Tytuł oryginału: Det blod som spillts
Tłumaczenie: Beata Walczak - Larsson
Stron: 424
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Moja ocena: przeciętna
Kryminały i thrillery mogłabym czytać i czytać, jestem ogromną miłośniczką tego gatunku. W bibliotece natknęłam się na Krew, którą nasiąkła i zaraz zabrałam ze sobą. Skandynawskie kryminały zrobiły się bardzo popularne, zapewne za sprawą Stiega Larssona i jego słynnej trylogii Millenium. Przynajmniej ja po zetknięciu się z jego twórczością, sięgnęłam też po innych autorów z Północy, a tym razem przyszła kolej na panią Asę Larsson. Zachęcona pozytywnymi opiniami widniejącymi na okładce zabrałam się do czytania.
Już zaraz na początku mamy trupa. Zamordowana została pani pastor w dość brutalny sposób. Kobieta była kontrowersyjną postacią, miała wielu popleczników, ale również sporą liczbę wrogów i osób, których jej działalność irytowała. Śledztwo długi czas stoi w miejscu, ponieważ nie ma żadnych podejrzanych, ani nawet konkretnego motywu morderstwa. Komu naraziła się pani pastor?
Pojawia się Rebeka Martinsson, młoda prawniczka, która przeżywa trudny okres w życiu. Kilkanaście miesięcy wcześniej w obronie własnej zabiła troje ludzi. Po tych wydarzeniach pozostał trwały ślad w jej psychice. Została wysłana na urlop, początkowo chodziła na terapię, a w sądzie pojawiała się tylko na wyjątkowych rozprawach wyłącznie jako figurantka. Kobieta decyduje się do podróż do Kiruny – swojego rodzinnego miasta, ale również i miejsca, które przypomina o wstrząsających dla niej okolicznościach. Czy poradzi sobie z własnymi demonami? I jaki będą skutki decyzji o zaangażowaniu się w śledztwo?
Długi czas tak naprawdę niewiele się działo, ale Larsson szczegółowo zarysowała postaci i relacje między nimi. Przewija się wielu bohaterów i autorka każdemu poświęca choć chwilę, a my mamy okazję ich lepiej poznać. Każdy ma inny bagaż doświadczeń, inne problemy, z którymi próbuje się zmierzyć. Podczas czytania ciągle zadawałam sobie pytanie: kto może być mordercą? Jest to jednak bardziej psychologiczne studium postaci niż typowy kryminał.
Nie ma tu technik kryminalistycznych rodem z Zagadek CSI, czy latających flaków. Tym, którzy lubią krwawe kryminały z błyskotliwą intrygą, książka Larsson może wydawać się nudnawa i nie przypaść do gustu. Przyznaję, nie jest to książka, gdzie wieje grozą i akcja jest napięta. Krew, którą nasiąkła ma zupełnie inne tempo, takie spokojne i zrównoważone. Szwedzka Akademia Pisarzy Kryminalnych uznała tę powieść za kryminał 2004 roku, więc spodziewałam się czegoś lepszego. Jak na kryminał zabrakło mi trochę tego dreszczyku emocji i mimo wszystko wolę bardziej makabryczne klimaty.
Dla mnie skandynawskie klimaty to przede wszystkim Mankell :-)
OdpowiedzUsuńA książkę z chęcia przeczytam, zwłaszcza, że lubię, jak nie ma zaawansowanych technik badania, a za to jest ktoś, kto analizuje :)
Hmm... szkoda, że brakuje tego dreszczyku emocji, ale tak czy siak książka wydaje się być ciekawa. Może warto przekonać się na własnej skórze, czy jest warta przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Od dłuższego czasu marzę o tym, by poznać jakiś ciekawy skandynawski kryminał i powyższa książka już zaciekawiła mnie ogromnie. Myślę, że choć nie spełniła ona twoich oczekiwań, to jednak ja nie czuje się zrażona tym faktem i w dalszym ciągu chce przeczytać ,,Krew, którą nasiąkła''.
OdpowiedzUsuńStieg Larsson to mistrz w swoim fachu. Również po przeczytaniu jego trylogii zabrałam się za innych kryminałów skandynawskich twórców. Do tej pory tylko raz się na nich zawiodłam. A co do opisywanej przez ciebie książki to oczywiście z chęcią przeczytam i wyrobię sobie własną opinię. Oby była bardziej przychylniejsza od twojej ;)
OdpowiedzUsuńtoska82 - wstyd się przyznać, ale jeszcze nie czytałam nic Mankella, postaram się jednak szybko to zmienić :)
OdpowiedzUsuńkamyk - pewnie, że warto :) Może akurat Cię zaciekawi.
cyrysia - koniecznie sięgnij po skandynawskie kryminały, mają zupełnie inną atmosferę od np. tych amerykańskich, ale to nie oznacza, że są gorsze. Czasami wręcz przeciwnie :)
Gabrielle_ - na czym się zawiodłaś? Czytałam lepsze, inne nieco mniej interesujące kryminały, ale ogólnie wrażenia pozytywne, co do skandynawskich autorów :)
O losie, ale tytuł to spaprany. Za bardzo zajeżdża Larssonem, naprawdę za bardzo.
OdpowiedzUsuńlimonka - w ogóle tytuł to ma się nijak do fabuły, albo ja nie umiem go odpowiednio zinterpretować ;)
OdpowiedzUsuń