niedziela, 29 lipca 2012

Aż gniew twój przeminie - Asa Larsson



Tytuł oryginału: Till dess din vrede upphör
Tłumaczenie: Beata Walczak - Larsson
Stron: 351
Wydawnictwo: Literackie
Moja ocena: przeciętna


Asa Larsson to kolejna bestsellerowa autorka z Północy, z którą już miałam wcześniej do czynienia. Sięgając po Aż gniew twój przeminie wiedziałam, czego mogę się mniej więcej spodziewać. Może nie byłam sceptycznie nastawiona, ale też nie oczekiwałam cudów. Od razu nasunęło mi się pytanie: czym charakteryzuje się dobry kryminał? Dla jednych jest to krwawa sceneria i morderca psychopata, za którym w pogoń udają się śledczy, mający pod ręką mnóstwo najnowszych technik kryminalistycznych. A może wystarczy zabójstwo w cichej mieścinie zasypanej śniegiem, aby zaintrygować czytelnika? Wydaje mi się, że dobrze skonstruowana, zaskakująca intryga i porządnie zarysowane psychologiczne studium postaci są kluczem do sukcesu. Jak było w przypadku tej książki?

Bohaterką jest Rebeka, która przyjmuje pracę prokuratorki w Kirunie, jej rodzinnym mieście. Kobieta angażuje się w śledztwo, które dopiero z czasem nabiera określonego kierunku. Z rzeki wyłowiono ciało nastolatki, która zaginęła kilka miesięcy wcześniej. Początkowo wygląda to na wypadek, ale okazuje się, że dziewczyna została zamordowana. Nadal nie odnaleziono ciała chłopaka, który jej towarzyszył. Śledztwo powoli nabiera tempa, ale ktoś nie chce, aby odkryto prawdę. Świadek, który mógłby pomóc i podsunąć jakiś trop, ginie w podejrzanych okolicznościach. Jaki motyw miał morderca, aby zabić dziewczynę, która tylko postanowiła nurkować ze swoim chłopakiem?

W kryminałach pani Larsson przewija się podobny motyw: zmarli ukazują się żywym i również w tej książce mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem. Wilma, która padła ofiarą morderstwa, przyśniła się prokuratorce i kobieta pod wpływem przeczucia stara się nadać śledztwu nieco inny kierunek. Pojawiają się również fragmenty, w których narratorką jest właśnie zamordowana dziewczyna, co daje możliwość śledzenia sprawy z jej punktu widzenia. Jest to dość ciekawy zabieg i nadaje jakiegoś urozmaicenia. Oprócz tego teraźniejszość przeplata się z wydarzeniami z przeszłości, co dodaje trochę tajemniczości. Retrospekcje zgrabnie komponują się z toczącą się sprawą, a autorka pokusiła się jeszcze o trochę faktów historycznych, które w żadnym wypadku nie przytłaczają, a ubarwiają fabułę. Tempo akcji jest dość statyczne, co jest raczej typowe dla skandynawskich kryminałów i wcale nie mówię, że to coś złego. Dochodzi do morderstwa i powoli na światło dzienne wychodzą skrywane tajemnice, a przy okazji można śledzić codzienność mieszkańców Szwecji.

Bardzo szybko można się jednak domyśleć, kto jest sprawcą, ponieważ nawet nie ma innych kandydatów. Autorka nie przedstawia innych podejrzanych, nie podsuwa tropów, które mogą zmylić i wyprowadzić w pole. Od samego początku wiadomo, kto za tym stoi. Trudniej jest odpowiedzieć na pytanie: dlaczego? Motyw zabójstwa wcale nie jest taki jasny i dopiero pod koniec wychodzi na jaw cała prawda. Postaci wydały mi się trochę sztuczne i bezbarwne. Są nawiązania do nieco mrocznej przeszłości Rebeki i opisane zostały problemy Anny Marii, ale mimo to kreacja bohaterów nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Te mankamenty mogą trochę irytować, ale na pewno nie skreślają tej książki. Pozycja ma swoje plusy, autorka miała nienajgorszy pomysł i stworzyła dobrze skonstruowaną fabułę, oddając przy tym mroźny klimat Szwecji, ale nie jest to żadna rewelacja, którą czyta się w napięciu do ostatniej strony.

Baza recenzji Syndykatu ZwB

37 komentarzy:

  1. Rozważałam sięgnięcie po twórczość tej autorki, jednak jak na razie sobie odpuszczę. Tym bardziej, że jak sama mówisz, książka bywa przewidywalna i po prostu srednia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro fajerwerków nie było, to jednak sobie odpuszczę, zbyt wiele intrygujących książek mam w kolejce:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba też sobie odpuszczę tę pozycję... Pozdrowienia! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam jedną książkę Asy Larsson ("i tylko czarna ścieżka"), jednak jeszcze jej nie czytałam. Po Twojej recenzji "Aż gniew twój przeminie" mam trochę mieszane uczucia, bo myślałam, że będzie to rewelacyjny kryminał z pierwszej półki...

    OdpowiedzUsuń
  5. Pomimo Twojej recenzji, zdecyduję się ją przeczytać. Zaryzykuję:)

    OdpowiedzUsuń
  6. kryminały bardzo lubię i chętnie po nie sięgam
    jednak nad tym tytułem póki co się zastanowię...

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm przeciętna powiadasz.. chyba nie chcę kolejnej przeciętnej książki.

    OdpowiedzUsuń
  8. W odpowiedzi na Two komentarz: Recenzja książki Nory Roberts już jest oznaczona na blogu numerem 40 Zapraszam do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie lubię książek, w których łatwo zgadujemy, kto jest sprawcą. Może kiedyś Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam zaufania do skandynawskich kryminałów i rzadko po nie sięgam. Po Twojej recenzji nie mam też ochoty i na tę książkę, te niedoskonałości skutecznie mnie zrażają, jak widać klimat skandynawskich zaułków nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj szkoda, że nie masz zaufania, bo wsród skandynawskich pisarzy można znaleźć perełki, może jeszcze dasz się przekonać :)

      Usuń
  11. A ja miałam taką ochotę na te książkę, tym bardziej że polubiłam Lackberg i ciągnie mnie do skandynawskich kryminałów, ale jak spotkam, to może sięgnę żeby porównać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Trochę ostudzilas mój zapał do zapoznania się z twórczością tej autorki. Jednak mam ja w planach i kiedyś pewnie z ciekawości sięgnę po jakąś jej książkę

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie cierpię, gdy książki tego typu są przewidywalne. To zabija całą radość czytania.

    OdpowiedzUsuń
  14. bardzo głośno ostatnio o tej autorce :) wszędzie widzę recenzje jej książek :) sama jeszcze nie miałam okazji się z nią zapoznać, ale mimo przewidywalności fabuły chyba zaryzykuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Lektura tej książki jeszcze przede mną, ale widzę, że nie jest zbyt porywająca. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kryminały są dość przewidywalne, co nie zmienia faktu, że ostatnio mam na nie przedziwną chęć. Dopisuję zatem ten do wyimaginowanej listy "do przeczytania".

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie miałam jeszcze okazji poznać kryminałów w wykonaniu Asy Larsson, ale w niedalekiej przyszłości zamierzam nadrobić owe braki i przekonać się, czy twórczość tej autorki przypadnie mi do gustu, czy nie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Szkoda, że szału nie ma. Kiedyś zapewne przeczytam, ale nie będę jej jakoś bardzo szukać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mimo wszystko spróbowałabym przeczytać. Na hasło "skandynawski kryminał" reaguję dosyć entuzjastycznie, a z twórczością pani Larsson jeszcze nie miałam okazji się zapoznać.
    Konstrukcja książki (retrospekcje, wypowiedzi ofiar...) przypomina mi sposób pisania Monsa Kallentofta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi retrospkecje bardziej skojarzyły się z Läckberg, bo ona też lubi mieszać teraźniejszość z przeszłością. Monsa Kallentofta nie znam, jeszcze :)

      Usuń
  20. Kryminał nazywam dobrym wtedy, gdy wciągam się w akcję tak bardzo, że sama bawię się w detektywa i próbuję zgadnąć, kto zabił, a moje typy zmieniają się co dziesięć minut :D Szkoda, że autorka nie pokusiła się o stworzenie dodatkowych tropów, pewnie też by mi to przeszkadzało.

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W detektywa zawsze się bawię, jak czytam Agathę Christie, ona w rewelacyjny sposób manewruje fabułą, pozwalając na prowadzenie "własnego" śledztwa :)

      Usuń
  21. Trochę denerwują mnie kryminały, w których praktycznie od początku wiadomo, kto jest sprawcą. Zdecydowanie wolę wielką niespodziankę na samym końcu książki, emocje wtedy sięgają zenitu.;)Słyszałam o tej autorce i nawet zamierzałam sięgnąć po jej prozę, jednak ostatnio zbyt wiele książek czeka na półce na przeczytanie.;]

    OdpowiedzUsuń
  22. Ostatnio wszędzie widzę nazwisko tej autorki! Ci ukazujący się zmarli brzmią nieźle w kryminale ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Tak, mnie też się wydaje, że aby kryminał był dobry najważniejsza jest zmyślnie skonstruowana intryga, dobrze wykreowani bohaterowie i jeszcze napięcie. :) Co do samej książki - mam na nią ochotę już od jakiegoś czasu. bo fabuła wydaje mi się być bardzo interesująca. Skoro jednak mówisz, że bohaterowie są bezbarwni, a zagadka niezbyt trudna do rozwikłania, to będę się musiała jeszcze raz nad tą lekturą zastanowić. Na przeciętny kryminał raczej nie mam ochoty.

    OdpowiedzUsuń
  24. Dobry kryminał, to dla mnie taki kryminał, w którym do ostatniego momentu nie wiem, kto popełnił zbrodnię. No i mimo wszystko, jakiś ciekawy motyw. Coś zaskakującego !
    Może kiedyś się skuszę, aby przeczytać jedną z książek tej autorki, kilka razy przewinęło mi się przed oczami. Jeżeli jednak jest schematycznie i da się odgadnąć KTO, to na razie powiem pass. Mam sporo innych książek do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  25. Kryminały kompletnie nie dla mnie, tym bardziej przeciętne twory.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Binola, "Mroczna połowa" boska! :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Raczej nie sięgnę, sama oceniasz ją przeciętnie..

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo lubię skandynawskie kryminały, więc nie wątpię, że po ten też w przyszłości sięgnę. Mimo że nie oceniasz go najwyżej :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Hmm jakoś nie przekonuje mnie ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Na pewno wkrótce przeczytam :)

    Przy okazji zapraszam do siebie na http://aleksiazka.blogspot.com

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. czeka u mnie na przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Bardzo chciałabym przeczytać tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń