niedziela, 3 marca 2013

Dziewczyna, która chciała się zemścić - Anders Roslund & Börge Hellström



Tytuł oryginału: Box 21
Tłumaczenie: Beata Walczak-Larsson
Stron: 463
Wydawnictwo: Albatros


Dziewczyna, która chciała się zemścić (jakaś larssonowska moda nadawania tytułów?) to kolejna pozycja spod znaku 'skandynawski kryminał'. Nie jest to jednak schematyczna powieść kryminalna jakich wiele, autorzy wykorzystali dość trudną tematykę i w książce można znaleźć wszystko, co najgorsze: przemoc, okrucieństwo, handel kobietami, narkotyki, śmierć.

Lydia przed trzema laty przyjechała do Szwecji przekonana, że czeka ją dochodowa praca. Zostaje sprzedana do domu publicznego, gdzie każdego dnia jest gwałcona, bita i upokarzana. Dziewczyna naraża się swojemu 'opiekunowi' i skatowana trafia do szpitala. Obiecuje sobie, że to się musi skończyć, że nigdy więcej nie dopuści do podobnej sytuacji. Układa plan, a w jego realizacji pomaga jej przyjaciółka, która dostarcza do szpitala broń i materiał wybuchowy. Lydia zamyka się w prosektorium i bierze zakładników, żądając tylko jednej rzeczy. Podaje nazwisko i domaga się, aby ta osoba pojawiła się tu jak najszybciej. Sprawę prowadzi Ewert Grens, policjant z dużym doświadczeniem, który jednocześnie zajmuje się śledztwem dotyczącym Langa, który dopiero wyszedł z więzienia i już zdążył popełnić kolejne przestępstwo. Grens pragnie się na nim zemścić, a osobiste pobudki nie pozwalają mu myśleć racjonalnie.

Dziewczyna, która chciała się zemścić nie jest typowym kryminałem ze zwłokami i inteligentnym śledczym, który umiejętnie prowadzi śledztwo, aż w końcu dzięki dedukcji i obciążającym dowodom łapie zwyrodniałego mordercę. Nie, w tej książce nie odnajdziemy podobnego schematu, wręcz przeciwnie. Nie ma zawiłej intrygi kryminalnej, winowajca jest znany od samego początku, rozwój akcji dość przewidywalny, policjant zajmujący się sprawą nie wzbudza sympatii, a zakończenie pozostawia pewien niesmak i niezadowolenie. Brzmi mało zachęcająco, prawda? Otóż pozory mogą mylić, już wyjaśniam. Historia nie opiera się wyłącznie na jednym wątku, mamy tu jakby trzy odrębne historie, ale to sytuacja Lydi jest głównym tematem, a reszta to tylko tło, aby nie było zbyt monotonnie. Tak naprawdę nie potrzeba zagadek i nieoczekiwanych zwrotów akcji, aby zaintrygować czytelnika. Książka i bez tego potrafi trzymać w napięciu i wywołać emocje, począwszy od współczucia, poprzez niedowierzanie, irytację, a kończąc na wzburzeniu. Sprawca całego zamieszania jest zarazem ofiarą i trudno kibicować policji, a prowadzący śledztwo okazał się po prostu łajdakiem. Strasznie mnie irytowała ta postać i nie mogę go nazwać bohaterem pozytywnym, kierował się swoim widzimisię, po drodze chyba zgubił sumienie, a chcąc być wierny swojemu przyjacielowi, spartolił robotę. W tym przypadku relacje dobry-zły okazują się dość dyskusyjne i nie można z emfazą powiedzieć, że morderca to wredna szuja i dobrze, że dostał za swoje.

Głównym motywem Dziewczyny, która chciała się zemścić jest handel ludźmi. Słyszy się historie, że młode dziewczyny wyjeżdżają za pracą wiedzione obietnicami, a kończą w jakieś melinie zmuszane do prostytucji. I taki obrazek jest właśnie przedstawiony w tej książce, dosadnie i brutalnie. Autorzy skrupulatnie się przygotowali do napisania powieści, wcześniej zaznajamiając się z rozmowami z wykorzystywanymi kobietami i przesłuchując protokoły z posiedzeń sądowych. Bohaterowie książki są oczywiście fikcyjni, ale sama historia nie jest wyssana z palca, Dziewczynę, która chciała się zemścić można potraktować w pewnym stopniu jako reportaż o handlu żywym towarem. Ten cały wątek sensacyjny był tłem, może nawet pretekstem, by przedstawić problem, o którym się nie mówi i z którym nie da się wygrać. Książka pokazuje, że ta machina cały czas jest napędzana i nie można tego zatrzymać. Polecam przeczytać posłowie, tam autorzy również sporo wyjaśniają.

Pojawia się też wątek narkomanii, wyraźnie widać, jak szybko narkotyki niszczą życie i to nie tylko osoby uzależnionej, ale również jej rodziny, która nie jest w stanie pomóc. Albo jeszcze wątek policjanta, który ma swoją obsesję i za wszelką cenę pragnie wsadzić za kratki człowieka, którego oskarża o swoją osobistą tragedię. Bez wątpienia to jednak handel ludźmi robi tu największe wrażenie. Na pewno nie warto się kierować porównaniami do Larssona, czy Mankella i jeśli liczycie na kryminalne zagadki i tym podobne szmery-bajery, to możecie się poczuć rozczarowani. Dziewczyna, która chciała się zemścić to bardzo sugestywna, pełna realizmu historia o młodych dziewczynach, których marzenia o lepszym życiu pryskają, jak tylko zamkną się za nimi drzwi burdelu. Trudno ocenić książkę w kategorii dobra-kiepska, ale na pewno daje do myślenia. 

46 komentarzy:

  1. Zaintrygowałaś mnie.. z ciekawości chyba po nią sięgnę, jak gdzieś znajdę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kidsyś się za nią zabiorę;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten tytułowy schemat to już od czasów Wahlöö i Sjöwall:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może być naprawdę ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo zaciekawiłaś mnie tą recenzją, ponieważ książki o tak trudnym problemie jeszcze nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też pomyślałam o tym, że ostatnio sporo "dziewczyn, które coś-tam" i "mężczyzn, którzy teges" ;) I to rodem ze Skandynawii! Nie wiem, czy po tę książkę sięgnę, jakoś mnie nie kręci taka tematyka - choć przerażająca. Dość "modny" temat, apogeum osiągnął jak się granice otworzyły, pamiętam wówczas te filmy dokumentalne 'ku przestrodze'... Nie czytałam książek traktujących o handlu ludźmi, ale też nie wiem, czy mam na to ochotę. Właśnie dlatego, że dają do myślenia. I na pewno też dołują. Straszne, że to wciąż się dzieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, jest to przygnębiające, a jeszcze w książce przedstawili to w taki sposób, że ręce mi opadły. Mały epizod (żaden poważny spojler): ten cały główny policjant widzi faceta, który zorganizował sobie dwie kolejne dziewczyny i żadnej reakcji. Nie spodziewałam się od razu grupy antyterrorystycznej, ale mógłby chociaż podejść i mu zdrowo przywalić. No, cokolwiek, a ten tylko wzruszył ramionami.
      A co do skandynawskich kryminałów tak ogólnie, to lubię je owszem, ale mimo wszystko bardziej odpowiadają mi amerykańskie klimaty :)

      Usuń
    2. O tak, ja też - mimo wszystko - wolę Amerykę :) Skandynawska literatura ma swój klimat, jest trochę... poetycka? I jakaś taka umoralniająca. Nie wiem, jak to opisać. Brytyjska jest taka "prosto z mostu", rzeczowa - lubię też. A amerykańska ma i to, i to, i jeszcze więcej. Nie wiem jak to określić, ale podejrzewam, że gdybym dostała książkę i miała tylko po treści (bez nazw miejscowości, nazwisk itp) określić, z którego zaułku świata pochodzi, to pewnie by mi się udało. I nie tylko mi, bo myślę, że każdy, kto się obraca w kryminałach staje się wyczulony na takie nienazwane niuanse.
      A co do nie-spoilera - to taka trochę znieczulica, co? Tak jak opisane było u Nesbo w "Karaluchach" - w Tajlandii kwitnie przemysł pornograficzny i narkotykowy, ale zamykanie winnych nic nie da, bo naraz narobi się ich jeszcze więcej. Raczej "współpracują", niż karzą - ciężko to zrozumieć, ale może i w tym szaleństwie jest metoda.

      Usuń
    3. Poetycka, mówisz? Coś w ten deseń :) Mi skandynawskie kryminały wydają się takie bardziej stateczne, mimo że przecież morderstwo jest i śledztwo w toku. Odnoszę wrażenie, że tempo jest spokojniejsze i nie ma takich zwyrodniałych zbrodniarzy - są bardziej grzeczni. Czasami dochodzę do wniosku, że psychopatyczni seryjni mordercy i inne wredne szumowiny biegają tylko w Ameryce, żeby FBI miało co robić. No, trudno ubrać w słowa tę różnicę. Tak, jak piszesz - to się po prostu czuje.
      A co do drugiej kwestii, zamykanie winnych nic nie daje, bo skoro popyt jest, to biznes się kręci.

      Usuń
    4. I znowu ładnie napisałaś to, o czym ja - bezładnie - myślałam :) Tak, to tempo też się czuje, i ten spokoj - skandynawskie są rzeczywiście delikatniejsze. A Amerykanie mają sporo swoich seryjniaków z "natury", więc i mają o czym pisać. A tam wszystko jest "bardziej". Większe, kaloryczniejsze, bogatsze, głośniejsze... to i morderstwa brutalniejsze. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle... ale lubię, jak flaki latają, krew się leje i mam ciarki. Może po prostu my, czytelnicy, też się w jakiś sposób odwrażliwiamy, czytając potworności, i jak narkomani - poszukujemy tego "bardziej".

      Usuń
    5. O właśnie, to "bardziej" wszystko w sobie zawiera :) Też prawda, w wielu książkach są nawiązania do tych prawdziwych seryjnych morderców, niektóre nazwiska przewijają się dość często.

      Usuń
    6. Całkowity offtop - zobaczyłam na fejsie, że masz coś wspólnego z Poznaniem. Mieszkasz tam?
      Będę w Poznaniu w czerwcu (jadę po bratanka) i być może wygospodaruję wolny wieczór. Planuję napić się piw.. tzn. kawy z AnnRK. Jeśli i Ty byś była dostępna to może... mikro-zlocik? ;)

      Usuń
    7. Mieszkam jakieś 20 km pod Poznaniem, a w Poznaniu bywam często i chętnie ;) Nawet nie wiedziałam, że AnnRK też jest z tych okolic. Mikro-zlocik brzmi bardzo zachęcająco :)

      Usuń
  7. Wydaje się czymś "świeższym" wśród kryminałów. Warto zapamiętać nazwisko - może kiedyś trafię na tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Problem handlu ludźmi jest ważny i warto o nim pisać, niech będzie przestrogą dla młodych dziewcząt i sygnałem alarmowym dla władz wielu państw.

    OdpowiedzUsuń
  9. Skandynawskie klimaty nie zawsze mi służą, ale ta książka mnie ciekawi. Jej oryginalna konstrukcja, plus wady, które są zaletami mocno działają mi na wyobraźnię, dlatego wrzucam ten tytuł na swoją listę książek do przeczytania i wierzę, że szczęście mi do pisze i dość sprawnie namierzę tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorzy przyłożyli się do tematu, ale zakończenie pozostawia gorzki posmak, na pewno nie jest schematyczny kryminał, więc może ta książka bardziej Ci posłuży, chociaż tematyka jest na swój sposób przerażająca.

      Usuń
  10. Niestety, ale to pozycja zupełnie nie dla mnie :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam tę powieść, która jest drugim tomem serii o komisarzach Svenie Sundskwit i Ewercie Grens. Widzę, że obie mamy podobny stosunek, co do ostatecznego postępowania prowadzącego sprawę policjanta - miałam ochotę porządnie mu przyłożyć za to co zrobił.

    Książka jest ciekawa i porusza ważną współczesną problematykę, czytałam ją z ogromnymi emocjami i od początku kibicowałam Lydii, której było mi okropnie szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy dojrzałam tę pozycję w bibliotece to wydawała mi się jakaś znajoma i sobie przypomniałam o Twojej recenzji, więc zaraz książkę wzięłam ze sobą :)
      Z jednej strony chętnie sięgnęłabym po inne tomy z tej serii, ale jak pomyślę, że mam znowu czytać o Ewercie, to mi się odechciewa. Co za głupi dziad. Początkowo Sven wydawał mi się w porządku, ale później również stracił w moich oczach.

      Usuń
    2. Ja, oprócz "Dziewczyny, która chciała się zemścić", czytałam jeszcze "Bestię" - Sven i Ewert, nie byli tacy niehonorowi w pierwszym tomie cyklu.

      Nabrałam ochoty na odświeżenie sobie "Bestii" - tematyka równie poważna, bo mamy tam wątek pedofilii i zemsty ojca poszkodowanej dziewczynki na oprawcy. "Bestia" kończy się w niezwykle przewrotny sposób i do dziś pamiętam to smutne zakończenie. Muszę rozejrzeć się, gdzie wetknęłam tą powieść.

      Usuń
    3. Właśnie spojrzałam na biblionetkę i doczytałam zarys fabuły "Bestii". Książka wydaje się równie mocna, jak "Dziewczyna..." i z chęcią bym przeczytała, może Ewert nie będzie taki wkurzający. Specjalnie jednak szukać nie będę. "Dziewczyna..." też skończyła się dość przewrotnie, może autorzy mają już taki styl :)

      Usuń
  12. Zaciekawiłaś mnie i to bardzo! Będę musiała rozejrzeć się za nią. A co do tytułu, to faktycznie modne jest ostatnio zamieszczenie Dziewczyny, która :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Brzydko mówiąc "tematy na czasie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że te tematy nigdy nie spowszednieją.

      Usuń
  14. Handel ludźmi zawsze wzbudza wiele kontrowersyjnych emocji, ale nie wolno zagłuszać tego tematu, wręcz przeciwnie. Trzeba uświadomić sobie, jak wielkie zagrożenie czyha szczególnie na młodych osobach.
    Interesująca książka, poszukam jej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kupiłam kiedyś tę książkę, później komuś pożyczyłam i nie wiem gdzie jest. Zmuszasz mnie do jej odszukania :) Taki nietypowy kryminał skandynawski bardzo mnie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popytaj znajomych, niech oddadzą i jak Ci się uda odzyskać i przeczytać książkę, to chętnie porównam wrażenia :)

      Usuń
  16. Jak miałem szansę przeczytać to jest to dość mocna książka (czyt. poruszająca ciężkie tematy, a nie, że można nią rozłupać komuś czaszkę ;P)... Czyli coś dla mnie ;D. Zapowiada się świetnie :).

    Pozdrawiam serdecznie!
    Melon ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, mocna rzecz, przynajmniej na mnie zrobiła wrażenie.
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  17. Będę ja miała na uwadze, choć powiem że specjalnie szukać jej nie będę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Lubię książki ze Skandynawii. Zwłaszcza kryminały. Jednak tutaj sama historia średnio mnie zainteresowała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie to pewnie Mankell jest w czołówce, jeśli chodzi o skandynawskich pisarzy :)

      Usuń
  19. Ja także lubię skandynawskie kryminały, chociaż jedna taka moja uwaga - za dużo tych książek "Dziewczyna, która... blabla" albo "Mężczyzna, który blabla", "Kobieta, która..." itd. To już powoli zaczyna robić się męczące. Ale koniec dygresji. Odnośnie samej książki mogę powiedzieć tylko tyle, że z ciekawości bym po nią sięgnęła, bo mnie zaintrygowała Twoja recenzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już po samych tytułach można rozpoznać, że to skandynawski kryminał, nie trzeba patrzeć na autora ;)

      Usuń
  20. Nie miałam jeszcze okazji czytać współczesnej literatury skandynawskiej, więc może zajrzę do tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  21. Chętnie przeczytam, chociaż historia nie jest standardową kryminalną opowieścią. natomiast moda na te tytuły mnie ogromnie drażni. Wszędzie te "dziewczynki lub dziewczyny, które coś tam, coś tam".

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie bardzo lubię, gdy z góry wiadomo kto jest mordercą, ale czasami i tak czytam takie książki z zainteresowaniem, więc i tej nie przekreślam, tym bardziej, że jak piszesz - i tak trzyma w napięciu.

    OdpowiedzUsuń
  23. okładka kiepska - bardzo tandetna. No ale treść wygląda na znośną, więc polecę ją mojej młodszej kuzynce :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ciekawa recenzja. Szczerze w zyciu nie zwróciłabym uwagi na tę książkę. A po Twojej recenzji jestem zaintrygowana.

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam ją u siebie na stoisku za 10 zł, intryguje mnie... ale jednak nie jestem na 100 % przekonana czy ją kupić.

    OdpowiedzUsuń
  26. Książka porusza tematy, które bardzo mnie interesują. Jestem jej ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeżeli skandynawskie kryminały nie wiodą jeszcze prymu na światowym rynku, to z pewnością niebawem będą to robić. Duża w tym zasługa samego Larssona. Nie ma się więc, co dziwić, że inni twórcy nawiązują do tytułów jego bestsellerów. (Chociaż w tym wypadku to może tylko takie polskie tłumaczenie, ja tam się nie znam:)). Powoli wchodzę w te klimaty, więc książka jak najbardziej przede mną.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, w tym przypadku to akurat zasługa polskiego tłumaczenia (bo tytuł w oryginale brzmi Box 21). Larsson ze swoją trylogią to chyba zapoczątkował nowy nurt w literaturze, jakim są skandynawskie kryminały :)

      Usuń
  28. Nie ma co, tytuł faktycznie jest irytująco wtórny. Biorąc pod uwagę jedynie okładkę i tytuł, nigdy nie sięgnęłabym po tę powieść. Ale przeczytawszy recenzję, hmm... Kto wie? Tyle już czytałam typowych kryminałów, może czas na coś odrobinę innego. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Na moim stosiku czeka jedna książka o handlu ludźmi, ale trudno mi się za nią zabrać. Tymbardziej, że to literatura faktu. A kryminał któy recenzujesz zapowiada się ciekawie.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń