wtorek, 21 maja 2013

Dziewczyna ze śniegiem we włosach - Ninni Schulman



Tytuł oryginału: Flicken med snö i haret
Tłumaczenie: Ewa Chmielewska-Tomczak
Stron: 399
Wydawnictwo: Amber


Skandynawskie powieści kryminalne mają swój specyficzny klimat, zupełnie inne tempo, mniej tych wszystkich technicznych bajerów. Wyraźnie widać różnicę w porównaniu z przykładowo amerykańskimi kryminałami, przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Nie jest to żaden zarzut z mojej strony, ale jestem ciekawa, czy Wy też zwracacie uwagę na te szczegóły? Dziewczyna ze śniegiem we włosach to debiut szwedzkiej dziennikarki Ninni Schulman, jest to zarazem tom, otwierający serię o przygodach Magdaleny Hansson. Na okładce widnieje nawiązanie do twórczości Läckberg, ale moim zdaniem autorki mają zupełnie inny styl.

Pewne małżeństwo zawiadamia policję o zaginięciu swojej szesnastoletniej córki Heddy, a po pewnym czasie zostają znalezione zwłoki młodej dziewczyny. Czy to właśnie Hedda? I jaką rolę odegrał w życiu nastolatki mężczyzna, z którym się spotykała przez kilka miesięcy? Magdalena Hansson wraca do swojego rodzinnego miasta, właśnie się rozwiodła i próbuje wrócić do równowagi psychicznej. Pracuje jako dziennikarka w miejscowej gazecie i angażuje się w sprawę tajemniczego morderstwa. Jej prywatne dochodzenie nie przechodzi bez echa, Magdalena dostaje wiadomości z pogróżkami. Na jaki trop wpadła? Tymczasem policja otrzymuje zawiadomienie o kolejnej ofierze. Czy te zabójstwa mają ze sobą jakiś związek?

Zbyt duża ilość wątków i mnogość postaci może początkowo nieco utrudniać lekturę, ponieważ trudno wdrożyć się w fabułę i załapać odpowiedni rytm. Nie trwa to jednak długo, z czasem wszystko się wyjaśnia, a poszczególne epizody łączą się ze sobą i rozwój akcji nabiera wyrazistości. Śledztwo jest ukazane z dwóch punktów widzenia, policyjne zmagania tworzą ciekawy kontrast z dziennikarską robotą. Wiadomo, że przy każdej kryminalnej sprawie policja toczy bój z prasą, dziennikarze pojawiają się na miejscu zbrodni uzbrojeni w długopisy i aparaty fotograficzne, domagając się szczegółów i kombinując, by pozyskać jak najwięcej informacji. Bohaterka książki Schulman nie jest krwiożerczą dziennikarką, która żeruje na tragedii, ale mimo wszystko jest dobra w tym, co robi. Ogólnie postaci zostały całkiem przywozicie zarysowane, może analiza psychologiczna nie jest na miarę Charlotte Link, ale charakterystyce bohaterów niczego nie brakuje.

Niestety, pomysł na fabułę nie miał w sobie nic oryginalnego. Jakiś czas temu czytałam książkę z identycznym motywem, nawet pojawił się podobny wątek policjanta, który trochę kombinuje z dowodami, aby chronić swoich bliskich. Miałam wrażenie, jakbym przypominała sobie już znaną historię, ale mimo wszystko książka wciąga i byłam ciekawa, jak ta sprawa zostanie rozwiązana. Dużą rolę odgrywa również wątek obyczajowy, ponieważ autorka porusza temat problemów małżeńskich, trudności w wychowywaniu dzieci, zaaklimatyzowaniem się w nowym miejscu. Dziewczyna ze śniegiem we włosach to nawet niezła powieść kryminalno-obyczajowa, co prawda nie ma nieoczekiwanych zwrotów akcji, fabuła średnio trzyma w napięciu, ale czyta się lekko i szybko. Jak na debiut książka wypada całkiem nie najgorzej.

62 komentarze:

  1. Może nie jest taka dobra, ale zła też się nie wydaje. Jeżeli spotkam w bibliotece to na pewno przeczytam, sama nie będę za nią gonić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalnie za książką nie ma potrzeby ganiać, ale jestem ciekawa, czy "Zamieć..." już dorwałaś w swoje ręce? :)

      Usuń
    2. Właśnie nie dorwałam... Ale dorwę w bibliotece za jakiś czas :)

      Usuń
  2. Nie porwała mnie "Dziewczyna ze śniegiem we włosach", ale nie da się ukryć, że nieźle się czytało. Drugiej powieści Schulmann już nie kupiłam, ale jeśli trafi się w bibliotece to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, książka nie porywa, ale jako lekka lektura na jedno popołudnie może być :)

      Usuń
  3. Mam w planach tą książkę,ale na razie muszę sobie zrobić przerwę od Skandynawii,bo kiepsko trafiłam ostatnio:) Średnio się zapowiada,więc spieszyć się nie będę.
    Spokojnej nocy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam u Ciebie recenzję "Dziewczynki z majowymi kwiatkami" - ta książka też nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, więc rozumiem, że mogłaś się zniechęcić, ale za jakiś czas postaraj się zrobić kolejne podejście do skandynawskich kryminałów :)

      Usuń
  4. Widziałam w księgarni i nawet się zastanawiałam, ale ja jakoś nie lubię kryminałów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nie lubisz kryminałów, to nie ma sensu brać na siłę - niepotrzebnie się rozczarujesz :)

      Usuń
  5. Polecę ją siostrze, bo lubi takie klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że siostrze przypadnie do gustu :)

      Usuń
  6. Z ciekawości bym przeczytała, nie wypada źle, nie wypada rewelacyjnie - można brać;) Fakt, skandynawskie śledztwa mają w sobie coś innego już przez samo terytorium, bo to kurdę jednak Szwecja/Norwegia, a nie jakaś tam standardowa Ameryka z technologicznymi smykałkami, zgadzam się z Tobą w tej kwestii:)
    Teraz ja rozpocznę Martinowski wątek - jak tam po ostatnim odcinku? Tyrion zdobył me serce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z braku lepszych lektur na horyzoncie można brać, tyle się naczytałam tych wszystkich kryminałów i teraz marzy mi się wycieczka do Skandynawii :)
      Co do serialu, to Tyrion jest nie do podrobienia :) Nawet zrobiło mi się go żal, a jak widzę Shae to załącza mi się agresja. Tyrion do niej z sercem na dłoni, a ona strzela fochy, a potem… sama wiesz. A Joff pojawił się na chwilę i już miałam go dosyć. Poza tym zastanawiam, jak będzie rozstrzygnięty wątek Dany-Salemy-Jorah, tak się ta trójca dogaduje i jestem ciekawa, kiedy i w jakich okolicznościach sekrecik Mormonta wyjdzie na jaw.

      Usuń
  7. Może się kobieta rozkręci. Póki co nie zapowiada się mega-fascynująco. Chociaż jak na nią trafię to prawdopodobnie sam sprawdzę, co tam w skandynawskim śniegu piszczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może się rozkręci, za jakiś czas pewnie sięgnę po drugą część i się przekonam :)

      Usuń
  8. Skandynawskie kryminały mają w sobie tą inność, która przyciąga. Ja osobiście lubię autorów z tamtejszych okolic, ale np. Lackberg nie przypadła mi do gustu. Jeśli zaś chodzi o ten debiut... Cóż, w swoim czasie na pewno przeczytam, bo chcę poznać ową autorkę. Mam nadzieję, iż książka nie będzie ciągnęła się jak flaki z olejem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakich autorów lubisz i polecasz? Jeśli chodzi o "Dziewczynę...", to ja się wkręciłam i przeczytałam z umiarkowanym zainteresowaniem, nie jest to żadna rewelacja :)

      Usuń
  9. Szkoda, że fabuła nieco kuleje, zaś w akcji brak dynamiki. Mam nadzieję, że kolejne powieści tej autorki będą znacznie lepsze, ale mimo to, dawno nie czytałam skandynawskiego kryminału, dlatego ciągnie mnie coś do tej książki. Być może jednak się na nią skuszę, tylko moje oczekiwania względem niej będą już wtedy nieco mniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę z czystym sumieniem wychwalać tej książki, takie tam średnio-dobre czytadło, ale jestem ciekawa, jak wypada kolejna książka tej autorki. :)

      Usuń
  10. Te powieści kryminalno-obyczajowe ze Skandynawii to rosną jak grzyby po deszczu, a porównanie do Lackberg czy Larssona to już standard. Nie ma co się tym sugerować :) Zresztą kłamstwo wychodzi na jaw, jak widać, dla osoby która zna Camillę (Ty) to czcza gadanina. A co do książki przyznam szczerze, że mam ją na radarze i pewnie przeczytam w lecie, chociaż nie ukrywam, że po Twojej recenzji troszeńkę mi się odechciało. Ale dam jej szansę, skoro lekka i prosta, to wiele czasu się nie zmarnuje.
    PS Co ci Skandynawowie mają z tymi tytułami?! Dziewczyna, która..., Mężczyźni, którzy... ;P Ja też napiszę książkę. Dziewczyna z biustem na klatce piersiowej. O! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, skandynawskie kryminały nas atakują, nie dając szansy na wzięcie oddechu, a te wszystkie porównania to trzeba traktować z przymrużeniem oka :) Książkę czyta się dobrze, ale cudów się nie spodziewaj, może druga część wypada już bardziej żwawo. Skandynawowie to chyba mają licencję na te tytuły, a Twoja książka to będzie hit - zobaczysz, wszyscy się będą doszukiwać drugiego dna i inrerpretować tytuł po swojemu :D

      Usuń
    2. Tak. już widzę te zadania maturalne: Na podstawie przedstawionego fragmentu powieści Pauliny K. zinterpretuj tytuł utworu. :P

      Usuń
    3. Ejże! Część maturzystów jest niepełnoletnia!

      Usuń
  11. Szkoda, że fabuła jest przewidywalna. Wolę poświęcić swój czas na inne lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak źle nie jest, ale na pewno znajdą się ciekawsze książki :)

      Usuń
  12. Niektórzy nie powinni zabierać się za pisanie skoro nie mają nic ciekawego do przedstawienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł był mało odkrywczy, ale w gruncie rzeczy książka wypada w porządku :)

      Usuń
  13. Też zauważyłam, że skandynawskie kryminały mają swój specyficzny klimat. Który zresztą lubię;)
    Lektura tej powieści nie zapowiada się jakoś fascynująco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię ten skandynawski klimat, ale mimo wszystko wolę amerykańskie kryminały :)

      Usuń
  14. Zastanowię się jeszcze nad nią, ale w sumie czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Da się wyczuć inną otoczkę w skandynawskich kryminałach, mnie się ona bardzo podoba. Niedawno kupiłam tę książkę, szkoda, że nie zaskakuje, ale skoro mimo tego można śledzić akcję bez znużenia to postaram się nie nastawić negatywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa, jak Tobie się spodoba ta książka :)

      Usuń
  16. "Skandynawskie powieści kryminalne mają swój specyficzny klimat..." wszystkie mają takie same okładki z dominującym kolorem bieli, symbolizującym śnieg :D.

    Jednak za pozycję dziękuję, bo "Pan Tadeusz" sam się nie przeczyta :P.

    Miłego wieczoru!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu, "Pan Tadeusz" nie należał do moich ulubionych lektur, powodzenia życzę :)

      Usuń
  17. Gdzieś już czytałam, że ksiażka jest średnia, teraz ty to potwierdzasz, to nie wiem czy nie wolę przeznaczyć czas na przeczytanie czegoś innego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka książka w ostateczności, jak nie ma się niczego innego pod ręką :)

      Usuń
  18. Zgadzam się z Tobą, że skandynawskie kryminały mają specyficzny klimat i mi ten klimat bardzo odpowiada. Lubię bohaterów tych książek, którzy zazwyczaj są pełni wad, trochę dziwni (przynajmniej dla nas). Jak dodamy mroźny klimat, długie noce, przeciągającą się ciemność, to zwykle mamy całkiem dobre podstawy, by stworzyć ciekawy kryminał. Fakt, że jak się dużo tego typu książek czyta, to coraz rzadziej autorzy mogą nas zaskoczyć, bo wiele motywów się powtarza. Ale nie zniechęciłaś mnie do tej książki. Jeżeli będę miała okazję, to chętnie po nią sięgnę.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dokładnie, ten mroźny klimat też robi swoje :) Lektura nie jest najgorsza, czyta się szybko, rozwiązanie zagadki wcale nie jest takie proste do odgadnięcia (przynajmniej tak do połowy książki). Można spróbować :)

      Usuń
  19. Czytałam, mimo wszystko podobała mi się, choć zarys fabuły bardzo podobny do wszystkich kryminałów skandynawskich, pewnie taki ich urok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A drugą część też czytałaś? Jestem ciekawa, jak wypadła kolejna powieść tej autorki :)

      Usuń

  20. Myślę, że książki tej autorki podaruję sobie. Nie czytałam jeszcze żadnej pozycji
    Lackberg czy Larssona, dlatego wolę skupić się na ich twórczości:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno Lackberg, jak i Larssona polecam, są na czele moich ulubionych autorów z Północy :)

      Usuń
  21. Przyznaję, że ta książka mnie nie zachwyciła...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie robi dużego wrażenia, ale ewentualnie można przeczytać. Trafiłam i na gorsze skandynawskie kryminały :)

      Usuń
  22. Czytałam wcześniej że jest świetna, i mimo, że jak piszesz nie powala, to i tak pewnie z chęcią ją poznam, bo jak ty uwielbiam skandynawskie klimaty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro lubisz takie klimaty, to warto się rozejrzeć za tą książką, może bardziej przypadnie Ci do gustu :)

      Usuń
  23. Hmmm... Czyżby jeszcze jedna książka, której tytuł i okładka zachęcają, a fabuła rozczarowuje? Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było to rozczarowanie miesiąca, ale mogło być nieco lepiej :)

      Usuń
    2. To nadal nie zachęca. :P

      Usuń
  24. Czytałam i odebrałam podobne wrażenie :) Ogólnie pozytywy debiut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na debiut, to wypadło przyzwoicie, parę zgrzytów było, ale ogólnie może być. Jestem ciekawa drugiej części, czytałaś może? :)

      Usuń
  25. Nie czytałam zbyt wielu skandynawskich kryminałów (właściwie tylko dwa), a z amerykańskich czytałam akurat ostatnio Raymonda Chandlera. Była to powieść napisana w latach 40 XX, więc technicznych bajerów tam nie było :P dlatego nie odpowiem na Twoje pytanie ;)
    Książka na razie nie ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się wkręciłam w te skandynawskie kryminały, ale tej książki szczególnie nie polecam - zła nie była, ale na pewno znajdą się ciekawsze :)

      Usuń
    2. Ja mam zamiar kiedyś jeszcze spróbować się wkręcić w skandynawskie kryminały ;) autorów jest dużo, jest więc w czym przebierać szukając ciekawszych ;)

      Usuń
  26. Wydaje mi się, że każdy kraj ma swój specyficzny klimat i w każdej rzeczywistości i rozciągłości geograficznej pisarze tworzą trochę inne książki, z trochę inną atmosferą. Skoro nie ma w sobie niewiele oryginalności to raczej sobie odpuszczę, bo nie czytuję debiutów literackich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja z chęcią sięgam po debiuty, czasami można znaleźć coś obiecującego :)

      Usuń
  27. JEŻELI NIE JESTEŚCIE PEWNI ZAKUPU TO MAM PROPOZYCJE . KONKURS! DO WYGRANIA WŁAŚNIE TA KSIĄŻKA :D
    http://przeczytane-slowa.blogspot.com/2013/09/dziekuje-konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
  28. Osobiście uważam, że książka nie jest taka zła i warto ją przeczytać, aczkolwiek jeśli chodzi o napis na okładce, że to właśnie taką powieść chciałaby napisać Laeckberg to szczerze wątpie.

    http://wieczniezaczytanatenshi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, zła nie była, ale jednak czegoś mi brakowało. A te wszystkie porównania do innych autorów często są na wyrost. :)

      Usuń