Stron: 440
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Bukiety kwiatów,
liściki z miłosnym wyznaniem, drobne prezenty to dość romantyczne gesty,
prawda? Jednak, kiedy tajemniczy adorator robi się coraz bardziej nachalny i
wydzwania po kilkanaście razy dziennie, wysyła mnóstwo smsów, uzewnętrzniając
swoje gorące uczucia, ale o sobie nie mówiąc ani słowa, robi się już mniej sympatycznie.
Jest to wręcz niepokojące. Ze zjawiskiem stalkingu zetknęłam się po raz
pierwszy właśnie przy lekturze Cichego wielbiciela Olgi Rudnickiej. Było to zarazem moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i stwierdzam, że całkiem udane.
Julia Rogacka to
młoda kobieta i tak naprawdę to nie wyróżnia się niczym szczególnym: niedawno skończyła
studia, pracuje, ma swoje grono przyjaciół i chłopaka, z którym niestety dość
rzadko się widuje. Po powrocie z urlopu otrzymuje bukiet róż i od tego drobnego
gestu zaczął się koszmar Julii. Kwiaty bowiem nie są od Pawła, jej chłopaka,
ale od tajemniczego wielbiciela, który nie chce się ujawnić. Przez kolejne
tygodnie Julia dostaje głuche telefony po kilkanaście razy dziennie, smsy z
wyrazami miłości, które są coraz bardziej niepokojące, nawet zmiana numeru
telefonu nie pomogła. Dziewczyna nie potrafi powstrzymać nękania, interwencja na policji też nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Kim jest ten tajemniczy mężczyzna i
dlaczego wybrał właśnie Julię na swój obiekt westchnień?
Dotychczas miałam
zaledwie nikłe pojęcie o stalkingu i dopiero książka Olgi Rudnickiej
uświadomiła mi, jak niebezpieczne jest to zjawisko. Z niedowierzaniem i dziwnym
uczuciem niepokoju śledziłam rozwój akcji, która jest na swój sposób
przerażająca. Zacznę może od znajomych Julii, których podejścia zupełnie nie
mogłam zrozumieć. Owszem, początkowo można chichotać pod nosem i wzdychać,
jakie to romantyczne dostać kwiaty od cichego wielbiciela, ale jest przecież
pewna granica. Dziwię się przyjaciółkom Julii, które uznały ją za paranoiczkę,
kiedy dziewczyna zaczęła narzekać na nasilające się telefony. Z wielkim
opóźnieniem uświadomiły sobie, że sytuacja jest naprawdę poważna. Można zaobserwować
całkowitą zmianę postawy głównej bohaterki, która stała się cieniem samej
siebie. Zniknęła pełna optymizmu Julia, a na jej miejscu pojawiła się nerwowa
dziewczyna, która łykała środki uspokajające. Padły też oskarżenia ze strony
bliskich osób, że to Julia jest winna i powinna mieć pretensje wyłącznie do
siebie. Nie dziwne, że ta sytuacja ją przerosła.
Sposób działania
stalkera jest banalnie prosty. Dzisiaj, kiedy niemal wszyscy mają konta na
różnych portalach społecznościowych, wcale nie jest trudno znaleźć kilka
użytecznych informacji. Na podstawie zdjęć, znajomych, czy wpisów można
wyczytać coś istotnego i zacząć działać. Poza tym stalkera nic nie jest w
stanie zniechęcić, bo każdą reakcję ze strony swojej ofiary będzie tłumaczył na
swój sposób. Jest zdenerwowana? Na pewno miała ciężki i męczący dzień w pracy.
Jest smutna? Coś musiało się stać, jestem jedyną osobą, która może ją pocieszyć.
Nawrzeszczała na mnie? Jestem w stanie jej to wybaczyć, przecież ona jest taka
wrażliwa… itd. I jak tu walczyć z takim człowiekiem, do którego nic nie
dociera? Dopiero od niedawna w przepisach prawnych pojawiła się zmiana
dotycząca takiej formy nękania.
Ta historia jest po
prostu upiorna, na pozór niewinny gest dał początek koszmarowi, z którym
musiała zmierzyć się bohaterka. Rudnicka w niezwykle realistyczny sposób
przedstawiła całą sytuację i jak sama autorka napisała w posłowiu, przerażające
jest to, że ofiarą stalkingu może paść każdy i to nieświadomie, nic nieznacząca
sytuacja może przynieść niebezpieczne konsekwencje. Książkę warto przeczytać,
temat jest niełatwy i możliwe, że dla wielu osób jeszcze nieznany.
Recenzja bierze udział w konkursie Syndykatu Zbrodni w Bibliotece
Czytałam, świetna, na mnie też zrobiła wrażenie. Brawa dla autorki za przybliżenie tematu stalkingu.
OdpowiedzUsuńU mnie także ta książka to było pierwsze spotkanie z tą autorką. Książka niesamowicie wstrząsająca. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że takiemu człowiekowi nic nie można zrobić. Bo teoretycznie nic złego nie robi...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, autorka w przejmujący sposób opisała bezradność bohaterki, a najgorsze było jeszcze to, że przyjaciele się od nie odwrócili.
UsuńInteresująca okładka, która sama w sobie już w pewien sposób mnie zachęca. Tego typu sytuacje, jak ta przedstawiona w książce, są niestety wcale nie takie rzadkie i często źle się kończą. Tak jak piszesz - czasem początkowo może to wyglądać zabawnie, ale później może być już niewesoło. I dobrze, że książki poruszają taką tematykę.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że autorka poruszyła tę tematykę, bo ta książka otworzyła mi oczy, że stalking to naprawdę poważny problem.
UsuńCzytałam i uważam, ze jest to najlepsza powieść Olgi Rudnickiej, jaką dotychczas napisała, choć nie powiem, bo Natalli 5 też jest fajna.
OdpowiedzUsuńSporo czytałam recenzji wychwalających książkę, dzięki że ją przypominasz, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńProszę bardzo i oczywiście zachęcam do przeczytania :)
UsuńJuż właśnie zainteresowałem się tą książką u AnnRK i nadal czeka na swoje 5 minut odłożona na tzw. później ;D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Melon
Po drugiej pozytywnej recenzji, powinieneś przesunąć ją w kolejce. =)
UsuńSkąd ja to znam, mam cały stos książek odłożonych na 'później' :D
UsuńMam na liście do przeczytania :)Interesująca recenzja. A temat stalkingu mnie trochę też osobiście ciekawi.
OdpowiedzUsuńStale poluję na tę książkę w bibliotece i jej nie ma :( Mam nadzieję, że to się zmieni, bo koniecznie chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńTeż nie znałam wcześniej stalkingu.
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tym pojęciem.
Książka opowiadająca historię na miarę XXI wieku, to może być interesujące! Musze przyznać, że opis mnie zaciekawił. Chętnie poznam mechanizm działania stalkera. Jak tylko uporam się z zaległościami czytelniczymi to chętnie zapoznam się bliżej z książką pani Rudnickiej :)
OdpowiedzUsuńOd dawien dawna chciałam przeczytać coś tej autorki... Pojęcie stalkingu nie jest mi obce, a sam temat wydaje mi się ciekawy na tyle, by kiedyś po tę książkę sięgnąć.
OdpowiedzUsuńWłaśnie dzisiaj pokazałam tę książkę w moim stosiku marcowym :). Po Twojej recenzji jestem nią jeszcze bardziej zainteresowana :D. Chyba pozmieniam trochę kolejność w jakiej miałam się zabrać za moje nowe nabytki ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To cieszę się, że wzbudziłam Twoją ciekawość. Jak przeczytasz, to chętnie porównam wrażenia ;)
UsuńProblem stalkingu jest niezwykle ważny. Mam znajomą, którą były chłopak nęka już 20 lat. I to nie jest tylko dzwonienie, a koleżanka czuje się zagrożona - wręcz fizycznie. Książka Olgi Rudnickiej świetnie opisuje proces nękania. Mam jej jednak do zarzucenia to, że zupełnie niepotrzebnie autorka wkleiła w treść spore fragmenty ulotek i stron internetowych.
OdpowiedzUsuńRety, tyle czasu? Historia Julii to chyba tylko namiastka tego, co musi przeżywać Twoja znajoma.
UsuńKsiążka świetna, a dla mnie miała dodatkowy plus, bo mieszkam w Poznaniu, więc sama rozumiesz - zaczęłam baczniej się przyglądać przedstawicielom pewnego zawodu. :P
OdpowiedzUsuńO właśnie, to że akcja rozgrywała się w Poznaniu spotęgowało odbiór tej książki przeze mnie, bo bez trudu mogłam sobie wyobrazić opisywane miejsca. Stalker się może czaić wszędzie... a ja teraz będę wyłącznie chodzić pieszo :)
UsuńJedna z moich ulubionych książek, jest naprawdę warta przeczytania, poza tym mam do niej ogromny sentyment :)
OdpowiedzUsuńO stalkingu słyszałam już dawno i w pewien sposób ja padłam ofiarą stalkera. Ale czytając tę książkę byłam równie mocno przerażona co Ty. Książka daje do myślenia i uczy czujności.
OdpowiedzUsuńPoważnie? Nie umiem (a nawet nie chcę) wyobrazić sobie, jakbym się czuła na Twoim miejscu. Masz rację, książka daje do myślenia i pokazuje problem, który tylko z pozoru wydaje się błahy.
UsuńW tym wypadku "znałam" oprawcę. Ale miałam przypadki, gdzie ktoś do mnie wypisywał, albo dzwonił i mówił mi, że mnie widział jak szłam do sklepu, jak byłam ubrana, którą drogą szłam. A ja nikogo nie widziałam...
UsuńTakże łatwiej było mi się wczuć w sytuację bohaterki i razem z nią popadać w paranoję i bezradność.
Mam tę książkę na półce, dużo dobrego o niej czytałam, więc mam nadzieję, że się nie zawiodę. Stalking nie jest dla mnie obcym zjawiskiem, na szczęście poznałam je tylko w teorii.
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się później wrażeniami z lektury :)
UsuńPodzielę na pewno, pisanie recenzji z każdej przeczytanej powieści weszło mi w krew :)
UsuńI znowu, to samo co u AnnRK - zniechęciłam się do autorki po jej "Martwym jeziorze", ale mam straaaaaaaszną chrapkę na "Cichego wielbiciela". Jednak podczas czytania Twojej recenzji przypomniał mi się dowcip rysunkowy o stalkingu - nie wiem, czy widziałaś. Stalking kilka lat temu to śledzenie i podglądanie, a dzisiaj załatwia to facebook ;) Wracając do książki - mobilizuję się. Przeczytam.
OdpowiedzUsuńA co było nie tak z "Martwym jeziorem?"? Zajrzałam własnie do Ciebie w poszukiwaniu recenzji, ale chyba nie pisałaś o tej książce? Pytam, bo po "Cichym wielbicielu" nabrałam ochoty, aby bliżej zapoznać się z twórczością autorki. Tego dowcipu nie kojarzę, ale święta prawda - teraz porządnym źródłem informacji jest facebook. Temat na czasie, bo nawet ostatnio na jednym z wykładów, przestrzegali nas przed zbyt dużym uzewnętrznianiem się na fejsie :)
UsuńNie, nie pisałam recenzji, ponieważ książkę czytałam jeszcze przed założeniem bloga :) "Martwe jezioro" to debiut autorki, mi tam się nie podobał, znudził, nie wciągnął, takie lekkie, łatwe czytadło, niekoniecznie przyjemne... Dlatego chcę przeczytać inne powieści Rudnickiej, bo słyszałam, że każda kolejna jest lepsza, więc fajnie, że się rozwija - bo jedyne, co mi się w "Martwym jeziorze" podobało to lekki styl i zabawne czasem dialogi.
UsuńJa swego czasu byłam uzależniona od fb, teraz już mniej, choć lubię ze względu na to głównie, że mieszkam 300 km od miasta rodzinnego, przyjaciół i znajomych mam rozsianych po całej Polsce i świecie czasem, braci za granicą - jedyny sposób, by mieć stały i łatwy kontakt :)
Mam :) Biblioteka dysponuje... ale wszystko w swoim czasie. "Cichy wielbiciel" musi zaczekać chwilkę :)
UsuńTo w takim razie sięgnę po inny tytuł na drugi strzał :) Zresztą musiałabym nadrobić zaległości, jeśli chodzi o twórczość Rudnickiej, bo wczoraj dowiedziałam się, że jakoś w kwietniu w moich okolicach ma być spotkanie z autorką i może się wybiorę. A co do fb, to przecież sama tam urzęduję, zawsze zajrzę, co tam się ciekawego dzieje :D Tymczasem cierpliwie poczekam na Twoje wrażenia z „Cichego wielbiciela”, a sama wezmę się w końcu za kryminał MacBride’a ;)
UsuńZ tego co czytałam i słyszałam Rudnicka na dobre rozkręciła się przy "Natalii5", że jej pierwsze książki są rzeczywiście słabsze. Osobiście bardzo polecam tę książkę, jak i kontynuację, tj. "Drugi przekręt Natalii" ;)
UsuńSprawdziłam w katalogu mojej biblioteki, mają "Natalii 5" i kontynuację również, co prawa akurat wypożyczone, ale ustawię się w kolejkę :)
UsuńPolecam też "Zacisze 13" i jego kontynuację. "Martwego jeziora" nie czytałam, ale kontnyuację już tak. Takie przeciętne, lekkie, niezbyt ciekawe czytadełko.
Usuń"Zacisze" też jest z tych lżejszych książek, ale czyta się zdecydowanie lepiej niż tamten drugi cykl.
Baaaardzo lubię takie dyskusje, przynajmniej wiadomo, za co się brać najpierw :)
UsuńMimo tematów przedstawianych w "takich" książkach, strasznie mnie do nich ciągnie. Na Panią Rudnicką czaję się już jakiś czas, jednak kolejki w bibliotece na jej pozycje są wręcz ogromne... Mam nadzieję, że w końcu i ja poznam jej pióro ;D
OdpowiedzUsuńWypożyczyłam tę książkę niedawno z biblioteki i nie mogę się doczekać lektury :-)
OdpowiedzUsuńPowieści Olgi Rudnickiej już od dawna mam w planach, więc myślę, iż niedługo się w końcu za nie zabiorę. Jednak po przeczytaniu zdania o liściku, kwiatach itp. przypomniał mi się Dariusz z Dlaczego ja czy tam Trudnych spraw. Ah, ten Dariusz... Tak, teraz trochę sobie żartuję, jednak książka na pewno nie porusza tematu do żartów, więc czas się opanować.
OdpowiedzUsuńCzekaj, czekaj... kojarzę tego Dariusza, co prawda nie z tego serialu, ale widziałam filmik na YouTube. Nie wiem, czy znasz kanał Niekrytego Krytyka? Właśnie on robił odcinek, którego Dariusz był bohaterem :)
UsuńMnie się książka bardzo podobała :) Wręcz ją połknęłam, a nie przeczytałam :)
OdpowiedzUsuńStalking mimo, że jest regulowany przepisami prawa prawdopodobnie i tak będzie traktowany raczej z przymrużeniem oka. Zarówno policjant jak i prawnik tak naprawdę będą mieli ogromne trudności w ustaleniu co stalkingiem jest, a co nie :( Zresztą większość facetów do tego typu przestępstw niestety, z wiadomych względów, podchodzi dość lekceważąco.
OdpowiedzUsuńCo do książki - chciałbym ją przeczytać i sprawdzić jak to wygląda z perspektywy kobiety. To może być ciekawa opowieść.
Pewnie masz rację, bo nie jest to przestępstwo takiego kalibru, co kradzież czy morderstwo, ale przynajmniej jest się chociaż do czego odnieść w przepisach prawnych. A książkę polecam, wyraźnie widać, jak ta cała sytuacja zniszczyła psychicznie bohaterkę.
UsuńW liceum nagrywaliśmy ze znajomymi film na temat stalkingu na zajęcia z dziennikarstwa, wtedy po raz pierwszy zgłębiłam problem i byłam naprawdę poruszona. Pamiętam, że zagrałam złą dziewczynkę (jak zawsze zresztą), która zbratała się ze stalkerem prześladującym jej najlepszą przyjaciółkę, bo była zakochana w jej chłopaku :)
OdpowiedzUsuńJuż sama recenzja książki robi wrażenie i wprawia człowieka w lekki nastrój grozy, związany z tą książką. To prawda, historia wydaje się przerażająca. Niby nic, a jaki wpływ może mieć na człowieka takie uporczywe wydzwanianie, ciągłe smsy, kiedy nie wiemy, kto jest po drugiej stronie? Tym bardziej że, jak napisałaś w recenzji, do takiej osoby często nie docierają żadne formy sprzeciwu. Dosłownie - swój świat i swoje kredki.
OdpowiedzUsuńMyślę zatem, że książka jest warta uwagi.
Pozdrawiam serdecznie. ;)
Właśnie, niby nic... ale to tylko pozory. Autorka bardzo przekonująco pokazała, jaki wpływ miało nękanie stalkera na bohaterkę, dziewczyna naprawdę bardzo przeżywała tę sytuację. Warto zwrócić uwagę na tę książkę, szczególnie ze względu na poruszony temat, a przy okazji styl Rudnickiej jest lekki w odbiorze. Również pozdrawiam :)
Usuń"Cichy wielbiciel" i we mnie wzbudził niepokój, bo tak na prawdę to nie wiadomo czy ja albo ktoś z moich bliskich nie padnie ofiarą stalkingu. Przerażające jest to, że dopóki nie trafiłam na tę książką nie wiedziałam, że ktoś taki istnieje.
OdpowiedzUsuńCo do fabuły, rzeczywiście, zachowanie niektórych osób były godne pożałowania. Szkoda mi było Julki gdy bała się najmniejszego szmeru...
Najbardziej wkurzyło mi zachowanie przyjaciółek Julii, nie dość, że przez pewien czas nie brały sprawy poważnie, to potem jeszcze jej taki numer wywinęły. Rozumiem, że same się bały, ale mogły nie zachować się aż tak obcesowo. Też mi koleżanki.
UsuńMuszę ją mieć, jestem jej bardzo ciekawa!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dobra rzecz, wspominam tę książkę do dziś. Z dreszczem wspominam, bo przerażająca była cholernie :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita fabuła, chociaż wolałabym nie przeżyć tego, z czym musiała zmierzyć się główna bohaterka. O autorce czytałam wiele dobrego i muszę dać jej szansę. :)
OdpowiedzUsuńTemat ten nie jest mi obcy, a o książce już słyszałam. :) Mam ochotę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńA nie masz po lekturze tak, że w okolicach Półwiejskiej uwazniej przyglądasz się pewnej grupie zawodowej? :P
OdpowiedzUsuńA i owszem, teraz to już skojarzeń się nie pozbędę :)
UsuńMi się samej z siebie chciało ostatnio śmiać, bo wracam ja sobie taksówką do domu. Jest prawie piąta rano, a w głowie szumi i nagle przypomniała mi się książka. Procenty zrobiły swoje, wyobraźnia pracowała jak nigdy. :P
UsuńNa szczęście telefon wciąż milczy. :P
Bardzo podobała mi się ta książka, były w niej momenty od których cierpła mi skóra, a melodyjka która towarzyszyła Julii "Martwe może" od tamtego czasu kojarzy mi się tylko z tą książką, ze strachem, dlatego kiedy niedawno usłyszałam ją w radio, to zmroziło mnie.
OdpowiedzUsuńta powieść Rudnickiej jeszcze przede mną, ale czeka już na półce na swoją kolej;)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać tę powieść! Mam nadzieję, że na mnie też zrobi tak duże wrażenie.
OdpowiedzUsuńWidzę, że wiele blogerek czyta teraz Rudnicką. Ja mam za sobą "Zacisze 13", ale jakoś nie przypadło mi do gustu. Zdecydowanie preferuję trochę ostrzejszą lekturę, gdzie więcej jest dreszczyku niż śmiechu.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńaż muszę MIEĆ tę książkę i szybko ją przeczytać!