Tytuł oryginału: Box 21
Tłumaczenie: Beata Walczak-Larsson
Stron: 463
Wydawnictwo: Albatros
Dziewczyna, która chciała się zemścić (jakaś larssonowska moda nadawania tytułów?) to kolejna pozycja spod
znaku 'skandynawski kryminał'. Nie jest to jednak schematyczna powieść
kryminalna jakich wiele, autorzy wykorzystali dość trudną tematykę i w książce można
znaleźć wszystko, co najgorsze: przemoc, okrucieństwo, handel kobietami, narkotyki,
śmierć.
Lydia przed trzema laty przyjechała do Szwecji przekonana,
że czeka ją dochodowa praca. Zostaje sprzedana do domu publicznego, gdzie
każdego dnia jest gwałcona, bita i upokarzana. Dziewczyna naraża się swojemu 'opiekunowi' i skatowana trafia do szpitala. Obiecuje sobie, że to się musi skończyć, że
nigdy więcej nie dopuści do podobnej sytuacji. Układa plan, a w jego realizacji
pomaga jej przyjaciółka, która dostarcza do szpitala broń i materiał wybuchowy.
Lydia zamyka się w prosektorium i bierze zakładników, żądając tylko jednej
rzeczy. Podaje nazwisko i domaga się, aby ta osoba pojawiła się tu jak
najszybciej. Sprawę prowadzi Ewert Grens, policjant z dużym doświadczeniem,
który jednocześnie zajmuje się śledztwem dotyczącym Langa, który dopiero wyszedł z więzienia i już zdążył popełnić kolejne przestępstwo. Grens pragnie się na nim zemścić, a osobiste pobudki nie pozwalają mu myśleć racjonalnie.
Dziewczyna, która chciała się zemścić nie jest typowym
kryminałem ze zwłokami i inteligentnym śledczym, który umiejętnie prowadzi
śledztwo, aż w końcu dzięki dedukcji i obciążającym dowodom łapie
zwyrodniałego mordercę. Nie, w tej książce nie odnajdziemy podobnego schematu,
wręcz przeciwnie. Nie ma zawiłej intrygi kryminalnej, winowajca jest znany od
samego początku, rozwój akcji dość przewidywalny, policjant zajmujący się sprawą nie wzbudza sympatii, a zakończenie pozostawia pewien niesmak i
niezadowolenie. Brzmi mało zachęcająco, prawda? Otóż pozory mogą mylić, już
wyjaśniam. Historia nie opiera się wyłącznie na jednym wątku, mamy tu jakby
trzy odrębne historie, ale to sytuacja Lydi jest głównym tematem, a reszta
to tylko tło, aby nie było zbyt monotonnie. Tak naprawdę nie potrzeba zagadek i
nieoczekiwanych zwrotów akcji, aby zaintrygować czytelnika. Książka i bez tego
potrafi trzymać w napięciu i wywołać emocje, począwszy od współczucia, poprzez niedowierzanie, irytację, a kończąc na wzburzeniu. Sprawca całego zamieszania
jest zarazem ofiarą i trudno kibicować policji, a prowadzący śledztwo okazał
się po prostu łajdakiem. Strasznie mnie irytowała ta postać i nie mogę go
nazwać bohaterem pozytywnym, kierował się swoim widzimisię, po drodze chyba zgubił
sumienie, a chcąc być wierny swojemu przyjacielowi, spartolił robotę. W tym
przypadku relacje dobry-zły okazują się dość dyskusyjne i nie można z
emfazą powiedzieć, że morderca to wredna szuja i dobrze, że dostał za swoje.
Głównym motywem Dziewczyny, która chciała się zemścić jest
handel ludźmi. Słyszy się historie, że młode dziewczyny wyjeżdżają za pracą
wiedzione obietnicami, a kończą w jakieś melinie zmuszane do prostytucji. I
taki obrazek jest właśnie przedstawiony w tej książce, dosadnie i brutalnie.
Autorzy skrupulatnie się przygotowali do napisania powieści, wcześniej zaznajamiając
się z rozmowami z wykorzystywanymi kobietami i przesłuchując protokoły z
posiedzeń sądowych. Bohaterowie książki są oczywiście fikcyjni, ale sama historia
nie jest wyssana z palca, Dziewczynę, która chciała się zemścić można potraktować
w pewnym stopniu jako reportaż o handlu żywym towarem. Ten cały wątek
sensacyjny był tłem, może nawet pretekstem, by przedstawić problem, o którym
się nie mówi i z którym nie da się wygrać. Książka pokazuje, że ta machina
cały czas jest napędzana i nie można tego zatrzymać. Polecam przeczytać
posłowie, tam autorzy również sporo wyjaśniają.
Pojawia się też wątek narkomanii, wyraźnie widać, jak szybko
narkotyki niszczą życie i to nie tylko osoby uzależnionej, ale również jej
rodziny, która nie jest w stanie pomóc. Albo jeszcze wątek policjanta, który ma
swoją obsesję i za wszelką cenę pragnie wsadzić za kratki człowieka, którego
oskarża o swoją osobistą tragedię. Bez wątpienia to jednak handel ludźmi robi
tu największe wrażenie. Na pewno nie warto się kierować porównaniami do
Larssona, czy Mankella i jeśli liczycie na kryminalne zagadki i tym podobne
szmery-bajery, to możecie się poczuć rozczarowani. Dziewczyna, która chciała
się zemścić to bardzo sugestywna, pełna realizmu historia o młodych
dziewczynach, których marzenia o lepszym życiu pryskają, jak tylko zamkną się
za nimi drzwi burdelu. Trudno ocenić książkę w kategorii dobra-kiepska, ale na pewno daje do
myślenia.
Zaintrygowałaś mnie.. z ciekawości chyba po nią sięgnę, jak gdzieś znajdę :)
OdpowiedzUsuńMoże kidsyś się za nią zabiorę;)
OdpowiedzUsuńTen tytułowy schemat to już od czasów Wahlöö i Sjöwall:)
OdpowiedzUsuńMoże być naprawdę ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawiłaś mnie tą recenzją, ponieważ książki o tak trudnym problemie jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńTeż pomyślałam o tym, że ostatnio sporo "dziewczyn, które coś-tam" i "mężczyzn, którzy teges" ;) I to rodem ze Skandynawii! Nie wiem, czy po tę książkę sięgnę, jakoś mnie nie kręci taka tematyka - choć przerażająca. Dość "modny" temat, apogeum osiągnął jak się granice otworzyły, pamiętam wówczas te filmy dokumentalne 'ku przestrodze'... Nie czytałam książek traktujących o handlu ludźmi, ale też nie wiem, czy mam na to ochotę. Właśnie dlatego, że dają do myślenia. I na pewno też dołują. Straszne, że to wciąż się dzieje.
OdpowiedzUsuńPrawda, jest to przygnębiające, a jeszcze w książce przedstawili to w taki sposób, że ręce mi opadły. Mały epizod (żaden poważny spojler): ten cały główny policjant widzi faceta, który zorganizował sobie dwie kolejne dziewczyny i żadnej reakcji. Nie spodziewałam się od razu grupy antyterrorystycznej, ale mógłby chociaż podejść i mu zdrowo przywalić. No, cokolwiek, a ten tylko wzruszył ramionami.
UsuńA co do skandynawskich kryminałów tak ogólnie, to lubię je owszem, ale mimo wszystko bardziej odpowiadają mi amerykańskie klimaty :)
O tak, ja też - mimo wszystko - wolę Amerykę :) Skandynawska literatura ma swój klimat, jest trochę... poetycka? I jakaś taka umoralniająca. Nie wiem, jak to opisać. Brytyjska jest taka "prosto z mostu", rzeczowa - lubię też. A amerykańska ma i to, i to, i jeszcze więcej. Nie wiem jak to określić, ale podejrzewam, że gdybym dostała książkę i miała tylko po treści (bez nazw miejscowości, nazwisk itp) określić, z którego zaułku świata pochodzi, to pewnie by mi się udało. I nie tylko mi, bo myślę, że każdy, kto się obraca w kryminałach staje się wyczulony na takie nienazwane niuanse.
UsuńA co do nie-spoilera - to taka trochę znieczulica, co? Tak jak opisane było u Nesbo w "Karaluchach" - w Tajlandii kwitnie przemysł pornograficzny i narkotykowy, ale zamykanie winnych nic nie da, bo naraz narobi się ich jeszcze więcej. Raczej "współpracują", niż karzą - ciężko to zrozumieć, ale może i w tym szaleństwie jest metoda.
Poetycka, mówisz? Coś w ten deseń :) Mi skandynawskie kryminały wydają się takie bardziej stateczne, mimo że przecież morderstwo jest i śledztwo w toku. Odnoszę wrażenie, że tempo jest spokojniejsze i nie ma takich zwyrodniałych zbrodniarzy - są bardziej grzeczni. Czasami dochodzę do wniosku, że psychopatyczni seryjni mordercy i inne wredne szumowiny biegają tylko w Ameryce, żeby FBI miało co robić. No, trudno ubrać w słowa tę różnicę. Tak, jak piszesz - to się po prostu czuje.
UsuńA co do drugiej kwestii, zamykanie winnych nic nie daje, bo skoro popyt jest, to biznes się kręci.
I znowu ładnie napisałaś to, o czym ja - bezładnie - myślałam :) Tak, to tempo też się czuje, i ten spokoj - skandynawskie są rzeczywiście delikatniejsze. A Amerykanie mają sporo swoich seryjniaków z "natury", więc i mają o czym pisać. A tam wszystko jest "bardziej". Większe, kaloryczniejsze, bogatsze, głośniejsze... to i morderstwa brutalniejsze. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle... ale lubię, jak flaki latają, krew się leje i mam ciarki. Może po prostu my, czytelnicy, też się w jakiś sposób odwrażliwiamy, czytając potworności, i jak narkomani - poszukujemy tego "bardziej".
UsuńO właśnie, to "bardziej" wszystko w sobie zawiera :) Też prawda, w wielu książkach są nawiązania do tych prawdziwych seryjnych morderców, niektóre nazwiska przewijają się dość często.
UsuńCałkowity offtop - zobaczyłam na fejsie, że masz coś wspólnego z Poznaniem. Mieszkasz tam?
UsuńBędę w Poznaniu w czerwcu (jadę po bratanka) i być może wygospodaruję wolny wieczór. Planuję napić się piw.. tzn. kawy z AnnRK. Jeśli i Ty byś była dostępna to może... mikro-zlocik? ;)
Mieszkam jakieś 20 km pod Poznaniem, a w Poznaniu bywam często i chętnie ;) Nawet nie wiedziałam, że AnnRK też jest z tych okolic. Mikro-zlocik brzmi bardzo zachęcająco :)
UsuńWydaje się czymś "świeższym" wśród kryminałów. Warto zapamiętać nazwisko - może kiedyś trafię na tego autora.
OdpowiedzUsuńProblem handlu ludźmi jest ważny i warto o nim pisać, niech będzie przestrogą dla młodych dziewcząt i sygnałem alarmowym dla władz wielu państw.
OdpowiedzUsuńSkandynawskie klimaty nie zawsze mi służą, ale ta książka mnie ciekawi. Jej oryginalna konstrukcja, plus wady, które są zaletami mocno działają mi na wyobraźnię, dlatego wrzucam ten tytuł na swoją listę książek do przeczytania i wierzę, że szczęście mi do pisze i dość sprawnie namierzę tę lekturę.
OdpowiedzUsuńAutorzy przyłożyli się do tematu, ale zakończenie pozostawia gorzki posmak, na pewno nie jest schematyczny kryminał, więc może ta książka bardziej Ci posłuży, chociaż tematyka jest na swój sposób przerażająca.
UsuńNiestety, ale to pozycja zupełnie nie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńCzytałam tę powieść, która jest drugim tomem serii o komisarzach Svenie Sundskwit i Ewercie Grens. Widzę, że obie mamy podobny stosunek, co do ostatecznego postępowania prowadzącego sprawę policjanta - miałam ochotę porządnie mu przyłożyć za to co zrobił.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest ciekawa i porusza ważną współczesną problematykę, czytałam ją z ogromnymi emocjami i od początku kibicowałam Lydii, której było mi okropnie szkoda.
Gdy dojrzałam tę pozycję w bibliotece to wydawała mi się jakaś znajoma i sobie przypomniałam o Twojej recenzji, więc zaraz książkę wzięłam ze sobą :)
UsuńZ jednej strony chętnie sięgnęłabym po inne tomy z tej serii, ale jak pomyślę, że mam znowu czytać o Ewercie, to mi się odechciewa. Co za głupi dziad. Początkowo Sven wydawał mi się w porządku, ale później również stracił w moich oczach.
Ja, oprócz "Dziewczyny, która chciała się zemścić", czytałam jeszcze "Bestię" - Sven i Ewert, nie byli tacy niehonorowi w pierwszym tomie cyklu.
UsuńNabrałam ochoty na odświeżenie sobie "Bestii" - tematyka równie poważna, bo mamy tam wątek pedofilii i zemsty ojca poszkodowanej dziewczynki na oprawcy. "Bestia" kończy się w niezwykle przewrotny sposób i do dziś pamiętam to smutne zakończenie. Muszę rozejrzeć się, gdzie wetknęłam tą powieść.
Właśnie spojrzałam na biblionetkę i doczytałam zarys fabuły "Bestii". Książka wydaje się równie mocna, jak "Dziewczyna..." i z chęcią bym przeczytała, może Ewert nie będzie taki wkurzający. Specjalnie jednak szukać nie będę. "Dziewczyna..." też skończyła się dość przewrotnie, może autorzy mają już taki styl :)
UsuńZaciekawiłaś mnie i to bardzo! Będę musiała rozejrzeć się za nią. A co do tytułu, to faktycznie modne jest ostatnio zamieszczenie Dziewczyny, która :)
OdpowiedzUsuńBrzydko mówiąc "tematy na czasie".
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że te tematy nigdy nie spowszednieją.
UsuńHandel ludźmi zawsze wzbudza wiele kontrowersyjnych emocji, ale nie wolno zagłuszać tego tematu, wręcz przeciwnie. Trzeba uświadomić sobie, jak wielkie zagrożenie czyha szczególnie na młodych osobach.
OdpowiedzUsuńInteresująca książka, poszukam jej.
Kupiłam kiedyś tę książkę, później komuś pożyczyłam i nie wiem gdzie jest. Zmuszasz mnie do jej odszukania :) Taki nietypowy kryminał skandynawski bardzo mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńPopytaj znajomych, niech oddadzą i jak Ci się uda odzyskać i przeczytać książkę, to chętnie porównam wrażenia :)
UsuńJak miałem szansę przeczytać to jest to dość mocna książka (czyt. poruszająca ciężkie tematy, a nie, że można nią rozłupać komuś czaszkę ;P)... Czyli coś dla mnie ;D. Zapowiada się świetnie :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Melon ;3
Owszem, mocna rzecz, przynajmniej na mnie zrobiła wrażenie.
UsuńRównież pozdrawiam :)
Będę ja miała na uwadze, choć powiem że specjalnie szukać jej nie będę.
OdpowiedzUsuńLubię książki ze Skandynawii. Zwłaszcza kryminały. Jednak tutaj sama historia średnio mnie zainteresowała...
OdpowiedzUsuńU Ciebie to pewnie Mankell jest w czołówce, jeśli chodzi o skandynawskich pisarzy :)
UsuńJa także lubię skandynawskie kryminały, chociaż jedna taka moja uwaga - za dużo tych książek "Dziewczyna, która... blabla" albo "Mężczyzna, który blabla", "Kobieta, która..." itd. To już powoli zaczyna robić się męczące. Ale koniec dygresji. Odnośnie samej książki mogę powiedzieć tylko tyle, że z ciekawości bym po nią sięgnęła, bo mnie zaintrygowała Twoja recenzja.
OdpowiedzUsuńJuż po samych tytułach można rozpoznać, że to skandynawski kryminał, nie trzeba patrzeć na autora ;)
UsuńNie miałam jeszcze okazji czytać współczesnej literatury skandynawskiej, więc może zajrzę do tej książki.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, chociaż historia nie jest standardową kryminalną opowieścią. natomiast moda na te tytuły mnie ogromnie drażni. Wszędzie te "dziewczynki lub dziewczyny, które coś tam, coś tam".
OdpowiedzUsuńNie bardzo lubię, gdy z góry wiadomo kto jest mordercą, ale czasami i tak czytam takie książki z zainteresowaniem, więc i tej nie przekreślam, tym bardziej, że jak piszesz - i tak trzyma w napięciu.
OdpowiedzUsuńokładka kiepska - bardzo tandetna. No ale treść wygląda na znośną, więc polecę ją mojej młodszej kuzynce :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Szczerze w zyciu nie zwróciłabym uwagi na tę książkę. A po Twojej recenzji jestem zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńMam ją u siebie na stoisku za 10 zł, intryguje mnie... ale jednak nie jestem na 100 % przekonana czy ją kupić.
OdpowiedzUsuńKsiążka porusza tematy, które bardzo mnie interesują. Jestem jej ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJeżeli skandynawskie kryminały nie wiodą jeszcze prymu na światowym rynku, to z pewnością niebawem będą to robić. Duża w tym zasługa samego Larssona. Nie ma się więc, co dziwić, że inni twórcy nawiązują do tytułów jego bestsellerów. (Chociaż w tym wypadku to może tylko takie polskie tłumaczenie, ja tam się nie znam:)). Powoli wchodzę w te klimaty, więc książka jak najbardziej przede mną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Masz rację, w tym przypadku to akurat zasługa polskiego tłumaczenia (bo tytuł w oryginale brzmi Box 21). Larsson ze swoją trylogią to chyba zapoczątkował nowy nurt w literaturze, jakim są skandynawskie kryminały :)
UsuńNie ma co, tytuł faktycznie jest irytująco wtórny. Biorąc pod uwagę jedynie okładkę i tytuł, nigdy nie sięgnęłabym po tę powieść. Ale przeczytawszy recenzję, hmm... Kto wie? Tyle już czytałam typowych kryminałów, może czas na coś odrobinę innego. :)
OdpowiedzUsuńNa moim stosiku czeka jedna książka o handlu ludźmi, ale trudno mi się za nią zabrać. Tymbardziej, że to literatura faktu. A kryminał któy recenzujesz zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl