środa, 27 lutego 2013

Pudełko w kształcie serca - Joe Hill



Tytuł oryginału: Heart Shaped Box
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Stron: 326
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Pudełko w kształcie serca to debiutancka powieść Joego Hilla, a właściwie Josepha Hillstorma Kinga. I nie jest to zbieżność nazwisk, Joe jest synem Stephena Kinga i poszedł w ślady ojca, pisząc horrory. Zaczął wydawać pod pseudonimem, aby nie czerpać korzyści z popularności ojca i udało mu się zyskać uznanie wśród czytelników. Wiedząc jednak, że Joe Hill jest synem najpopularniejszego pisarza grozy, chyba nie da się uniknąć porównań i pytań, czy jego książki są równie dobre. I właśnie  dlatego skusiłam się na Pudełko w kształcie serca, bardziej z czystej ciekawości niż z zamiłowania do horrorów.

Jude Coyne to słynny gwiazdor rocka, ale najgłośniejszą karierę ma już za sobą. Już dawno stuknęła mu pięćdziesiątka i czasy tras koncertowych i wszelakich libacji poszły w zapomnienie. Jego małżeństwo dawno się rozpadło, ale nie może narzekać na brak zainteresowania ze strony chętnych i młodych kobiet. Teraz mieszka z nim Georgia (do swoich tymczasowych partnerek nigdy nie zwracał się po imieniu, zawsze nazywał je jak stan, z którego pochodzą), wcześniej była Floryda, która nawet po swojej śmieci wywarła ogromny wpływ na jego życie. Jude ma również dość specyficzne hobby, zbiera wszystko co makabryczne i natychmiast się decyduje kupić ducha, którego oferowano na internetowej aukcji. Jude otrzymuje pudełko w kształcie serca, a w nim garnitur nieboszczyka i oczywiście ducha w pakiecie, który ma swoje niecne plany.

Książka jest na swój sposób klimatyczna przede wszystkim za sprawą głównego bohatera - stary i już nieco zdezelowany rockman ze swoją przeszłością, którego raczej nikt nie zaprasza do cioci na herbatę. Na pewno nie jest to wyidealizowana i ułożona postać, z Jude’a to raczej parszywy drań, ale nie da się go nie polubić. Oczywiście pojawiają się wstawki o życiu, które prowadził wcześniej jako członek zespołu rockowego, czyli pełne wrzasków na scenie o śmierci i szatanie, mocno zakrapianych imprez i ćpania na potęgę. Jude ma charakter, jest to postać ciekawa (wspomniane jest też o jego marnym dzieciństwie i niełatwych relacjach z ojcem) i dobrym pomysłem było wykreowanie właśnie takiego bohatera. Ten rockowy klimat daje się odczuć, często pojawiają się nawiązania do innych grup muzycznych o nieco mocniejszym brzmieniu, może nawet tytułowe pudełko w kształcie serca było inspirowane piosenką Nirvany – Heart Shaped Box, ale to już moje domysły.

Ważna kwestia, Pudełko w kształcie serca ma być horrorem, a horror z założenia ma być straszny, budzić grozę, spowodować ciarki na plecach, po prostu wywołać choć minimalne uczucie strachu, tak by przynajmniej wypadało. (Tak na marginesie, jakakolwiek książka tak na Was podziałała?) Nie tym razem i autorowi mogę zarzucić, że ten horror nie jest horrorem. Owszem, był duch, nawet całkiem wredny i złośliwy, potem jakaś próba seansu spirytystycznego, ale to nie wystarczyło. Autor skupił się również na aspekcie psychologicznym i grozę może tu budzić wątek molestowania nieletniej. Sama fabuła była nieco uboga, Jude dostał garnitur wraz z szumowiną zza światów, która chciała mu zrobić krzywdę, więc Jude wsiada w samochód i ze swoją obecną towarzyszką życia jedzie rozwiązać problem, a po drodze dociera do niego prawda o śmierci jego byłej dziewczyny. To tak w największym skrócie.

Muszę przyznać, że książka może nie tyle mnie nużyła, co nie miałam oporów by ją na moment odłożyć. Historia ciągnęła się bez większych atrakcji, ale na szczęście ostateczna konfrontacja z duchem była nie najgorsza i nareszcie działo się coś konkretnego. Podobał mi się ten rockowy akcent, opisy są dość sugestywne bez niepotrzebnego lania wody, pomysł z duchem dobry, ale książka na kolana mnie nie rzuciła, zabrakło dreszczyku emocji, jakiegoś mocnego uderzenia. Myślę, że autor jeszcze nie pokazał wszystkiego na co go stać, więc daję mu kredyt zaufania i na pewno sięgnę po inną jego powieść.

37 komentarzy:

  1. Dla samego nazwiska warto przeczytać i porównać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba sięgnę dopiero po jego następną powieść. Ta nie wygląda na arcyciekawą...

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawe, nie wiedziałam,że King ma syna, który również pisze! Najbardziej co mnie zainteresowało w tej książce, to postać głównego bohatera. Przypomniał mi sie film "Wszystkie odloty Channeya", w którym główny bohater również był byłą gwiazdą rocka, choć to był dramat, a nie horror.
    Ja kiedyś miałam dreszcze na plecach, ale po lekturze kryminałów Agathy Christie, a nie horrorach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Kingów to cała rodzina pisze, jego drugi syn Owen też jest pisarzem, żona Tabitha również ma na swoim koncie kilka powieści (czytałam "W cieniu płonących świec", książkę napisała wspólnie z Michaelem McDowellem, ale było to wielkie rozczarowanie, strasznie nudna powieść).
      Kryminały Christie są bezkonkurencyjne, bardzo lubię serię z Poirotem :)

      Usuń
    2. To nie miałam pojęcia, że to u nich takie rodzinne! Choć sukces już taki rodzinny niestety nie jest ;) ciekawe czy to głowa rodziny była inspiracją dla innych do pisania, czy tak niezależnie wyszło.
      Co do Christie się zgadzam :) ja lubię wszystkich jej detektywów :)

      Usuń
  4. Horror nie-horror? :-) Jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnie po Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, bywało, że książki na mnie działały przerażająco, ale tytuły? Hm... ostatnio podczas "Ręki mistrza" czułam coś w rodzaju lęku, ale prawdziwej grozy jeszcze nie uświadczyłam. W filmach - owszem. Joe Hilla chcę poznać właśnie przez jego ojca, a czy rozczarowanie nie wynika z wysokiej poprzeczki? Mistrza, nawet syn, nie przeskoczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też prędzej się wystraszę, oglądając film niż podczas czytania :) Starałam się nie stawiać wysokiej poprzeczki, bo jak napisałaś, Mistrzowi trudno dorównać. Po prostu zabrakło mi tego 'czegoś', co trudno zdefiniować, ale każdy wie, o co chodzi :)

      Usuń
    2. Mam w planach poznać się z piórem całej rodziny Kingów, ale wydaje mi się, że to tylko takie "pójście z prądem". Tak jak Tabitha może jest geniuszem, jeśli chodzi o podpowiadanie mężowi i ocenianie jego wypocin (jako pierwszy czytelnik) tak wątpię, że ona sama ma smykałkę do pisania. Tak czy inaczej nie zaszkodzi poczytać, biorąc poprawkę na to, że mistrz jest tylko jeden :)

      Usuń
    3. Po przeczytaniu jej powieści stwierdzam, że żona smykałki do pisania nie ma za grosz, no ale może nie powinnam wydawać wyroku po jednej nieudanej powieści. Nie jestem pewna, czy inne jej dzieła zostały przetłumaczone na polski.

      Usuń
  6. Szkoda, że ,,Pudełko w kształcie serca'' nie budziło oczekiwanej grozy, ale mimo to, jestem ciekawa twórczości tego autora, gdyż muszę porównać, czy niedaleko padło jabłko od jabłoni:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, że kiedyś już pisałaś recenzję tej książki? Nieważne. Okładka jest bardzo ciekawa, klimatyczna, powieść zapowiada się ciekawie. Ale jednak martwią mnie te mankamenty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie pisałam wcześniej o tej książce :) Powieść wypada przeciętnie, więc nie będę ani szczególnie zachęcać, ani odradzać.

      Usuń
    2. Właśnie i to, że wypada tak przeciętnie, bardzo mnie martwi. A szkoda, bo jednak zapowiadało się całkiem całkiem.
      Wiem, że nie pisałaś. Ale miałam dziwne wrażenie, że to byłaś Ty. No nieważne ;)

      Usuń
  8. Horrory uwielbiam, ale bardzo rzadko odczuwam strach w trakcie lektury. Bardziej działają na mnie gry i filmy. Mimo tego chętnie czytam teksty grozy i po tę książkę na pewno też sięgnę, ale podobnie jak Ty, bardziej z ciekawości. Trzeba zobaczyć czy młody King też ma taki talent :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, horrory lubię, ale te na ekranie robią na mnie większe wrażenie. Teraz mi się tak skojarzyło, jako dzieciak oglądałam taki serial "Czy boisz się ciemności", co to były za przeżycia, aż strach było wyjść z pokoju :D

      Usuń
    2. Coś mi ten tytuł serialu mówi, ale już nie mogę sobie przypomnieć czy go oglądałam czy nie. Fakt, że jako dziecko bałam się tylu rzeczy, że nietrudno było mnie nastraszyć :P

      Usuń
  9. Kupiłam tę książkę za całe pięć złotych na jednej z wyprzedaży, i jak to w moim przypadku bywa, jeszcze się za nią nie zabrałam. Martwisz mnie trochę tym stwierdzeniem, że to horror nie horror, ponieważ liczyłam na ekstremalne przeżycia, tym bardzie że lekturę tę kupiłam pod wpływem opowiadań Joe Hilla, które bardzo, ale to bardzo mi się podobały i miałam nadzieję, że "Pudełko w kształcie serca" będzie co najmniej w podobnym klimacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trafiłaś na świetną okazję, żeby tak więcej książek było po pięć złotych, nie miałabym nic przeciwko :) Obawiam się, że ekstremalnych przeżyć podczas tej lektury nie uświadczysz, już duchy z "Ghost Busters" były straszniejsze :D Mówisz, że opowiadania Hilla są niezłe? Co prawda nie przepadam za krótką formą, ale może zaryzykuję :)

      Usuń
  10. No proszę, nawet nie wiedziałam, że syn Kinga pisze. Tę książkę chętnie bym przeczytała, mimo tego, że nie jest zbyt straszna. Na mnie takie rzeczy działają i pewnie będę się bała:p

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio na horrory jakoś nie mam ochoty, choć z drugiej strony jestem ciekawa jak sobie poradził syn słynnego i mojego kochanego Kinga!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nic nie słyszałam o tej pozycji, ale też nie czuję się wielce nią zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fiu, fiu - jaka okładka. Z czystej ciekawości jak też radzi sobie pisarsko syn TEGO Kinga, na pewno przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Horrory to nie do końca moja bajka, chyba jednak Kinga syna sobie odpuszczę i zostanę przy ojcu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Okładka daje po oczach! treść chyba też może "trzepnąć", więc chyba się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam i książka mi się podobała. Jednak wtedy nie wiedziałam jeszcze, że Joe Hill jest synem Stephena Kinga, ponieważ nie było o tym żadnej informacji na okładce (co uważam za bardzo dobry pomysł). Ale pamiętam, że styl pisania kojarzył mi się z Kingiem. Sprawdziłam w internecie...i dowiedziałam się, kim jest Joe Hill;)
    Polecam jego zbiór opowiadań "Upiory XX wieku". Naprawdę dobra rzecz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z krótką formą jestem trochę na bakier, jestem raczej zwolenniczką długich powieści, ale wcześniej Natula wspominała o opowiadaniach, teraz Ty je polecasz, więc coś muszą w sobie mieć :)

      Usuń
  17. Brak grozy? Eee, to ja nie czytam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Pomimo Twojej recenzji (nie za bardzo zachęcającej ;P), sięgnę po książki Joe Hill'a, chociażby z tego powodu, że to właśnie syn King'a :).

    Na mnie (jak sobie przypominam) strasznie zadziałała "Misery" Stephen'a King'a. Tam było tak wiele tych okropnych a zarazem zajebistych scen :D. Po prostu kocham tę książkę!

    Pozdrawiam serdecznie!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mimo wszystko warto sięgnąć po książki Hilla (już nie mówię, że koniecznie po tę konkretną) i sprawdzić, jak sobie młodszy King radzi z pisaniem. Powyżej w komentarzach padło, że warto zainteresować się jego zbiorem opowiadań - może to będzie dobry strzał :)
      "Misery" czytałam już szmat czasu temu i przyznaję się bez bicia, że niewiele pamiętam z tej historii, ale bez wątpienia King potrafi wzbudzić określone emocje u czytelnika :)

      Usuń
    2. No w sumie można by sięgnąć po "Upiory XX wieku"... co mi szkodzi :).

      Z Hill'a jak na razie czytałem tylko jedno opowiadanie w "15 bliznach"... bodajże "Twitterowanie z Cyrku Umarłych" i było naprawdę niezłe :P.

      Usuń
  19. Czytałam i tą książkę i opowiadania.Faktycznie opowiadania są lepsze.
    Ostatnio "Sukkub" Edwarda Lee mnie przestraszył. A czytałaś coś Patryka Seneki? Horrory bardzo w stylu Kinga.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki Edwarda Lee mam na liście i próbuję jakoś do nich dotrzeć, bo słyszałam, że są naprawdę dobre. Drugiego pana nie kojarzę, dzięki za podpowiedź :)

      Usuń
  20. Skoro "Pudełko w kształcie serca" jest horrorem, który zupełnie nie jest straszny. To raczej daruje sobie jego lekturę ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Opis przerażający, ale skoro nic praktycznie się nie dzieje, to mogę od razu ją sobie odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
  22. Hmmm podoba mi się okładka, opis ciekay, ale czy sięgnę - jeszcze nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja jednak ufam, że na przestrzeni lat syn Kinga, będzie chociaż w połowie tak dobrze pisał ja jego ojciec, a może uczeń przerośnie mistrza(a to trudne zadanie), kto wie?
    zapraszam do mnie na konkurs
    http://mieedzykartkami.blogspot.com/2013/03/konkurs.html

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń