piątek, 12 kwietnia 2013

Jedyne dziecko - Jack Ketchum



Tytuł oryginału: Only Child
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Stron: 322
Wydawnictwo: Papierowy księżyc


Stephen King powiedział, że Jack Ketchum to najbardziej przerażający facet w Ameryce, a skoro słowa te padają z ust samego mistrza horroru, to jest to dość obiecująca rekomendacja. Bez wątpienia powieści Ketchuma robią wrażenie, jego książki emanują okrucieństwem, pojawia się duża dawka grozy i czystego zła, które drzemie w ludziach, bo to właśnie człowiek jest najbardziej przerażającą istotą. Jedyne dziecko to moje czwarte spotkanie z twórczością autora i jestem skłonna przyznać rację poczciwemu Stephenowi, jedno jest pewne - książek Ketchuma nie można odebrać obojętnym wzruszeniem ramion.

Lydia marzy o dziecku, jednak mąż się nie zgadza, dodatkowo zabrania jej wrócić do pracy. Nie mogą dojść do porozumienia, co w efekcie kończy się szybkim i bezproblemowym rozwodem. Po pewnym czasie w jej życiu pojawia się Arthur, poważny biznesmen, który prowadzi własną restaurację. Dobrze się rozumieją i wygląda na to, że Lydia nareszcie znalazła odpowiedniego mężczyznę. Przez pewien czas waha się, czy przyjąć oświadczyny Arthura, ale w końcu ulega. Zupełnie nie zdawała sobie sprawy, jakim człowiekiem jest jej drugi mąż, aż w końcu prawda wyszła na jaw. Zaczęło się piekło. Dodatkowo w okolicy dochodzi do brutalnych i okrutnych morderstw, a prowadzący śledztwo jest niemal pewien, kto za tym stoi, niestety brakuje dowodów.

Autor poruszył trudny temat, jakim jest molestowanie seksualne i przemoc domowa. Zacznę od tej drugiej kwestii. Zawsze mnie zastanawia, co trzyma kobietę u boku męża, który traktuje ją przedmiotowo i lubi używać pięści. Co ją powstrzymuje od ucieczki? Obezwładniający strach, rezygnacja, a może wytwarza się relacja na kształt syndromu sztokholmskiego? Naprawdę nie potrafię wczuć się w taką sytuację. Na szczęście bohaterka powieści okazała się kobietą silną i zdecydowaną. Co prawda przez wiele lat pozwalała, mimo swojej niechęci, na dość perwersyjne zabawy w sypialni, które ją upokarzały i sprawiały ból, ale jak tylko doszło do jawnego aktu agresji ze strony Arthura, poczyniła odpowiednie kroki i wystąpiła o rozwód. Potem spadła prawdziwa bomba. Molestowania seksualne ośmioletniego chłopca przez ojca. Wcześniejsze sygnały i niema prośba o pomoc ze strony dziecka nie zostały dostrzeżone, ale gdy do Lydii dotarło, przez co przechodził jej syn, natychmiast uruchomiła całą machinę. Zaczyna się walka o dobro dziecka.

Co mnie jeszcze uderzyło, to relacje prawniczo-sądowe. Znajomy znajomego zna sędziego, więc podczas gry w golfa poruszy temat, zasieje ziarno niepewności, co w efekcie może całkowicie zmienić bieg rozprawy. Znajomości potrafią zdziałać cuda. Sam przebieg wydarzeń w sądzie był ciekawy, prawnicy popisali się elokwencją i odpowiednim podejściem do przesłuchiwanych osób. Lubię sceny rozgrywające się na salach sądowych, zapewniają wiele wrażeń i emocji, nie zabrakło też wszystkich adwokackich zagrywek - krzyżowy ogień pytań, kluczenie, uzyskanie od świadka zeznania na swoją korzyść. Później nadszedł  czas na werdykt i po prostu nie mogłam uwierzyć. Ten sędzia był niepoważny, mając bardzo prawdopodobne przesłanki i chociażby cień podejrzenia oraz dowody ku temu, jak mógł podjąć taką, a nie inną decyzję? Sprawiedliwości stało się za dość? A gdzie tam.

Po raz kolejny Ketchum pokazuje, jakim potworem może być człowiek i jak wiele złego może wyrządzić drugiej osobie. Na pewno każdy czytelnik zada sobie pytanie, co skłoniło Arthura do takiego zachowania, skąd w nim takie pokłady agresji i dewiacji? Co było bodźcem do takiego postępowania? Ketchum nie bawi się w sentymenty, nie używa eufemizmów i nie stara się być delikatny, wręcz przeciwnie – pisze prosto z mostu, szokując czytelnika konkretnymi obrazami, które nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Akcja trzyma w napięciu, prowadząc do może nieco przewidywalnego finału, ale przecież nie o zaskoczenie chodzi w tej historii, takie właśnie zakończenie w pełni oddaje emocje bohaterów. Epilog pokazuje, jak życie może być przewrotne i nie dopatrzyłam się w nim promyku nadziei na lepsze jutro. 

Co ciekawe, autor w posłowiu wspomina, że inspiracją do napisania książki był film dokumentalny i w pewnym stopniu Jedyne dziecko jest historią autentyczną, co jeszcze bardziej potęguje odbiór tej powieści. Proza Ketchuma i tym razem porządnie mną trzepnęła, moje odczucia są bardzo podobne, jak po przeczytaniu Dziewczyny z sąsiedztwa – szok i niedowierzanie, a raczej przerażenie wywołane okrucieństwem ludzi. Uprzedzam, że Jedyne dziecko nie jest odpowiednią lekturą dla osób wrażliwych, niemniej książkę warto przeczytać i zapewniam, że obok takiej historii nie można przejść obojętnie.

58 komentarzy:

  1. Skoro King tak powiedział to muszę koniecznie zajrzeć do twórczości tego autora. Jestem zaciekawiona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę muszę w końcu sięgnąć po Ketchuma, ale zacznę chyba od "Dziewczyny z sąsiedztwa"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie od "Dziewczyny z sąsiedztwa" zaczęłam poznawać twórczość Ketchuma, naprawdę mocna rzecz, ta historia zapada w pamięć.

      Usuń
  3. To moja ulubiona książka Ketchuma. Bardzo prawdziwa i porażająca. Aż nie chce się wierzyć, że ludzie mogą zgotować taki makabryczny los dzieciom.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie gniewaj się ale napisałaś rekompensata zamiast rekomendacja:) Co do Ketchuma to już dawno miałam się za niego zabrać ale zawsze coś jest ważniejsze.A to przecież całkowicie moje klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za zwrócenie uwagi, jedno słowo i wyszło bzdurne zdanie - dobrze, że o tym wspomniałaś :)

      Usuń
  5. Chwilowo to jedyna książka tego autora, którą przeczytałam, ale czekają już dwie kolejne ns swoją kolej. Do dziś pamiętam jakie wrażenie wywołało we mnie "Jedyne dziecko". Nawet teraz ciarki mnie przechodzą gdy przypominam sobie niektóre fragmenty.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ketchuma łykam jak pelikan :) "Jedyne dziecko" jest naprawdę znakomite, książkę czyta się na jednym wdechu. Trzyma w napięciu, wywołuje złość, po prostu rewelacja, takich emocji szukam w literaturze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym, ale boję się, dlatego nie wiem czy przeczytam tę książkę, głównie przez poruszony w niej temat molestowania seksualnego dziecka. Na mnie tego typu rzeczy działają jak czerwona płachta na byka, wytrącają mnie z równowagi i nie pozwalają spać. Ostatnio mocno siedzą mi w głowie wiadomości o kobiecie, która zamordowała troje dzieciaczków, a ich ciałka trzymała w lodówce. Krzywda dziecka to dla mnie wrzący temat, bo to, że jakaś kobiecina daje sobą pomiatać i ma obijaną regularnie gębę, to w sumie jej wola, chociaż psychiatrzy i psychologowie pewnie zrugaliby mnie za takie słowa, to jednak uważam, że dorosły człowiek jest w stanie walczyć o swoje, a dziecko ma znacznie utrudnione pole działania, o ile możemy mówić o jakimkolwiek polu działania. No i się rozpisałam :-) Na koniec króciutko, lubię styl Ketchuma, potrafi mnie nieźle zamotać i rozemocjonować, dlatego poczekam aż moja psychika dojrzeje do tej książki ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tej kobiecie czytałam artykuł w gazecie, to się w głowie nie mieści. Książki Ketchuma nie należą do łatwych i przyjemnych, poruszana tematyka daje się we znaki i trzeba trochę czasu, aby dość do siebie po lekturze.

      Usuń
  8. "Dziewczyna z sąsiedztwa" już na mnie czeka. Leży sobie spokojnie na stole i patrzy tęsknym wzrokiem :) Jedną książke Ketchuma czytałem, ale była raczej przeciętna. Zobaczymy teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tych książek, które do tej pory czytałam, najsłabiej oceniam opowiadania, czyli "Królestwo spokoju", owszem były dobre teksty, ale pojawiły się też i nieco mniej udane, zresztą ja nie przepadam za krótką formą i już. Jak przeczytasz "Dziewczynę z sąsiedztwa", to koniecznie podziel się wrażeniami.

      Usuń
  9. Mocna, naprawdę mocna proza. Długo się wraca do równowagi po Ketchumie:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Też lubię powieści, które rozgrywają się w jakimś stopniu na sali sądowej...zapamiętam tytuł:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się teraz skojarzyło, co do akcji osadzonej na sali sądowej - u Picoult jest to często spotykane :)

      Usuń
  11. Wrażliwa na ludzkie cierpienie jestem, ale książki i filmy rzadko kiedy mnie ruszają ("Pasji" jednak nie jestem w stanie obejrzeć). Tą powieść zaliczam do tych, które koniecznie muszę przeczytać bez względu na wszystko. Jak dla mnie tematyka w sam raz. Czasami lubię sięgnąć po coś mocniejszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka, jak i wspomniana "Dziewczyna z sąsiedztwa" tego autora potrafią poruszyć, tym bardziej, że nie jest to czysta fikcja literacka.

      Usuń
  12. Od dłuższego czasu przymierzam się do książek Ketchuma. Strasznie intryguje mnie klimat tych powieści. Liczę, że zryje mi głowę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Koniecznie muszę sięgnąć po tą książkę. Sama często zastanawiam się, dlaczego kobiety maltretowane przez swoich mężów czy nawet chłopaków nie chcą od nich odejść. Na pewno jest to paniczny strach, że może je znaleźć i pobić, czy nawet zabić. Na pewno są z nimi związane, syndrom sztokholmski tu zapewne występuje w wielu przypadkach. Jednak ludzie nie zdają sobie powagi z sytuacji. Maltretowane kobiety nie potrafią pojąć, że są uzależnione od swojego mężczyzny. Nie mogą, albo nie chcą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterka tej książki potrafiła zawalczyć o swoje, nie była bierna i nie czekała, aż mąż po raz kolejny podniesie na nią rękę. Obraz maltretowanej kobiety zszedł jakby na dalszy plan na rzecz molestowania seksualnego dziecka.
      Podobne ujęcie tematu, mam tu na myśli przemoc domową, było w książce Kinga - "Rose Madder". Jak dobrze pamiętam, to bohaterka tej powieści potrzebowała aż czternastu lat, aby zdobyć się na odwagę i odejść od męża.

      Usuń
  14. Chyba nie muszę pisać, że przeczytam na pewno? Zarażona już Ketchumem jestem jedną jego książką, na inne przyjdzie czas. Trzeba go sobie dozować z umiarem, Twoje czwarte z nim spotkanie troszkę wywołuje we mnie zazdrość, bo też chciałabym mieć tyle za sobą, ale z drugiej strony - przeczytam wszystko i co? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twórczość Ketchuma odkryłam w zeszłym roku i ze spokojem dozuję sobie jego książki, bo zbyt dużo takiej psychicznej makabry, albo wylewających się wnętrzności może mieć niepożądane skutki uboczne, a po części dlatego, że w bibliotece nie są łatwo dostępne :)

      Usuń
    2. W mojej bibliotece ich w ogóle nie ma...! Dlatego zmuszona jestem kupować, choć Ketchum to akurat autor, którego książki chciałabym widzieć na swojej półce :)

      Usuń
    3. Panie bibliotekarki mają chyba za słabe nerwy na taką literaturę. U mnie w jednej bibliotece pracował kiedyś chłopak, który właśnie bardziej skłaniał się do takich mocniejszych klimatów i zamawiał tego typu powieści. Teraz pracuje tam ktoś inny i na półkach nie pojawiło się więcej książek Ketchuma.

      Usuń
    4. Eh, w takich wypadkach i ja bym chciała pracować w bibliotece. Ale szybko by mnie wylali - moje zamówienia byłyby co najmniej... monotonne ;)

      Usuń
  15. Często czytając książki o takiej tematyce zastanawiam się, czy bywają one inspiracją dla tych prawdziwych potworów. Tyle się ostatnio słyszy o dzieciobójcach. Zaledwie wczoraj czytałam w POLITYCE szokujący reportaż o ojcu, który gwałcił swoje córki, a matka na wszystko przymykała oko. Wszyscy wiedzieli, ale nikt nie chciał rozwiązać tej patologicznej sytuacji.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywistość jest jeszcze bardziej przerażająca niż te wszystkie powieści grozy razem wzięte.

      Usuń
    2. Czytałam kilka podobnych książek, zdaje się, że wydawnictwo Hachette Polska "specjalizuje się" w publikowaniu takich historii. Pamiętam, że gdy czytałam jedną z nich to musiałam ciągle przerywać lekturę, bo opisy były tak brutalne, że nie byłam w stanie przez nie przejść. Trudno sobie wyobrazić piekło, które muszę przeżywać niektóre dzieci.
      kolodynska.pl

      Usuń
  16. Od dawna intryguje mnie twórczość Ketchuma! Muszę w końcu sięgnąć po któreś z jego dzieł. Ta pozycja wydaje się wręcz idealna.
    Świetna recenzja!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Twórczość Ketchuma polecam, ma dość specyficzny styl, jego książki mają w sobie dużo realizmu, okrucieństwa i grozy - to takie znaki rozpoznawcze autora.

      Usuń
  17. Po wstrząsającej Dziewczynie z sąsiedztwa dałam sobie spokój z dwiema kolejnymi książkami Ketchuma, w których na okładkach wyczytałam o jakichś dziwnych potworach. W przypadku tej książki jestem pewna, że przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwne potwory? Nie kojarzę, ale wszystko przede mną - planuję poznać całą twórczość Ketchuma.

      Usuń
  18. Już sama recenzja mnie przeraża. Nie mówię, że nigdy nie sięgnę po kolejną książkę Ketchuma, ale chwilowo mówię mu "nie". Tym bardziej, że historie molestowanych dzieci mnie przerażają, a znając Ketchuma, opisał więcej, niż chciałabym wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ketchuma trzeba sobie dawkować, przynajmniej ja muszę sobie robić dłuższą przerwę między jego książkami. Jest to mocna i przerażająca proza, a jak pomyślę, że niektóre historie są autentyczne, to jeszcze bardziej przeżywam lekturę.

      Usuń
    2. Ano, dopóki nie miałam świadomości tego, że to jest oparte na faktach, to jeszcze jakoś byłam w stanie czytać. Uświadomienie sobie, że jest w tym prawda, to już dla mnie za dużo. =/
      Ale pewnie i tak kiedyś sięgnę po jakiegoś Ketchuma. Człowiek, to jednak dziwne stworzenie.

      Usuń
  19. Z tym Ketchumem to ja mam dziwną fazę. Już się niemal ślinię jak o nim czytam, jak czytam te wszystkie recenzje. Uwielbiam takie mocne, obrzydliwe niemal, klimaty. A Ketchuma mam w planach od kilku lat i w kółko sobie powtarzam, że przeczytam, a nigdy nie mogę się zabrać. Muszę, zdecydowanie muszę się wreszcie za niego zabrać. Ale zacznę od Dziewczyny z sąsiedztwa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo osób uważa, że "Dziewczyna z sąsiedztwa" to najlepsza powieść Ketchuma i po cichu (bo jeszcze nie znam całej twórczości autora) mogę przyklasnąć temu stwierdzeniu, chociaż "Jedyne dziecko" to też bardzo dobra książka.

      Usuń
    2. Dodam jeszcze, że wreszcie po kilku latach "jarania się" sam nie wiem na co, wreszcie dorwałem w swoje ręce "Dziewczynę z sąsiedztwa". Kończę czytać obecną książkę i biorę się za Ketchuma. Zobaczymy co to bedzie :)

      Usuń
  20. Jakoś nie mogę się przekonać żeby sięgnąć po jakąkolwiek książkę Ketchuma. Boję się tego ludzkiego okrucieństwa w jego książkach. Na razie sobie odpuszczam, ale może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ketchum jest dość specyficzny, nie każdemu może odpowiadać tego typu literatura. Jak kiedyś zdecydujesz się na jego książkę, to daj znać, jak wrażenia :)

      Usuń
  21. Ta książka intryguje mnie od pierwszej chwili, kiedy o niej usłyszałam. Muszę ją przeczytać, bezwzględnie! :)

    OdpowiedzUsuń

  22. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Ketchuma, ale po Twojej ciekawej recenzji i tylu pozytywnych komentarzach muszę w końcu po jakąś sięgnąć. Myślę, że będzie to na początek "Dziewczyna z sąsiedztwa":)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten autor to wciąż dla mnie jedna wielka niewiadoma, choć słyszę o jego książkach naprawdę wiele. Nie wierzę jednak na 100% w słowa, które rzekomo wypowiedział King. Często to jawna farsa. Ale trudne tematy, jakie zostały podjęte w "Jedynym dziecku" sprawiają, że mam ochotę na tę powieść. Wpisuję ją na listę, gdyż będzie to moja obowiązkowa pozycja na wakacje.
    Swoją drogą, ostatnio bardzo często dorzucam coś z Twojego bloga na listę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam wspomnieć o okładce. Jest taka, taka... Nie potrafię nazwać jej słowami. Tajemnicza? Gwarantuje dobrą lekturę? Tyle się na niej dzieje! Na pewno przyciąga wzrok ;)

      Usuń
    2. Też nie wierzę w te wszystkie rekomendacje i porównania do innych autorów, ale przyznaję - zawsze to zwróci moją uwagę :) Co do Ketchuma, to jest w tym trochę racji - jego książki zawierają dużą dawkę grozy i niektóre historie na długo zapadają w pamięci.
      Cieszę się, że znajdujesz na moim blogu coś, co Cię zaciekawia. Będziesz miała, co czytać w wakacje :)

      Usuń
    3. Teraz to ja nie wiem czy zdążę z lekturami wakacyjnymi w wakacje! :)

      Usuń
  24. Czytałam :) Cenię sobie Ketchuma, bo to pisarz, który naprawdę umie zbudować odpowiedni nastrój. Najgorsze jest to, że większość z jego powieści, to wcale nie fikcja, a oparte na rzeczywistości historie. Teraz w kolejce u mnie "Rudy" właśnie tego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, wiele jego powieści są oparte na faktach i to jest jeszcze bardziej przerażające. Jestem ciekawa, co powiesz o "Rudym" - czekam na recenzję :)

      Usuń
  25. Co spojrzę na Twojego bloga, to widzę świetną recenzję nieznanej mi książki... To chyba przyczyna tego, że dawno nie buszowałam po bibliotekach, a jak widzę, można tam znaleźć naprawdę ciekawe książki :)
    Ta również wydaje mi się warta przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno warto przeczytać, ale nie będzie to łatwa lektura ze względu na poruszaną tematykę.
      Co do bibliotek, to jestem ich wielką fanką :)

      Usuń
    2. Ostatnio odkryłam, że kilka kroków od mojej pracy jest fajna biblioteka... Mam ochotę niedługo do niej zajrzeć, może wyszukam coś interesującego? Chociaż z drugiej strony.. powinnam najpierw przeczytać to, co mam na własnych półkach... ;)

      Usuń
  26. Ja już od dawna poluję na jakąś pozycję tego autora:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jedna z moich ulubionych książek Ketchuma. :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Jestem osobą wrażliwą, dlatego nie zamierzam spotykać się z Ketchumem. Myślę, że nic dobrego by z tego nie wyszło ;) przerażające jest to, że autor ten tak często inspiruje się rzeczywistością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również uważam się za osobę wrażliwą, a jednak ,,ciągnie mnie" do tego typu opowieści. Po Ketchuma sięgnę na pewno.

      Usuń
  29. Ojej, bardzo fajna fabuła, czuję się zachęcona! Muszę zamówić sobie tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Niezmiernie miło jest mi orzec, iż serdecznie zapraszam Cię do zabawy blogowej o intrygującym tytule "55", w którą niedawno miałem szansę się bawić.

    Więcej informacji po tym linkiem...
    http://mejus250.blogspot.com/2013/04/55.html

    Pozdrawiam!
    Melon :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki. :) Nawet zlokalizowałam ją już w dwóch moich bibliotekach ;)

    OdpowiedzUsuń