sobota, 27 kwietnia 2013

Zamieć śnieżna i woń migdałów - Camilla Läckberg



Tytuł oryginału: Snöstrom och Mandeldoft
Tłumaczenie: Inga Sawicka
Stron: 143
Wydawnictwo: Czarna Owca


Pewnie już wspominałam, że twórczość Camilii Läckberg bardzo przypadła mi do gustu. W moim odczuciu autorka w umiejętny sposób połączyła powieść kryminalną z dość rozbudowanym wątkiem obyczajowym. Oprócz morderstwa i postępującego śledztwa, pisarka dużo uwagi poświęca również bohaterom, opisując ich życie codziennie pełne różnych zgrzytów i problemów, wplatając również zabawne wydarzenia. Tym razem Läckberg oddaje w ręce czytelnika opowiadanie, którego bohaterem jest policjant dobrze znany z pozostałych powieści. Przyznaję, że nie pałam szczególną sympatią do krótkiej formy, ale mam sentyment do autorki, więc z chęcią sięgnęłam po Zamieć śnieżną i woń migdałów.

Na wyspie Valön znajduje się niedawno odrestaurowany pensjonat. To właśnie tam spotyka się rodzina Liljecron, aby spędzić razem przedświąteczny weekend. Na tę uroczystość został również zaproszony policjant Martin Molin, który ma towarzyszyć swojej dziewczynie i w końcu zostać przedstawiony pozostałym członkom rodziny. Mężczyzna nie potrafi odmówić Lisette i dość niechętnie przystaje na tę propozycję. Towarzystwo dotarło na wsypę tuż przed ogromną burzą śnieżną, która coraz bardziej się nasila, aż zostają odcięci od reszty świata. Weekend muszą spędzić w zamknięciu w oczekiwaniu na poprawę pogody. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie doszło do morderstwa. Podczas kolacji senior rodu zostaje otruty cyjankiem, a zabójcą musi być ktoś, kto przebywa obecnie w pensjonacie. Martin stara się rozwikłać zagadkę.

Prawdę mówiąc, to intryga kryminalna nie jest niczym odkrywczym, ale mimo wszystko ma w sobie potencjał. Ofiara morderstwa jest bogata, więc motyw zbrodni jest banalny – chodzi o pieniądze. Każdy z członków rodziny jest w trudnej sytuacji finansowej i potrzebował zastrzyku gotówki, więc wszyscy są podejrzani. Poza tym wyraźnie widać, że między bohaterami panują napięte stosunki pełne niedomówień, ukrytych pretensji i sekretów. Oprócz morderstwa na jaw wychodzi również tajemnica rodzinna skrywana od ponad dwudziestu lat. Cała akcja opiera się przede wszystkim na prowadzeniu przesłuchań poszczególnych osób przez Martina. Niestety, większość mówi to samo, niewiele wnosząc do fabuły, a policjant momentami zachowuje się dość nieporadnie. W moim odczuciu ta nowelka wypada średnio w porównaniu z sagą kryminalną, która jest bardziej dopracowana i ciekawiej skonstruowana.

Zamieć śnieżna i woń migdałów przypomina mi kryminały Agathy Christie, to opowiadanie jest w podobnych klimatach i można się tu doszukać pewnej inspiracji. To nie jest żaden poważny zarzut w stronę Läckberg, ale wielka szkoda, że pani Camilla bardziej się nie postarała, bo pomysł jest przecież ciekawy. Jak już wspomniałam, autorka nie wniosła do tematu niczego nowego, poza tym zabrakło napięcia. Sytuację trochę ratuje pewne nieoczekiwane wydarzenie, ale mimo wszystko książkę oceniam przeciętnie. Nie polecałabym poznawanie twórczości Läckberg od tej właśnie nowelki, bo można poczuć się nieco rozczarowanym i zniechęconym. Owszem, opowiadanie czyta się szybko i przyjemnie, można mu poświęcić chwilę czasu, ale bez większych oczekiwań.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Wyścig ze śmiercią - Erica Spindler



Tytuł oryginału: Dead Run
Tłumaczenie: Krzysztof Puławski
Stron: 512
Wydawnictwo: Mira


Erica Spindler należy do grona poczytnych pisarek amerykańskich, miłośnicy thrillerów na pewno kojarzą nazwisko tej autorki. W jej twórczości znajdują się lepsze i gorsze tytuły, ale taki stan rzeczy można wychwycić w dorobku każdego pisarza. Styl Spindler przypadł mi do gustu i nawet mimo pewnej przewidywalności z chęcią sięgam po kolejne jej książki, ponieważ są to lekkie kryminalne czytadła, które czyta się w mgnieniu oka. Jak wypada Wyścig ze śmiercią na tle innych powieści autorki?

Liz Ames postanawia się przeprowadzić na wyspę Key West w celu odkrycia prawdy o zaginięciu swojej siostry Rachel. Policja zbadała wszystkie tropy i stwierdzono, że Rachel najwyraźniej uciekła, ponieważ nie ma żadnych śladów przestępstwa. Liz natomiast jest przekonana, że siostrze grozi niebezpieczeństwo, albo już została zamordowana, dlatego też rozpoczyna prywatne śledztwo. Sprawa nabiera tempa, kiedy znaleziono zwłoki młodej kobiety i Liz jest pewna, że to zabójstwo łączy się z zaginięciem Rachel. Detektyw prowadzący śledztwo odnosi się jednak do tego pomysłu niechętnie. Liz znajduje innego sojusznika, jest nim Rick Wells, były policjant, który postanawia pomóc kobiecie. Razem starają się rozwiązać zagadkę, a sprawa robi się coraz bardziej skomplikowana.

Bohaterowie zostali zarysowani konkretnie, bez zbędnych opisów i niestety trochę szablonowo. Oboje są po przejściach, mają za sobą burzliwą przeszłość i po mniej lub bardziej tragicznych wydarzeniach starają się wrócić do równowagi psychicznej. Oczywiście, jak to bywa w thrillerach romantycznych, relacje między parą głównych bohaterów są do przewidzenia i autorka niczym czytelnika nie zaskoczyła. W gruncie rzeczy mi to nie przeszkadzało, ponieważ wiedziałam, czego mogę się spodziewać, taki zabieg jest raczej typowy w tego rodzaju powieściach. Krucha kobietka próbuje rozwikłać tajemniczą sprawę, grozi jej niebezpieczeństwo i nagle pojawia się przystojny mężczyzna, który ją wspiera itd. Standard, ale ja czasami lubię sięgnąć po taką historyjkę z obowiązkowym happy endem. Co do intrygi kryminalnej, to została całkiem nieźle skonstruowana. Pojawił się motyw sekty, podejrzanego kultu na kształt satanistów, rytualnych morderstw i to dodało pikanterii całej historii. Akcja trzyma w napięciu, książka jest bardzo wciągająca i czyta się ekspresowo.

Niestety, zauważyłam pewną schematyczność w thrillerach Spindler, co może nieco zepsuć lekturę każdej kolejnej powieści. Zabieg, który zastosowała pisarka, pojawił się już w innej jej książce, dlatego zakończenie nie było dla mnie dużym zaskoczeniem. Gdyby nie to podobieństwo, Wyścig ze śmiercią oceniłabym wyżej, bo fabuła jest ciekawa, dużo się dzieje i nie ma przestojów w akcji, a pomysł na intrygę jest całkiem niezły. Książkę polecam przede wszystkim tym, którzy jeszcze nie mieli styczności z twórczością Spindler, autorka ma lekki styl i potrafi zaintrygować czytelnika. Jestem pewna, że ten thriller spodoba się fanom powieści Tess Gerritsen, Heather Graham, czy Lisy Jackson, ponieważ są w bardzo podobnych klimatach. Wyścig ze śmiercią spełnia swoje zadanie, dostarczając sporą dawkę rozrywki i dreszczyku emocji. 

piątek, 12 kwietnia 2013

Jedyne dziecko - Jack Ketchum



Tytuł oryginału: Only Child
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Stron: 322
Wydawnictwo: Papierowy księżyc


Stephen King powiedział, że Jack Ketchum to najbardziej przerażający facet w Ameryce, a skoro słowa te padają z ust samego mistrza horroru, to jest to dość obiecująca rekomendacja. Bez wątpienia powieści Ketchuma robią wrażenie, jego książki emanują okrucieństwem, pojawia się duża dawka grozy i czystego zła, które drzemie w ludziach, bo to właśnie człowiek jest najbardziej przerażającą istotą. Jedyne dziecko to moje czwarte spotkanie z twórczością autora i jestem skłonna przyznać rację poczciwemu Stephenowi, jedno jest pewne - książek Ketchuma nie można odebrać obojętnym wzruszeniem ramion.

Lydia marzy o dziecku, jednak mąż się nie zgadza, dodatkowo zabrania jej wrócić do pracy. Nie mogą dojść do porozumienia, co w efekcie kończy się szybkim i bezproblemowym rozwodem. Po pewnym czasie w jej życiu pojawia się Arthur, poważny biznesmen, który prowadzi własną restaurację. Dobrze się rozumieją i wygląda na to, że Lydia nareszcie znalazła odpowiedniego mężczyznę. Przez pewien czas waha się, czy przyjąć oświadczyny Arthura, ale w końcu ulega. Zupełnie nie zdawała sobie sprawy, jakim człowiekiem jest jej drugi mąż, aż w końcu prawda wyszła na jaw. Zaczęło się piekło. Dodatkowo w okolicy dochodzi do brutalnych i okrutnych morderstw, a prowadzący śledztwo jest niemal pewien, kto za tym stoi, niestety brakuje dowodów.

Autor poruszył trudny temat, jakim jest molestowanie seksualne i przemoc domowa. Zacznę od tej drugiej kwestii. Zawsze mnie zastanawia, co trzyma kobietę u boku męża, który traktuje ją przedmiotowo i lubi używać pięści. Co ją powstrzymuje od ucieczki? Obezwładniający strach, rezygnacja, a może wytwarza się relacja na kształt syndromu sztokholmskiego? Naprawdę nie potrafię wczuć się w taką sytuację. Na szczęście bohaterka powieści okazała się kobietą silną i zdecydowaną. Co prawda przez wiele lat pozwalała, mimo swojej niechęci, na dość perwersyjne zabawy w sypialni, które ją upokarzały i sprawiały ból, ale jak tylko doszło do jawnego aktu agresji ze strony Arthura, poczyniła odpowiednie kroki i wystąpiła o rozwód. Potem spadła prawdziwa bomba. Molestowania seksualne ośmioletniego chłopca przez ojca. Wcześniejsze sygnały i niema prośba o pomoc ze strony dziecka nie zostały dostrzeżone, ale gdy do Lydii dotarło, przez co przechodził jej syn, natychmiast uruchomiła całą machinę. Zaczyna się walka o dobro dziecka.

Co mnie jeszcze uderzyło, to relacje prawniczo-sądowe. Znajomy znajomego zna sędziego, więc podczas gry w golfa poruszy temat, zasieje ziarno niepewności, co w efekcie może całkowicie zmienić bieg rozprawy. Znajomości potrafią zdziałać cuda. Sam przebieg wydarzeń w sądzie był ciekawy, prawnicy popisali się elokwencją i odpowiednim podejściem do przesłuchiwanych osób. Lubię sceny rozgrywające się na salach sądowych, zapewniają wiele wrażeń i emocji, nie zabrakło też wszystkich adwokackich zagrywek - krzyżowy ogień pytań, kluczenie, uzyskanie od świadka zeznania na swoją korzyść. Później nadszedł  czas na werdykt i po prostu nie mogłam uwierzyć. Ten sędzia był niepoważny, mając bardzo prawdopodobne przesłanki i chociażby cień podejrzenia oraz dowody ku temu, jak mógł podjąć taką, a nie inną decyzję? Sprawiedliwości stało się za dość? A gdzie tam.

Po raz kolejny Ketchum pokazuje, jakim potworem może być człowiek i jak wiele złego może wyrządzić drugiej osobie. Na pewno każdy czytelnik zada sobie pytanie, co skłoniło Arthura do takiego zachowania, skąd w nim takie pokłady agresji i dewiacji? Co było bodźcem do takiego postępowania? Ketchum nie bawi się w sentymenty, nie używa eufemizmów i nie stara się być delikatny, wręcz przeciwnie – pisze prosto z mostu, szokując czytelnika konkretnymi obrazami, które nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Akcja trzyma w napięciu, prowadząc do może nieco przewidywalnego finału, ale przecież nie o zaskoczenie chodzi w tej historii, takie właśnie zakończenie w pełni oddaje emocje bohaterów. Epilog pokazuje, jak życie może być przewrotne i nie dopatrzyłam się w nim promyku nadziei na lepsze jutro. 

Co ciekawe, autor w posłowiu wspomina, że inspiracją do napisania książki był film dokumentalny i w pewnym stopniu Jedyne dziecko jest historią autentyczną, co jeszcze bardziej potęguje odbiór tej powieści. Proza Ketchuma i tym razem porządnie mną trzepnęła, moje odczucia są bardzo podobne, jak po przeczytaniu Dziewczyny z sąsiedztwa – szok i niedowierzanie, a raczej przerażenie wywołane okrucieństwem ludzi. Uprzedzam, że Jedyne dziecko nie jest odpowiednią lekturą dla osób wrażliwych, niemniej książkę warto przeczytać i zapewniam, że obok takiej historii nie można przejść obojętnie.

środa, 10 kwietnia 2013

zagrajmy w 55

Zazwyczaj nie biorę udziału w zabawach blogowych, ale ta jest ciekawa i bardzo mi się spodobała, więc podjęłam wyzwanie rzucone przez Paulinę. To czas zacząć :)

10 książek, które bardzo mi się podobały
  • "Chłopiec z latawcem" Khaled Hosseini
  • "Cień wiatru" Carlos Ruiz Zafon
  • "Dallas ‘63" Stephen King
  • "Hrabia Monte Christo" Aleksander Dumas
  • "Jeździec miedziany" Paulina Simons
  • "Julita i huśtawki" Hanna Kowalewska
  • "Gra o tron" (kolejne tomy również) George R. R. Martin
  • "Duma i uprzedzenie" Jane Austen
  • "Wrogowie publiczni" Bryan Burrourgh
  • "Ojciec chrzestny" Mario Puzo

9 książek, które mniej mi się podobały
  • "W jaskini lwa" Anne Holt
  • "W cieniu płonących świec" Tabitha King & Michael McDowell
  • "Prawnik" John Grisham
  • "Muskając aksamit" Sarah Watres
  • "Co widziały wrony" Ann-Marie MacDonald
  • "Antykwariusz" Aleksander Buszkow
  • "Heroina" Tomasz Piątek
  • "Złuda" Carmen Laforet
  • "Punkt Borkmanna” Hakan Nesser

8 blogów, które najchętniej czytam

7 książek, które chcę przeczytać
  • "Władca Pierścieni" J. R. R. Tolkien
  • "Złodziejka książek" Markus Zusak
  • "Sukkub" Edward Lee
  • "Front burzowy" Jim Butcher
  • "Nędznicy" Victor Hugo
  • "Mag" John Fowles
  • "Pokuta" Ian McEwan

6 powodów, żeby sięgnąć po książkę
  • Czekasz na pociąg, który ma trzy dni spóźnienia
  • W telewizji reklamy trwają dłużej niż film
  • Czytasz piętnastą zachwalającą recenzję na blogach
  • Bo za oknem jest buro i ponuro
  • Twoja wyobraźnia domaga się nowych bodźców
  • Bo potrzebujesz oderwać się od szarej rzeczywistości

5 powodów, żeby nie sięgnąć po książkę
  • Na okładce widnieje informacja, że to książka w stylu Kinga/Larssona/Kogośtam
  • W kinach pojawia się coś wartego uwagi
  • Wyłączyli prąd, a baterie w latarce padły
  • Kiedy przeczucie podpowiada, że to będzie straszny gniot
  • Na półce stoi mnóstwo innych ciekawszych książek

4 miejsca, w których najlepiej się czyta
  • Kanapa
  • Łóżko
  • Leżak na tarasie
  • Kocyk na plaży

3 autorów, na których nowe książki czeka się zawsze za długo
  • George R. R. Martin – zestarzeję się, zanim on skończy pisać sagę Pieśni lodu i ognia.
  • Camilla Läckberg – zapałałam ogromną sympatią do bohaterów jej serii kryminalnej.
  • Guillaume Musso – lubię jego książki przede wszystkim za niebanalne pomysły na fabułę.

2 dobre ekranizacje
  • Skazani na Shawshank – rzadko się zdarza, aby film był lepszy od książki, ale wyjątek podkreśla regułę :)
  • Ojciec chrzestny – dla samej muzyki warto obejrzeć ten film, nie wspominając już rewelacyjnej roli Marlona Brando.

1 autor niesłusznie zapomniany
Żadne nazwisko nie przychodzi mi w tej chwili do głowy.

To by było na tyle, a do zabawy zapraszam wszystkich, którzy mają ochotę wziąć udział. Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba da się namówić :)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Dziewczyny, których pożądał - Jonathan Nasaw



Tytuł oryginału: The Girls He Adored
Tłumaczenie: Maksymilian Tumidajewicz
Stron: 420
Wydawnictwo: Replika


Dziewczyny, których pożądał to niezwykle wciągający thriller psychologiczny, ale czy wyróżnia się czymś szczególnym spośród morza innych równie dobrych książek? Jonathan Nasaw konstruując fabułę swojej powieści, posłużył się zagadnieniem z zakresu psychologii, dość rzadkim i bardzo trudnym do wyleczenia. Mam tu na myśli osobowość wielokrotną. Czym charakteryzuje się to zaburzenie? Otóż, jeden człowiek posiada w swoim ciele wiele osobowości, które ujawniają się niezależnie od woli chorego. Z czasem wytworzone alter-ego może przejąć kontrolę i dominować nad pozostałymi. Nasaw w pełni wykorzystał potencjał drzemiący w tym temacie, kreując fascynującego i przerażającego bohatera.

Pender jest agentem FBI, który od lat zmaga się ze sprawą serii makabrycznych morderstw. W karierze niemal każdego policjanta jest nierozwiązane śledztwo, które staje się jego obsesją. Pender od ponad dziesięciu lat pragnie złapać mordercę, którego ofiarami padają kobiety, a łączy je jedynie kolor włosów - truskawkowy blond. Tymczasem w wyniku rutynowej kontroli drogówki zatrzymany zostaje Ulysses Christopher Maxwell, który na miejscu pasażera wiezie rozpłatane ciało kobiety. Co ciekawe, odcień włosów ofiary pasuje do kryterium poszukiwanego mordercy. Doktor Cogan, biegły psychiatra sądowy, zostaje poproszona, aby zbadać podejrzanego i odkrywa, że cierpi on na zaburzenia dysocjacyjne.  Poznaje kilka jego osobowości, ale dominującym alter-ego jest bez wątpienia Max. Mężczyźnie udaje się uciec z więzienia i porwać doktor Cogan. Rozpoczyna się wyścig z czasem.

Autor bardzo ciekawie i przystępnie przybliża czytelnikowi, czym jest osobowość wielokrotna – gdzie można szukać źródła tego zaburzenia, jak ono postępuje i jaki ma wpływ na życie chorego. Nasaw przedstawia to zagadnienie w jasny i prosty sposób, podaje wszystkie potrzebne i istotne informacje, ale nie zanudza nas żargonem medycznym i niezrozumiałymi słowami. Aspekt psychologiczny jest dopracowany, co widać również w kreacji bohaterów. Przede wszystkim całą uwagę skupia na sobie Max, bez wątpienia jest to najbardziej interesująca postać. Doliczyłam się w nim dziewięciu osobowości, a każda z nich charakteryzowała się czymś innym. Max, który dominował, był bardzo inteligentny, Kinch okrutny i brutalny, Christopher odgrywał rolę amanta, a Lyssy to pięcioletni chłopiec, który był molestowany przez rodziców. To tylko niektóre z jego wcieleń. Ciekawym elementem był moment przemiany, trwał on kilka sekund, a czasami nawet był niezauważalny. Po czym można było poznać zmianę osobowości? Zmieniał się ton głosu, sposób mówienia, pojawiały się niuanse w postawie. Max to jeden z najbardziej intrygujących morderców, których można spotkać w powieściach kryminalnych.

W książce można wychwycić trzy perspektywy: Pendera, który na własną rękę prowadzi śledztwo, doktor Cogan, która musi zmagać się ze swoim przerażeniem i oczywiście Maxa wraz z jego pozostałymi wcieleniami. Rozmowy pani doktor z mordercą są istotnym elementem fabuły, wtedy mamy okazję poznać odpowiedź na pytanie, która z osobowości Maxa popełniła zbrodnie i jaki miała ku temu powód. Poza tym, jaka była przyczyna powstania aż tylu alter-ego? Wątek z zaburzeniami dysocjacyjnymi tożsamości zasługuje na uznanie, został przedstawiony bardzo wiarygodnie i momentalnie rozbudza ciekawość, w moim odczuciu jest największym atutem powieści. Autor w umiejętny sposób połączył aspekt psychologiczny z akcentem kryminalnym, nie brakuje też brutalnych scen, akcja trzyma w napięciu i w efekcie od książki nie można się oderwać. Dziewczyny, których pożądał to niebanalny i fascynujący thriller, który potrafi zaskoczyć.