środa, 28 listopada 2012

Ostatni wilkołak - Glen Duncan



Tytuł oryginału: The Last Werewolf
Tłumaczenie: Martyna Plisenko
Stron: 418
Wydawnictwo: Replika
Moja ocena: 4/6


Wilkołaki zaraz obok wampirów to dość wdzięczny temat i częsty motyw wykorzystywany w książkach, bądź filmach. Legenda pełna swoistych symboli, owiana nutką grozy i niebezpieczeństwa. Potworna klątwa, księżyc w pełni, ciemny i ponury las, z którego słychać przejmujące wycie, intryguje i z pewnością pobudza wyobraźnię. Prawdę mówiąc dotychczas nie trafiłam, ani też specjalnie nie szukałam historii o wilkołakach. Książki z gatunku paranormal romance do mnie nie przemawiają, a jedynym znanym mi wilkołakiem do tej pory był poczciwy profesor Lupin. Dotychczas spotkałam się z różnymi recenzjami na temat książki Glena Ducana. Zaciekawiona rozbieżnością opinii i samą tematykę, z chęcią zabrałam się za czytanie Ostatniego wilkołaka.

Jake Marlow jest wilkołakiem, który żyje już ponad dwieście lat. Klątwa dotknęła go, kiedy miał około trzydziestki i był szczęśliwym mężem, mając u boku piękną i kochającą kobietę. Wraz z pierwszą przemianą cały jego dotychczasowy świat runął. Mijały lata, a on raz w miesiącu stawał się potworem. Miał jednego przyjaciela, który znał prawdę, ale mimo to Jake czuł się samotny i nieszczęśliwy. Dowiaduje się, że jest ostatnim przedstawicielem swojego gatunku, a specjalna organizacja o nazwie MOKFO bardzo się nim interesuje. Jake jest celem, który trzeba zlikwidować. Mężczyzna przyjmuje to ze stoickim spokojem, nie mając nawet zamiaru się bronić. Ten stan rzeczy zmienia się, kiedy poznaje Talullę. Dodatkowo panem Marlowem interesują się wampiry, które chcą go wykorzystać do swoich niecnych czynów. Do czego jest potrzebny wampirom i jaką rolę odegrała w jego życiu Talulla?

Początkowo książka wydała mi się strasznie przegadana. Pomyślałam, że jeśli powieść będzie wyłącznie składała się z takich dysput filozoficznych pełnych egzystencjalizmu, to będę rozczarowana. Trochę naiwnie jest wierzyć informacjom na okładce, ale opis książki przecież nie powinien być wyssany z palca. Ostatni wilkołak ma być przerażającą powieścią, zachwycającym i spryskanym krwią horrorem. Tymczasem bohater bardzo lubił dywagować nad sensem swojego istnienia, śmierci się nie bał, wręcz czekał na nią pogodzony z losem. W końcu po dwustu latach może poczuć się znudzony, prawda? Miałam tylko nadzieję, że nie odczuję podobnego znużenia historią Jake’a. Okazało się, że książka potrafi zaintrygować. Może nie wieje grozą, ale powieść jest wciągająca i ma swoisty klimat. Narracja, która z początku do mnie nie przemawiała, okazała się całkiem dobrym rozwiązaniem. Nawet to filozoficzne ględzenie idealnie wkomponowało się w fabułę i co ważniejsze, pasowało do osobowości Jacoba. Było świetnym dopełnieniem kreacji bohatera i toczącej się akcji, która na szczęście ruszyła z kopyta.

Ostatni wilkołak był całkiem dobrą lekturą, polało się trochę krwi, nie zabrakło zwrotów akcji, które nadały tempa i ubarwiły historię. Jednak jeśli oczekujecie powieści grozy, to możecie poczuć się nieco rozczarowani. Owszem, książka trzyma w napięciu, było kilka mocniejszych opisów, w dużej części powiało też erotyzmem, ale czytając zakończenie zamiast poczuć strach, to się najnormalniej w świecie wzruszyłam. Jakbym chwyciła do ręki romans pełen miłosnych wyznań i emocjonujących wydarzeń. Nie takiego stanu ducha oczekuje się, czytając horror. Gdzie trwoga, napięte nerwy, dreszczyk emocji? Zamiast tego pojawiło się głośne westchnienie, które towarzyszy podczas czytania ckliwej sceny. Paradoksalnie wydaje się to nieco komiczne. Ja tu jestem nastawiona na rozbryzgi krwi, latające flaki i inne potworności, a czułam się, jakbym oglądała Titanica. Pomijając zakończenie, książka utrzymana jest w takim nieco perwersyjnym klimacie, ma w sobie coś intrygującego, ale na pewno nie jest to horror z prawdziwego zdarzenia. Legenda wilkołaka w wydaniu Glena Duncana mnie nie zawiodła, ale nie będzie też żadnego piania z zachwytu. Jak już pisałam, książka jest dobra i warto skonfrontować dotychczasowe wilkołacze opowieści z tą historią, która może Was zaskoczyć.

30 komentarzy:

  1. Może stanowić odtrutkę na wszechobecne wampiry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wampirów też nie zabrakło, tych pijawek nie tak łatwo się pozbyć :D

      Usuń
    2. No nie! A miałam nadzieję :)

      Usuń
  2. Lubię różne cudaczne stworzenia, w tym oczywiście wilkołaki, dlatego nie obce są mi powieściowe klimaty w których filozoficzne dywagacje zajmują około 60% książki, ale coś mi się wydaje, że tak już po prostu jest i chyba tkwi w tym urok historii o wilkołakach. Ostatnio jak czytałam "Dar wilka", to momentami miałam wrażenie, że oglądam przytoczony przez Ciebie, słynny hicior z piosenką Celine Dion (swoją drogą, niezłe porównanie znalazłaś). Jednak nie przeszkadza mi taki nastrój, bo wilkołacze bajanie ma swój czar :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, w tych wilkołaczych historiach coś jest. Z chęcią sięgnę po książkę w podobnych klimatach - tak dla porównania :)

      Usuń
  3. Lubię czytać o wszelkich istotach nadprzyrodzonych, czyli wampirach, wilkołakach, duchach itp., dlatego od dawna mam tą książkę na oku. Zamówiłam ją nawet, lecz zaginęła na poczcie niestety, ale może jeszcze kiedyś trafi się okazja, aby ją przeczytać. Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wilkołak - filozof - to brzmi ciekawie! Może być intrygująco:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tą książkę w dalekich planach czytelniczych ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę mam już za sobą i...no cóż podobała mi się :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak odebrałaś zakończenie? Nie wydało Ci się za bardzo ckliwe? Jakoś mi nie pasowało, bo cała historia jest w nieco mrocznym, dosadnym klimacie, a końcówka wydała mi się taka cukierkowata. Może taki był zamysł autora, żeby skłonić do refleksji i pokazać, że wilkołak nie jest krwiożerczym potworem...

      Usuń
  7. Chyba nie dla mnie, jakoś temat wilkołaków i tym podobnych mi się przejadł trochę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba skuszę się na przeczytanie tej książki, w natłoku wszelkich wilkołaków w wersji "dla nastolatek", dobrze będzie sięgnąć po coś w nieco innym stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam. Dobra książka, jednak mogło być o wiele lepiej. Drażniły mnie filozoficzne wywody bohatera na temat "żyć albo nie żyć.."

    OdpowiedzUsuń
  10. Wampiry, wilkołaki, anioły (zarówno te upadłe jak i te zwyczajne), za dużo tego w obecnym czasie na rynku wydawniczym i zbyt wszechobecne są bym z własnej woli po to sięgała. Może kiedy moda na wampiry tudzież wilkołaki nieco opadnie to wtedy sięgnę po proponowaną przez ciebie pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, te wszystkie stworzenia stały się bardzo popularne. Dotychczas opierałam się im, jak mogłam :) Teraz pewnie sięgnę po książkę o podobnej tematyce, żeby porównać, ale raczej nie stanę się zagorzałą fanką paranormali ;)

      Usuń
  11. Oj nie, wilkołaki to nie moja bajka :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Książki o wilkołakach średnio mnie wciągają.Chociaż tak jak mówisz jest dużo przeróżnych recenzji,że najlepiej się przekonać samemu.Może się kiedyś skuszę. Ale wilkołak w Titanicu?:D Mogłoby być ciekawie:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wiesz... to nie jest żaden paranormal romance dla nastolatek, ale zakończenie było dość ckliwe i stąd moje skojarzenie :D

      Usuń
  13. Ja sięgając po taką powieść jednak oczekuje aury grozy, więc chyba jednak nie sięgnę mimo zachęcającej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mimo wszystko tematyka wilkołaków już mi się przejadła i na razie od niej odpoczywam. Może kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam podobne wrażenia do Twoich:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam zaglądać ana Twojego bloga. Zawsze tak się składa,że w ręku trzymam kubek z kawą :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta książka zdecydowanie jest dla mnie. Muszę tylko wysupłać trochę kasy i iść pędem do księgarni. Coś czuję, że się nie zawiodę. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. o kurczę, o wilkołakach to już daaawno nie czytałam:)

    OdpowiedzUsuń
  19. lubię tematykę fantastycznych stworów typu wampiry i wilkołaki, ale akurat do tej mnie nie ciągnie.
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie mam ochoty na opowieści o wilkołakach utrzymane w takim klimacie;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zdaję sobie z tego sprawę, że to absurdalne, ale jestem uprzedzona do książek tego wydawnictwa. Strasznie nie podobają mi się wydania ich książek i przez to sięgam po nie, tylko i wyłącznie, gdy muszę to uczynić.;/

    OdpowiedzUsuń
  22. To już kolejna recenzja tej książkę, którą czytam o podobnym wydźwięku. Raczej po tę książkę nie sięgnę. Zdecydowanie bardziej wolę historie o wampirach :P

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja jednak wolę rodzime wilkołaki. "Skarb wilkołaka" Jakuba Nowaka to świetna powieść grozy, osadzona w polskich realiach. Polecam tę powieść.

    OdpowiedzUsuń