Tytuł oryginału: The Mermaids
Singing
Tłumaczenie: Magdalena Jędrzejak
Stron: 407
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Syreni śpiew autorstwa szkockiej
pisarki Val McDermid to pierwsza część serii o inspektor Carol Jordan i psychologu
kryminalnym Tonym Hillu.
W Bradfield grasuje seryjny
morderca, chociaż policja długo nie chciała przyznać, że trzy brutalne zabójstwa
na tle seksualnym mają ze sobą związek. Ofiarami padają mężczyźni, którzy przed
śmiercią byli torturowani, a zwłoki znajdowane są w miejscach, które słyną ze
schadzek homoseksualistów. Dochodzi do kolejnego morderstwa, ale policja nie
posuwa się ani o krok dalej. Zabójca jest bardzo skrupulatny, nie pozostawia
żadnych śladów. W śledztwo angażuje się psycholog kryminalny, którego zadaniem
jest sporządzenie profilu sprawcy.
Bohaterowie mogą wydać się nieco
schematyczni, ale taka ekipa całkiem nieźle się sprawdziła. Pojawia się
natrętna dziennikarka, stary wyga przekonany o swojej racji, ambitna
policjantka i psycholog kryminalny z problemami. Trzeba jednak przyznać, że w
kreacji tej postaci autorka pokusiła się o coś innego niż wredna była żona,
szukanie ukojenia w alkoholu, czy też niezdrowy pracoholizm na granicy obsesji.
Owszem, Tony Hill bardzo angażuje się w swoją pracę, ale ma pewną wstydliwą tajemnicę, dość krępujący problem, a rozmowy telefoniczne z tajemniczą kobietą traktuje jako formę terapii. Dodatkowo
musi się zmagać ze sceptycyzmem, a czasami i jawną niechęcią, ze strony policjantów
wobec swojej profesji. Spora grupa, a zwłaszcza gliniarze starej daty, uważa, że
kluczem do schwytania mordercy jest ciężka harówka i konkretne dowody, a nie
psychologiczne sztuczki.
Profilowaniu autorka poświęciła
sporo uwagi i zrobiła to w zajmujący sposób, a czytelnik ma okazję obserwować etapy
tworzenia portretu psychologicznego seryjnego mordercy. Czarny charakter
wykreowany przez szkocką pisarkę jest pewny siebie, nieuchwytny i diabelnie okrutny.
Natchniony wizytą w muzeum kryminalistyki i zainspirowany hiszpańską inkwizycją
stara się odtworzyć średniowieczne narzędzia tortur, co gwarantuje sporą dawkę
makabry i sadyzmu. Autorka pozwala poznać modus operandi i motywy sprawcy nie
tylko poprzez pracę organów ścigania, ale również daje wgląd w myśli samego
mordercy za sprawą dziennika, który ten skrupulatnie prowadzi. Dzięki temu
historię poznajemy z dwóch perspektyw, które skutecznie się uzupełniają.
Syreni śpiew to wciągający kryminał
ukazujący pracę policji, której nieodłącznym elementem są przeboje z prasą,
utarczki z przełożonymi i wyścig z czasem. Niektóre wątki mają w sobie dozę
przewidywalności, ale mimo wszystko fabuła zaciekawia, a akcja trzyma w
napięciu. Na pewno sięgnę po kolejne części tego cyklu, a Was zachęcam do zwrócenia uwagi na twórczość Val McDermid.
W taki razie chętnie zwrócę na nią uwagę i zapiszę ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńSkusił mnie tytuł i interesujący bohaterowie. Trochę mnie martwi, iż piszesz o ich schematyczności - nie lubię czegoś takiego. Na szczęście sytuację zdaje się ratować ten psycholog...
OdpowiedzUsuńTa schematyczność nie jest poważnym zarzutem, mi w gruncie rzeczy nie przeszkadzała, po prostu taka grupa bohaterów często pojawia się w kryminałach. :)
UsuńBrzmi jak idealny tytuł na jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńO właśnie, właśnie. Niebawem długich jesiennych wieczorów będzie pod dostatkiem, to trzeba przygotować listę lektur. ;)
UsuńCzytałam drugą część cyklu kilka lat temu i podobała mi się, chociaż właśnie odczuwałam niedostatek informacji związany z tym, że nie znałam pierwszej części. Jak widzę książki McDermid zostały wznowione, więc mam okazję wszystko nadrobić. Jeśli dobrze pamiętam to właśnie u tej pisarki po raz pierwszy zetknęłam się z zawodem profilera, który wówczas wydawał mi się szalenie ciekawy :)
OdpowiedzUsuńCzyli dobrze, że zaczęłam czytać tę serię od początku. Lubię poznawać różnego rodzaju cykle w porządku chronologicznym, chociaż z tym to różnie bywa. ;)
UsuńRównież lubię czytać serię od początku do końca, często nawet rezygnuję z lektury powieści danego pisarza kiedy wiem, że są częścią jakiejś długiej serii i do pierwszego tomu nie ma już dostępu. Ale akurat po McDermid sięgnęłam lata temu, kiedy jeszcze nie zwracałam uwagi na kolejność.
UsuńW niektórych seriach chronologia nie ma większego znaczenia i np. książki Deavera czy Childa czytam w różnej kolejności. Ale kiedyś zaczęłam poznawać pewien cykl od końca, gdzie umarł jeden z bohaterów, a gdy wróciłam do początkowych tomów miał się on całkiem dobrze i trudno było mi się przestawić, bo wiedziałam, że i tak marnie skończy. :P
UsuńBędę szukać tego tytułu, dzięki za przypomnienie. Swego czasu myślałam o nim intensywnie, ale poszedł w zapomnienie, a przecież kryminały, nawet te schematyczne, mają swój urok :-)
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo. :P
UsuńCzytałam kilka tomów tej serii i całkiem mi się podobała. Muszę kiedyś wrócić, ale nie bardzo pamiętam na którym tomie się zatrzymałam ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno rozejrzę się za kolejnymi tomami tej serii, bo „Syreni śpiew” jest obiecującym początkiem. :)
UsuńMoże być to książka dość ciekawa. Hm.. interesujące jaką tajemnice skrywa Tony :)
OdpowiedzUsuńMnie historia zaciekawiła, czytało się naprawdę dobrze, więc serdecznie polecam. :)
UsuńZajrzałam, bo uwielbiam motyw syren, ale tutaj, jak się zdaje, one nie występują. Skąd taki tytuł, jeśli wolno spytać? ;) (nie boję się spoilerów jakby co ;)
OdpowiedzUsuńHmm... wcześniej nie zastanawiałam się nad tytułem, zagięłaś mnie. :P Według mnie ten syreni śpiew może być metaforą rozmów telefonicznych. Tak jak syreny zwabiały śpiewem żeglarzy, tak tajemnicza rozmówczyni kusi i kokietuje słowami. Więcej nie powiem, bo mimo wszystko nie chciałabym spoilerować. :)
UsuńSzkocki kryminał i psycholog z nietypowymi problemami...brzmi dobrze, nawet pomimo pewnej przewidywalności fabuły. I tytuł ciekawy chociaż, jak widzę, niejednoznaczny;)
OdpowiedzUsuńI jest dobrze. Warto sięgnąć. :)
UsuńJa zaczęłam ten cykl od "Gorączki kości" (6. książki), potem zapoznałam się z "Syrenim śpiewem" - bo w takiej kolejności wydano je w Polsce. Nie zmienia to faktu, że miło wspominam obie książki, polubiłam Tony'ego Hilla i Carol Jordan. Na półce mam jeszcze 3 książki z tego cyklu i mam nadzieję, że wreszcie się za nie zabiorę ;)
OdpowiedzUsuńTeż planuję zapoznać się z pozostałymi książkami z tej serii, może nie od razu, ale na pewno będę uzupełniać braki. :)
UsuńNazwisko mi się obiło o oczy, ale póki co na tym się skończyło. :D
OdpowiedzUsuńTo może czas na kolejny krok? Przykładowo wizyta w bibliotece. :P
UsuńCoś mi się wydaje, że chyba mam jakąś książkę tej pani na półce. :P To tłumaczy skąd kojarzę nazwisko. A do biblioteki pójdę hmmm... w listopadzie. :P
UsuńTrochę tu kurzem czuć. :P
UsuńI pajęczynami porosło. :P
No tak jakoś... ale wiem, trzeba się pozbyć tych pajęczyn, przymierzam się do porządków. :)
UsuńZupełnie zapomniałam o tej książce, a przecież walczyłam o nią niczym lwica w pewnym konkursie i wygrałam. A potem jak to u mnie zwykle bywa odłożyłam ją na półkę ''na potem'' i zapomniałam. Ale dzięki tobie postaram się szybko zabrać za jej czytanie, bo widzę, że naprawdę warto.
OdpowiedzUsuńTo gratuluję wygranej, bardzo fajna nagroda. :) Jestem ciekawa, jakie będą Twoje wrażenia.
UsuńPrzyznam, że nigdy nie słyszałam o tej ksiażce, a szkoda, bo mogłabym ją już dawno mieć w swojej biblioteczce. Fabuła jak dla mnie interesująca, chciałabym poznać pracę policji no i oczywiście nie tylko, bo jak widac książka ma wiele do pokazania swoją treścią. UWielbiam czytać kryminały jesienią, a wiec myslę, ze recenzowana przez Ciebie ksiażka będzie teraz dla mnie idealna :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka dobrze się sprawdzi podczas jesiennych wieczorów. :)
UsuńCześć, z góry przepraszam za ten rodzaju spamu, ale pragnę poinformować, że zmieniłam adres internetowy strony. Dalsze wskazówki przesyłam w linku:
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjapisanaemocjami.blogspot.com/2014/10/zmiana-adresu-strony.html
Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam!
Nie spotkałam się jeszcze z żadnym egzemplarzem tego autora i po tej recenzji widzę, że muszę to nadrobić. Tym bardziej że fabuła książki bardzo mnie zainteresowała, co więcej - okładka od pierwszego wejrzenia zwróciła moją uwagę! :)
OdpowiedzUsuń