię osadzoną w wiarygodnie odzwierciedlonych realiach XIX wieku, w których rola i obraz kobiety powoli się zmienia. Książka szalenie wciągająca i pięknie napisana, więc z przyjemnością sięgnęłam po długo wyczekiwaną część drugą.

Tym razem to Klara z trójki przyjaciółek wysuwa się na pierwszy plan. Śledzimy jej pierwsze kroki w dziennikarskiej karierze, towarzyszymy podczas burzliwych spotkań rodzinnych, które kończą się poważną kłótnią, i obserwujemy rozwijającą się znajomość z pewnym panem inżynierem. Klara nie boi się głośno mówić o swoich poglądach i angażuje się w różnego rodzaju akcje o charakterze emancypacyjnym. Zupełny inny tryb życia prowadzi Judyta, która zajmuje się projektowaniem tkanin. Nie czuje się jednak szczęśliwa i podejmuje decyzję, która będzie zapowiedzią sporych zmian. 

Dużym walorem tej książki jest tło historyczne, czyli opis młodopolskiego Krakowa pod koniec XIX wieku. Czas, w którym coraz więcej kobiet przeciwstawia się ciasnocie poglądów, walcząc o swoje prawa. Droga ta jednak jest ciężka i pełna przeszkód, a koniec tej wędrówki dość niepewny. Agnieszka Wojdowicz zaciekawia tym tematem dzięki wiarygodnym opisom i barwnej charakterystyce postaci. Konfrontuje ze sobą dwa obozy, bo z jednej strony poznajemy poglądy zwolenniczek emancypacji, natomiast po drugiej stronie barykady stoją osoby niechętnie zmianom roli kobiety. Różnica przekonań jest wyraźna, co też często doprowadza do nieprzyjemności. Autorka zaprasza nas również w podróż do cesarsko-królewskiego Wiednia, a umiejscowienie akcji właśnie tam bardzo przypadło mi do gustu. 

Niepokorne. Klara, podobnie jak tom pierwszy, wciąga od pierwszym stron, czarując sugestywnymi obrazami nie tylko miejsc i strojów, ale także opisem konwenansów oraz mentalności ówczesnego społeczeństwa. Bez trudu potrafiłam przenieść się w przeszłość i poczuć ducha epoki. Ciekawi bohaterowie dopełniają całości, która jest jak najbardziej warta uwagi. Drugi tom o niepokornych kobietach był interesującą i barwną lekturą i bez wątpienia jest to bardzo dobra kontynuacja. Serdecznie polecam ten cykl, a ja teraz z niecierpliwością wyczekuję części trzeciej.

sobota, 18 lipca 2015

Pogromca lwów - Camilla Läckberg

Pogromca lwów, Camilla Läckberg
stron: 428, wydawnictwo: Czarna Owca

Pogromca lwów to już dziewiąta część kryminalnej serii autorstwa Camilii Läckberg. Rzecz dzieje się w szwedzkiej mieścinie, gdzie trwa mroźna zima i jak to w skandynawskich kryminałach bywa – taka aura bardzo sprzyja tragediom i tajemniczym morderstwom. W Fjällbece komendantem policji jest mało rozgarnięty i komicznie irytujący Bertil, który przekonany o swoim wyjątkowym zmyśle detektywistycznym i nadzwyczajnych umiejętnościach przywódczych nie dostrzega, że tak naprawdę jest traktowany jak nieznośne dziecko. W rzeczywistości to Patrik Hedström dzierży władzę i jest odpowiedzialny za prowadzenie śledztwa. Najnowsza sprawa, z którą muszą się zmierzyć policjanci, to wypadek Victorii, młodej dziewczyny, która kilka miesięcy wcześniej zaginęła.

Jak to u Läckberg w zwyczaju, akcja powieści biegnie dwutorowo. Trwa dochodzenie w sprawie Victorii, która została poddana makabrycznym torturom. Drugi wątek dotyczy Laili, która odsiaduje wyrok w więzieniu za zamordowanie męża, pojawiają się również retrospekcje dotyczące jej przeszłości, które są wskazówką do rozwiązania rodzinnej tajemnicy. Läckberg zgrabnie lawiruje pomiędzy tymi kwestami, wplatając również sporo elementów obyczajowych. Jeśli chodzi o warstwę kryminalną, to intryga jest całkiem nieźle skonstruowana, chociaż w pewnym momencie autorce wymsknęło się trochę za dużo, co pozwoliło mi domyśleć się części rozwiązania. Intryga intrygą, ale pisarka nie zapomina o swoich bohaterach, opisując ich życie, w którym nie brakuje smutków, radości i prozaicznych problemów.

Całość wypada przyzwoicie, jest zbrodnia, fabułę ubarwia zagadka z przeszłości, a wątek obyczajowy odgrywa nie mniej istotną rolę, co też znajdzie swoich zwolenników, jak i przeciwników. Mnie to nie przeszkadzało, bo lubię tę serię i fajnie było wrócić do tego szwedzkiego miasteczka i ponownie spotkać się z bohaterami, którzy są jak starzy znajomi. Wielkiego zaskoczenia może zabrakło, bo u Läckberg da się wyłapać pewien schemat, ale książkę ogólnie dobrze się czyta. Podsumowując, Pogromca lwów to całkiem niezłe czytadło, które łączy w sobie kryminalną zagadkę z rozbudowaną warstwą obyczajową.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Okularnik - Katarzyna Bonda

Okularnik, Katarzyna Bonda
stron: 845, wydawnictwo: MUZA SA

Okularnik to druga część serii o Czterech żywiołach Saszy Załuskiej pióra Katarzyny Bondy. Pierwszy tom, czyli Pochłaniacz, był bardzo obiecującym otwarciem nowego cyklu o charyzmatycznej i uzdolnionej profilerce, która zajmuje się tworzeniem portretów psychologicznych. Autorka zdążyła przyzwyczaić czytelników do wysokiego poziomu swoich powieści kryminalnych, ale bez trudu udało się jej po raz kolejny przeskoczyć wysoką poprzeczkę, którą sama sobie postawiła.

Sasza Załuska powraca po raz drugi, tym razem z nowym planem na życie, bowiem postanawia wrócić do policji. Wcześniej chce uporządkować wszystkie swoje sprawy i w tym celu wyrusza do Hajnówki, małej mieściny na Podlasiu. Jej wizyta w miasteczku potoczyła się w zupełnie innym kierunku niż zaplanowała. Wiadomo, nieodpowiedni czas w nieodpowiednim miejscu i ambaras gotowy. Sasza angażuje się w śledztwo, które jest jedną wielką niewiadomą. W centrum wydarzeń stoi Piotr Bondaruk, a każda bliska mu kobieta ginie w tajemniczych okolicznościach. Czy Bondaruk jest prowodyrem tych zniknięć, a może oskarżenia szeptane przez tutejszą społeczność są jawnie niesprawiedliwe? Chociaż podobno w każdej plotce jest ziarno prawdy. Mało tego! W pobliskich lasach znaleziono ludzkie szczątki. Te niewyjaśnione sprawy mają pewien wspólny mianownik – samochód, a konkretniej mercedes potocznie zwany okularnikiem.

Okularnik to kompleksowa powieść, która łączy w sobie kilka elementów. Mamy tu do czynienia ze złożoną i drobiazgowo przemyślaną intrygą, toczącym się śledztwem i próbami dojścia do prawdy, jednak fabuła jest nieźle zagmatwana i trudno przewidzieć, jakie jest rozwiązanie tej zagadki. Wydarzenia nie dzieją się według utartego scenariusza, autorka zaskakuje na każdym roku. Karty odkrywane są powoli, napięcie stopniowo budowane, a ciekawość rośnie z każda stroną. Kryminalna warstwa powieści jest bardzo dobrze skonstruowana, każdy niuans ma znaczenie, nie wolno stracić czujności. Poza tym Katarzyna Bonda puszcza oko do swoich czytelników, wplatając scenę konfrontacji dwóch słynnych profilerów – Sasza Załuska kontra Hubert Meyer, znany z wcześniejszych książek autorki. Kto wygrał ten słowny pojedynek?

Bardzo ciekawym elementem były retrospekcje dotyczące przeszłości, czasu tuż po zakończeniu II wojny światowej. Autorka na kartach swojej powieści umieściła postać Romualda Rajsa ps. "Bury", dowódcy oddziału żołnierzy wyklętych, który dokonał pogromu wsi prawosławnych. Ten wątek odgrywa istotną rolę, ubarwiając fabułę nie tylko ze względu na interesujące tło historyczne, ale był również punktem wyjścia do zarysowania relacji polsko-biołoruskich pełnych napięć, antagonizmów i niechęci. Bonda wspomina również o wpływach historycznych, które przejawiają się w kulturze, obrzędach religijnych i mentalności ludzi zamieszkujących wschodnie tereny Polski.

Widać, że autorka włożyła wiele pracy w napisanie tej książki, zebrała sporo materiału, wnikliwie go analizując i umiejętnie połączyła aspekt kryminalny z wątkiem historycznym i warstwą społeczno-kulturową, dzięki czemu efekt końcowy jest bardziej niż satysfakcjonujący. Okularnik to rewelacyjna powieść, którą czyta się znakomicie. Gorąco polecam!

środa, 13 maja 2015

Natalii 5 - Olga Rudnicka



Stron: 560
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Pięć kobiet. Każda z nich ma własne zdanie i lubi postawić na swoim. Na pozór różnią się pod każdym względem i początkowo nie potrafią dojść do porozumienia. Zmuszone do współpracy odkrywają niejedną tajemnicę. Olga Rudnicka na bohaterki swojej powieści wybrała dość nietuzinkowy kwintet sióstr, które nie tylko nazywają się tak samo, ale mają też gorące temperamenty i barwne charaktery. Okazały dom, który odziedziczyły w spadku, skrywa wiele sekretów, a wraz z pięcioma paniami Sucharskimi zamienia się w istny cyrk. 

Jarosław Sucharski starannie zaplanował samobójstwo, jednak tuż przed oddaniem śmiertelnego strzału zauważył coś podejrzanego za oknem. Gdy policja bada okoliczności jego śmierci, pojawiają się wątpliwości, czy aby na pewno nikt nie pomagał denatowi przenieść się na tamten świat. Na scenę wkracza pięć Natalii Sucharskich, które są córkami nieboszczyka, ale wcześniej nie miały pojęcia o swoim istnieniu. Sytuacja zmusza je do współdziałania i nie tylko śmierć ojca jest zagadkowa. List, który im pozostawił jest początkiem siostrzanego śledztwa, które biegnie w dość zaskakującym kierunku.

Bohaterki zostały wykreowane w ciekawy sposób, autorka stworzyła barwną mieszankę postaci. Poważna kobieta sukcesu, matka dwójki dzieci w trakcie rozwodu, przyszła pisarka, pewna siebie studentka i zahukana nastolatka. Każda z nich ma w sobie coś charakterystycznego, co je wyróżnia i nadaje kolorytu. W pojedynkę nie wydają się takie straszne, ale jedno jest pewne, razem ta piątka to istny kataklizm, o czym podczas każdej rozmowy przekonują się policjanci. Dość wybuchowa mieszanka charakterów oraz to samo imię i nazwisko pięciu kobiet sprzyja wielu komicznym sytuacjom i zabawnym dialogom.  

Natalii 5 to taki kryminał na wesoło. Autorka dostarcza niejednej okazji do śmiechu, ale nie brakuje również dozy napięcia związanej z tajemnicami domniemanego samobójcy, który pasjonował się sztuką, i podejrzanymi włamaniami do domu. Akcja toczy się wartko, siostrzana ekipa jest nie do zdarcia, a sporo sekretów czeka na odkrycie. Świetnie się bawiłam, czytając tę książkę. Polecam.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Przejęcie - Wojciech Chmielarz


Stron: 390
Wydawnictwo: Czarne


Przejęcie Wojciecha Chmielarza to trzeci tom kryminalnej serii o komisarzu Mortce i zarazem moje pierwsze spotkanie z twórczością autora. Cykl akurat zaczęłam poznawać od końca, ale na szczęście fabuła jest tak skonstruowana, że nie zdradza istotnych kwestii z poprzednich tomów. Chmielarz od samego początku wrzuca czytelnika w wir akcji, tworząc przemyślaną i złożoną intrygę.

Cała historia została ciekawie poprowadzona, ponieważ autor zaserwował kilka wątków, które w równym stopniu wzbudzają zainteresowanie. Pojawia się motyw przemytu narkotyków, wykorzystywania ludzi, czyli wyszukiwanie tzw. mułów i zmuszania ich do współpracy. Tym akcentem właśnie rozpoczyna się książka, grupa Polaków podczas pobytu w Kolumbii zostaje uwikłana w niebezpieczną grę, która może się tragicznie zakończyć. Autor skutecznie potrafi zaintrygować czytelnika, który już od pierwszych stron zostaje wciągnięty w gangsterskie konszachty.

Później przenosimy się z Kolumbii do Warszawy, gdzie miało miejsce okrutne morderstwo. Ofiara została powieszona na moście, ręce miała skrępowane, brzuch rozpruty, a w zaciśniętej dłoni trzymała orzeszek ziemny. Dość makabryczna inscenizacja, która jest wiadomością, a może i ostrzeżeniem. Policja ma nie lada zagwozdkę. Chmielarz jednak nie pozwala na stagnację i żmudne, jednostajne śledztwo, ale jeszcze dodatkowo ubarwia fabułę poprzez wątek śmierci trzech kobiet. Liczne zbiegi okoliczności wzbudzają podejrzenia u komisarza Mortki. Właśnie, Mortka. Bohater z krwi i kości ze swoim bagażem doświadczeń, tajemnicami i niełatwym życiem prywatnym. Postać zgrabnie wykreowana, idealnie pasuje, a wraz z Suchą, panią aspirantką, która pojawia się na scenie, tworzą ciekawy duet.

Oprócz wątku stricte kryminalnego został wpleciony również aspekt obyczajowy, który bez zarzutu komponuje się z trwającym śledztwem. Strona obyczajowa skupia się na trudnościach w małżeństwie, rozwodach i pewnym problemie Mortki, który może mieć bardzo poważne skutki. Książkę czyta się bardzo dobrze, poszczególne wątki przenikają się, podsycając ciekawość i zmuszając do tworzenia własnych scenariuszy, jak to wszystko połączyć, aby tworzyło spójną całość. Autor utrzymuje napięcie przez cały czas, doprowadzając do finału, kiedy to elementy układanki wskakują na odpowiednie miejsce. Na pewno zapoznam się z wcześniejszymi częściami, bo moje pierwsze spotkanie z twórczością Chmielarza mogę uznać za bardzo udane.

piątek, 6 lutego 2015

Jaskiniowiec - Jørn Lier Horst


Tytuł oryginału: Hulemannen
Tłumaczenie: Milena Skoczko
Stron: 390
Wydawnictwo: Smak Słowa


Istnieją ludzie niewidoczni dla otoczenia. Ludzie opuszczeni i samotni, o których nikt nie pamięta. Żyją zamknięci w swoich czterech ścianach, nie udzielają się towarzysko, nie utrzymują kontaktu z sąsiadami, nie rzucają się w oczy. Taką osobą był Viggo Hansen, który siedział martwy w fotelu przed włączonym telewizorem i dopiero po czterech miesiącach odnaleziono jego zwłoki. Wcześniej nikt nie interesował się tym staruszkiem, ale jego śmierć poruszyła Line, która jest dziennikarką. Postanawia napisać artykuł o Viggo, przedstawiając na jego przykładzie temat dojmującej samotności i znieczulicy społeczeństwa. Zadanie, którego się podjęła, okazuje się trudniejsze niż przypuszczała.

Dziennikarskie śledztwo Line na temat życia Viggo Hansena toczy się równolegle z policyjnym dochodzeniem w sprawie niezidentyfikowanych zwłok odnalezionych na miejscu plantacji choinek. Mamy więc dwa kierunki, w których biegnie akcja powieści. Z jednej strony śmierć w samotności, portret człowieka wyalienowanego i próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego wybrał taki tryb życia. Line stara się dotrzeć do osób, które znały Viggo i mogłyby opowiedzieć o nim cokolwiek, ale wyniki jej rozmów są mało satysfakcjonujące. Kobieta jednak odkrywa coś zupełnie innego. Drugi wątek to opis pracy policji, pojawia się nowy trop w sprawie, który zmienia obraz sytuacji i śledztwo nabiera większego rozmachu.

Akcja powieści nie należy do tych dynamicznych i porywających z licznymi zwrotami, ale książkę czyta się szybko za sprawą krótkich rozdziałów i dwóch przeplatających się wątków, które mają ze sobą więcej wspólnego niż wyglądało to na pierwszy rzut oka. Intryga jest całkiem zgrabnie skonstruowana z ciekawym motywem kradzieży tożsamości, który mógłby być bardziej szczegółowo opisany. Temat jaskiniowców, czyli osób podszywających się pod kogoś innego, ma w sobie spory potencjał, ale tutaj nie został w całości wykorzystany. Autor zaintrygował, ale nie zdołał w pełni zaspokoić ciekawości. Niewiele uwagi poświęcono też bohaterom, znamy ich imiona i wiemy, czy się zajmują. I niewiele więcej. Przez taką ubogą charakterystykę postaci sprawiają wrażenie mdłych i szablonowych. 

W Jaskiniowcu autor poruszył problem społeczny, jakim jest samotność, znieczulica innych i brak zainteresowania najbliższym otoczeniem. I odniosłam wrażenie, że zagadka kryminalna jest tylko pretekstem do ukazania tego aspektu psychologicznego. Para głównych bohaterowie jest mało wyrazista, a proceder kradzieży tożsamości został przedstawiony nieco oględnie. Tempo jest raczej stonowane, akcja dopiero rozkręca się pod koniec książki. Ostatecznie Jaskiniowca odebrałam jako dość średni kryminał.

piątek, 30 stycznia 2015

Jedwabnik - Robert Galbraith


Tytuł oryginału: The Silkworm
Tłumaczenie: Anna Gralak
Stron: 475
Wydawnictwo: Dolnośląskie



Praca prywatnego detektywa to w dużej mierze uganianie się za niewiernymi małżonkami. Mąż znika na całe dnie i zdradzana żona chce mieć konkretny dowód niewierności, a nie tylko własne przeczucia. Zdarza się i tak, że wzgardzona kochanka w ramach zemsty przekazuje tajne dokumenty o przekrętach mężczyzny, z którym jeszcze niedawno wyobrażała sobie wspólną przyszłość. Tym właśnie na co dzień zajmuje się Cormoran Strike, bohater na razie dwutomowej serii autorstwa Roberta Galbraith’a. Co ciekawe, pod tym pseudonimem kryje się J. K. Rowling. Byłam ciekawa, jak autorka Harry’ego Pottera poradziła sobie w kryminalnej odsłonie.

Do Strike’a zgłasza się pewna kobieta z prośbą o odnalezienie męża. Owen Quine znikał już wcześniej, zazwyczaj lokował się w hotelu i nie dawał znaku życia przez kilka dni. Tym razem zdesperowana żona zgłasza się do detektywa, ponieważ Owen jest potrzebny w domu i kobieta nie chce czekać, aż mąż sam postanowi wrócić. Strike przyjmuje zlecenie, nie spodziewając się, że sprawa potoczy się w tak niespodziewanym kierunku. Owen Quine jest pisarzem, a jego ostatnie dzieło wprowadziło wielki chaos. Gdy jego agentka stanowczo odmówiła współpracy, oburzony Owen spakował manatki i zniknął, grożąc, że książkę opublikuje na własną rękę. A wiele osób nie chce, żeby ta powieść ujrzała światło dzienne. 

Jest trup, a tam gdzie jest trup musi być i morderca. Morderca, który lubi makabrę, bo miejsce zbrodni zainscenizował dosadnie i ohydnie. A niemały krąg podejrzanych nie ułatwia rozwiązania zagadki. Poznajemy gromadkę osób, a każda z nich ma motyw i sposobność, więc wytypowanie sprawcy nie należy do łatwych zadań. Prywaty detektyw angażuje się w wyjaśnienie morderstwa i zabiera się do śledztwa po swojemu. Obserwuje, rozmawia z ludźmi zamieszanymi w sprawę, wyciąga wnioski, ufa swojemu instynktowi. Istotną rolę odgrywają tutaj przesłuchania i to głównie na nich opiera się akcja powieści. Mamy okazję rozeznać się w skomplikowanych relacjach między bohaterami, a wszelkie powiązania, animozje i postępki stanowią ciekawą i sugestywną charakterystykę postaci. Dzięki temu jednocześnie z głównym bohaterem możemy szukać rozwiązania, wyłapując fałsz w słowach podejrzanych i starając się połączyć pozornie niezwiązane ze sobą fakty. 

Moim zdaniem Jedwabnik to bardzo udana książka, która łączy w sobie elementy powieści detektywistycznej z kryminałem, a całość scala wątek obyczajowy. Bo oprócz podążania drogą zmierzającą do rozwikłania zagadki morderstwa, możemy obserwować również złożone relacje międzyludzkie, a tłem jest środowisko pisarzy wraz z wydawniczymi konszachtami. Powieść mnie bardzo wciągnęła, poturbowany (dosłownie i w przenośni) detektyw zyskał moją sympatię, a nieco gawędziarski styl autora przypadł do gustu. Pierwszego tomu, czyli Wołania kukułki, nie miałam jeszcze okazji czytać, ale na pewno szybko to nadrobię, bo Jedwabnik był wciągającą i satysfakcjonującą lekturą.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Klątwa Tytana - Rick Riordan


Tytuł oryginału: The Titan’s Curse
Tłumaczenie: Agnieszka Fulińska
Stron: 308
Wydawnictwo: Galeria książki



Klątwa Tytana to trzeci tom młodzieżowej serii Percy Jackson i bogowie olimpijscy, która mnie bardzo wciągnęła. Jak sam tytuł podpowiada, jest to opowieść, w której nie brakuje motywów mitologicznych. I uważam to za świetny pomysł! Koncepcja autora od razu przypadła mi do gustu. Dla jednych mitologia to nuda i szkolna trauma, innych natomiast fascynuje. Jedno jest pewne, historia o bogach i herosach w wydaniu Ricka Riordana jest barwna i pasjonująca. Świetnie się bawię, czytając tę serię.

W Klątwie Tytana poznajemy dalsze przygody głównego bohatera, a jest nim czternastoletni Percy Jackson. Żywiołowy chłopak, który często wpada w tarapaty i kilka razy był zmuszony zmieniać szkołę. Jego życie stanęło na głowie, kiedy dowiedział się, że jest herosem. Jego ojcem jest olimpijski bóg. W ferie zimowe Percy dostaje wiadomość z prośbą o pomoc od swojego najlepszego przyjaciela, więc natychmiast rusza z odsieczą. Ale nie wszystko poszło zgodnie z planem. Oczywiście w całej historii nie może zabraknąć czarnego charakteru i wiszącego w powietrzu niebezpieczeństwa. A tym niebezpieczeństwem jest Kronos, król tytanów, i cała zgraja potworów.

Autor zaserwował grecką mitologię w uwspółcześnionej wersji z Olimpem znajdującym się w Stanach Zjednoczonych, Apollem jeżdżącym czerwonym maserati, czy też Dionizosem chodzącym w dresie w lamparcie cętki. Jest w tym duża dawka humoru, ale też sprytnie przemycona wiedza na temat greckich bóstw. Riordan umiejętnie manewruje fabułą, uzupełniając akcję w mniej lub bardziej znane mity i robi to w bardzo ciekawy sposób, oczywiście dodając też sporo od siebie. Świat bogów olimpijskich w dobie XXI wieku nie może obejść się bez zabawnych, czasami wręcz absurdalnych sytuacji, ale nie pojawia się odczucie, że coś nie pasuje. Wręcz przeciwnie. Wszystko zgrabnie współgra ze sobą.

Klątwa Tytana to bardzo dobra kontynuacja przygód grupy przyjaciół pełnych niebezpieczeństw, niesamowitych zdarzeń i mitycznych stworzeń. Akcja płynie warto, bohaterowie są barwni, a ich perypetie przyciągają uwagę. Niezwykła wyprawa obfituje w zaskakujące wydarzenia, nie brakuje również dozy tajemniczości i zagadek, a niektóre sceny potrafią wywołać szeroki uśmiech. Zachęcam do poznania tej serii od początku, to naprawdę świetna rozrywka. Serdecznie polecam!

wtorek, 20 stycznia 2015

Lisia dolina - Charlotte Link


Tytuł oryginału: Im Tal des Fuchses
Tłumaczenie: Dariusz Guzik
Stron: 484
Wydawnictwo: Sonia Draga


Znika ukochana osoba. Nagle, bez ostrzeżenia, w podejrzanych okolicznościach. Planowała uciec od dawna, czy została ofiarą przestępstwa? Policja nie ma żadnego punktu zaczepienia, śledztwo staje w martwym punkcie, a tajemnicze zaniknięcie pozostaje zagadką. Zagadką, która nie pozwala na powrót do codzienności. Mnożą się domysły, każdy kolejny scenariusz jest gorszy od poprzedniego. Co tak naprawdę się stało? To pytanie zatruwa życie, mijają kolejne lata, a odpowiedzi nadal nie ma. 

W takiej właśnie sytuacji znalazł się Matthew Willard. Pewnego sierpniowego dnia wraz z żoną wracał do domu, podróż samochodem jednak nie należała do najprzyjemniejszych. Kłócili się. Postój na parkingu i krótki spacer z psem miał nieoczekiwany skutek. Gdy Matthew wrócił po półgodzinnej przechadzce do auta, gdzie powinna czekać jego żona, nie było żywej duszy. Kobieta zniknęła. Policja nie znalazła żadnych śladów, które pomogłyby w rozwikłaniu sprawy. Za to Matthew był idealnym podejrzanym. Mijają lata, a mężczyzna cały czas przeżywa tamten dzień, zaginięcie żony odcisnęła na nim ogromne piętno. A historia lubi się powtarzać, ponownie pewna kobieta przepada bez śladu. 

Charlotte Link jest świetna w pisaniu o emocjach, a studium psychologiczne postaci jest pierwszorzędne. W Lisiej dolinie autorka umiejętnie przedstawiła osobę, która zmaga się z zaginięciem kogoś bliskiego. Strach, poczucie winy, ciągłe rozpamiętywanie, a wszystko przez niewiedzę. A ta niewiedza jest najgorsza. Niewyjaśniona sprawa nie pozwala odciąć się od przeszłości i zacząć życie od nowa. Po drugiej stronie barykady stoi osoba, która ma wiele wspólnego z zaginięciem kobiety. W książce wyłania się ciekawy rys charakterologiczny bohatera bardzo różniący się od typowego czarnego charakteru, który nie posiada skrupułów i sieje postrach. Człowiek, który zostaje przyciśnięty do muru, podejmuje się nie do końca przemyślanych i sprzecznych z prawem działań, których skutki okazują się tragiczne. 

Autorka pokierowała akcją tak, że od samego początku wiadomo, kto stoi za zaniknięciem żony Matthew. Czytelnik zna rozwiązanie tej zagadki, dopiero wraz z zaginięciem kolejnej kobiety pojawia się niewiadoma, co znacznie urozmaiciło fabułę. Przez pierwszą połowę książki akcja toczy się bowiem dość niemrawo, brakowało mi też napięcia, a historia wydała się mało porywająca. Link jednak wprowadziła pewien element zaskoczenia, który spowodował, że intryga okazała się nieco bardziej skomplikowana niż początkowo przypuszczałam. Ogólnie całość nie wypada najgorzej głównie ze względu na wnikliwe przedstawienie postaci i nieoczekiwany zwrot akcji, ale według mnie w twórczości niemieckiej pisarki znajdują się o wiele lepsze powieści. Moim zdaniem Lisia dolina plasuje się przeciętnie.

wtorek, 13 stycznia 2015

Wrześniowe dziewczynki - Maureen Lee


Tytuł oryginału: The September Girls
Tłumaczenie: Ewa Morycińska-Dzius
Stron: 471
Wydawnictwo: Świat książki


Dwie rodziny, dwie skrajności. W jednym domu, pomimo komfortu i wygód jakie dają pieniądze, brakuje radości, miłych słów i kochających gestów, wśród czterech ścian panuje ponura atmosfera, a mieszkańców trudno nazwać szczęśliwymi. Druga rodzina żyje w nędzy, ale ich wzajemne relacje oparte są na miłości i zaufaniu. Na przekór wszelkim trudnościom nie tracą pogody ducha, czekając aż los się do nich uśmiechnie. A zmiany nadchodzą wielkimi krokami. Zmiany, które będą miały ogromy wpływ na życie bohaterów.

Wrześniowe dziewczynki to historia dwóch rodzin, które los połączył pewnego deszczowego dnia, kiedy to dwie kobiety w tym samym domu rodzą dwie dziewczynki. Caffrey’owie przybyli do Liverpoolu z Irlandii przekonani, że czeka na nich przytulny kącik. Spotkało ich jednak spore rozczarowanie. Brenna zmuszona jest szukać pomocy u obcych i trafia pod dach państwa Allardyce, gdzie rodzi córeczkę. W tym samym czasie Eleanor Allardyce również wydaje na świat dziewczynkę. Dziewiętnaście lat później ich córki postanawiają zaciągnąć się do wojska.

Niezłym pomysłem było przedstawienie bohaterek na zasadzie kontrastu. Jedna pochodząca z wyższych sfer, wiotka, delikatna, nieszczęśliwa i zamknięta w złotej klatce. Druga żywiołowa, bez wykształcenia, dla której dzieci są całym światem. Taka kreacja postaci była ciekawym posunięciem, ale prawdę mówiąc, początkowo żadna z bohaterek nie przekonała mnie do siebie. Obie irytowały mnie swoim zachowaniem i podejściem do życia, ale z czasem przyzwyczaiłam się i z większą uwagą śledziłam ich życie. Ich córki, czyli tytułowe wrześniowe dziewczynki, to również całkowite przeciwieństwa. Arogancka snobka i dobra dusza. Te postaci wydały mi się barwniejsze, a ich losy bardziej mnie zainteresowały ze względu na tło wydarzeń, czyli wybuch II wojny światowej.

Początkowo akcja książki rozgrywa się w latach 20. XX wieku i niestety zabrakło mi trochę większego odzwierciedlenia realiów ówczesnych czasów. Nie mówię, że autorka w ogóle się nie przyłożyła do tematu, ale miałam nadzieję na nieco bardziej dopracowane tło. Opis zawieruchy wojennej wypada już odrobinę ciekawiej i akcja też nabiera tempa, chociaż zdarzają się i mało wciągające fragmenty. Z Liverpoolu mamy okazję przenieść się na Maltę, gdzie stacjonują dziewczęta. Tam przeżyją wiele dobrych i złych chwil, które wniosą dużo nowego. W życiu każdej postaci, która pojawia się na stronach Wrześniowych dziewczynek, mają miejsce sytuacje, które w większym lub mniejszym stopniu odciskają swoje piętno. Bieg zdarzeń łączy się z nieuchronnymi zmianami, jakie zachodzą w bohaterach. I autorka trafnie opisała te przemiany. Jednak mnie ta historia nie porwała aż tak, jak na to liczyłam.

wtorek, 6 stycznia 2015

Dziewczyna, która igrała z ogniem - Stieg Larsson



Tytuł oryginału: Flickam som lekte med elden
Tłumaczenie: Paulina Rosińska
Stron: 700
Wydawnictwo: Czarna Owca


Dziewczyna, która igrała z ogniem to drugi tom Millenium, popularnej trylogii kryminalnej autorstwa Stiega Larssona. Ponownie na scenę wychodzi nietuzinkowy duet bohaterów znany z poprzedniej części - dziennikarz Mikael Blomkvist i diabelnie zdolna researcherka Lisbeth Salander. Ich ścieżki przecinają się po raz kolejny i podążają w dość niebezpiecznym kierunku, a droga ta jest zdradliwa i pełna ryzykownych zakrętów. Lisbeth zostaje wplątana w głośną sprawę potrójnego morderstwa, a Mikael postanawia przeprowadzić własne śledztwo, aby odkryć prawdę.

W drugim tomie Millenium mamy okazję bliżej poznać nietypową bohaterkę, jaką jest bez wątpienia Lisbeth Salander. Niska i drobna z charakterystycznymi tatuażami oraz wyjątkowymi zdolnościami hakerskimi, dodatkowo ubezwłasnowolniona i uzależniona od swojego opiekuna prawnego. Dziewczyna jednak umie zadbać o siebie i dać popalić osobom, które jej podpadły. Ten niepozorny chudzielec potrafi być niebezpieczny. Jej trudna przeszłość, która dotychczas była owiana tajemnicą, ma istotne znaczenie dla fabuły. Białe kartki w życiorysie Lisbeth powoli zostają zapełnione, co daje pełniejszy obraz bohaterki. Salander to oryginalna postać, która nadaje swoistego kolorytu powieści. 

Dziewczyna, która igrała z ogniem to nie tylko motyw kryminalny z morderstwami i policyjnym śledztwem, ale również dopracowany wątek społeczno-obyczajowy. Obok prób rozwikłania zagadki i doprowadzenia śledztwa do końca, w którym pojawia się coraz więcej znaków zapytania, możemy przyjrzeć się szwedzkiemu społeczeństwu i codzienności bohaterów. Praca to tylko cząstka ich życia, w którym nie brakuje przecież innych aspektów. Autor uwiarygodnił postaci, skupiając się na ich aspiracjach, planach, nieporozumieniach, rozbieżności poglądów, relacjach rodzinnych i partnerskich. Larsson poruszył również temat handlu kobietami, a proceder ten odgrywa znaczną rolę w intrydze. 

Dziewczynę, która igrała z ogniem czyta się bardzo dobrze. Jest to wciągająca powieść kryminalna, która łączy w sobie zbrodnię, seksbiznes, trudną przeszłość, a nawet zemstę. Fabuła została ciekawie poprowadzona i książka skutecznie potrafi zająć kilka wieczorów. Jestem ukontentowana lekturą, niebawem sięgnę na pewno i po trzeci tom, a Was zachęcam do poznania twórczości Stiega Larssona.