niedziela, 26 maja 2013

Biel nocy - Ann Cleeves



Tytuł oryginału: White Nights
Tłumaczenie: Maria Rei
Stron: 302
Wydawnictwo: Amber


Biel nocy to druga część szetlandzkiej serii kryminalnej autorstwa Ann Cleeves i jest to zarazem moje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki. Czy udane? Niestety, po raz kolejny trafiłam na strasznego przeciętniaka. Powieść jest klimatyczna, intryga została dość ciekawie skonstruowana, ale książka w dużej mierze jest przegadana, akcja rozwija się powoli i jak na kryminał zawiera o wiele za mało dreszczyku emocji.

W miejscowej galerii odbywa się impreza, jednak frekwencja nie dopisuje, przyszło niewiele osób. Największą atrakcją tego wieczoru był atak histerii nieznajomego mężczyzny, który nagle padł na kolana i zanosił się niekontrolowanym płaczem, a później z przerażeniem stwierdził, że stracił pamięć. Następnego dnia ów nieznajomy zostaje znaleziony martwy, na pierwszy rzut oka wygląda to na samobójstwo, ale lekarz sądowy stwierdza morderstwo. Inspektor Perez musi ustalić tożsamość ofiary, ponieważ nikt nie kojarzy przybysza. Wraz z postępami śledztwa na jaw wychodzą sekrety mieszkańców wyspy. 

Plusem jest umiejscowienie akcji na Szetlandach, odizolowany zakątek pełen mrocznych sekretów, gdzie trudno coś ukryć przed pozostałymi. Wszyscy się znają, mają swoje sympatie i antypatie, niewyjaśnione sprawy z przeszłości, lub spory dotyczące codzienności. Nie można zaprzeczyć, że Biel nocy ma w sobie pewien urok, autorka pokusiła się o odrobinę opisów, które stwarzają swoistą atmosferę, nieco tajemniczą i ponurą. Do tej malowniczej scenerii Ann Cleeves dodała morderstwo, a sprawcy należy szukać wśród mieszkańców wyspy. Lubię takie małomiasteczkowe klimaty, gdzie najpierw jest okazja poznać wszystkich zainteresowanych, a potem można się zastanawiać, kto lepiej pasuje na mordercę: miejscowy awanturnik, właściciel restauracji, emerytowana nauczycielka, czy też zbłąkany turysta. Czy zdało to egzamin w przypadku tej książki? Po części tak, ponieważ niełatwo odgadnąć, kto jest sprawcą, można wytypować kilku kandydatów.

Przyznaję, że początek jest mało interesujący, akcja jest rozleniwiona i mimo zagadkowego trupa nie byłam specjalnie zaintrygowała tym morderstwem. Chciałam już książkę rzucić w kąt, ale nie lubię tak przerywać lektury, więc brnęłam uparcie dalej. I na szczęście fabuła się rozkręciła, na jednym zabójstwie się nie skończyło, a intryga okazała się dość zagmatwana. Zwłaszcza w drugiej połowie książki autorka niweluje nudę i próbuje wprowadzić trochę napięcia. Nie pamiętam, gdzie to usłyszałam, ale stwierdzenie, że nic tak nie ożywia akcji jak trupy, jest jak najbardziej słuszne. Kolejne morderstwo rozruszało nieco rozwleczoną fabułę i rozwój wydarzeń nabrał tempa, czego wcześniej brakowało. Mimo wszystko książki raczej nie pochłania się z wypiekami na twarzy, jak na kryminał jest to dość stateczna historia, chwilami aż za spokojna. Z jednej strony jest to ciekawa odmiana, a specyficzną, wyspiarską atmosferę można uznać za zaletę, ale fani napiętej akcji pełnej hałaśliwych zdarzeń mogą być rozczarowani. Biel nocy to przeciętny kryminał, ale może Was zauroczy ten osobliwy klimat powieści.

wtorek, 21 maja 2013

Dziewczyna ze śniegiem we włosach - Ninni Schulman



Tytuł oryginału: Flicken med snö i haret
Tłumaczenie: Ewa Chmielewska-Tomczak
Stron: 399
Wydawnictwo: Amber


Skandynawskie powieści kryminalne mają swój specyficzny klimat, zupełnie inne tempo, mniej tych wszystkich technicznych bajerów. Wyraźnie widać różnicę w porównaniu z przykładowo amerykańskimi kryminałami, przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Nie jest to żaden zarzut z mojej strony, ale jestem ciekawa, czy Wy też zwracacie uwagę na te szczegóły? Dziewczyna ze śniegiem we włosach to debiut szwedzkiej dziennikarki Ninni Schulman, jest to zarazem tom, otwierający serię o przygodach Magdaleny Hansson. Na okładce widnieje nawiązanie do twórczości Läckberg, ale moim zdaniem autorki mają zupełnie inny styl.

Pewne małżeństwo zawiadamia policję o zaginięciu swojej szesnastoletniej córki Heddy, a po pewnym czasie zostają znalezione zwłoki młodej dziewczyny. Czy to właśnie Hedda? I jaką rolę odegrał w życiu nastolatki mężczyzna, z którym się spotykała przez kilka miesięcy? Magdalena Hansson wraca do swojego rodzinnego miasta, właśnie się rozwiodła i próbuje wrócić do równowagi psychicznej. Pracuje jako dziennikarka w miejscowej gazecie i angażuje się w sprawę tajemniczego morderstwa. Jej prywatne dochodzenie nie przechodzi bez echa, Magdalena dostaje wiadomości z pogróżkami. Na jaki trop wpadła? Tymczasem policja otrzymuje zawiadomienie o kolejnej ofierze. Czy te zabójstwa mają ze sobą jakiś związek?

Zbyt duża ilość wątków i mnogość postaci może początkowo nieco utrudniać lekturę, ponieważ trudno wdrożyć się w fabułę i załapać odpowiedni rytm. Nie trwa to jednak długo, z czasem wszystko się wyjaśnia, a poszczególne epizody łączą się ze sobą i rozwój akcji nabiera wyrazistości. Śledztwo jest ukazane z dwóch punktów widzenia, policyjne zmagania tworzą ciekawy kontrast z dziennikarską robotą. Wiadomo, że przy każdej kryminalnej sprawie policja toczy bój z prasą, dziennikarze pojawiają się na miejscu zbrodni uzbrojeni w długopisy i aparaty fotograficzne, domagając się szczegółów i kombinując, by pozyskać jak najwięcej informacji. Bohaterka książki Schulman nie jest krwiożerczą dziennikarką, która żeruje na tragedii, ale mimo wszystko jest dobra w tym, co robi. Ogólnie postaci zostały całkiem przywozicie zarysowane, może analiza psychologiczna nie jest na miarę Charlotte Link, ale charakterystyce bohaterów niczego nie brakuje.

Niestety, pomysł na fabułę nie miał w sobie nic oryginalnego. Jakiś czas temu czytałam książkę z identycznym motywem, nawet pojawił się podobny wątek policjanta, który trochę kombinuje z dowodami, aby chronić swoich bliskich. Miałam wrażenie, jakbym przypominała sobie już znaną historię, ale mimo wszystko książka wciąga i byłam ciekawa, jak ta sprawa zostanie rozwiązana. Dużą rolę odgrywa również wątek obyczajowy, ponieważ autorka porusza temat problemów małżeńskich, trudności w wychowywaniu dzieci, zaaklimatyzowaniem się w nowym miejscu. Dziewczyna ze śniegiem we włosach to nawet niezła powieść kryminalno-obyczajowa, co prawda nie ma nieoczekiwanych zwrotów akcji, fabuła średnio trzyma w napięciu, ale czyta się lekko i szybko. Jak na debiut książka wypada całkiem nie najgorzej.

piątek, 10 maja 2013

Zaginiona księga z Salem - Katherine Howe



Tytuł oryginału: The Physick Book of Deliverance Dane
Tłumaczenie: Rafał Olboromski
Stron: 413
Wydawnictwo: Niebieska studnia


Jakie jest Wasze pierwsze skojarzenie ze słowem Salem? Jestem pewna, że czarownice. Właśnie w tym mieście w 1692 roku odbył się proces, w którym udział wzięło wiele kobiet oskarżonych o czary i spoufalanie się z diabłem. Katherine Howe w swojej powieści wykorzystała fakty historyczne, dodając też sporą dawkę wydarzeń fikcyjnych, co współgra ze sobą bez zarzutu. Wspomnę jeszcze, że autorka prowadzi seminaria na uniwersytecie na temat magii w dawnych czasach, jest również potomkinią Elisabeth Howe – kobiety oskarżonej w procesie w Salem i postać ta nawet pojawia się w książce.

W jaki w ogóle sposób doszło do procesów o czary w Salem? Córka pastora zaczęła cierpieć na konwulsje, którym nijak nie można było zaradzić. Swoją drogą w XVII wieku medycy uważali chyba upuszczanie krwi za jedyną metodę leczenia i stosowano ten proceder na niemal wszystkie dolegliwości. Stwierdzono, że na dziewczynkę rzucono urok i winą obarczono trzy kobiety, a z czasem coraz więcej osób oskarżano o czary. Akcja powieści rozgrywa się również w XX wieku i poznajemy Connie, która jest absolwentką Harvardu i właśnie szuka materiałów do swojej pracy doktorskiej. Dodatkowo obiecała matce, że zajmie się porządkowaniem starego i opuszczonego domu po babci, a jak każda wiekowa budowla i ta skrywa swoje sekrety. Connie natrafia na pewien trop, który prowadzi ją do tajemniczej księgi.

Akcja powieści biegnie dwutorowo, wydarzenia z przeszłości splatają się z teraźniejszością. Myślę, że gdyby autorka skupiła się przede wszystkim na współczesnych fragmentach, to książka dużo by straciła. Howe w bardzo zajmujący i przystępny sposób przedstawiła wątki, które rozgrywają się w XVII wieku, powoli wprowadza czytelnika w odpowiedni nastrój i z precyzją kreśli przyczyny oraz następstwa paniki w Salem, wspomniane też zostało nieco o magii ludowej. Te retrospekcje bardzo ubarwiają fabułę i dzięki nim książka jest klimatyczna, bo sama akcja w czasach współczesnych nie dostarczyłaby tylu wrażeń. Bohaterka powolutku odkrywa tajemnicę, w jej życiu zjawia się oczywiście piękny nieznajomy, poza tym promotor Connie bardzo na nią naciska, aby odnalazła księgę. Muszę przyznać, że momentami niewiele się działo, akcja zwalniała i toczyła się leniwie, ale po chwili fabuła rozkręcała się ponownie. Bohaterowie są ciekawie zarysowani i przykładowo matka Connie była nieco oderwana od rzeczywistości, zajmowała się odczytywaniem aury, co pragmatycznej córce było nie w smak.

Autorka dodała szczyptę prawdziwej magii, czyli nie mogło zabraknąć różnych dziwnych specyfików i mamrotania zaklęć pod nosem, co momentami wydawało mi się nieco komiczne. Nie mam nic przeciwko czarom, ale gdyby Howe pozostawiła ten wątek w sferze legendy i niedopowiedzeń, historia miałaby więcej uroku, ale to tylko moje subiektywne odczucie. Autorka umiejętnie połączyła wydarzenia i postaci historyczne z fikcją literacką, tworząc ciekawą opowieść, która momentami może rozbawić, innym razem zaś wzruszyć. Zaginioną księgę z Salem czyta się całkiem przyjemnie, tematyka potrafi zaintrygować i jeśli interesują Was historie o czarownicach, to powieść przypadnie Wam do gustu.

poniedziałek, 6 maja 2013

Na gorącym uczynku - Harlan Coben



Tytuł oryginału: Caught
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Stron: 480
Wydawnictwo: Albatros


Harlan Coben jest pewnie dobrze znany fanom thrillerów i powieści kryminalnych. Dopiero poznaję twórczość tego autora i może polecicie mi coś wartego uwagi? Dotychczas czytałam tylko jedną jego książkę (W głębi lasu), notabene bardzo dobrą, więc miałam nadzieję, że Na gorącym uczynku okaże się równie zajmującą lekturą. Stwierdzam, że Cobena póki co nie umieszczę na liście ulubionych pisarzy, bo po przeczytaniu dwóch powieści jest remis - jedna dobra, druga już nieco mniej udana, ale o tym za chwilę.

Wendy Tynes jest dziennikarką i prowadzi program telewizyjny, w którym łapie zboczeńców na gorącym uczynku. Dzięki niej wielu pedofilom zostały postawione zarzuty. Gdy kobieta dostaje wiadomość od trzynastoletniej dziewczynki, która opowiada o nękającym ją mężczyźnie, Wendy natychmiast zastawia pułapkę, w którą bez problemu wpada Dan Mercer. Mężczyzna jest opiekunem z opieki społecznej, ma częsty kontakt z dziećmi, co dodatkowo stawia go w złym świetle. Oskarżony staje przed sądem, który oddala zarzuty, co z kolei nie spodobało się opinii publicznej. Dan nie ma lekkiego życia i musi się ukrywać, dzwoni do Wendy i prosi ją o spotkanie. Poza tym siedemnastoletnia dziewczyna znika z domu i przez wiele tygodni policja nie potrafi odkryć, co się z nią stało. Pojawia się podejrzenie, że być może Dan ma coś wspólnego z zaginięciem dziewczyny.

Coben mnie zaskoczył, ponieważ nie spodziewałam się, że aspekt psychologiczny będzie tak rozbudowany, a można go rozpatrywać na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim pokazane zostało, jak oskarżenie o pedofilię rujnuje życie w mgnieniu oka. Owszem, pojawiły się nikłe dowody świadczące o winie, ale nikt nie chciał słuchać tłumaczeń. Zasada domniemanej niewinności to tylko puste słowa. Wystarczył cień podejrzenia, a Dan nawet nie otrzymał kredytu zaufania, od razu został uznany przez otoczenie za winnego. A kiedy sąd podjął inną decyzję, pojawiły się głosy o wadliwym wymiarze sprawiedliwości. Przecież ten zwyrodnialec powinien się smażyć w piekle, a nie chodzić spokojnie po ulicy i co gorsza, polować na kolejną ofiarę. Co w takim wypadku należy zrobić? Wziąć sprawę w swoje ręce i zabawić się w kata, nie patrząc na postanowienie sądu. Gdy w grę wchodzą emocje, racjonalne myślenie zostaje natychmiast wyłączone, a trzeba pamiętać, że pozory mogą mylić. Co jeszcze Coben nam serwuje? Poruszony został również motyw zemsty, wybaczenia (i to w trzech różnych przypadkach), a nawet wspomniano o problemach z dorastającą młodzieżą.

Nie znam na tyle twórczości autora, aby stwierdzić, czy takie psychologiczne wstawki są dla niego typowe, czy Na gorącym uczynku jest tylko takim ewenementem. Cobena kojarzyłam z thrillerami pełnymi wrażeń, sensacyjną fabułą i nagłymi zwrotami akcji, a otrzymałam nieco przegadaną powieść kryminalną. Bo nie mogę zaprzeczyć, że intrygi nie było. Owszem, nieco pokrętny plan był stopniowo realizowany, ale czarny charakter nie był żadnym krwiożerczym łotrem, a taki by się przydał dla podkręcenia akcji. Miałam nadzieję na nieco bardziej trzymającą w napięciu historię, a zabrakło dreszczyku emocji. Takiego zakończenia w zasadzie się spodziewałam, tutaj mnie autor niczym nie zaskoczył, a szkoda. Reasumując, analiza psychologiczna była trafna, ale ogólnie rzecz biorąc, Na gorącym uczynku wypada przeciętnie, niestety, jest to niczym nie wyróżniający się kryminał.

czwartek, 2 maja 2013

Wróżbiarze - Libba Bray



Tytuł oryginału: The Diviners
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Stron: 610
Wydawnictwo: MAG


Książkę Libby Bray trudno zakwalifikować do jednego gatunku, ponieważ pojawia się motyw paranormalny, czyli będzie historia o duchach, nadprzyrodzonych zdolnościach i dziwnych eksperymentach, poza tym przewija się wątek kryminalny, gdzie trup ścieli się gęsto, a policyjne śledztwo donikąd nie prowadzi, wspomniane jest również nieco o uczuciach, bo przecież nie mogło zabraknąć miłosnych uniesień bohaterów. Niezła mieszanka, ale czy te wątki komponują się w interesującą całość? 

Evie O’Neill nie ma łatwego charakteru i kiedy wywołuje kolejny skandal, rodzice wysyłają ją do Nowego Jorku, gdzie dziewczyna ma przez pewien czas mieszkać u wuja. Dla Evie ten wyjazd nie jest żadną karą, a raczej przepustką do swobodnego życia i spełnienia marzeń. Siedemnastolatka oczywiście korzysta ze wszystkich atrakcji i spędza czas na zabawie wraz ze swoją przyjaciółką Mabel. W mieście dochodzi do podejrzanych morderstw i wuj Evie zostaje poproszony o pomoc. Dziewczyna wraz z nim wybiera się na miejsce zbrodni i za pomocą swoich nadprzyrodzonych zdolności odkrywa coś, co może być wskazówką w ujęciu mordercy. Jednak nie tylko Evie posiada taki talent, jest więcej osób, które posiadają niespotykane umiejętności.

Po Wróżbiarzy sięgnęłam przede wszystkim dlatego, że akcja powieści rozgrywa się w Nowym Jorku w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Jest to czas postępu technologicznego, prohibicji i gangsterskiego półświatka, zmian społecznych z dozą szaleństwa na rewiach tanecznych. Jak autorka poradziła sobie z zarysowaniem tego tła historycznego? Myślę, że nie najgorzej – klimat został utrzymany, co jest dużym plusem tej książki. Główna bohaterka to niepokorna dziewczyna i muszę przyznać, że Evie początkowo mnie irytowała swoim zachowaniem, trudno ją było polubić. Wydawała się samolubna i tylko imprezy, najlepiej mocno zakrapiane, jej były w głowie, ale z czasem przyzwyczaiłam się do jej sposobu bycia. Co do wątku kryminalnego, to wiąże się on z motywem okultystycznym i podejrzanymi rytuałami. Nie był to może szalenie oryginalny pomysł, ale lubię tego typu historie. 

Przyznaję, że trochę męczyłam tę książkę, początek niezbyt mnie zainteresował i czytałam bez przekonania. Akcja rozwija się powoli i dopiero tak od połowy powieść naprawdę mnie wciągnęła. Bray poruszyła kilka wątków i odniosłam wrażenie, że autorka miała zbyt dużo pomysłów i nie wiedziała, na który powinna się zdecydować. Okazało się, że Wróżbiarze to pierwszy tom nowej serii, więc odpowiedź na nurtujące mnie zagadnienia otrzymam dopiero w drugiej części. Poczułam się na tyle zaintrygowana, że pewnie sięgnę po kolejną powieść. Najbardziej przypadło mi do gustu umiejscowienie akcji w latach dwudziestych XX wieku. Bardzo lubię ten okres, a Wy macie jakąś ulubioną epokę? Podsumowując, książka jest dobra, chociaż nie robi piorunującego wrażenia, jakiego się spodziewałam po przeczytaniu wielu pozytywnych recenzji o tej powieści. Wróżbiarze to taka młodzieżowa historia z dreszczykiem urozmaicona wątkiem mistycznym, różnorodnością bohaterów i rytualnymi morderstwami.