środa, 24 grudnia 2014

Świąteczne życzenia :)


Życzę Wam nastrojowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia,
niezwykłych świątecznych radości, stosu książek pod choinką,
dużo uśmiechu i spełnienia marzeń w Nowym Roku.

Wesołych Świąt! 

poniedziałek, 10 listopada 2014

Nie gaś światła - Bernard Minier


Tytuł oryginału: N'eteins pas la lumiere
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Stron: 500
Wydawnictwo: Rebis


Bernard Minier zadebiutował Bielszym odcieniem śmierci, świetnym thrillerem z wciągającą fabułą, dobrze przemyślaną intrygą i złowrogą atmosferą. Krąg okazał się również całkiem niezłą lekturą, a Nie gaś światła, najnowsza powieść francuskiego pisarza, wypada jeszcze lepiej. W trzecim tomie o komendancie Servazie, który notabene tym razem gra rolę poboczną, autor wciąga w niebezpieczną i przerażającą rzeczywistość. Rzeczywistość, nad którą z dnia na dzień można stracić kontrolę.

Komendant Servaz przebywa w ośrodku dla wypalonych policjantów, którzy zmagają się z depresją. Często się zdarza, że w karierze stróża prawa przychodzi taka chwila, kiedy świat zaczyna przytłaczać. Świat, który poznano z najgorszej strony, gdzie pełno przemocy, dewiacji, śmierci. Servaz załamał się po otrzymaniu pewnej tajemniczej i zarazem budzącej grozę przesyłki od seryjnego mordercy, który już jakiś czas temu zawitał w codzienność komendanta. Natomiast życie Christine zaczyna się sypać, jak domek z kart. A wszystko zaczęło się od listu, który znalazła w swojej skrzynce w wigilijny wieczór. Nadawcą jest tajemnicza kobieta, która pisze o samobójstwie. Głupi kawał, czy prośba o pomoc? Ta wiadomość jest zapowiedzią diametralnych zmian w życiu bohaterki.

Wątek psychologiczny został bardzo ciekawie nakreślony, ponieważ Minier poruszył nie tylko motyw stalkingu i osaczania, ale również w sugestywny sposób przedstawił temat manipulacji. Ofiara stalkera czy też przebiegłego manipulanta przez długi czas może żyć w nieświadomości, a gdy w końcu zorientuje się, że ktoś skrupulatnie niszczy jej życie, okazuje się być za późno na interwencję. Człowiek odizolowany od rodziny i przyjaciół, któremu odebrano poczucie bezpieczeństwa, staje się bezradny. Traci pewność siebie, energię do działania, po prostu się poddaje. I Minier świetnie odzwierciedlił wszystkie te emocje, przedstawiając autentyczny portret psychologiczny postaci wraz z nieuchronnymi skutkami psychicznej przemocy. Widoczna jest drastyczna zmiana w sposobie bycia ofiary, która staje się wyalienowana i zastraszona. Interesującym dopełnieniem jest również opis z perspektywy sprawcy, jego motywy i metody osiągnięcia zamierzonego celu. A celem jest całkowita kontrola, upokorzenie swojej ofiary, zachwianie jej światopoglądem i odebranie wszystkiego, co znane.

Przerażające w książce Miniera nie są makabryczne opisy z miejsca zbrodni, lecz bezwzględność manipulanta oraz cierpliwie i skuteczne niszczenie psychiki ofiary, która staje się słaba, bezbronna i podatna na wpływy. Autor świetnie utrzymuje napięcie za sprawą niepokojącej atmosfery i przejmującej sytuacji, w której znalazła się bohaterka. Rys charakterologiczny postaci został dopracowany i przekonująco przedstawiony, a bardzo ciekawy wątek psychologiczny ubrany w misternie skonstruowaną intrygę z wartką akcją, której rozwój zaskakuje na każdym kroku, prowadzi do niespodziewanego finału. Książka jest po prostu znakomita. Warto przeczytać!

środa, 5 listopada 2014

Turkusowe szale - Remigiusz Mróz


Stron: 523
Wydawnictwo: Bellona

Remigiusz Mróz w Turkusowych szalach w zajmujący sposób opowiada o polskim lotnictwie na Zachodzie, opierając się na wspomnieniach i opracowaniach związanych z 307 Dywizjonem. Nie jest to jednak książka stricte historyczna, lecz powieść sensacyjna z sugestywnie oddanymi realiami ówczesnych czasów.

Trwa II wojna światowa. Na wyspach brytyjskich zostaje sformowany 307 Dywizjon Myśliwski Nocny „Lwowskich Puchaczy”, w skład którego wchodzą polscy lotnicy. Jak wiadomo, początki bywają trudne. Bariery językowe znacznie utrudniają komunikację, przestarzałe samoloty nie budzą zachwytów, a brak zaufania i nieporozumienia z Anglikami to kolejna niedogodność. Polacy rwą się do latania i do walk z nieprzyjacielem, nie potrafią bezczynnie siedzieć w bazie. Grupa lotników podejmuje się więc samozwańczej misji. Poza tym istnieje podejrzenie, że w dywizjonie jest szpieg. Czy Lwowskim Puchaczom uda się wykryć sabotażystę zanim dojdzie do kolejnej tragedii?

Bohaterowie Turkusowych szali to dość charakterna gromadka, która została świetnie sportretowana. Ich nieustanna chęć działania i wola walki sprzyja kłopotom i niespodziewanym zdarzeniom, cięte riposty i złote myśli potrafią rozbawić do łez, a akrobacje w powietrzu oraz liczne starcia z wrogiem wzbudzają niepokój i zarazem niekłamany podziw. Dobrze zakamuflowany szpieg potęguje napięcie i podsyca ciekawość, a jego tożsamość pozostaje zagadką do samego końca. Nie sposób nie polubić ekipy lotników, zwłaszcza Feliksa i Leona, których przygody śledzi się z zapartym tchem. Losy bohaterów obfitują w niebezpieczne zadania, przykre wiadomości i porażki, ale nie brakuje również zabawnych sytuacji i momentów chwały. Bez wątpienia autorowi udało się wykreować ciekawe i nietuzinkowe postaci, z którymi chce się spędzić jak najwięcej czasu.  

Akcja powieści mknie wartko naprzód i trzyma w napięciu. Remigiusz Mróz potrafi przykuć uwagę czytelnika, bowiem fabuła zaciekawia już od pierwszych stron i trudno rozstać się z bohaterami choć na chwilę. Temat lotnictwa został przedstawiony w zajmujący i zrozumiały dla laika sposób, a umiejętnie zarysowane tło historyczne dodaje realizmu. Książka wciąga za sprawą ciekawie poprowadzonego wątku szpiegowskiego, dynamicznego tempa i barwnych bohaterów, którzy igrają ze śmiercią, walczą o przetrwanie i mierzą się z własnymi słabościami. Turkusowe szale to świetna powieść sensacyjna, która dostarcza sporo wrażeń. Serdecznie polecam! Dajcie się porwać tej historii.

czwartek, 4 września 2014

Syreni śpiew - Val McDermid


Tytuł oryginału: The Mermaids Singing
Tłumaczenie: Magdalena Jędrzejak
Stron: 407
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Syreni śpiew autorstwa szkockiej pisarki Val McDermid to pierwsza część serii o inspektor Carol Jordan i psychologu kryminalnym Tonym Hillu.

W Bradfield grasuje seryjny morderca, chociaż policja długo nie chciała przyznać, że trzy brutalne zabójstwa na tle seksualnym mają ze sobą związek. Ofiarami padają mężczyźni, którzy przed śmiercią byli torturowani, a zwłoki znajdowane są w miejscach, które słyną ze schadzek homoseksualistów. Dochodzi do kolejnego morderstwa, ale policja nie posuwa się ani o krok dalej. Zabójca jest bardzo skrupulatny, nie pozostawia żadnych śladów. W śledztwo angażuje się psycholog kryminalny, którego zadaniem jest sporządzenie profilu sprawcy. 

Bohaterowie mogą wydać się nieco schematyczni, ale taka ekipa całkiem nieźle się sprawdziła. Pojawia się natrętna dziennikarka, stary wyga przekonany o swojej racji, ambitna policjantka i psycholog kryminalny z problemami. Trzeba jednak przyznać, że w kreacji tej postaci autorka pokusiła się o coś innego niż wredna była żona, szukanie ukojenia w alkoholu, czy też niezdrowy pracoholizm na granicy obsesji. Owszem, Tony Hill bardzo angażuje się w swoją pracę, ale ma pewną wstydliwą tajemnicę, dość krępujący problem, a rozmowy telefoniczne z tajemniczą kobietą traktuje jako formę terapii. Dodatkowo musi się zmagać ze sceptycyzmem, a czasami i jawną niechęcią, ze strony policjantów wobec swojej profesji. Spora grupa, a zwłaszcza gliniarze starej daty, uważa, że kluczem do schwytania mordercy jest ciężka harówka i konkretne dowody, a nie psychologiczne sztuczki.

Profilowaniu autorka poświęciła sporo uwagi i zrobiła to w zajmujący sposób, a czytelnik ma okazję obserwować etapy tworzenia portretu psychologicznego seryjnego mordercy. Czarny charakter wykreowany przez szkocką pisarkę jest pewny siebie, nieuchwytny i diabelnie okrutny. Natchniony wizytą w muzeum kryminalistyki i zainspirowany hiszpańską inkwizycją stara się odtworzyć średniowieczne narzędzia tortur, co gwarantuje sporą dawkę makabry i sadyzmu. Autorka pozwala poznać modus operandi i motywy sprawcy nie tylko poprzez pracę organów ścigania, ale również daje wgląd w myśli samego mordercy za sprawą dziennika, który ten skrupulatnie prowadzi. Dzięki temu historię poznajemy z dwóch perspektyw, które skutecznie się uzupełniają.

Syreni śpiew to wciągający kryminał ukazujący pracę policji, której nieodłącznym elementem są przeboje z prasą, utarczki z przełożonymi i wyścig z czasem. Niektóre wątki mają w sobie dozę przewidywalności, ale mimo wszystko fabuła zaciekawia, a akcja trzyma w napięciu. Na pewno sięgnę po kolejne części tego cyklu, a Was zachęcam do zwrócenia uwagi na twórczość Val McDermid.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Sto imion - Cecelia Ahern


Tytuł oryginału: One Hundred Names
Tłumaczenie: Agnieszka Andrzejewska
Stron: 445
Wydawnictwo: Akurat


Dziennikarze często przekraczają granice prywatności, wchodząc z butami w życie innych i sięgając się różnych środków, aby uzyskać informacje. Obcesowo atakują pytaniami, manipulują rozmową i podstępem skłaniają do mówienia. Najważniejsza jest pogoń za sensacją i zdobycie chwytliwego, szokującego tematu. Telewizja ma ogromną siłę przekazu, a kontrowersyjny reportaż może wywołać burzę. Jednak gdy materiał jest oparty na fałszywych przesłankach, to katastrofa jest tylko kwestią czasu. Dziennikarz, który nie przeprowadził właściwego researchu i rzuca kłamliwe oskarżenia, rujnuje nie tylko swoją reputację. W ten sposób niszczy również życie niewinnego człowieka, który był bohaterem feralnego reportażu. W takiej właśnie sytuacji znalazła się bohaterka Stu imion Ceceli Ahern.

Kitty Logan swoją dziennikarską karierę zaczynała w czasopiśmie "Ectetera", ale teraz z większym zaangażowaniem udziela się w popularnym programie telewizyjnym. Niestety, jej ostatni reportaż wywołał skandal, ponieważ Kitty posądziła niewinnego mężczyznę o poważne przestępstwo. Została oskarżona o zniesławienie, a w pracy ją zawieszono. To nie koniec przykrych sytuacji. Jej najlepsza przyjaciółka ciężko choruje i tuż przed śmiercią powierza jej listę ze stoma nazwiskami. Zadaniem Kitty jest napisanie artykułu, ale dziewczyna nie ma pojęcia, co łączy osoby z tajemniczej listy. Czeka ją trudna i dość czasochłonna praca, która okazuje się dużym wyzwaniem i zarazem niesamowitą przygodą.

Kitty zachłysnęła się telewizją i zatraciła w medialnym cyrku, gubiąc po drodze rzetelne dziennikarskie zacięcie, jednak praca nad artykułem pozwala jej spojrzeć na pewne sprawy z zupełnie innej perspektywy. Dociera do niej, co tak naprawdę jest ważne i co warto przekazać dalej. Zaczyna doceniać rzeczy, które wcześniej wydawały się jej nieistotne. W bohaterce zachodzi pozytywna zmiana za sprawą poznanych osób. Z czasem nieznane nazwiska z listy zyskują twarze, skrajne życiorysy, różne osobowości – po prostu stają się ludźmi z krwi i kości, którzy intrygują swoim sposobem bycia, pracą, planami i marzeniami. Każda z postaci wzbudza sympatię, ta dość specyficzna ekipa jest ciekawym i zajmującym towarzystwem, a ich perypetie bawią i wzruszają.

Sto imion to książka o odnajdywaniu siebie i poszukiwaniu inspiracji w codzienności, która tylko pozornie jest nudna. Każdy człowiek ma ciekawą historię do opowiedzenia, co udowadnia Ahern w swojej powieści. To wciągająca książka obyczajowa z barwną gromadką bohaterów, a lista stu nazwisk jest ciekawym pomysłem i zarazem zagadką, która dodaje nutki tajemniczości. Powieść czyta się z lekkością, historia zaciekawia od początku i zawiera pozytywne przesłanie. Bardzo dobra lektura!

piątek, 1 sierpnia 2014

Upał - Marcin Ciszewski


Stron: 414
Wydawnictwo: Znak


Moje pierwsze spotkanie z twórczością Marcina Ciszewskiego uznaję za bardzo udane, ponieważ Mróz okazał się wciągającą powieścią sensacyjną z porządnie skonstruowaną intrygą i trzymającą w napięciu akcją, a klęska żywiołowa w postaci szalejącej zamieci śnieżnej była trafionym pomysłem. Upał to kolejny tom serii o Jakubie Tyszkiewiczu i spółce, którzy i tym razem muszą zmierzyć się z bezwzględnym wrogiem, który nie przebiera w środkach. Autor przedstawił realistyczny scenariusz zamachu terrorystycznego, który stanowi główną oś fabuły.

Trwa Euro 2012, ulice są pełne podekscytowanych kibiców, którzy czekają na ćwierćfinałowy mecz Polska-Niemcy. Podinspektor Jakub Tyszkiewicz jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo całej imprezy. Do Wydziału Zwalczania Terroryzmu Centralnego Biura Śledczego dochodzi informacja, że niedaleko dworca miał miejsce nieudany zamach terrorystyczny. Młodemu Pakistańczykowi ubranemu w pas szahida ze sporą ilością materiału wybuchowego nie udało się wykonać zadania, ponieważ detonator nie zadziałał. Zbieg okoliczności? Następnego dnia policyjny patrol zauważa dwóch mężczyzn majstrujących przy biletomacie na stacji metra. Wezwano odpowiednie służby, ale dochodzi do katastrofy. Tyszkiewicz jest przekonany, że zbliżający się mecz będzie głównym celem terrorystów.

Upał to książka sensacyjna z elementami powieści szpiegowskiej oraz lekkim zabarwieniem politycznym, w której nie mogło zabraknąć teorii spiskowych, intrygi szytej grubymi nićmi i ludzi przekonanych o swojej nietykalności, którzy wykorzystują własną pozycję i moc pieniędzy, aby osiągnąć cel. Fabuła została solidnie skonstruowana i trzyma w napięciu, tempo akcji jest dynamiczne i cały czas coś się dzieje. Ciszewski stworzył wiarygodnych bohaterów, których trudno nie polubić. Konkretny Tyszkiewicz i jego dobry przyjaciel Krzeptowski, który samą swoją posturą i groźną miną wywołuje popłoch, wraz z pozostałymi profesjonalistami tworzą zgraną ekipę. Udanej charakterystyce postaci i wartkiej akcji towarzyszą również realistyczne opisy i humor sytuacyjny, w efekcie czego książka zapewnia świetną rozrywkę. Upał to bardzo dobra powieść, ciekawa i wciągająca, którą czyta się lekko i szybko. Polecam!

piątek, 25 lipca 2014

Posiadłość - Maggie Moon


Stron: 290
Wydawnictwo: Novae Res


Piękna i okazała posiadłość położona tuż przy lesie ma swój niepowtarzalny urok. Efektowny budynek robi niesamowite wrażenie, a wystrój w środku przechodzi wszelkie oczekiwania. Zamknięte pokoje wzbudzają zainteresowanie, mroczne zakamarki wywołują dreszcz strachu, a tajne przejścia czekają na odkrycie. Krążące legendy tylko potwierdzają niezwykłość tego miejsca, potęgując fascynację. Zabytkowa budowla skrywa wiele sekretów, które nie powinny opuścić jej murów. Zbytnia ciekawość może okazać się zgubna, a zabawa w detektywa skończyć tragicznie. W takiej tajemniczej i zagadkowej scenerii rozgrywa się akcja Posiadłości autorstwa Maggie Moon, debiutującej, polskiej pisarki.

Zara Dromer jest początkującą malarką posiadającą wyjątkowy talent i kształci się w Wyższej Akademii Sztuki w Londynie. Nie ma jednak wielu przyjaciół, ponieważ pochodzi z biednej rodziny i reszta studentów tej prestiżowej uczelni spogląda na Zarę z politowaniem i niechęcią. Dziewczyna otrzymuje propozycję wyjazdu na warsztaty do Charlottshire, gdzie znajduje się piękna posiadłość arystokratycznego rodu Debrettów. Dzięki pomocy jedynej przyjaciółki Zara może sobie pozwolić na ten wyjazd, który jest dla niej wielką szansą w karierze malarskiej. Zabytkowy majątek okazuje się wyjątkowym miejscem, ale jego właściciele pomimo niezwykłego uroku osobistego wzbudzają w Zarze podejrzenia podszyte strachem.

Miejsce akcji jest ogromną zaletą tej książki. Zachwycająca posiadłość, w której czas się zatrzymał na przełomie XVIII i XIX wieku, pobudza wyobraźnię. Autorce udało się oddać specyfikę minionych epok, które musiały być świetną inspiracją. Książka dzięki temu zyskuje swoistego klimatu, co bardzo przypadło mi do gustu. Taka sceneria aż prosi się o mroczną zagadkę, której, rzecz jasna, nie brakuje. W posiadłości bowiem często dochodzi do tajemniczych zaginięć i nieszczęśliwych wypadków. Natomiast dumni, pewni siebie właściciele o hipnotyzującym spojrzeniu prowadzą podejrzane praktyki, które trwają od pokoleń i mają nieco rytualny charakter. Tworzy to razem intrygującą i na swój sposób niepokojącą historię. Autorka miała ciekawy pomysł i sprawnie poprowadziła fabułę, która wciąga od samego początku. Pojawiają się retrospekcje, które świetnie współgrają z akcją dziejącą się współcześnie. Był to bardzo udany zabieg, który nie wprowadza chaosu, tylko pozwala stopniowo odkrywać mroczny sekret Debrettów i jeszcze bardziej wczuć się w wyjątkową atmosferę powieści.

Posiadłość to dopracowany i bardzo obiecujący debiut, ponieważ historia jest intrygująca, kreacja bohaterów udana, a akcja podszyta grozą trzyma w napięciu. Książka czaruje specyficznym klimatem, co uważam za największy plus powieści. Opisy są bardzo plastyczne i wiarygodnie oddają charakter miejsca, jak i charakterystykę postaci. Do tego jeszcze niebanalna fabuła z zaskakującym finałem, co w efekcie daje naprawdę ciekawą i zajmującą książkę.

sobota, 19 lipca 2014

Niepokorne. Eliza - Agnieszka Wojdowicz


Stron: 423
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia


Niepokorne. Eliza otwiera trylogię o losach kobiet, które wyłamują się z przyjętego modelu życia i starają się spełnić swoje marzenia pomimo licznych trudności. Przed nimi ciężka przeprawa, ponieważ muszą walczyć z narzuconymi ograniczeniami, brakiem akceptacji i powszechnie panującym przekonaniem, że odpowiednie miejsce kobiety jest wyłącznie u boku męża. Bowiem zadaniem płci pięknej jest przede wszystkim rodzenie dzieci i dbanie o dom, a chęć samorealizacji to czysta fanaberia. Odstępstwa od tej powszechnej normy zdarzają się jednak coraz częściej, czego idealnym przykładem są bohaterki wykreowane przez Agnieszkę Wojdowicz.

Rok 1895. Eliza Pohorecka opuszcza rodzinny dom i przenosi się do Krakowa, gdzie rozpoczyna studia farmaceutyczne jako jedna z pierwszych kobiet. Już podczas jazdy pociągiem spotyka ją niemiła przygoda, której konsekwencje okażą się poważne. Znajomość z austriackim wojskowym rozwija się w zakazanym kierunku, poza tym młodej kobiecie grozi niebezpieczeństwo. Eliza zaprzyjaźnia się z Klarą Stojnowską, która nie waha się mówić głośno o swoich poglądach na temat równości płci. Jako emancypantka nie potrafi porozumieć się ze swoim konserwatywnym ojcem i często dochodzi między nimi do kłótni. Klara jednak odgrywa najmniejszą rolę w powieści, więcej uwagi zostało poświęcone Elizie i trzeciej bohaterce, czyli Judycie Schraiber. Judyta jest Żydówką, która kierowana namiętnością ucieka z domu. Jej marzeniem jest zostać malarką, jednak czeka ją wiele rozczarowań i problemów.

Wojdowicz stworzyła niezwykle ciekawe życiorysy swoich bohaterek, a ich losy wzbudzają zainteresowanie już od pierwszych stron. Niepokorne kobiety, które różnią się pochodzeniem, zainteresowaniami, pomysłem na życie, osobowością, ale jedno je bez wątpienia łączy – mają marzenia, których nie boją się realizować. Nie przychodzi im to łatwo, muszą pokonać wiele przeszkód i zmierzyć się z uprzedzeniami. Autorka w zajmujący sposób ukazała sytuację kobiet pod koniec XIX wieku w cesarsko-królewskim Krakowie. Obok przykładnych żon, które wiodą spokojne życie w cieniu mężczyzn, zwolenniczki równości płci odrzucają konwenanse i swoim zachowaniem, wyglądem oraz bezpośredniością łamią przyjęte normy społeczne. Coraz więcej kobiet pragnie rozwijać zainteresowania i podążać za swoimi aspiracjami. Realia ówczesnych czasów są wiarygodnie odwzorowane, autorka lekko zarysowała również sytuację polityczną, ukazując kontrast między Galicją i Królestwem Kongresowym. Opisy są niewymuszone i idealnie oddają ducha epoki, co jest ogromnym plusem powieści.

Niepokorne. Eliza to bardzo dobra książka z wiarygodnym tłem historycznym i wciągającą fabułą, w której nie brakuje barwnych postaci, zakazanych uczuć, a nawet zbrodni. Autorka wspomniała również o żydowskich tradycjach, co jest interesującym dopełnieniem wątku społeczno-obyczajowego. Powieść jest napisana pięknym językiem, dzięki czemu czyta się z prawdziwą przyjemnością. Wojdowicz zaprasza w wyjątkową i ciekawą podróż w przeszłość, opowiadając historię nietuzinkowych kobiet. Pierwsza część trylogii jest bardzo obiecująca i czekam z niecierpliwością na kolejny tom.

niedziela, 13 lipca 2014

Szansa na życie - Diane Chamberlain


Tytuł oryginału: The Courage Tree
Tłumaczenie: Alina Siewior-Kuś
Stron: 407
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Ile jest w stanie poświęcić matka, aby pomóc swojemu dziecku? Diane Chamberlain w Szansie na życie przede wszystkim porusza temat macierzyństwa, przedstawiając go z dwóch różnych perspektyw. Dwie zupełnie inne historie, które łączy matczyna miłość i poświęcenie. Bohaterki na swojej drodze napotykają mnóstwo przeciwności losu, barier nie do pokonania, ale mimo wszystko nie poddają się. Mają cel – walczą o dobro swojego dziecka.

Janine opiekuje się ośmioletnią córką Sophie chorą na ostrą niewydolność nerek. Dzięki nowemu lekowi dziewczynka nie musi być tak często dializowana, ma więcej energii, a na jej twarzy częściej gości szeroki uśmiech. Janine zgadza się, aby córka wyjechała na dwudniowy obóz pomimo sprzeciwu byłego męża i swoich rodziców, którzy uznali ten pomysł za niepoważny i nieodpowiedzialny. Niestety, dochodzi do tragedii. Samochód, którym wracała Sophie wraz z opiekunką i jeszcze jedną koleżanką zaginął. Nie zgłoszono żadnego wypadku. Czy w grę wchodzi porwanie? Zrozpaczona matka nie potrafi biernie przyglądać się działaniom policji i sama postanawia coś zrobić.

Historia Janine i poszukiwania Sophie napędzają fabułę i odgrywają najważniejszą rolę w powieści, ale pojawia się jeszcze jeden wątek, który z czasem łączy się w spójną całość. Zoe, sławna aktorka, która najlepsze lata swojej kariery ma już za sobą, podejmuje decyzję o nieodwracalnych skutkach. Wszystko dokładnie przemyślała i zaczęła skrupulatnie wypełniać wcześniej ustalony plan. Zoe pragnie pomóc swojej dorosłej córce, która została uznana winną popełnienia morderstwa i odbywa karę w więzieniu.

Autorka zarysowała trudne relacje rodzinne pełne napięć i pretensji. Z jednej strony jest Janine – oddana matka, która chwyta się wszelkich sposobów, aby stan zdrowia córki się polepszył. Podjęła decyzję o eksperymentalnej metodzie leczenia, która zaczęła przynosić pozytywne efekty. Po drugiej stronie barykady stoi Joe razem z rodzicami Janine, którzy uważają, że ta niekonwencjonalna terapia to szarlataństwo, a lepsze samopoczucie dziecka jest tylko chwilowe. Janine nie ma żadnego wsparcia w rodzicach ani w byłym mężu, którzy stworzyli wspólny front przeciwko niej. Po zaginięciu Sophie napięcie między nimi jeszcze bardziej wzrasta. W ich rozmowach często padają przykre oskarżenia oraz bolesne słowa pod wpływem emocji i przekonania o swojej racji. Janine nie tylko musi walczyć o życie córki, ale również zmagać się z ciągłymi wymówkami i brakiem akceptacji i zrozumienia ze strony najbliższych osób. Jedyne oparcie znajduje w Lucasie, przed którym ostrzegali ją rodzice.

Autorka w dużej mierze skupiła się na uczuciach i relacjach międzyludzkich. Cała rodzina znalazła się w trudnej sytuacji, która ich podzieliła, wywołując w konsekwencji cały wachlarz emocji i to w większym stopniu tych negatywnych. Mocną stroną powieści są również wyraziści bohaterowie - zdeterminowana Janine, która nie traci nadziei; ośmioletnia Sophie o wiele dojrzalsza niż na swój wiek; nieodgadniony Lucas, który najwyraźniej coś ukrywa. Mnie najbardziej drażniła postawa rodziców Janine, którzy obarczali ją winą za chorobę Sophie i sabotowali każdą decyzję, nie dając jej nawet odrobiny wsparcia.

Książkę czyta się bardzo lekko i szybko, autorka ma przyjemny styl i z łatwością nakreśla wciągającą fabułę. I nawet przewidywalność niektórych wątków zupełnie nie przeszkadza. Szansa na życie to dobra powieść obyczajowa, którą polecam fanom życiowych historii o dramatach rodzinnych, miłości i walce z przeciwnościami losu. 

piątek, 27 czerwca 2014

Pochłaniacz - Katarzyna Bonda


Stron: 670
Wydawnictwo: Muza SA


Kluczem do rozwiązania sprawy morderstwa mogą być zebrane ślady podczas oględzin miejsca zbrodni przez technika kryminalistycznego, szczegółowy portret psychologiczny sprawcy, który skutecznie zawęzi grono podejrzanych, umiejętnie poprowadzone przesłuchanie, dedukcja śledczych. A nawet zapach! Dowód dość ulotny, ale może okazać się tym najbardziej obciążającym, który wykaże winę podejrzanego. Osmologia, czyli badania zapachowe, to jeden z ciekawszych elementów, które znajdziemy w Pochłaniaczu, najnowszej powieści kryminalnej autorstwa Katarzyny Bondy. Książka otwiera nowy cykl, którego bohaterką jest profilerka Sasza Załuska.

Sasza Załuska przez kilka lat pracowała w Instytucie Psychologii Śledczej w Huddersfield, ale postanawia wrócić do Polski i razem z córką osiedla się w Gdańsku. Nie miała nawet czasu, aby spokojnie odetchnąć po przeprowadzce i zaaklimatyzować się w nowym miejscu, bowiem natychmiast otrzymuje zlecenie sporządzenia profilu. Współwłaściciel jednego z najbardziej popularnych klubów muzycznych jest przekonany, że jego wspólnik chce go zabić. Sasza ma to udowodnić, zbierając dowody i sporządzając analizę psychologiczną. Kobieta niechętnie przyjmuje zlecenie, ale sprawa na pozór prosta okazuje się sporym wyzwaniem. W klubie dochodzi do strzelaniny, jedna osoba zginęła na miejscu, druga walczy o życie w szpitalu. W trakcie śledztwa wychodzi na jaw, że to morderstwo ma związek z wydarzeniami sprzed dwudziestu laty.

Katarzyna Bonda zaserwowała prawdziwą kryminalną ucztę, bo w Pochłaniaczu jest wszystko, co być powinno i nawet więcej. Praca technika kryminalistycznego na miejscu zbrodni, któremu nie powinien umknąć żaden szczegół. Wspomniana osmologia, którą niektórzy ustawią na tej samej półce, co wróżenie z fusów i pomoc jasnowidza. Metoda ta jednak przynosi efekty, a całą procedurę autorka drobiazgowo i ciekawie opisała. Przesłuchania, którego są swojego rodzaju grą i ważne jest wychwycenie wszelkich niuansów, takich jak mimika twarzy, gesty, ton głosu. Różne techniki pozwalają skłonić do zeznań, czy też rozpoznać kłamstwo. Przygotowanie portretu psychologicznego sprawcy i metody pracy profilera. I sama intryga, którą trudno rozszyfrować.

Oprócz warstwy kryminalnej, pojawia się również ciekawy wątek społeczno-obyczajowy. Autorka porusza problem alkoholizmu i nie tylko od strony osoby uzależnionej, ale również z punktu widzenia rodziny nałogowca i otoczenia. Pochłaniacz to także galeria ciekawych postaci, począwszy od bezwzględnych mafiosów, poprzez skorumpowanych policjantów, a kończąc na ludziach, którym demony przeszłości nie pozwalają spokojnie żyć, przypominając o sobie na każdym kroku. Kreacja głównej bohaterki jest bardzo udana, Sasza ma swoje słabości, popełniła wiele błędów, ale mocno angażuje się w swoją pracę, jednocześnie starając się być dobrą matką.

Pochłaniacz Katarzyny Bondy to świetna powieść kryminalna z wątkiem psychologicznym, ukazująca pracę policji i profilera od podszewki. Autorka dba o szczegóły, potrafi zaintrygować czytelnika i tak pokierować akcją, aby ciekawość cały czas rosła. To również wciągająca książka obyczajowa poruszająca uniwersalne problemy z wiarygodnym i dopracowanym tłem oraz wyrazistymi postaciami, którzy swoją różnorodnością dodatkowo urozmaicają fabułę. Polecam!

poniedziałek, 12 maja 2014

Krąg - Bernard Minier


Tytuł oryginału: Le Cercle
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Stron: 541
Wydawnictwo: Rebis


Bernard Minier ze swoją debiutancką powieścią, Bielszym odcieniem śmierci, idealnie trafił w mój gust czytelniczy. Atmosfera podszyta grozą, skomplikowana intryga kryminalna, szpital psychiatryczny dla najbardziej niebezpiecznych przestępców niemal odcięty od reszty świata – to wszystko przełożyło się na wciągający i trzymający w napięciu thriller. Krąg to kolejna część o komendancie Servazie, dla którego echo poprzedniej sprawy ciągle rozbrzmiewa. Tamto śledztwo przyniosło ze sobą konsekwencje, które mają spory wpływ na życie bohatera. Czy drugi tom trzyma poziom?

Autor rozbudza wyobraźnię czytelnika za sprawą brutalnej i zagadkowej zbrodni. Ofiarą jest młoda kobieta, którą znaleziono związaną w wannie, w dodatku z latarką wepchniętą w gardło, natomiast w basenie tuż obok domu pływa kilkanaście lalek. Cała otoczka morderstwa jest dość dziwna i zastanawiająca. Wszystkie ślady świadczą o winie chłopaka, który został zatrzymany na miejscu popełnienia zabójstwa. Wydawałoby się, że śledztwo jest banalne i praktycznie już zakończone. Nic bardziej mylnego! Niektóre pytania pozostają bez odpowiedzi i pojawia się coraz więcej wątpliwości. Oprócz wątku zagadkowego morderstwa pojawiają się fragmenty dotyczące koszmaru uwięzionej kobiety, która nie ma szans na ucieczkę, a sprawca prowadzi swojego rodzaju grę, której reguły zna tylko on. Czy te dwie sprawy w jakikolwiek sposób się łączą? Minier nawiązuje również do poprzedniego śledztwa, a za kulisami kryje się niebezpieczny i inteligentny seryjny morderca. Nie lada wyzwaniem jest odgadnięcie zamysłu autora, który umiejętnie kluczy pośród na pozór całkowicie odrębnych zagadnień, powoli odkrywając karty i podsuwając nowe informacje, które zmieniają dotychczasową ocenę sytuacji.

Autorowi udało się nawet zarysować subtelny wątek obyczajowy, który bez zgrzytu wkomponował się w kryminalną historię. Ten element przejawia się w konfliktach, które miały miejsce w dalekiej przeszłości i nadal są aktualne, relacjach damsko-męskich, ukrytych urazach i przemilczeniach. Minier potraktował obyczajowy aspekt jako dopełnienie wątku kryminalnego i ten zabieg świetnie się sprawdził. Całość jest spójna, a wykorzystane motywy współgrają ze sobą bez zarzutu.

Fabuła powieści jest całkiem nieźle skonstruowana, pisarz stara się utrzymać uwagę czytelnika za sprawą niedomówień, nowych tropów i pozornie przypadkowych elementów, które później odgrywają znaczącą rolę. Wychwycenie punktu wspólnego poszczególnych epizodów i wypatrzenie powiązań to trudna sztuka, ale równocześnie świetna rozrywka. Napięcie jest na średnio zaawansowanym poziomie, a tempo akcji raczej wyważone, ale to nie znaczy, że wieje nudą. Autorowi nie można zarzucić schematyczności, intryga jest dobrze przemyślana i zajmująca, ale nie obfituje w natłok nieoczekiwanych sytuacji, które mogłyby wprowadzić zbędny chaos. A zakończenie i tak jest zaskakujące. Czego mi brakowało, to atmosfery podszytej grozą, którą autor zaserwował w poprzedniej części. Bielszy odcień śmierci miał swój mroczny klimat, specyficzny nastrój, który wyzierał ze stron. W moim odczuciu Krąg jest tego pozbawiony, przez co książka odrobinę traci.

Krąg jest lekturą dobrą, historia zawiera ciekawe elementy, zakończenie zaskakuje, jednak debiutancka powieść autora zrobiła na mnie nieco większe wrażenie i wiem, że Miniera stać na jeszcze więcej. Jedno jest pewne, warto zwrócić uwagę na twórczość tego francuskiego pisarza, do czego serdecznie zachęcam.

środa, 23 kwietnia 2014

Wysłanniczka - Stephen Miller


Tytuł oryginału: The Messenger
Tłumaczenie: Anna Esden-Tempska
Stron: 445
Wydawnictwo: Muza SA


Atak terrorystyczny. Wróg uderza, a jego metoda jest nieuchwytna i bardziej wysublimowana, bowiem efekt działań nie jest natychmiastowy. Zadaniem zamachowca nie jest wysadzenie się w centrum handlowym, a rozpowszechnienie wirusa. Wirusa zmodyfikowanego, który w początkowej fazie jest trudny do wykrycia. Potrzeba kilku dni, zanim skutki takiego postępowania staną się widoczne. A wtedy wybucha istny chaos i każda chwila jest na wagę złota, rozpoczyna się walka z czasem. To właśnie bioterroryzm jest główną osią fabuły Wysłanniczki autorstwa amerykańskiego pisarza i scenarzysty Stephena Millera.

Daria Vermiglio przylatuje do Nowego Jorku, a jej przykrywką jest zbieranie materiałów do swojego pierwszego artykułu. Praca dziennikarki to tylko wymówka, zasłona dymna, która pozwoli kobiecie wykonać inne zadanie. Ma rozprzestrzenić zmodyfikowany wirus ospy, którym została zarażona. Daria nie traci czasu i ochoczo wypełnia zlecenie mocodawców. Pojawia się w różnych miejscach, szerząc zarazę, a każde jej dotknięcie to jak wyrok śmierci. W innych częściach kraju natomiast wykryto bakterie wąglika. Zamachowców jest więcej. Czy ktokolwiek znajdzie sposób, aby powstrzymać epidemię?

Autor kreśli wiarygodny obraz Ameryki, gdzie blichtr i biedę oddziela tylko wąska granica. Kult piękna i bogactwa kontra ubóstwo i niespełnione marzenia o pięknym, amerykańskim śnie. Ta różnica jest dość wyraźna. Imponujące wieżowce, centra biznesu, sztuki i kultury stoją w kontraście do biednych i brudnych dzielnic, gdzie lepiej nie zabłądzić. Miller opisuje amerykańskie społeczeństwo pełne rozbieżności i zarazem niezwykle różnorodne, ukazując przy tym zmiany, jakie zaszły po zamachu na World Trade Center w 2001 roku. Echo tamtej tragedii ciągle rozbrzmiewa.
Postawa głównej bohaterki wzbudza przede wszystkim negatywne uczucia. Daria rozmyślnie podjęła decyzję, aby stać się śmiercionośną bronią i świadoma następstw zgodziła się wstrzyknąć sobie wirus, a potem przekonana o słuszności swojej misji zaraziła tysiące niewinnych ludzi, skazując ich tym samym na śmierć. Z czasem można zaobserwować u niej pewną zmianę, ponieważ do głosu dochodzą inne emocje. Wyrzuty sumienia tłumią wcześniejszą bezwzględność. Nienawiść kruszeje pod wpływem dobroci innych ludzi. Czy to może być swojego rodzaju impulsem, aby wyłuskać odrobinę współczucia, czy też zrozumienia wobec postępowania bohaterki?

Przyczepię się do braku napięcia, ponieważ spodziewałam się nerwowej, podszytej strachem atmosfery. To miał być wyścig z czasem, gorączkowe poszukiwania antidotum, walka o tysiące istot ludzkich. Nie mówię, że to zostało pominięte, tylko w moim odczuciu ten aspekt został przedstawiony tak bez ekspresji. Zabrakło dynamicznego tempa, przez co akcja mi się nieco momentami za bardzo dłużyła.
Wysłanniczka to ciekawa historia, pomysł z bioterroryzmem jest intrygujący i zarazem upiorny, bowiem terroryzm w takiej postaci jest bardzo prawdopodobny, przez co fabuła nabiera przerażającego autentyzmu. Jednak brak dynamizmu, napiętej atmosfery i raczej umiarkowana akcja trochę ujmują tej książce. Ale jeśli tematyka Was zainteresowała i jesteście ciekawi sedna ataku terrorystycznego z perspektywy zamachowca, to warto sięgnąć po Wysłanniczkę.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Parabellum. Horyzont zdarzeń - Remigiusz Mróz


Stron: 312
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica


Trwa wojenna zawierucha. Wróg napierający z każdej strony nie przebiera w środkach, a śmierć zbiera obfite żniwo. Nie istnieje bezpieczne miejsce. W rzeczywistości ogarniętej wojną panuje chaos, agresor brutalnie miażdży każdy przejaw sprzeciwu, szerząc grozę i okrucieństwo. Każdy dzień jest naznaczony strachem, niepewnością i ciągłą walką o przetrwanie. Nie brakuje jednak ducha walki, a odwaga i męstwo są źródłem niekiedy heroicznych czynów. Parabellum to cykl książek autorstwa Remigiusza Mroza opowiadających o trudach wojny z perspektywy kilku osób, które zmuszone są pokonać mnóstwo przeszkód i przeciwności losu, zmierzyć się z własnym strachem i nie tracić zimnej krwi w obliczu śmiertelnego zagrożenia.

Horyzont zdarzeń to druga część cyklu, więc niewiele napiszę o fabule, aby nie zepsuć ewentualnej lektury pierwszego tomu, który notabene jest bardzo dobry. Autorowi udało się powołać do życia nietuzinkowych bohaterów, od których bije autentyzm. Z pewnością nie są to postaci papierowe, które sprawiają wrażenie mdłych i nieciekawych. Wręcz przeciwnie! Różnorodność charakterów daje się odczuć, co dodatkowo ubarwia całą historię. Bracia Zaniewscy, których wojna zastała w różnych miejscach, to całkowite przeciwieństwa. Staszek z natury opanowany stara się nie podejmować pochopnych decyzji, a emocje tłumi głęboko w sobie. Wraz z narzeczoną Marią, która jest Żydówką, próbują przedostać się do Francji. Droga ta obfituje w wiele trudności i niebezpieczeństw, a pewna sytuacja skłania ich do zmiany pierwotnego planu ucieczki. Drugiego z braci, Bronka, który u progu II wojny światowej stacjonował na granicy rumuńskiej, splot wydarzeń zmusił do ponownego starcia oko w oko z nieprzyjacielem. Ta potyczka przyniosła ze sobą tragiczne skutki. Intrygującą postacią jest Christian Leitner, niemiecki oficer, który wymyka się schematowi. To pedantyczny służbista, który sumiennie wypełnia rozkazy i dużo wymaga zarówno od siebie, jak i podległych mu ludzi. Jednak nie jest bezmyślnie zaślepiony nazistowską ideologią, trzyma się swojego systemu wartości, a epatowanie okrucieństwem i nadmierne represje uważa za nieuzasadnione i niepotrzebne. W opozycji do niego stoi inny Niemiec, wyjątkowy sadysta, który nie ma w sobie krztyny człowieczeństwa, a w jego działaniach wyraźnie widać całkowitą pogardę dla ludzkiego życia i przekonanie o własnej wyższości.

Fabuła powieści jest niezwykle dynamiczna, akcja mknie przed siebie, nie pozwalając na chwilę oddechu i w efekcie od książki nie można się oderwać. Z niesłabnącym zainteresowaniem śledzi się losy bohaterów, którzy nie mogą stracić czujności, bowiem z każdej strony czyha niebezpieczeństwo. Jeden fałszywy krok, zaufanie nieodpowiedniemu człowiekowi, impulsywnie podjęta decyzja może być zapowiedzią przygnębiającej i nieuniknionej porażki. Poszczególne wątki niosą ze sobą sporą dawkę emocji, a wydarzenia przeplatają się ze sobą, ukazując dramatyczny i okrutny obraz wojny. Jednak nie jest to typowa literatura wojenna, ponieważ cykl Parabellum to w dużej mierze również sensacja pełna pościgów, bijatyk, strzelanin, a nawet afer szpiegowskich, co w efekcie daje niezwykle zajmującą, wieloaspektową i trzymającą w napięciu książkę.

Krótko podsumowując, Parabellum. Horyzont zdarzeń to barwni bohaterowie, których zmagania obserwuje się z niepokojem i rosnącą ciekawością, dynamiczne tempo akcji, które nie pozwala na nudę i lekkie pióro autora, które sprawia, że książkę czyta się błyskawiczne. Jest to bardzo dobra kontynuacja i podobnie jak tom pierwszy wciąga od samego początku. Powieść wszystkim gorąco polecam! Jeśli jeszcze nie znacie tej historii, to proponuję jednak zacząć od Prędkości ucieczki, aby Was nic nie ominęło, a ja mam nadzieję, że kolejne części cyklu pojawią się już niebawem.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rycerz Siedmiu Królestw - George R. R. Martin



Tytuł oryginału: Knight of The Seven Kingdoms
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Stron: 356
Wydawnictwo: Zysk i S-ka


George R. R. Martin ze swoją sagą Pieśni Lodu i Ognia pozyskał całą rzeszę fanów, a serial na podstawie tej serii również cieszy się dużą popularnością. Świat Westeros, rozległej i tajemniczej krainy z barwną i krwawą historią, pradawnymi wierzeniami i szczyptą magii fascynuje oraz zachwyca różnorodnością, a losy bohaterów wzbudzają zainteresowanie, które cały czas wzrasta. Na fenomen prozy Martina składa się wiele niuansów, a lektura Rycerza Siedmiu Królestw jest świetną okazją, aby wyłuskać te elementy. Najnowsza powieść autora jest swojego rodzaju prologiem do wydarzeń, które rozgrywają się w słynnej Grze o tron.

Gdyby nie ser Arlan życie Dunka byłoby pasmem nieszczęść, bowiem sierota z Zapchlonego Tyłka nie może liczyć na świetlaną przyszłość. Na szczęście znalazł się pod opieką wędrownego rycerza, któremu wiernie służył jako giermek, pilnie zapamiętując wszystkie rady doświadczonego mężczyzny. Kiedy żywot ser Arlana dobiegł końca, Dunk jest zmuszony dbać sam o siebie. Postanawia wziąć udział w turnieju rycerskim i ta decyzja o mały włos nie doprowadziła go do zguby. Po emocjonującej walce wraz ze swoim giermkiem o imieniu Jajo, wyruszył w nie mniej ekscytującą drogę pełną przygód.

Martin z łatwością i zarazem niebywałą precyzją czaruje słowem, pobudzając naszą wyobraźnię i zapraszając w wyjątkową podróż. A grzechem byłoby nie skorzystać z tej szansy! Bez problemu można wczuć się w historię i razem z bohaterami poznać smak zwycięstwa, czy też odczuć bolesną porażkę. Wręcz słychać tętent kopyt, trzask pękającej kopii, jęk bólu. Turniej prócz emocjonującej rozgrywki dał możliwość przyjrzenia się rycerzom wszelkiej maści. Dla jednych była to zabawa, inni kombinowali i chwytali się nieczystych zagrań. Niestety, honor to coraz częściej pomijany element rycerskiego rzemiosła zastępowany przez wygórowane ego, czy też narcystyczną potrzebę sławy. Rycerz, który swoim zachowaniem daje dowód odwagi i męstwa, mający w pamięci złożoną przysięgę, to gatunek wymarły. Przekrój postaci jest zróżnicowany i przewija się cała masa różnych charakterów, a nietuzinkowy duet głównych bohaterów był bardzo udanym pomysłem. Zarówno prostolinijny i uczciwy Dunk, jak również bystry i pyskaty Jajo wzbudzają sympatię, a ich przygody śledzi się z ciekawością.

Rycerz Siedmiu Królestw składa się z trzech opowiadań, które tworzą spójną historię. Nie brakuje w niej ciekawej akcji, specyficznego humoru i barwnych postaci. Fani twórczości Martina na pewno z chęcią chociaż na chwilę powrócą do Westeros w oczekiwaniu na kolejny tom sagi, pozostałych serdecznie zachęcam do sięgnięcia po tę książkę – dajcie się wciągnąć w ten fascynujący świat, który absorbuje i przykuwa uwagę na dłużej. Rycerz Siedmiu Królestw to zarówno niezłe preludium do Pieśni Lodu i Ognia oraz walki o Żelazny Tron, jak i ciekawe dopełnienie sagi.

*
I ballada, która często rozbrzmiewa w Westeros. Niedźwiedź i dziewica cud. 
Moja ulubiona wersja. ;-)
 

wtorek, 18 marca 2014

Płomienie śmierci - Alex Kava



Tytuł oryginału: Fireproof
Tłumaczenie: Katarzyna Ciążyńska
Stron: 405
Wydawnictwo: Mira Harlequin


Buchające w górę płomienie, żar bijący od ognia, swąd spalenizny i ogrom zniszczeń. Są osoby, które w pożarach dostrzegają coś fascynującego, widzą nieuchwytne piękno, albo po prostu nakręca ich ta niszczycielska siła, którą niełatwo poskromić. Dla piromana wywołanie pożaru jest jak kolejna dawka narkotyku, uzależnia i zachwyca. A może bodziec do działania jest zupełnie inny, bardziej praktyczny? Może podpalacz próbuje coś ukryć, zniszczyć, wywołać panikę i dezorientację, aby móc podjąć kolejne kroki w drodze do osiągnięcia celu. Na tym motywie opiera się fabuła Płomieni śmierci autorstwa Alex Kavy.

Kolejny pożar, płonie opuszczony budynek, ale tym razem policja znajduje zwłoki. Ofiarą jest kobieta, jednak przez długi czas nie potrafią jej zidentyfikować. Sprawą zajmuje się Maggie O’Dell, której śledztwo przypomina tragiczne wydarzenia z dzieciństwa związane ze śmiercią ojca. Policja musi odpowiedzieć na pytanie, czy podpalacz jest również mordercą. Odpowiedź nie jest łatwa, bo niektóre wskazówki wykluczają taką hipotezę. Wybucha kolejny pożar, są również ofiary śmiertelne. Podpalacz rozmiłował się swojej makabrycznej działalności. Rozpoczyna się wyścig z czasem.

Maggie O’Dell ma za sobą dość traumatyczne przeżycia, ciągle rozpamiętuje poprzednie śledztwo, które omal nie zakończyło się dla niej tragicznie. Z trudem wywinęła się śmierci, ale mimo złego samopoczucia dość szybko wróciła do pracy. I chyba za bardzo się pośpieszyła z tą decyzją, bo żywiołowa i pewna siebie agentka FBI straciła swój pazur. Tej postaci zabrakło ikry, jakby sama autorka miała już przesyt pisania o losach Maggie (to już dziesiąta część tej serii). Bohaterka, z założenia, zajmuje się tworzeniem porterów psychologicznych przestępców, określa ich motywy działania, stara się zrozumieć ich sposób postępowania i przewidzieć kolejny krok. Tutaj tego zabrakło. Ten najbardziej istotny aspekt pracy Maggie został potraktowany po macoszemu, profilowaniu poświęcono zaledwie kilka zdań. Pozostałe postaci są opisane dość powierzchownie i standardowo, czyli niczym nie zaskakują. Niestety, intryga kryminalna nie należy do tych misternie skonstruowanych z nieprzewidywalnym zakończeniem, bo szybko można się zorientować, kto jest odpowiedzialny za pożary. Autorka nieopatrznie zdradziła kandydata drobnym szczegółem, później stara się podsunąć inne tropy i zatuszować wcześniejszą wskazówkę, ale robi to nieprzekonująco. Nie można narzekać na wlekącą się akcję, bo fabuła rozwija się przyzwoicie, choć bez niespodzianek, jednak zabrakło napięcia, dreszczyku emocji i uczucia niepokoju, które powinno towarzyszyć przy czytaniu thrillerów.

Lubię twórczość Alex Kavy, a do serii z Maggie O’Dell mam sentyment, ale tym razem autorka mnie rozczarowała. Miałam wrażenie, że ta część była pisana na siłę. Kto jeszcze nie zna twórczości Kavy, to nie polecam rozpoczynania przygody z jej książkami od tego tytułu, bo można się zniechęcić. Owszem, powieść czyta się lekko i szybko, nie ma uporczywych przestojów akcji, ale to za mało. W moim odczuciu Płomienie śmierci to już zmęczenie materiału, początkowe tomy o Maggie są bardziej intrygujące.