piątek, 17 lutego 2012

Krucha jak lód - Jodi Picoult


Tytuł oryginału: Handle with care
Tłumaczenie: Michał Juszkiewicz
Stron: 613
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Moja ocena: dobra


Jodi Picoult porusza w swoich książkach trudne tematy, niektóre wzruszają, inne budzą kontrowersje. Czytelnik na pewno nie jest w stanie przejść obojętnie obok poruszanego problemu. Autorka obiektywnie przedstawia nam szereg argumentów, dzięki którym sami możemy ustosunkować się do omawianej kwestii. Mimo niełatwej tematyki książki Picoult są lekkie w odbiorze, ale nie oznacza to, że nie dają do myślenia. Wręcz przeciwnie! Autorka zmusza nas do refleksji i podczas lektury szukamy odpowiedzi na pytania. Jestem za, czy przeciw? Z którym bohaterem się utożsamiam, a który wzbudza we mnie niechęć, czy też niezrozumienie swoim postępowaniem?

Willow O’Keefe to bystra, pięcioletnia dziewczynka, która była długo wyczekiwanym dzieckiem. Przeżyła poród, chociaż lekarze nie dawali jej zbyt dużo szans. Dlaczego? Już w łonie matki złamała sobie siedem kości. Zdiagnozowano u niej osteogenesis imperfecta – jest to genetyczna choroba, która charakteryzuje się nadmierną kruchością kości. Wystarczy, że Willow się potknie, ktoś ją szturchnie, albo mocniej chwyci i dziewczynka trafia do szpitala, gdzie zakładają jej gips. Rodzice muszą być szalenie ostrożni, zwracać szczególną uwagę na każdy swój ruch, zabraniać córce mnóstwa rzeczy, które robią inne dzieci w jej wieku. Willow jednak się nie skarży, ma przecież kochających się rodziców i starszą siostrę.

Charlotte i Sean bardzo kochają swoją córkę, jednak ich życie nie jest usłane różami. Ile razy musieli tłumaczyć obcym lekarzom, że nie znęcają się nad dzieckiem, że częste złamania są winną choroby? Dochodzą jeszcze problemy finansowe, bo Willow przecież potrzebuje specjalistycznej opieki. I jak w tym wszystkim odnajduje się Amelia, siostra Willow, która w jakimś stopniu została zapomniana i odstawiona na boczny tor?

Nagle stajemy przed określeniem niedobre urodzenie. Państwo O’Keefe mogą zaskarżyć osobę, która prowadziła ciążę Charlotte, o błąd w sztuce lekarskiej. Choroba Willow powinna być zauważona o wiele wcześniej. I zaraz rodzi się pytanie: gdyby Charlotte wcześniej wiedziała o chorobie córki, zdecydowałaby się donosić ciążę? Dochodzi do spięcia między małżonkami, ponieważ nie są jednomyślni. Charlotte chce wywalczyć odszkodowanie, aby zapewnić Willow lepszą przyszłość. Sean nie wyobraża sobie życia bez córki i nie może się przemóc, aby ogłosić w sądzie, że nie powinna się urodzić. A jak Willow zareaguje na proces, w którym jej własna matka będzie zeznawać, że lepiej by było gdyby córka się nie urodziła? Sprawa o niedobre urodzenie zaczyna niszczyć tę rodzinę.

Charlotte bardzo mnie denerwowała, robiła z siebie męczennicę, zapominając że ma jeszcze jedną córkę. A z Amelią wcale nie działo się dobrze. Poza tym Charlotte pozwała swoją najlepszą przyjaciółkę, bo to ona właśnie prowadziła jej ciążę. Przekreśliła lata przyjaźni, chcąc dla swojej córki jak najlepiej. A jaka jest prawda? Może kobieta jednak żałuje, że Willow się urodziła? Choroba dziecka zawsze wzbudza emocje: współczucie, a w przypadku Willow również podziw dla jej siły i hartu ducha. W powieści Piocult widzimy zmagania rodziców, aby zapewnić córce jak najlepszy byt. Krucha jak lód porusza również kwestię aborcji, właściwych wyborów i tych nieprzemyślanych. Jedna decyzja pociąga za sobą całą lawinę niechcianych skutków. Co by było gdyby? Trudno odpowiedź na to pytanie. Można tylko spekulować.

16 komentarzy:

  1. Książka czeka na półce więc na pewno po nią sięgnę. Może nawet w najbliższym czasie ;)

    Co do "Siły trucizny" to ja też nie czytuję fantasy ale akurat ta książka mnie zaciekawiła ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja Picoult !!! Tej jeszcze nie miałam okazji czytać, ale nadrobię !!

    OdpowiedzUsuń
  3. To świetna ksiażka, wzbudzała we mnie ogromne emocje, sama sie zastanawiałam co bym zrobiła na miejscu matki, ale i denerwowała mnie z tego powodu co Ciebie, zapominała o drugim dziecku... co jest częste u Picoult, z jednej strony matki oddają całe życie jednemu choremu dziecku, a drugie, jakby nie istniało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Do tej pory czytałam aby jedną książkę tej autorki, ale bardzo mi się ona podobała, dlatego chętnie poznam także ,,Kruchą jak lód''.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię książki tej autorki, więc oczywiście "Kruchą jak lód" mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka warta przeczytania, także ze względu na autorkę która już wiele razy się wykazała genialnymi książkami. Wspaniała recenzja. Będę tu częściej zaglądać, a stronka do ulubionych. Możesz też zajrzeć do mnie: http://amon-sul.blogspot.com/ Pozdrawiam serdecznie!
    Liv KS i Madeleine

    OdpowiedzUsuń
  7. Co tam Picoult, Kinga czytasz!!!!!!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Picoult kocham, a ta książka to dla mnie priorytet - mam na nią ogromną ochotę. Podstępem dowiedziałam się, że koleżanka ma mi ją zafundować na urodziny, także już zacieram łapki ;).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam, cudowna była ta książka;) Charlotte faktycznie zachowywała się bardzo denerwująco-,- Jakoś zawsze w książkach Picoult matki najbardziej irytują, nie wiem czemu.

    OdpowiedzUsuń
  10. To jedna z moich ulubionych pisarek, po której książki sięgam bez wahania ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Gabrielle_ - to jestem ciekawa Twojej opinii :)

    toska82 - koniecznie, zakończenie robi wrażenie.

    Kasiek - masz rację, takie rozdarcie między dziećmi widać jeszcze wyraźnie w "Bez mojej zgody"

    cyrysia - zachęcam do innych książek Picoult, bo naprawdę warto :)

    Dosiak - też bardzo lubię twórczość Picoult :)

    LiV KS - dzięki, a do Ciebie też na pewno zajrzę.

    limonka - a czytam, czytam, uwielbiam faceta ;)

    Caroline Ratliff - to idealny prezent na urodziny :)

    Miravelle - coś w tym jest, jak dobrze pamiętam tytuł - "W imię miłości", tam matka przeszła samą siebie.

    Bujaczek - podobnie jak ja, nie zawiodłam się jeszcze na jej książkach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż zastanawiam sie czy złotego środka nie ma... Picoult powtarza ten schemat w chyba każdej ksiażce z chorym dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ostatnio na wielu blogach pojawiało się sporo recenzji powieści Jodi Picoult i wszystkie zbierają same pozytywne opinie. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać żadnej książki tej autorki, jednak na pewno wkrótce to się zmieni ;)
    Czasami ciekawiej jest jak książka nie ma happy endu. Teraz już nie interesujesz się kulturą Azji? ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię książki Jodie Picoult, bo są mocne, prawdziwe i poruszają do głębi. No i mimo, że długie czyta się je jednym tchem. Tej jeszcze nie czytałam, ale na pewno to nadrobię.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślałam, że może już przestałaś się interesować i byłam ciekawa dlaczego ;)
    Kiedyś strasznie nie znosiłam kryminałów, a teraz jest wielką fanką.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem ciekawa tej ostatniej książki Browna, na pewno się niedługo zapoznam. Według mnie w "Aniołach..." jest dużo więcej akcji, jednak jest ona tak nieprawdopodobna, że aż zniechęcająca :)

    OdpowiedzUsuń