sobota, 9 kwietnia 2016

Cudza maska - Aleksandra Marinina

Cudza maska, Aleknsadra Marinina
stron: 380, wydawnictwo: W.A.B


Lekturą Cudzej maski rozpoczęłam swoją przygodę z twórczością Aleksandy Marininy. Rosyjska autorka ukończyła studia prawnicze, a później pracowała w milicji, gdzie prowadziła badania w dziedzinie kryminologii, więc sporego zaplecza wiedzy nie można jej odmówić. Książka wybrana na chybił trafił okazała się dziesiątą częścią cyklu o major Anastazji Kamieńskiej, ale nie miało to większego znaczenia, bo bez problemu można odnaleźć się w fabule.

W Cudzej masce mamy do czynienia z trzema wątkami, które, jak by się mogło wydawać, nie mają ze sobą nic wspólnego. Zabójstwo popularnego pisarza powieści dla kobiet, kampania wyborcza polityka, walka o uniewinnienie mężczyzny skazanego za morderstwo. Trzy różne sytuacje i bohaterowie, których ścieżki nigdy się nie przecięły. Wdowa po pisarzu postanawia wydać resztę dzieł męża i mając w sobie żyłkę do interesów, radzi sobie na rynku wydawniczym o wiele lepiej niż pisarz nieboszczyk. Pojawiają się tu również dwie ciekawe postaci, które nadają wyjątkowego kolorytu w tym wątku - apodyktyczna teściowa święcie przekonana o genialności swojego zmarłego syna, a swoją synową ma za głupią lafiryndę oraz pewna wariatka, której miłosna obsesja była dość niebezpieczna w skutkach. Zupełnie inne problemy ma polityk i jego żona. Obserwujemy tutaj pewne przedstawienie, którego scenariusz jest dość szemrany. Toczy się gra, której początek nosi znamiona przestępstwa. Ktoś musiał zginąć, aby ktoś inny mógł przejąć pałeczkę. I wreszcie mężczyzna, który odsiaduje wyrok za morderstwo, a zarzeka się, że owego czynu nie popełnił. Co z tego, że znaleziono proch na jego ubraniu, że widziało go dwóch świadków. Jest niewinny!

W każdej z tych spraw można wychwycić coś podejrzanego. Coś zgrzyta, choć początkowo trudno powiedzieć, co tu nie pasuje. Akcja jest ciekawie poprowadzona, nie należy może do tych bardzo dynamicznych, ale mamy parę niespodziewanych zwrotów, które rozkręcają fabułę. Kilka razy dałam się zaskoczyć. O samej głównej bohaterce niewiele można się dowiedzieć, nie gra tu pierwszych skrzypiec, ale w gruncie rzeczy nie miało to wpływu na odbiór całej historii. Książkę czytałam z zainteresowaniem nie tylko ze względu na wielowątkowość, ale i wyłaniający się obraz rosyjskiego społeczeństwa lat 90. Pierwsze podejście do twórczości Marininy uważam za udane i z chęcią poznam inne jej kryminały.

5 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Marininy, ale wydaje mi się, że mimo wszystko trudno byłoby mi zacząć od 10 części, bo bardzo lubię czytać takie serie po kolei :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jakąś książkę Marininy sto lat temu i nawet wtedy mi się podobała. Teraz już nic z niej nie pamiętam. A niedługo w Czwartej Stronie pojawi się jej książka i mam w planie jej lekturę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Do kryminałów mnie namawiać nie trzeba :) Twoja recenzja jak najbardziej spełniła to zadanie, autorki nie znam, więc z tym większą przyjemnością ją poznam :)
    http://miqaisonfire.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Oo autorka skończyła studia prawnicze, jak miło :) Ostatnio jakoś nie mam ochoty na kryminały, ale jak się to zmieni to będę pamiętała o tej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę i ja zapoznać się z twórczością tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń