Tytuł oryginału: Home Before Dark
Tłumaczenie: Elżbieta Smoleńska
Stron: 412
Wydawnictwo: Mira Harlequin
Niektóre osoby, które dowiadują się, że są nieuleczalnie
chore, wymyślają sobie listę rzeczy, które planują zrobić jak najszybciej.
Rzeczy, na które wcześniej nie miały czasu, albo brakowało im odwagi.
Świadomość choroby i nadchodzących nieuchronnie zmian całkowicie zmienia priorytety
i podejście do dotychczasowego życia. W takiej właśnie sytuacji znalazła się bohaterka
powieści Susan Wiggs i czytając Zanim nadejdzie ciemność, trudno nie zadać
sobie pytania, co ja zrobił(a)bym, wiedząc, że niebawem stracę wzrok.
Jessie przez wiele lat podróżowała po świecie, pracując jako
fotograf. Nie potrafiła zostać w jednym miejscu na dłużej, na skutek czego
nigdy nie założyła rodziny. Ważna była dla niej chwila, nie martwiła się o
jutro i niewiele myślała o przyszłości. Bardziej doskwierały jej wydarzenia sprzed
laty, o których nie potrafiła zapomnieć. Możliwe, że dłużej by uciekała od
bolesnych wspomnień, gdyby nie wiadomość o tym, że wkrótce straci wzrok.
Postanawia zmierzyć się z przeszłością i wraca w swoje rodzinne strony, aby
spotkać się z córką Lilą, którą szesnaście lat temu oddała do adopcji. Nie
zastanawiała się, jak wpłynie to na jej siostrę Luz, która jest zarazem matką
adopcyjną Lili. Choroba Jessie postępuje coraz szybciej i kobieta nie potrafi
się z tym pogodzić, tym bardziej, że w końcu poznała mężczyznę, w którym
mogłaby się zakochać.
Każda z postaci ma swój bagaż doświadczeń, z którego jest
mniej lub bardziej dumna, przez co nie brakuje różnorodności charakterów.
Autorka stworzyła autentycznych bohaterów, którzy starają się sprostać
problemom, muszą zmierzyć się z konsekwencjami swoich wyborów, których na
przestrzeni lat zaczynają żałować. Kiedy następuje odpowiedni czas, aby wyznać
prawdę? Kilka niespodziewanych słów może wywołać burzę i przysporzyć wiele
cierpienia, ale kłamstwo daje tylko złudne uczucie spokoju i bezpieczeństwa. Książka
jest na swój sposób smutna, pokazuje jak los potrafi być przewrotny, zupełnie
nieoczekiwanie nadchodzi chwila, kiedy trzeba zrezygnować ze wszystkich planów
i marzeń. W niektórych sytuacjach człowiek jest całkowicie bezradny i może
tylko biernie przyjmować to, co przynosi mu życie. Susan Wiggs w swojej
powieści stara się przekazać, aby w trudnych sytuacjach się nie poddawać i mimo
przeciwności losu iść do przodu. Podkreśla przy tym, jak ważna jest rodzina, a
ucieczka od bliskich wcale nie jest właściwym rozwiązaniem.
Zanim nadejdzie ciemność to dobra powieść obyczajowa, którą czyta
się niezwykle lekko i szybko, styl autorki jest bardzo przyjemny w odbiorze. Wiggs
porusza kilka istotnych problemów, takich jak śmierć bliskiej osoby, adopcja, trudy macierzyństwa,
choroba, czyli jest w czym wybierać. Fabuła książki jest całkiem zgrabnie
skonstruowana i ciekawa, ale w pewnym momencie doszłam do wniosku, że byłby to
niezgorszy scenariusz poruszającej telenoweli. Nie będę zagłębiać się w
szczegóły, żeby za wiele nie zdradzić, ale odniosłam wrażenie, że niektóre
wydarzenia miały w sobie trochę za dużo melodramatyzmu, jednak nie jest to żaden
poważny zarzut. Takie rozegranie akcji było konieczne, aby w pełni oddać odczucia postaci, stosunki między bohaterami są dość napięte i niepokojące, takie relacje spowodowane są strachem, dawnymi urazami, sekretami i niepewnością. Książka potrafi wzruszyć i skłonić do refleksji, ale nie brakuje też pozytywnych emocji i nutki romantyzmu, miłośnicy powieści obyczajowych nie powinni być rozczarowani tą lekturą.
Bardzo miło wspominam tę książkę, czytało mi się ją szybko, ale niekoniecznie szybko daje o sobie potem zapomnieć :)
OdpowiedzUsuńTaki (ą?) "bucket list" pojawia się często w literaturze, a i w filmie o tym tytule. Tak sobie myślę, że to godne podziwu, że osoby, które mają przed sobą śmierć czy chorobę albo - jak w tym wypadku - utratę jakiegoś zmysłu, i zamiast usiąść i płakać korzystają z danego im czasu. To dość przerażające, że wzrok traci fotografka, zupełnie, jakby słuch miał stracić muzyk, albo nogi - olimpijczyk, ale generalnie nieważna jest przeszkoda, ważne jest, jak ją ominąć. Znasz mój gust, jeśli chodzi o literaturę, więc nie zdziwi Cię, że do książki raczej nie sięgnę, ale recenzję przeczytałam z przyjemnością i naszła mnie refleksja. Czy dopiero choroba może spowodować, że żądna kariery czy przeżyć osoba odnajdzie miłość i pogodzi się z przeszłością? Tak, w tym jest odrobina melodramatyzmu, i ten zabieg mi się średnio podoba. Co on mówi? Że spełnianie marzeń i zapomnienie o przeszłości równa się nieszczęściu w życiu osobistym? Zaś zmierzenie się z demonami - automatycznie przyniesie i miłość, i 'sztamę' z przeszłością? Na pewno przesadzam, w końcu to tylko książka, ale taki obrót spraw jest dość częsty. Zdecydowanie wolę, gdy zwrot idzie w drugą stronę - w stronę spełniania marzeń, póki nie będzie za późno.
OdpowiedzUsuńTak przypuszczałam, że ta powieść akurat nie wpasuje się w Twoje gusta czytelnicze. Jednak już zaledwie delikatny zarys tej historii nakłonił Cię do refleksji, więc książka pośrednio spełniła swoje zadanie ;) A ten cały zabieg, o którym piszesz, że kariera i zapomnienie o przeszłości idzie w parze z klęską w życiu osobistym, to jedni nazwą to ironią losu, inni karmą, a jeszcze inni jawną niesprawiedliwością. I masz rację, w książkach (zwłaszcza w tych problematyczno-obyczajowych) często się coś takiego pojawia.
UsuńZłośliwość losu, może. Oby mnie coś takiego nie spotkało. Taki nagły zwrot. Czemu ja tak ładnie nie umiem ubrać swoich myśli? Cały czas miałam na myśli właśnie to: "kariera i zapomnienie o przeszłości idzie w parze z klęską w życiu osobistym". Jedno zdanie. A u mnie - elaborat.
UsuńOj tam, lubię te Twoje elaboraty, ja mam chyba tendencję do minimalizmu :D
UsuńTia. Chyba swoich komentarzy nie czytasz :P
UsuńI ja lubię Twoję "minimalistyczne" elaboraty :)
Od dawna mam w planach tę książkę. Znam Wiggs z innych powieści i jak do tej pory na żadnej się nie zawiodłam. Podoba mi się to, że autorka porusza w swoich książkach wiele istotnych życiowych problemów, przez co są takie wartościowe.Mam nadzieję, że uda mi się również przeczytać ,,Zanim nadejdzie ciemność''.
OdpowiedzUsuńTwórczość tej autorki również przypadła mi do gustu, stopniowo poznaję wszystkie jej powieści i jeszcze się nie rozczarowałam. Myślę, że "Zanim nadejdzie ciemność" Cię nie zawiedzie :)
UsuńMi się podobała ta książka, lekka i wciągająca, choć tematyka dość ciężka. Jednak czegoś mi w niej brakowało, więc nie jest doskonała :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, mimo trudnego tematu, powieść czytało się bardzo przyjemnie, autorka ma niesamowicie lekkie pióro. Na pewno książce daleko do doskonałości, ale warto poświęcić jej chwilę czasu :)
UsuńMnie książka bardzo się podobała i nawet nie odczułam zbytnio tej telenoweli. Całokształt był bardzo dobry, ale przyczepiłabym się do szczegółów. Mnie ten lekki styl nie przypadł do gustu. Zbyt romansowy w mojej ocenie. Ponadto chociaż większość postaci zostało wykreowanych dobrze, to postać głównego amanta powieści i pretendenta do serca Jessie była koszmarna. Jakiś taki idealny, plastikowo papierowy.
OdpowiedzUsuńA trzecia rzecz jaka mnie zdenerwowała to niekiedy zachowanie Jessie. O ile nie osądzam, a wręcz rozumiem jej młodzieńczą decyzję to sprzeciwiam się temu, że nagle, gdy świat jej się zawala (utrata wzroku) to rozwala życie innym, by pojednać się z przeszłością. Niczego nie potępiam, ale trzeba ponosić konsekwencje wyborów.
Owszem, postać Dusty'ego była za bardzo wyidealizowana, już pomijam tę jego tragedię, w której notabene też nie zabrakło melodramatyzmu, ale to natychmiastowe uczucie do Jessie mnie zdziwiło. Mocno musiała go grzmotnąć ta miłość od pierwszego wejrzenia, ale w gruncie rzeczy mi to nie przeszkadzało. A co do zachowania głównej bohaterki, to zgadzam się, dużo w tym było egoizmu, chyba nie pomyślała, jak to wszystko wpłynie na rodzinę Luz.
UsuńOj, zdecydowanie nie pomyślała :-) Fajnie, że się zgadzamy ;-)
UsuńMimo wszystkich pozytywnych recenzji jakie czytałam, wciąż nie jestem przekonana do tej pozycji, chyba jednak spasuję.
OdpowiedzUsuńCzytałam inną jej książkę i bardzo mi się podobała, na tą też, mam nadzieje, przyjdzie kiedyś czas.
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podobała, tak samo jak jej inna książka A między nami ocean ... Bardzo lubię twórczość Susan Wiggs
OdpowiedzUsuń"A między nami ocean..." też mi się podobało i jeszcze seria "Kroniki znad jeziora" jest całkiem sympatyczna :)
UsuńUwielbiam okładkę tej książki. Jest po prostu magiczna. Historia sama w sobie raczej nie dla mnie. Obyczajówki po prostu bardzo mnie nudzą. Jestem przyzwyczajona do ciągłej akcji, a nie do zagłębiania się w życiowe problemy. Choć czasem i taką książkę warto przeczytać. Zapamiętam ten tytuł! ;)
OdpowiedzUsuńTeż jestem za akcją, za dreszczykiem emocji, zagadkami i mordercami - tego typu książki bardzo się sprawdzają :) Czasami jednak lubię przeczytać historię obyczajową, albo romans. Ot tak, dla odprężenia :)
UsuńWiele dobrego czytałam na temat twórczości Susan Wiggs, ale niestety nie miałam okazji przeczytać żadnej jej książki ;( Jej wytwórczość wydaje mi się bardzo interesująca, dlatego muszę nadrobić zaległości ;)
OdpowiedzUsuńMi bardzo przypadły do gustu książki tej autorki. Ta powieść akurat porusza niełatwe tematy, ale mimo wszystko jest lekka i przyjemna w odbiorze. Myślę, że twórczość Wiggs Ci się spodoba :)
UsuńPodoba mi się fabuła tej książki. Ileż w tym prawdy - jak kruche jest życie i ile w nim różnorodności.
OdpowiedzUsuńSwoją listę rzeczy do zrobienie już dawno sporządziłam,nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że nie dożyje staroci, więc spinać się muszę :-)
OdpowiedzUsuńNie gardzę powieściami obyczajowi, lubię (zaczytywać się) w trudnych wyborach, chociaż nadmierny melodramatyzm strasznie mnie drażni, ponieważ czuję, że autor próbuje sterować uczuciami czytelnika, wymuszając na nim nadmierne rozczulanie się nad przyswajanym tekstem. Jednak wyrokować zawczasu nie będę, jak przeczytam książkę, to dopiero pokwękam ;-)
Ojoj, masz jakiś szósty zmysł? Chyba się zacznę Ciebie bać ;-)
UsuńByło trochę tych melodramatycznych wkrętów, ale da się to przeboleć. Ja tam czasami lubię trochę powzdychać nad jakąś tkliwą historią :D
Ano zacznij się bać, w końcu kiedyś rozkładałam tarota i latałam na sabatowe imprezy :)
UsuńMam na liście "do przeczytania", ale jeszcze nie miałam okazji jej kupić/wypożyczyć. Ale poluję. Naprawdę interesująca historia w niej się zawiera.
OdpowiedzUsuńAutorki jeszcze nie znam, ale na tę powieść mam olbrzymią ochotę od dawna. Masa pozytywnych recenzji zachęca!
OdpowiedzUsuńNie czytałam, aczkolwiek może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu przez blogosferę przetoczyła się fala recenzji książki Susan Wiggs. Już wtedy postanowiłam, że ją przeczytam. Przeszkadza mi tylko przesadny melodramatyzm, którego nie znoszę ani w życiu, ani w literaturze. Oby fabuła zrekompensowała tę drobną niedogodność:)
OdpowiedzUsuńTo prawda, jakiś czas temu książki Wiggs często pojawiały się na blogach i dlatego zainteresowałam się jej twórczością, póki co jestem zadowolona :)
UsuńKsiążka bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę tę można potraktować dwojako. Jako dobrą powieść obyczajową, bądź lekką literaturę kobiecą. Mnie osobiście skłoniła do refleksji.
OdpowiedzUsuń