sobota, 21 lipca 2012

Mroczne tajemnice - Nora Roberts



Tytuł oryginału: Divine Evil
Tłumaczenie: Sara Kubus
Stron: 614
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Moja ocena: dobra


Nora Roberts w swoich książkach w perfekcyjny sposób łączy romans z wątkiem sensacyjnym. Na swoim koncie ma ponad sto sześćdziesiąt powieści, czy całkiem pokaźny dorobek i wiele tytułów okrzyknięto bestsellerami. Rzadko czytam romanse, ale gdy już się zdecyduję na taką lekturą, to zazwyczaj sięgam po książkę Nory Roberts. Dlaczego? Bo nie brakuje wartkiej akcji, humoru, a dobrze skonstruowana intryga potrafi wciągnąć. Jej powieści są dobrym wyborem, kiedy chcemy się odprężyć, przeczytać coś lekkiego, ale nie musimy się obawiać nudy.

W Mrocznych tajemnicach bohaterką jest Clare, młoda artystka, której dzieła stają się coraz bardziej popularne. Kobietę dręczą koszmarne sny, które przypominają o śmierci ojca. Clare postanawia wyjechać z Nowego Jorku i udać się do spokojnego miasteczka, w który mieszkała jako dziecko. Nigdy nie przyjęła do wiadomości, że ojciec popełnił samobójstwo i ma zamiar zmierzyć się z prawdą. Na miejscu spotyka Camerona, który jest tutejszym szeryfem i zaczynają częściej się ze sobą widywać. W cichej mieścinie dochodzi jednak do tragicznego morderstwa, które pociągnęło za sobą mnóstwo innych makabrycznych wydarzeń. Okazuje się, że niektórzy mieszkańcy miasteczka ukrywają swoje drugie oblicze. Nikt nie przypuszczał, że pobliski las jest miejscem spotkań grupy satanistycznej.

Kreacja bohaterów w niemal każdej powieści tej autorki jest bardzo podobna. Dwie główne postaci: kobieta i mężczyzna, którzy są całkowitymi przeciwieństwami. Ona po przejściach, albo odnosząca sukcesy w pracy i skrywająca ponurą tajemnicę. On policjant z mroczną przeszłością, albo bogaty niegrzeczny chłopiec z duszą romantyka. Bohaterowie Mrocznych tajemnic bez problemu mogą wpasować się w ten kanon. Są szczegółowo przedstawieni, pisarka dużą uwagę przywiązała też do opisania uczuć i emocji, co ładnie komponuje się z intrygującą fabułą. Biorąc do ręki którąś z kolei książkę Nory Roberts, wiemy dokładnie, czego możemy się spodziewać. Nie mogę napisać, że pani Roberts się powtarza i jest mało oryginalna, bo za każdym razem pojawia się ciekawa intryga i nowe epizody, które uatrakcyjniają fabułę. Jednak wyraźnie widać, że wytworzyła pewien schemat, którego uporczywie się trzyma. I może właśnie w tym tkwi fenomen jej twórczości.

Co mi się podoba u Nory Roberts to to, że nie są to banalne romanse typu: ona go kocha, ale on jej nie, bo kocha inną, ale jednak nie, bo kocha tamtą. Oprócz całego tego wątku romantycznego jest motyw morderstwa, albo jakieś zagadki, której rozwiązanie wcale nie jest takie banalne. W przypadku Mrocznych tajemnic pojawił się oczywiście czarny charakter, a fabuła kręciła się wokół satanizmu i makabrycznych rytuałów. Ta otoczka czcicieli szatana, którzy lubili mordować i robić inne złe rzeczy nadała książce trochę mrocznego klimatu i akcja nie stała w miejscu. Autorka umiejętnie buduje napięcie, a motyw satanistyczny dodaje pikanterii. Książkę czyta się lekko i szybko, nie przytłaczają zbędne opisy. Fabuła jest zgrabnie skonstruowana i może zainteresować. Historia miłosna przeplata się z wątkiem sensacyjnym, czyli coś dla fanów thrillera romantycznego. 

24 komentarze:

  1. Nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością Nory Roberts. Ostatnio sporo jej powieści zostało wydanych w Polsce. A jej dorobek jest pokaźny.
    Wciąż mnie coś trzyma, abym jeszcze nie sięgała po nią. Nie wiem co, choć ta recenzowana przez Ciebie książka zapowiada się ciekawie i niebanalnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka lat temu przeczytałam kilka powieści Nory Roberts... i jakoś nie przypadły mi do gustu. I raczej to kwestia nie fabuły, ale jej stylu, więc raczej sobie odpuszczę:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda jeszcze nie czytałam żadnej książki autorki, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby to w końcu nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Romans? Thriller?
    Ojejku, to chyba coś dla mnie na wakacje w sam raz!
    Kilka razy widziałam już książki Nory Roberts na półce w bibliotece, ale jakoś nigdy nie miałam ochoty, aby po nie sięgnąć.
    Po Twojej recenzji postanowiłam, że to zmienię ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię od czasu do czasu zapoznać się z jakąś książką pani Roberts tak więc i 'Mrocznym tajemnicom' dam szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię twórczość Nory Roberts, dlatego chętnie poznam także ,,Mroczne tajemnice'', gdyż zapowiadają się naprawdę całkiem interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety żadnej książki tej pani nie czytałam. Może kiedyś... Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Od kilku miesięcy biję się z myślami i waham czy po Roberts sięgać czy nie. Gdy kogoś pytam, ten najczęściej przewraca oczami i mówi, że mam takich romansideł nie czytać. I to jest właśnie podejście, o którym piszesz - większość uważa, że ona pisze na kształt: ona kocha tego, on tamtą, tamta tę... PO Twojej recenzji chyba wbrew tym okrzykom niechęci ze strony znajomych - skuszę się:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chętnie zapoznam się z "Mrocznymi tajemnicami:. Recenzja bardzo zachęcająca :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam wielki sentyment do książek Nory Roberts, dlatego przeczytałabym chyba każdą jej książkę, bez względu na opinie.;]

    OdpowiedzUsuń
  11. Co jakiś czas zaglądam do jej książek. Ona pisze dobre czytadła na odstresowanie się :) Jest w tym mistrzynią :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Od czasu do czasu lubię poczytać powieści Roberts, podoba mi się to połączenie romansu z powieścią sensacyjną. Jeśli trafię na tę książkę w bibliotece, to na pewno zaproszę ją na kawę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Coś zdecydowanie dla mnie,właśnie jedna Nory skończyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie czytałam tej powieści ani jakiejkolwiek tej autorki, ale chyba najwyższa pora to zmienić:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Nory Roberts i jakoś mnie do nich nie ciągnie. A na określenie "thriller romantyczny" nabrałam alergii po przeczytaniu powieścidła Lindy Howard. Może kiedyś zmienię zdanie, ale na razie pas :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię ją bardzo. Szczególnie upodobałąm sobie Port macierzysty i Zorza polarna. Roberts czasem pisze typowe romansidła a kiedy idziej zupełnie przyzwoite obyczajówki z wątkiem sensacjnym.

    OdpowiedzUsuń
  17. Już chyba drugi raz czytam jak ktoś pisze że Roberts to połączenie romansu z kryminałem, a ja do tej pory omijałam Roberts bo myślałam że to zwykłe romansidła. Z chęcią teraz sięgnę po jakąś jej książkę i sama się przekonam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytam książek Nory Roberts...

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie lubię romansów i z panią Roberts nie miałam jeszcze do czynienia, choć słyszałam o niej już wielokrotnie i chciałam dać jej szansę, bo jednak sporadycznie zdarza mi się sięgać po ten gatunek. Fajnie, że romans przeplata się tu z wątkiem sensacyjnym. Ciekawa jestem bardzo tego połączenia. Myślę, że niebawem spróbuję przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  20. Książki tej autorki w ogóle mnie nie intrygują...

    OdpowiedzUsuń
  21. O Norze Roberts sporo słyszałam, ale jeszcze nie miałam okazji zapoznania się z żadną z jej powieści, na pewno to nadrobię.

    OdpowiedzUsuń
  22. Jakoś nigdy nie miałam ochoty zapoznać się z książkami Nory Roberts, kojarzyłam je właśnie z takimi typowymi romansami, ale skoro twierdzisz, że takie nie są, to może jak będzie okazja przełamię się i spróbuję przeczytać. Ciekawa jestem, czy mi się spodoba. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Lubię kryminały, thrillery itp. i sama się sobie dziwię, że Nory Roberts jeszcze nie znam. Czytałam chyba jedną jej książkę i niewiele już pamiętam. Coś z tych stu sześćdziesięciu powieści może w końcu wybiorę dla siebie. ;)

    http://soy-como-el-viento.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Lubię kryminały Nory Roberts :) Znacznie bardziej niż jej powieści stricte romansowe :D W każdym razie sięgnę na pewno.

    OdpowiedzUsuń