czwartek, 1 listopada 2012

Cujo - Stephen King



Tytuł oryginału: Cujo
Tłumaczenie: Jacek Manicki
Stron: 352
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Moja ocena: 3/6


Dawno nie czytałam czegoś naprawdę strasznego, a zawsze kiedy słyszę hasło horror, to moje myśli idą w kierunku Stephena Kinga. Tym razem wybór padł na Cujo, ponieważ z okładki spoglądał na mnie pies o czerwonych, przerażających ślepiach. Autor już na pierwszych stronach potrafi czytelnika wprowadzić w odpowiednią atmosferę. Każdy z nas miał w dzieciństwie jakieś koszmary, których się obawiał – potwory spod łóżka, czy inne stwory czające się w ciemnym kącie. A gdyby te nasze wyimaginowane strachy okazały się rzeczywistością? Albo, co gorsza, nasz ukochany zwierzak zamienił się w mordercę?

Akcja rozgrywa się w miasteczku Castle Rock, dobrze znanym z innych powieści Kinga. Autor ma chyba sentyment do tego miejsca i co tu dużo mówić, ja też. Lubię wracać do starych, dobrze mi znanych, zakątków. Niejedno już przeżyłam w Castle Rock i muszę stwierdzić, że mieszkańcy tego miasteczka mają przekichane. Dziwię się, że jeszcze nie pozamykano ich wszystkich w pokojach bez klamek i nie odprawiono tysięcy egzorcyzmów. Na pewno nie jest to okolica, do której warto się wybrać na urlop, bo zamiast relaksacyjnego spaceru czeka nas sprint z krzykiem przerażania na ustach i obłędem w oczach. Chociaż znajdą się i tacy, którzy lubią taki ekstremalny wypoczynek. Castle Rock tylko na pozór jest sennym i spokojnym miastem Nowej  Anglii, w rzeczywistości skrywa w sobie wiele sekretów, o których aż strach pomyśleć. Zapewniam, że miłośnicy grozy z chęcią odwiedzą tę mieścinę.

Pierwsze kroki skierujemy do domu Trentonów, gdzie poznamy zwykłą amerykańską rodzinę, składającą się z ojca, matki i syna. Vic jest oddany pracy, Donna szuka rozrywki w ramionach innego mężczyzny, a Tad boi się potwora z szafy. Myślę, że ta minimalistyczna charakterystyka bohaterów w zupełności wystarczy, potem King wprowadza elementy dramatu, co uwidacznia się w kreacji postaci, nadając im większego kolorytu. Pewnego pięknego dnia Trentonowie wybierają się do Cambera, aby naprawić samochód. Kim jest Camber? Pomijając funkcję mechanika, jest właścicielem Cujo, a Cujo to ogromny bernardyn, spokojny psiak, wręcz ukochany pieszczoch syna Cambera. Jak to przystało na psa, Cujo udaje się w pogoń na królikiem. Ścigając obiad, wpada do małej pieczary, gdzie brzydkie i niedobre nietoperze ranią go w nos, zarażając w ten sposób wścieklizną. Biedny Cujo powoli zmienia się w bestię.

Sporą rolę odgrywa aspekt psychologiczny, który został umiejętnie wkomponowany i jest dość istotny. Fragment, w którym Donna siedzi z synem uwięziona w samochodzie, a wokół krąży Cujo, był całkiem niezły. Autor wyraźnie podkreślił emocje, które towarzyszyły bohaterce: trwogę, nadzieję, zrezygnowanie. Albo kiedy inna postać staje w oko w oko z wściekłym psem i zdaje sobie sprawę, że nie ma ucieczki i czeka go marny koniec. Co w takiej sytuacji odczuwa osoba, którą dotyka śmiertelne niebezpieczeństwo? Strach, pogodzenie się z losem, niedowierzanie, a może złość? Potworne psisko z chęcią mordu w oczach i kapiąca białą pianą z pyska, z którego błyskają ostre kły na pewno robi niemałe wrażenie. Jak Wy byście zareagowali w konfrontacji z psem potworem? Trudno to sobie wyobrazić.

Jeśli miałabym ocenić książkę w kategorii horroru, to Cujo niestety wypada dość słabo. Aż mi nie chce to przejść przez gardło, ale King tym razem trochę mnie rozczarował. Podczas lektury nie zgrzytałam zębami ze strachu. Cały czas czekałam, aż tytułowy Cujo zagryzie połowę mieszkańców, którzy będę umierać w męczarniach. Albo… właśnie, widzieliście film Kwarantanna, czy też hiszpański Rec? Zamknięta kamienica, a w środku ludzie zarażeni zmutowaną wścieklizną atakują się wzajemnie. Spodziewałam się jakiegoś podobnego motywu, który z pewnością podziałałby na wyobraźnię. Wściekły pies nie wywołał we mnie uczucia czystej trwogi. Jednak według mnie to właśnie Cujo był jedynym wyrazistym protagonistą i mimo wszystko było mi go żal. Takie milusie psisko, a spotkało go wielkie nieszczęście. Podobały mi się fragmenty, które opisywały zdarzenia z jego perspektywy. Mieliśmy okazję przekonać się, jak on odbiera całą tę sytuację i jak zmienia się jego sposób postrzegania świata.

Nie jest to krwawa powieść grozy (no dobrze, trochę tej krwi było, ale nie przesadzajmy), która powoduje, że boimy się przewrócić kolejną kartkę. Przyznaję, że duża część wprawiła mnie tylko w znużenie, ale pewnie dlatego, że spodziewałam się mrożącego krew w żyłach horroru. Teraz zastanawiam się, skąd było we mnie takie przeświadczenie. Chyba za sprawą wielu opinii nastawiłam się na zupełnie inny typ lektury niż w rzeczywistości okazał się Cujo i stąd moje rozczarowanie, bo przecież książka nie była taka zła. Jak na stworzoną w oparach alkoholu (King przyznał, że pisząc tę historię nie stronił od alkoholu i narkotyków) to powieść wyszła całkiem nienajgorsza. Fabuła ma ręce i nogi, mimo nieco nudnawych fragmentów, które w moim przekonaniu niewiele wnoszą do akcji i moim skromnym zdaniem przydałoby się więcej makabrycznych sytuacji. Zgadzam się, że książka jest poruszająca, ale budząca grozę to już za mocne słowa. Raczej nie będę uciekać na widok każdego psa, ale gdy zobaczę bernardyna, to z pewnością przypomnę sobie historię Cuja.

Recenzja bierze udział w konkursie Syndykatu Zbrodni w Bibliotece

48 komentarzy:

  1. Prawdę mówiąc do horrorów podchodzę z dużą ostrożnością - filmów prawie nie oglądam a jeśli juz to w strasznych momentach często odwracam wzrok. książek... chyba w ogóle nie czytam więc może akurat ta byłaby dla mnie niezłym wstępem do tego tematu. Mogłabym się przekonać jak reaguje na nie moje płochliwe serce ;-) Dlatego póki co książka jak najbardziej mnie kusi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jak na początek, to będzie całkiem nienajgorszy wybór. "Cujo" to dopiero przedsmak w porównaniu z innymi książkami Kinga :)

      Usuń
  2. Czytałam tą książkę już dość dawno temu ale pamiętam,że bardzo mi się podobało właśnie to spojrzenie od strony psa:)Nie jest to krwawy horror ale uważam,że swój klimat ma. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, zresztą... każda książka ma swój niesamowity, kingowski klimat :)

      Usuń
  3. czytałam już jakiś czas temu i mam zamiar wrócić jeszcze raz :) ale kiedy to nastąpi skoro w kolejce stoi cała sterta innych książek? eh.. doba jest za krótka :) ja również lubię Kinga i choć i mnie czasem zawodzi lub nawet przynudzi opisami to i tak zawsze do niego wracam...mam po prostu słabość :) teraz w kolejce czeka "smętarz dla zwieżaków" :) już się nie mogę doczekać, a ciągle wypada mi coś innego.. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Smętarz dla zwieżaków" jest świetny, jedna z pierwszych książek Kinga, które czytałam i naprawdę dobrze ją wspominam. Kinga uwielbiam mimo wszystko i jestem w stanie mu wybaczyć małe potknięcia ;) Doba jest za krótka, oj tak :)

      Usuń
  4. Uwielbiam Kinga, ale tej książki jeszcze nie czytałam. Skoro ocena do wysokich nie należy, to zostawię ją sobie na koniec, gdy już ogarnę inne pozycje tego pisarza:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. King, jak każdy autor, ma w swoim dorobku lepsze i nieco mniej lepsze powieści :D Kiedyś sobie obiecałam, że przeczytam wszystkie jego książki i ze spokojem podążam do celu :)

      Usuń
  5. Lubie Kinga, moja ulubiona książka to :Podpalaczka", tej jeszcze nie czytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie skuszę się na "Podpalaczkę" przy następnej okazji :)

      Usuń
  6. A ja jakoś zdecydowanie wolę ekranizacje dzieł Kinga aniżeli jego wersje książkowe. Parę razy czytałam jego powieści i mimo ciekawej historii nie przypadał mi do gustu styl narracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na dobrą sprawę to widziałam może tylko z pięć filmów na podstawie jego książek. Najlepsi byli "Skazani na Shawshank" - w tym przypadku się zgadzam, że ekranizacja była o niebo lepsza od wersji papierowej.

      Usuń
    2. A ja najbardziej lubię ,,Zieloną milę''. Bardzo się wzruszyłam przy tym filmie.

      Usuń
  7. Zaryzykuję i zapoznam się z tą książką Kinga. Trochę boję się psów, więc może mnie Cujo przestraszy:p

    OdpowiedzUsuń
  8. King pisząc tę książkę był na tzw. haju, tzn. pił i brał narkotyki. Nawet nie pamięta jak powstała ta powieść. Polecam obejrzeć film na podstawie jego książki, jest naprawdę dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Horrorów nie cierpię, ale dla Kinga robię wyjątki, jego książki bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie też rozczarowała ta książka. Mało straszna. Ale filmu bym nie obejrzała. Ze strachu. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bym film z chęcią obejrzała, chociaż biorąc pod uwagę zakończenie, to nie jestem pewna, czy chcę to oglądać na ekranie.

      Usuń
  11. Myślałam, że "Cujo" to będzie jednak ciekawsza pozycja, miałam ją nawet w planach. Po przeczytaniu "Lśnienia" i "Zielonej mili" miałam wobec Kinga dosyć wysokie oczekiwania, teraz raczej przystopuję z ekscytacją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że zaczęłaś od perełek Kinga. Nie dziwię się, że teraz masz wysokie oczekiwania :)

      Usuń
  12. Nie czytam Kinga, ale mój mąż go czyta i sobie chwali, ale czy czytał ta książkę to nie wiem - zapytam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo lubię książki S. Kinga, ale to nie horrory skradły mi serce, tylko cykl - "Mroczna wieża". Nie mogę sobie przypomnieć, czy czytałam już "Cujo", ale chyba nie, więc pewnie wypożyczę tę książkę. Najgorzej niestety wspominam "Bezsenność". Nudna do bólu, nie zdołałam jej przeczytać do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepadam za takim typowym fantasy, więc "Mrocznej wieży" nie czytałam, ale na pewno dam szansę tej serii. Trochę mnie zmartwiłaś, że "Bezsenność" taka kiepska, bo mam ją na półce (wydanie kieszonkowe, tak malutkie literki, że po dwóch stronach to już mnie oczy bolą i dlatego książka jeszcze nieprzeczytana)

      Usuń
  14. Zapomniałam o istnieniu tej książki! A przecież czytałam!!!! Choć Kinga wyjątkowo nie lubię to opowieść o Cujo była rewelacyjna! Chyba przeczytam jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie również podobało się to, że można było poznać perspektywę samego Cujo... i trochę go jednak żal... Mnie się książka podobała, chociaż tak naprawdę sama nie wiem dlaczego, bo pełnych grozy momentów dużo w niej nie ma... jednak nie mogłam się od niej oderwać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam zamiar się za pana Kinga zabrać w nieokreślonej przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  17. King pisze dosyć nierówno, dobrze poczytać recenzje, żeby wiedzieć czego się spodziewać. Ja nie czytałam, ale córka stwierdziła, że średnie...

    OdpowiedzUsuń
  18. "Cujo" mam zamiar przeczytać, ale nie jest to powieść Kinga, po którą chcę sięgnąć najpierw. Dużo większą ochotę mam na te bardziej przerażające historie. Wściekły pies jakoś nie wydaje mi się wystarczającą straszny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dorobku Kinga znajdą się o wiele straszniejsze książki niż wspomniany "Cujo". Przykładowo "Miasteczko Salem", "Smętarz dla zwierzaków", czy też chyba najsłynniejsze "Lśnienie". Na pewno jest w czym wybierać :)

      Usuń
  19. Chociaż lubię Kinga i wiele jego książek już przeczytałam to "Cujo" jakoś oparł się moim rękom :)

    OdpowiedzUsuń
  20. King jest moim mistrzem, jednak przyznać muszę, że 'Cujo' wypada dosyć średnio na tle jego innych powieści. Ale mam do niej sentyment :).

    OdpowiedzUsuń
  21. Cujo również mnie średnio się podobał - momentami wyjątkowo nużący, najbardziej interesujące momenty to te z punktu widzenia psa. Podsumowując - powieść przeciętniak.
    Ale serce mi krwawi, gdy czytam negatywne komentarze o Bezsenności :( ja zakochałam się w onirycznym klimacie tej powieści, powoli toczącej się fabule i nie rozbrykanej akcji. Wyróżniała się spośród innych książek Kinga, które wtedy czytałam. Smutek, że jednak niewiele osób ją lubi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przekreślam "Bezsenności", bo postanowiłam, że zmierzę się ze wszystkimi dziełami Kinga. Muszę tylko zdobyć inne wydanie, na wszystko przyjdzie czas :)

      Usuń
  22. Kinga uwielbiam i mimo niezbyt pozytywnej oceny, tę książkę i tak planuję przeczytać. Zobaczymy, a być może i mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ciekawa jestem bardzo ile jeszcze recenzji Kinga muszę przeczytać, żeby wreszcie zacząć przygodę z nim :) "Carrie" na przykład stoi na mojej półce już od wieków :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Szkoda, że ta książka na tle innych wypada słabo. Wciąż szukam książki, która mnie wciągnie od pierwszych stron. Tak się działo z "Misery" i "Lśnieniem". Po tę może sięgnę, ale nie prędko...

    OdpowiedzUsuń
  25. Uwielbiam Kinga, "Cujo" nie miałam jeszcze okazji przeczytać, ale na pewno to nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Dlatego ja dziś wzięłam się za Jeżycjadę. Nikt mnie nie zmusza, nie stoi nade mną nauczyciel, nie muszę zapamiętywać na siłę każdego szczegółu. A uśmiałam się, że hej! Może i Ty kiedyś się przekonasz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Hm, jak tak patrzę to moze wydać sie ciekawa, a to , że nie jest zbyt makabryczna to dla mnie raczej plus, więc tym bardziej sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze żadnej książki Kinga. Muszę jak najszybciej nadrobić tą zaległość ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Słaba ocena jak na Kinga. O tym dziele słyszę po raz pierwszy, ale cóż okazuje się, że nawet największy mistrz może mieć swoje słabsze chwile.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. "Cujo" jakoś nigdy nie trafiła w moje ręce, ale po Twojej recenzji widzę, że nie mam co się zamartwiać, bo jest wiele lepszych książek Kinga po które warto sięgnąć. Nie miałam pojęcia, że w czasie pisania tej powieści autor nie stronił od alkoholu i narkotyków!
    A tak przy okazji jakie są Twoje ulubione książki tego pisarza? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że Kinga lubię :) Co do "Dallasa '63" miałam troszkę mieszane uczucia, momentami był nudny. "Smętarza..." niestety jeszcze nie czytałam. Podobała mi się też "Misery". Lubię również klasykę, czyli - "Zieloną milę" i "Skazanych na Shawshank".

      Usuń
    2. "Skazanych na Shawshank" najpierw widziałam film (rewelacja), potem dopiero przeczytałam nowelę i mnie nieco rozczarowała. "Zielona mila" była bardzo dobra (zarówno książka, jak i ekranizacja). "Misery" czytałam, ale dość dawno temu i trudno mi ocenić.

      Usuń
    3. To ja jeszcze Ci odpiszę :D
      Miałam dokładnie tak samo :) Mnie się podobała bardzo gra aktorska w "Skazanych..." lubię Morgana Freemana. I też najpierw widziałam "Zieloną milę", a potem czytałam i tu masz rację, jest rewelacyjna zarówno jako książka jak i film. Ja muszę nadrobić "Smętarz..." ale to dopiero w ferie lub wakacje, bo takie długie lektury strasznie pochłaniają mi czas :D

      Usuń
  31. Kochana, właśnie napisałam recenzję "Muskając aksamit". Zapraszam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Złodziejka" czeka na dysku, aż mój czytnik do mnie dotrze. A "Ktoś we mnie" czeka na półce. ;) Także dam jej kolejne szanse.

      Usuń
  32. Chcę się zabrać niebawem za Kinga...;)
    Ale raczej nie od tej zacznę;)

    OdpowiedzUsuń