Tytuł oryginału:
Las luces de septiembre
Tłumaczenie: Okrasko Katarzyna, Marrodan Casas Carlos
Stron: 256
Wydawnictwo: MUZA SA
Moja ocena: 4,5/6
Światła września to dopiero moje trzecie podejście do
twórczości Zafóna, ale autor zdążył mnie już zauroczyć niezwykle klimatycznym
tłem w swoich powieściach. Ta książka jest skierowana głównie do młodzieży, ale
jestem przekonana, że i starszym czytelnikom przypadnie do gustu. Dotychczas
książki tego hiszpańskiego pisarza kojarzyłam z nastrojowym obrazem Barcelony
pełnej sekretów, ale tym razem autor zaprasza nas do Francji, gdzie będziemy mieli
okazję odkryć kolejną tajemnicę.
Życie Simone Sauvelle po śmierci męża nie jest łatwe, kobieta
musi spłacić długi i zapewnić odpowiednią opiekę dzieciom. Szczęście się do
nich uśmiecha, ponieważ pani Sauvelle otrzymuje pracę u fabrykanta zabawek,
więc rodzina przenosi się do małego domku w pobliżu nadmorskiej rezydencji
nowego pracodawcy. Kim okazuje się ów człowiek? Na pozór wydaje się spokojny i
przyjacielsko nastawiony, ale co skrywają niezliczone pokoje w jego domu? Irene i Dorian przyzwyczajają się do nowego otoczenia i starają się znaleźć sobie zajęcia, ponieważ matka dużo czasu poświęca pracy. Dni mijają spokojnie, aż dochodzi
do tajemniczego morderstwa, a zagadkę stara się rozwikłać Irene wraz
ze swoim nowo poznanym przyjacielem, śledztwo to niesie za sobą wiele niebezpieczeństw.
W czym tkwi fenomen książek Zafóna? Autor za każdym razem
udowodnia, że potrafi zaczarować słowem, jego powieści mają charakterystyczny,
nieco bajkowy klimat. Światła września nie są w tym przypadku odosobnione. Tym
razem autor przenosi nas do malowniczej Normandii, w umiejętny sposób oddając
urok tego miejsca. Niemal można poczuć bryzę chłodnego wiatru na twarzy i
piasek pomiędzy palcami. W pobliżu, aby było bardziej klimatycznie, stoi stara
latarnia, co za tym idzie, nie może zabraknąć legendy o duchach. Do kompletu
dodajmy jeszcze rezydencję pełną mechanicznych zabawek. W ciągu dnia nie musi
to robić najmniejszego wrażenia, ale nocą, kiedy wyobraźnia działa ze zdwojoną
siłą, te dziecięce drobiazgi mogą przysparzać o dreszcz strachu. O tak, zabawki
potrafią być przerażające, nie wiedzieć czemu natychmiast skojarzył mi się ten
kingowski klaun i jego upiorny uśmiech, ale odbiegam od tematu. Atmosfera
powieści Zafóna otula nas jak delikatna mgiełka, aby po chwili chwycić nas
mocno za ręce i wciągnąć do środka. Co nas tam czeka? Otóż, znajdziemy się w
miejscu, w którym powieje grozą i czym prędzej będziemy chcieli odkryć
złowieszczą tajemnicę.
Początkowo akcja płynie spokojnie, Zafón stopniowo buduje
napięcie, aż w końcu następuje nieoczekiwany obrót akcji i cała opowieść zmierza
w niespodziewanym kierunku. Historia staje się coraz bardziej nieprawdopodobna, na
jaw wychodzą sekrety, które mają w sobie szczyptę magii. To kolejna powieść
autora, w której można doszukać się nieco baśniowości, która pochłania
czytelnika bez reszty. Tym razem do tego magicznego klimatu, dodajmy
jeszcze atmosferę grozy, która jest wyczuwalna do samego końca tej mrocznej
opowieści. Zbliżając się do zakończenia, czujemy spory dreszczyk emocji, ale
finał tej historii jest na swój sposób smutny. Okazuje się, że decyzja podjęta
w przeszłości, może nieść ze sobą pasmo nieszczęść i niebezpieczeństw. Światła
września to nie tylko powieść z dreszczykiem, to również historia o miłości i
przyjaźni, która może wiele przetrwać. Podsumowując, jest to opowieść z lekką
domieszką fantastyki i elementami
thrillera, czyli całkiem zgrabne połączenie, które zapewnia wciągającą
lekturę.
Jak dotąd czytałam tylko "Cień wiatru", ale chętnie poznam inne ksiażki autora :)
OdpowiedzUsuń"Cień wiatru" to mój numer jeden póki co :)
UsuńMam sentyment do tej książki, bardzo miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńZafon pisze całkiem niezłe powieści dla młodzieży. Mają fajny klimat i są dobrze napisane, ale zdecydowanie wolę te pisane dla dorosłych :)
OdpowiedzUsuńCały czas się przymierzam, aby skończyć cykl o Cmentarzu Zapomnianych Książek, bo czytałam wyżej wspomniany "Cień wiatru", a reszta tomów spokojnie czeka :)
UsuńNiezwyciężony Zafon, którego twórczości jeszcze nie miałam okazji poznać. I bardzo tego żałuję, bo zaczytuje się w wielu recenzjach jego powieści, a sama nie miałam jeszcze okazji sprawdzić, czy także byłabym zauroczona... Muszę to nadrobić!
OdpowiedzUsuńKoniecznie, Zafon ma dość specyficzny styl i mam nadzieję, że jego książki przypadną Ci do gustu :)
UsuńA ja Zafona mam ciągle w planach.
OdpowiedzUsuńBardzo klimatyczna recenzja:)
OdpowiedzUsuńMam tę książki i pozostałe niezwiązane z Cieniem wiatru na oku.
Swoją drogą żałuję, że nie było mnie stać na piękny komplet Świateł września z jeszcze dwoma książkami za 50zł:<
Przypomina mi trochę Twój opis Marinę, ale ta nie bardzo mnie przekonała. Chętnie jednak poznam Światła września.
OdpowiedzUsuń"Marinę" całkiem miło wspominam, ale masz rację, obie książki mają podobny klimat. Mam nadzieję, że "Światła września" bardziej Cię przekonają :)
UsuńPewnie, że przeczytam! Deklaruję to za każdym razem, ale taki mam plan i będę się go trzymać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
O tej pozycji jeszcze nie słyszalam, czytałam już kilka pozycji Zafona ;)
OdpowiedzUsuńKilka miesięcy temu uzupełniłam swoją kolekcję Zafona o tą powieść - do tej pory nie miałam okazji po nią sięgnąć, ale na pewno to zrobię, bo kusisz...Zafon jest wyjątkowym pisarzem, jego historie osadzone są w niezwykłej atmosferze niedomówień i tajemnic, co bardzo mnie cieszy.
OdpowiedzUsuńChoć uwielbiam twórczość Zafona, to ta jednak średnia mi sie wydała, wole zdecydowanie Cień wiatru, czy Więźnia nieba :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Zafona, ale z tą książką jeszcze się nie spotkałam, chętnie nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze spotkanie z Zafonem nie przebiegło, aż tak dobrze. Próbowałam czytać ,,Grę anioła'', ale jakoś mi nie przypasował styl narracji i konstrukcja fabuły, dlatego dałam sobie z nią spokój i w najbliższym czasie nie zamierzam sięgać po dzieła tego autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Zafona, więc i po tę książkę kiedyś sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę muszę zabrać się w końcu za twórczość Zafóna. Tyle osób chwali tego pisarza, a ja nie mogę napisać, jakie wrażenie wywarła na mnie jego twórczość, bo nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z żadną jego powieścią... Jednak nadrobię to, obiecuję!
OdpowiedzUsuńO widzę, że również po nią sięgnęłaś :) I bardzo podobnie ją odebrałaś. Przede mną teraz "Marina", ale niestety dopiero przeczytam ją po sesji. Teraz muszę się ograniczać, jeśli chodzi o czytanie.
OdpowiedzUsuńSesja to straszne przekleństwo, łączę się w bólu, też mnie niedługo czeka ;)
UsuńCzytałam jakiś czas temu. Uwielbiam Zafona, więc nawet nie doszukiwałam się żadnych minusów podczas lektury. Ot przyjmuję go z wszelkimi wadami, jak i zaletami :)
OdpowiedzUsuń"Światła września" to pierwsza książka Zafona jaką przeczytałam i z pewnością nie ostatnia. Autor oczarował mnie sposobem przedstawiania świata i budowania napięcia.
OdpowiedzUsuń"Światła września" czekają na swoją kolej w mojej biblioteczce. I już nie mogę się doczekać, jak zaczytam się w tej powieści! Uwielbiam Zafona :)
OdpowiedzUsuńI podobnie jak Miłośniczka Książek przyjmuję tego autora z wszelkimi wadami, choć trudno mi je dostrzec ;)
Ja dopiero powolutku poznaję Zafona, ale póki co jeszcze żadna jego książka mnie nie rozczarowała :)
UsuńDziś rano właśnie zaczęłam czytać tę książkę i póki co jest niczego sobie :) Zobaczymy co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńAutor nie jest mi nieznany. Czytałam dwie jego pozycje, które wywarły na mnie pozytywne wrażenie. "Światła września" widziałam w bibliotece, dlatego z chęcią po nią sięgnę. Mam nadzieję, że moje odczucia będą podobne z twoimi:)
OdpowiedzUsuńZa autorem przepadam, a, że "Światła września" posiadam, pewnie i tak sięgnę prędzej czy później :)
OdpowiedzUsuńTo dopiero Twoje trzecie spotkanie z twórczością Zafona?! niemożliwe... to co ja mam bidna rzec, skoro nie czytałam ani jednej jego książki? :)
OdpowiedzUsuńDo prac Zafona zabieram się jak pies do jeża, nie wiem z której strony to ugryźć, bo teoretycznie bardzo mnie interesują jego powieści, ale obawiam się rozczarowania. Jednak chyba dam się oczarować tej magiczno-groźnej aurze, no bo co się będę opierać ;)
Zafonowi nigdy nie odmawiam więc książkę na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na mojego bloga po odbiór wyróżnienia :) http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2013/01/versatile-blogger-wyroznienie.html
Bajkowe wprowadzenie to coś dla mnie. Nie wiem tylko po którą książkę Zafona najpierw sięgnąć.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją recenzją :). Sięgnęłam po tą "młodzieżową" serię Zafona z ciekawości i nie rozczarowałam się. Są inne niż "dorosły Zafon", ale bardzo przyjemne w odbiorze.
OdpowiedzUsuńLubię Zafona a książka przypadła mi do gustu. Miło ją wspominam:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać i bardzo mi się podobała. Właśnie mam zamiar sięgnąć po Marine
OdpowiedzUsuń"Marina" też mi się podobała i mogę serdecznie polecić. Zafon potrafi czarować słowem, prawda? :)
UsuńCzytałam i była to bardzo przyjemna lektura. Jako, że było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem postanowiłam (urzeczona jego wyobraźnią i sposobem wprowadzenia czytelnika w jego własny świat), że nie będzie ono ostatnie. Teraz na celowniku mam przede wszystkim "Cień wiatru".
OdpowiedzUsuń"Cień wiatru" jest rewelacyjny, serdecznie polecam tę powieść. :)
Usuń