czwartek, 3 maja 2012

Chińczyk - Hennig Mankell



Tytuł oryginału: Kinesen
Tłumaczenie: Ewa Wojciechowska
Stron: 600
Wydawnictwo: WAB
Moja ocena: dobra


Jeśli chodzi o skandynawskich pisarzy, to jeszcze się nie rozczarowałam. O Mankellu sporo słyszałam, ale nigdy nie wpadł mi w ręce. Ostatnio jednak udało mi się dostać Chińczyka,  spodziewałam się dobrego kryminału, ale autor poszedł trochę w innym kierunku.

Zaczyna się całkiem mocno, dziewiętnaście trupów w małej szwedzkiej wiosce, istna masakra. Policja długo nie może znaleźć podejrzanego i trudno odgadnąć motyw zabójstwa. Całą sprawą  zainteresowała się sędzia Brigitta Roslin, ponieważ odkryła swoje pokrewieństwo z ofiarami. Przybywa na miejsce zbrodni, aby porozmawiać z policją i nieoczekiwanie rozpoczyna swoje prywatne śledztwo.

Nagle przenosimy się do XIX wieku i czytamy o Chińczyku – Sanie i jego dwóch braciach, którzy byli zmuszeni uciec z domu rodzinnego. Mają nadzieję, że w mieście uda im się znaleźć pracę, ale wbrew sobie znaleźli się na statku płynącym do Ameryki, gdzie spotyka ich dużo okrucieństwa i niesprawiedliwości.  Autor znowu przeskakuje i trafiamy do współczesnego Pekinu, gdzie poznajemy ambitnego i bogatego Ya Ru, który jest spokrewniony z Sanem.

Jak morderstwo w Szwecji łączy się z tą historią? Gdzieś tu możemy szukać motywu. Fabuła z pewnością jest wielowątkowa i nie jest to typowy kryminał. Mam wrażenie, że to początkowe zabójstwo jest tylko tłem, autor dużą uwagę poświęcił obrazowi Chin. Czytamy o Mao i jego Czerwonej Książeczce, komunizmie, rewolucji, nowej polityce, o państwie, którego potęga ciągle wzrasta.

Raczej nie wpisałabym tej książki w kategorię kryminał. Owszem, była niezła masakra, ale sam motyw, osoba mordercy, ta cała intryga - bez rewelacji. Oprócz tego jest postać pani sędzi, kobiety w średnim wieku, której nie do końca układa się w małżeństwie. Mamy opis Chin i ich sytuację polityczno-gospodarczą. Dużo wątków, ale składają się na całkiem zgrabną i interesującą całość. Jak na pierwsze spotkanie z autorem było nie najgorzej i na pewno sięgnę po inną książkę Mankella, bo Chińczyk to dobra powieść, ale kiepski kryminał.

9 komentarzy:

  1. Ja Mankella też jeszcze nie czytałam, mam jednak jego Piątą kobietę. Zobaczymy. Chińczyka też bym chętnie przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  2. kryminały bardzo lubię,
    wczytałam się w Twoją recenzję i kurde.. no jednak nie dla mnie, doczytałam do końca i jednak nie ciągnie mnie do zapoznania się z tą książką
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mankell to jeden z moich ulubionych pisarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej po nią nie sięgnę. Nie moje klimaty i fabuła do mnie nie przemawia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz, że jako kryminał, owa książka prezentuje się raczej kiepsko, dlatego zastanowię się jeszcze nad jej bliższym poznaniem, gdyż przyznam, iż na chwilę obecną interesuję mnie inna książka Mankella.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię kryminały szczególnie napisane przez skandynawskich autorów, o powieści Mankella z pewnością będę pamiętać mimo dość nieprzychylnej opinii, ponieważ pisarz łączy w swoim utworze historię Chin, które niezwykle mnie fascynują :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przygodę z tym panem chciałabym rozpocząć od czegoś bardziej kryminalnego, jednak z "Chińczyka" nie zrezygnuję, bo dobre powieści sobie cenię:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja już nawet nie wiem, jak długo zabieram się za Mankiela... I jakoś nie mogę go dorwać. Na pewno coś w końcu przeczytam, ale myślę, że "Chińczyka" zostawię sobie ewentualnie na później. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię Mankella, ale na razie czytałam tylko kilka książek o Wallanderze, więc nie wiem jak wypada w innych powieściach. Po "Chińczyka" na pewno sięgnę w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń