Tytuł
oryginału: Winter
Tłumaczenie: Kornelia Krzystek
Stron: 454
Wydawnictwo: Dreams
Moja ocena: 3/6
Jak tylko książka do mnie dotarła, zaraz zabrałam się do
czytania. Dość rzadko sięgam po powieści dla młodzieży, bo większość jest
niestety dość schematyczna, ale Winter mnie zaintrygowała. Swoją drogą tytuł
teraz ładnie się wkomponował w nadchodzącą porę, książka okazała się miłym
urozmaiceniem długich i zimnych wieczorów. Powieść jest debiutem autorki, co
też trochę daje się odczuć, ale o tym za chwilę. Asia Greenhorn zaprasza
czytelnika do małego walijskiego miasteczka, dacie się skusić?
Bohaterką jest nastoletnia Winter Starr, która razem z
babcią mieszka w Londynie. Planują właśnie wyjazd, jednak starsza pani trafia
do szpitala. Lekarze nie potrafią wytłumaczyć jej nieoczkiwanego pogorszenia
zdrowia, co gorsza z kobietą nie ma kontaktu, ponieważ zapadła w śpiączkę.
Winter zostaje zmuszona do przeprowadzki do małego miasteczka na północy Walii,
gdzie czekają na nią nowi opiekunowie. Dziewczyna poznaje przyjaciół i
próbuje się zaaklimatyzować w nowym otoczeniu, jednak niepokój o babcię cały
czas ją męczy. W szkole Winter spotyka tajemniczego Rhysa, przed którym
ostrzegają ją nowi znajomi. Nastolatka nie potrafi jednak walczyć z rodzącym
się uczuciem. W miasteczku dochodzi do podejrzanych zniknięć i napadów, sama
Winter zostaje zaatakowana. Postanawia odkryć prawdę, poznaje również tajemnicę
własnego pochodzenia i sekret jej zmarłych rodziców. Co jeszcze skrywa ciche
miasteczko?
Spoglądając na okładkę, od razu można zgadnąć, jaki autorka
miała pomysł na fabułę. Te dwie rany na szyi dziewczyny są bardzo wymowne,
prawda? Wampiry to bardzo chodliwy temat, chociaż wydaje mi się, że ostatnio są
spychane na margines przez antyutopie, które stały się bardzo chwytliwym
motywem. Wracając jednak do tych drapieżnych stworzonek, które mają obsesję na
punkcie krwi. Tak się zastanawiam, czy ten cały wampiryzm stał się tak
popularny za sprawą sagi Zmierzch, czy ja po prostu wcześniej nie zwróciłam na
to uwagi? Po przeczytaniu książek pani Meyer stwierdziłam, że nie mam ochoty na
podobne historie o kochliwych i nieziemsko przystojnych krwiopijcach.
W końcu jednak pomyślałam, że warto skonfrontować tę najbardziej popularną wampirzą
opowieść z inną. Czy Asia Greenhorn mnie zaskoczyła? Tym razem nie było
brokatowych wampirów, które aby zaspokoić pragnienie polują na zwierzęta. Nie
śpią też w trumnach, nie palą się na słońcu i nie uciekają, kiedy rzuci się w
nich czosnkiem (chociaż żaden bohater tego nie próbował). Wampiry w wykonaniu
pani Greenhorn niczym się nie różnią od zwykłych ludzi, mają tylko nieodpartą
potrzebę wypić krwistoczerwonego płynu i czasami pokażą kły. Poza tym
oczywiście się zakochują, walczą z przeciwnościami losu, a czarne charaktery
mają swoje niecne plany, są groźne i niebezpieczne.
Autorka nie wykazała się dużą oryginalnością w kreacji
głównej bohaterki. Nastoletnia Winter nie ma rodziców, przenosi się do obcego
miasta, poznaje nowych przyjaciół i pewien przystojny nieznajomy zwraca jej
uwagę. Nie będę marudzić, schemat podobny jak w niemal każdej tego typu
historii, co tak naprawdę wcale mi nie przeszkadzało. Szkoda tylko, że autorka
nie przyłożyła się do opisu bohaterów, którzy byli po prostu nijacy, żadna
postać nie wywarła na mnie większego wrażenia. Plusem może być czarny charakter,
bo przez większość część książki go nie podejrzewałam. Co do akcji to niby coś
się dzieje: tajemnicze zniknięcia, marudzenie Winter na swoją sytuację,
ukradkowe rzucanie spojrzeń w bibliotece, wampirzy napad, miłosne objawienie,
odkrycie prawdy, walka i buzi na zakończenie. To tak w większym skrócie. Nie
mogę zaprzeczyć, że autorka się starała, ale czuję niedosyt. Ta historia mogła
mieć w sobie spory potencjał, a wyszło dość przeciętnie. Zakończenie też
pozostawia wiele do życzenia, wszystkiego nie wyjaśnia, wiele wątków pozostało
nierozwiązanych. Może będzie drugi tom?
Mimo swojej objętości książkę czyta się bardzo szybko za
sprawą króciutkich rozdziałów, a może z powodu bardzo prostego języka. Historia
wciąga, ale jak już wspomniałam, czegoś mi zabrakło. Może to wina słabej
kreacji bohaterów, albo braku wyjaśnienia wszystkich wątków. Bez wątpienia jednak
historia Winter to miła odmiana po marudzącej Belli i książkę mimo wszystko
uważam za nienajgorszą. Lubicie wampirze motywy? Zaryzykujcie z powieścią Asii
Greenhorn i odkryjcie, kim tak naprawdę jest Winter.
Coś mi się wydaje, że w tej książce zaintrygowałaby mnie jedynie okładka. Wampiry oczywiście były wcześniej, tylko od "Zmierzchu" jakoś tak zniewieściały...
OdpowiedzUsuńMasz rację, że zniewieściały - coś w tym jest :)
UsuńTeż mama w planach tę książką.Zobaczymy czym pachnie Winter
OdpowiedzUsuńOkładka ładna, ale opis fabuły mnie zniechęcił. Strasznie zalatuje Zmierzchem, nie uważasz?
OdpowiedzUsuńKsiążki na pewno mają kilka elementów wspólnych, ale na dobrą sprawę to zupełnie inne historie. Nie uniknie się jednak porównywania :)
UsuńJak słyszę o wampirach, to od razu staram się omijać taką książkę szerokim łukiem i tylko przekonuję się, że słusznie tak się dzieje... Jestem chyba jedną z nielicznych czytelniczek, która nie czytała Zmierzchu i czytać nie ma zamiaru :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie masz czego żałować. Ja dałam się skusić na "Zmierzch" jak trwał ten cały szał na sagę. Książki lekko i przyjemnie się czytało, ale bez większej rewelacji :)
UsuńJakiś czas temu chciałam przeczytać tę książkę, jednak naczytałam się wielu średnich opinii na jej temat, a i wampiry już mi się przejadły. Na razie pass.
OdpowiedzUsuńChyba jednak podziękuję za tą książkę...
OdpowiedzUsuńNie mam zbyt dobrych doświadczeń z książkami dla młodzieży. Dlatego na razie powiem pass.
OdpowiedzUsuńTeż sceptycznie pochodzę do książek dla młodzieży, wiele razy się zawiodłam, ale czasami dam się namówić :)
Usuńja czasem też...chociaż przeważnie z nie najlepszym skutkiem
UsuńJa się na tej książce strasznie zawiodłam :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Tobie nie spodobała się bardziej :D
Właśnie moja córka ją przerabia. Młodzieżowe testuję na niej (13 lat ma dziecię:)) i jak jej się bardzo podoba tzn,że ja też mogę się skusić. Zobaczymy. Ale też nie przepadam za wampirzymi motywami.
OdpowiedzUsuńWampirze klimaty w romansach mnie raczej nie ciekawią, ale okładka wygląda tak ładnie, że może się skuszę na takie czytadło :)
OdpowiedzUsuńRaczej ja sobie odpuszczę, choć okładka jest piękna i bardzo kusi ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam przeczytać ale recenzje sprowadziły mnie na ziemię ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam książką jakoś specjalnie zainteresowana i nadal mówię jej stanowcze NIE :)
OdpowiedzUsuńWampirze klimaty to niestety (lub stety) zupełnie nie moje klimaty. Wątpię, żebym się skusiła.
OdpowiedzUsuńA miałam ją w planach... Skoro jednak ma tak dużo minusów, to chyba dam sobie z nią spokój.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
No cóż...w tym przypadku piękna okładka to za mało, żeby zachęcić mnie do tej historii. A wampirze motywy wolę jednak w bardziej klasycznym wydaniu - np. u Brama Stokera;)
OdpowiedzUsuńDzięki za podsunięcie nazwiska, rozjerzę się za książkami tego pana :)
UsuńCzytałam tę książkę i oceniłam ją ciut wyżej, co prawda jest schematyczna, ale z drugiej strony, co też w temacie wampirów można wymyślić. Dlatego oceniając powieść wzięłam pod uwagę dobry styl autorki, ciekawie rozplanowaną intrygę i tajemniczość, to mi się podobało, chociaż wymagałam do tej lektury dużo, dużo więcej.
OdpowiedzUsuńOczywiście drugi tom będzie, pod uroczym tytułem "Silver" :)
Będzie jednak drugi tom? Dzięki, bo nigdzie nie znalazłam tej informacji :)
UsuńBędzie, będzie, ale nie wiem czy się na niego porwę :)
UsuńBardzo lubię romanse paranormal, dlatego już mi się oczy świecą, jak widzę ,,Winter''. Też zauważyłam, że ostatnio wampiry są spychane na margines przez antyutopie, ale ja mimo wszytko wolę tematy wampiryczne.
OdpowiedzUsuńWidzę dużo złych stron tej książki, raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńLawenda
W dalszym ciągu mam ochotę poznać Winter :)
OdpowiedzUsuńMam chyba jakiś dziwny syndrom, ale kiedy widzę, że niektóre książki zdobywają ogromną popularność (te o Greyu albo o wampirach) to instynktownie je odrzucam, nie przeczytawszy nawet jednego rozdziału. Gdyby "Winter" okazała się rewelacyjna , to dałabym jej szansę, co być może zmieniłoby moje zdanie na temat podobnej literatury. Jednak po przeczytaniu Twojej opinii raczej sobie odpuszczę. Jest tyle ciekawszych książek, które czekają w kolejce ...:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest ;) Chociaż mnie jeszcze ta gorączka grey'owa nie ogarnęła, ale kto wie, może też dam się skusić :)
UsuńGdybym miała więcej czasu, tobym z chęcią przeczytała. Dlaczego nie, skoro jest w miarę okay? :)
OdpowiedzUsuńA taka piękna okładka! Tak przyciąga wzrok. ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za zaniedbanie czytania Twoich postów, ale już wracam i bdę nadrabiać. ;))
Nie ma sprawy ;) Dzięki za odwiedziny :)
UsuńMam ochotę kiedyś zaryzykować :)
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę ;D w przyszłym roku,bo póki co lista zapełniona na najbliższe pół roku czytania ;D
OdpowiedzUsuń