niedziela, 2 grudnia 2012

Dobry początek - David Nicholls



Tytuł oryginału: Starter for ten
Tłumaczenie: Mira Czarnecka
Sron: 495
Wydawnictwo: Wielka Litera
Moja ocena: 3/6


David Nicholls jest brytyjskim pisarzem i scenarzystą a z jego twórczością miałam już wcześniej do czynienia. Jakiś czas temu czytałam Jeden dzień i książka była bardzo dobra, do dzisiaj miło ją wspominam. Autor zafundował niebanalną, wzruszającą historię, która potrafiła zaintrygować. Pełna dobrych przeczuć sięgnęłam więc po Dobry początek. Czy i tym razem moje wrażenia były podobne? Otóż lektura tej powieści okazała się nieco męcząca i nudnawa, ale o tym za chwilę.

Brian Jackson zaczyna nowy etap w swoim życiu. Studia jawią mu się pełne wyzwań i widzi w nich szansę na zaprowadzenie zmian. Ma oczywiście sporo planów, począwszy od pisania wierszy, poprzez nauczenie się palenia papierosów, a kończąc na znalezieniu pięknej dziewczyny. Poza tym pragnie wziąć udział w popularnym teleturnieju wiedzy, jednak eliminacje nie idą po jego myśli, ale na skutek zbiegu okoliczności Brian trafia do drużyny. Chłopaka pochłania życie studenckie, które stwarza mu niemało trudności. Jego prace pozostawiają wiele do życzenia, na wykładach nie potrafi sformułować własnych myśli, albo unika zajęć. Brian uważa, że te niepowodzenia należy przypisać temu, że jest śmiertelnie zakochany i na niczym innym (niż obiekt jego westchnień) nie potrafi się skupić. Czy wybranka jego uczuć również podziela ten stan? I jak Brian poradzi sobie w turnieju?

Nie mogę nie wspomnieć o głównym bohaterze, który jest zarazem narratorem. Całą historię poznajemy z punktu widzenia Briana, który dzieli się swoimi przeżyciami i mnóstwem mniej lub bardziej wartościowych przemyśleń. Stajemy oko w oko z nastolatkiem u progu dorosłości, który właśnie zaczął studia. Chłopak ma wiele ambitnych planów, chce zaistnieć, wykazać się, być po prostu kimś. Dzięki narracji pierwszoosobowej mamy bezpośredni wgląd w myśli i emocje bohatera, który nic przed nami nie ukrywa, poznajmy Briana z każdej strony. Początkowo byłam rozbawiona jego sposobem bycia, podejściem do zmian, które pragnął w sobie zaprowadzić. Z czasem jednak Brian wzbudzał we mnie coraz większe politowanie. Jego wpadki i poczucie humoru, które mnie bawiło i było na swój sposób urocze, później wydało mi się po prostu żenujące. Próbował udawać wyluzowanego i inteligentnego faceta, a w rzeczywistości wyglądało to zupełnie inaczej i często się kompromitował. Na siłę próbował być zabawny, co spotykało się z konsternacją u rozmówcy. Rozumiem, Brian był w okresie, w którym próbował odkryć samego siebie i odnaleźć swoje prawdziwe ja, ale coś mi w nim przeszkadzało. Nie jestem pewna, czy go polubiłam, bo zaczął mi działać na nerwy. Nie mogę zaprzeczyć, że kreacja bohatera jest dopracowana, bo w końcu to on gra tu pierwsze skrzypce, jest podstawą całej powieści. Jednak mimo wszystko ciekawszą postacią wydała mi się Rebecca, która miała niezły charakterek, chociaż pojawiał się dość rzadko. Warto też wspomnieć o Alice i zadać sobie odwieczne pytanie, które może budzić kontrowersje. Piękny musi oznaczać również dobry? Niektórzy są przekonani, że te dwa słowa to synonimy, zatem z urodą w parze zawsze idzie inteligencja, szlachetność i mnóstwo innych pozytywnych cech. Tak jest i już. Otóż wcale niekoniecznie. Myślę, że Nicholls całkiem zgrabnie zarysował ten problem i przedstawił swój punkt widzenia, z którym wiele osób może się zgodzić.

O czym właściwie jest Dobry początek? O poszukiwaniu własnej tożsamości, próbie spełniania marzeń, po części również o miłości. Ciekawym elementem była też relacja Briana z matką i swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Powieść dobrze się czytało, ale w pewnym momencie mnie znudziła. Ciągłe wałkowanie tego samego tematu i konkluzje, które donikąd nie prowadziły. Kilka fragmentów mnie nużyło, wydały mi się zupełnie nie potrzebne i przegadane. Myślę, że jakby uszczuplić nieco stron, to powieść i tak by na niczym nie straciła. Kolejna kwestia, książka ma być z założenia zabawna, przynajmniej takie zapewnienie znajduje się na okładce. Jak to naprawdę wygląda? Przyznaję, parę razy się zaśmiałam, chociaż humor jest dość specyficzny i nie każdemu może odpowiadać. Pojawiło się kilka żartów sytuacyjnych doprawionych szczyptą ironii, które były niezłe i zgrabnie wpasowały się w akcję. Z drugiej strony parę razy chciałam powiedzieć Brian, litości. Weź się ogarnij! Niektóre sytuacje już nie były śmieszne, tylko komiczne i to w negatywnym znaczeniu.

Trudno porównać tę powieść do Jednego dnia, bo książki są zupełnie o czymś innym, ale tym razem poczułam się rozczarowana. Czytałam bez większego entuzjazmu, poza tym jedno zdanie na okładce streściło całą fabułę książki! No ludzie kochani, jak mam się cieszyć z lektury, kiedy wiem, co się stanie i żadna sytuacja mnie nie zaskoczy? Chyba przestanę czytać te opisy, bo robią więcej szkody niż pożytku. Co do samej powieści, to podsumowując: jest to straszny przeciętniak. Można przeczytać, ale na mnie większego wrażenia książka nie zrobiła. Za tydzień pewnie już w ogóle nie będę o niej pamiętać.

45 komentarzy:

  1. Zawiodłam się na tej książce na całej linii. Po Davidzie Nichollsie spodziewałam się naprawdę czegoś znacznie lepszego, biorąc pod uwagę genialny "Jeden dzień". Główny bohater tej książki rzeczywiście jest godzien politowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też liczyłam na coś o wiele lepszego. "Jeden dzień" to świetna historia, a w tym przypadku wyszło mdło i nieciekawie, po prostu nijako. Gdybym zaczęła przygodę z twórczością Nichollsa od tej książki, to pewnie bym się zniechęciła.

      Usuń
  2. Czasami opis książki zbyt dużo zdradza, licho wie kto nadmiernym rozpisaniem psuje ludziom lekturę, po łapach trzeba mu dać, bo to bardzo wnerwiające działanie.

    Nie czytałam jeszcze książek Nichollsona, chociaż zaraz robię sobie seansik z filmem "Jeden dzień", szkoda, że wcześniej nie udało mi się przeczytać książki, ale może jakoś to przeboleję.

    Nie wiem jak ustosunkować się do "Dobrego początku" bo czytając Twoją recenzję, czuję, że będzie mnie irytować ta powieść, ale może może wezmę Twixa i się przełamię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz później, jak się podobał film :) Mnie zakończenie w książce wzruszyło i stwierdziłam, że na filmie będę beczeć, a na to póki co mnie mam natchnienia ;)

      Usuń
    2. No beczałam na filmie, inaczej się nie da,no bo jak tak można...
      Ekranizacja bardzo mi się podobał, Anne Hathaway bardzo mi się podobała, ale brakowało mi w filmie czasu, dni mijały za szybko, potrzebowałam więcej słów, dlatego muszę książkę przeczytać, że przyjrzeć się bliżej relacji Emma - Dexter.

      Usuń
  3. Co jak co, ale ta książka swoją fabułą już mnie nie zachęca. Odpuszczam na pewno, po co mam tracić czas na coś, co może mi się wcale nie spodobać, a jeszcze bardziej zmęczy.
    Co do opisów na okładce, ja przestaję je czytać. Już tyle razy zdradziły mi fabułę książki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, niektóre opisy są strasznie nietrafione. Po kiego grzyba streszczają zakończenie? Też przestaję zwracać uwagę na te wszystkie informacje na okładce :)

      Usuń
  4. Mi osobiście nie podobał się ,,Jeden dzień", trochę mnie wymęczył. Czasami jest tak, że mniej znana powieść jakiegoś autora jest lepsza od tej ,,sławnej".

    Jeśli chodzi o temat mojej pracy, to brzmi on: ,,Dystopische Vision des ,,Ich ohne die Anderen" im Roman ,,Die Arbeit der Nacht" von Thomas Glavinic".
    Fajnie, że studiowałaś germanistykę:) Jak długo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi właśnie "Jeden dzień" bardzo się podobał, chociaż jestem zwolenniczką innych zakończeń ;) "Dobry początek" za to mnie wymęczył. I teraz tak się zastanawiam, czy zaryzykować i sięgnąć po jeszcze jedną książkę autora, mam na myśli "Dublera".

      Usuń
  5. Jakoś mi nie po drodze z tym pisarzem. O książce "Jeden dzień" tyle słyszałam pozytywnych opinii i czytałam recenzji, że powinnam chcieć ją poznać, a tymczasem jakoś mnie nie ciągnie wcale do tej pozycji. "Dobry początek" w ogóle mnie nie zaciekawił fabułą, a rzeczy na które zwracasz uwagę zapewne i mnie będą irytować. Póki co nie zamierzam czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ale gdyby coś... to polecam "Jeden dzień". Książka jest o wiele lepsza od "Dobrego początku", przynajmniej w moim odczuciu :)

      Usuń
  6. Mi ta książka całkiem odpowiadała, zwłaszcza prezentowany przez autora humor. Generalnie byłam na Tak :) Choć tak jak piszesz, jest to totalnie inna pozycja niż Jeden dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, humor był całkiem w porządku, ale z czasem zaczął mi przeszkadzać i kolejne sytuacje przestały mnie śmieszyć. Miałam wrażenie, że autor przedobrzył. A Briana raz było mi żal, a raz chciałam mu przywalić :)

      Usuń
  7. "Jeden dzień" mam w audiobooku i niedługo się z nim zapoznam. Co do tej kiążki, to chciałabym ją przeczytać ze wzgędu na jej filową adaptację, która była całkiem udana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest adaptacja filmowa? Pod tym samym tytułem? Bo nie mogę znaleźć. Na pewno "Jeden dzień" doczekał się ekranizacji, ale co do "Dobrego początku" to się nie orientuję.

      Usuń
    2. po angielsku tutul brzmi starter for ten, a po polsku jakos wylecial mi z pamieci. Sprawdz na filmwebie po aktorach. Grali tam james mcavoy i rebbeca hall. Przepraszam, ale pisze z tableta bez polskich znakow. :-)

      Usuń
    3. Dzięki, sprawdziłam :) Tytuł filmu to "Miłosna układanka". Może przy okazji obejrzę, a nuż mnie zaskoczy ;)

      Usuń
  8. Nie znam tej książki, ani tego autora, ale wiele dobrego słyszałam, i mam zamiar kiedyś poznać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie będę ryzykować. Nie lubię tracić czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z tym autorem nie miałam jeszcze przyjemności się spotkać, ale wiele dobrego o nim słyszałam właśnie przez książkę "Jeden dzień". Jednak wolę ją przeczytać niż "Dobry początek" bo z tego co widzę nie warto ryzykować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jeden dzień" będzie na pewno o wiele lepszym wyborem :)

      Usuń
  11. Powieść, której główny bohater Cię irytuje, chyba nie może się tak do końca podobać. Nie czytałam ani "Jednego dnia" ani "Dobrego początku". Jednak jestem na tyle zaciekawiona twórczością tego autora, że zaryzykowałabym nawet przeczytanie recenzowanej przez Ciebie powieści;) Przecież nie muszę jej kończyć, jeśli mi się nie spodoba;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, spróbuj - z chęcią porównam wrażenia :)

      Usuń
  12. Ooooo ... czytałam "Jeden dzień" i nawet mi się podobała, ale po Twojej recenzji dwa razy zastanowię się zanim sięgnę po "Dobry początek". Lubię długie książki, ale niech ta długość będzie po coś. A nie tylko dla samego gadania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę polecić tej książki z czystym sumieniem, nie tym razem. Można przeczytać z braku czegoś innego, ale tak naprawdę to dużo gadania o niczym.

      Usuń
  13. Sądząc po ocenie będę od niej uciekać ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmm mam teraz mieszane uczucia do tej książki. Jeszcze się zastanowię nad jej przeczytaniem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie zachęciłaś mnie. Skoro wiele razy było mówione to samo, innym językiem, to trochę bez sensu to czytać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Twórczość tego pisarza ciągle przede mną... Ale zerkając w Twoją recenzję, wolałabym najpierw sięgnąć po "Jeden dzień"... Jeszcze zobaczę ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jeden dzień" czytałam w marcu, a do dzisiaj mi siedzi w głowie i pamiętam główny wątek i przede wszystkim zakończenie, więc książka jednak zrobiła na mnie jakieś wrażenie. A "Dobry początek" zaraz mi z głowy wyparuje ;)

      Usuń
  17. Mam w planach zapoznać się z tym autorem, ale chyba sięgnę po "Jeden dzień", który zbiera zdecydowanie lepsze noty! :3
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Jednym dniu" było więcej emocji, ciekawsi bohaterowie i ogólnie więcej się działo, więc polecam serdecznie :)

      Usuń
  18. skoro to tak do bólu przeciętna i przewidywalna książka to sobie odpuszczam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Widzę, że raczej przeczytam Jeden dzień:)

    OdpowiedzUsuń
  20. A byłam niemal przekonana, że jest to jedna z lepszych książek tego autora, ale jak widać się myliłam. Szkoda, bo miałam zamiar kupić tą książkę, ale teraz chyba jednak spasuje.

    OdpowiedzUsuń
  21. Czyli wychodzi na to, że jest to raczej pisarz "jednoksiążkowy"... Jeden Dzień na pewno przeczytam, ale nie jestem pewna, czy sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  22. Szkoda, że powieść nie wzburzyła krew w Twoich żyłach, ale ja sama miałam do niej kiepskie przeczucia. Teraz już wiem, żeby nie latać jak szalona po księgarni w poszukiwaniu tego tytułu. Co najwyżej przejdę się obok niej i wezmę, jeśli nic lepszego nie znajdę :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie znam jeszcze twórczości tego autora, ale zauważyłam, że jego książki często pojawiają się w blogosferze. Widziałam tylko ekranizację "Jednego dnia", która bardzo mi się spodobała. Nad "Dobrym początkiem" jeszcze się zastanowię:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Z wielką chęcią przeczytałabym "jeden dzień", bo film bardzo mi się spodobał. Jednak nie wiem, czy taka pospolita obyczajówka by mnie zaciekawiła.
    written-by-bird.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Książka wydaje mi się nuuudna ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja jestem nią bardzo zainteresowana i myślę, że gdy tylko się na nią natknę, nie będę miała żadnych oporów przed przeczytaniem. Lubię tego typu historie, więc może i ta mi się spodoba :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  27. I dlatego staram się nie czytać opisów z okładek. ;)
    Sama książka średnio do mnie przemawia. Nie sądzę bym chciała tracić na nią czas. ;)

    OdpowiedzUsuń